24

 18.11.2020

Spoglądała przez szybę w samochodzie. Mieszkanie, które pokazał jej Szymon było małe, mieściło się w jej budżecie. Faktycznie znajdowało się niedaleko domu starości. Mogła robić codziennie spacery, zamiast podjeżdżać tramwajem. Jednak dlaczego nie była taka podekscytowana jak Szymon? Nie potrafiła się skupić na oglądaniu. W głowie miała coś innego... Walczyła z myślami o Michale i jego randce. Nie rozumiała czemu ją to zabolało. Przecież tylko grzecznościowo pomieszkiwała u niego. Wiedziała doskonale, że nic z nich nie będzie. Nie jest w jego typie i sama jest po przejściach. Taki facet jak Michał na pewno by na nią nie spojrzał inaczej niż jak na koleżankę co najwyżej. Jest miły i ciągle żartują, ale zdecydowanie nie patrzy na nią jak na obiekt westchnień. Czemu zatem ona myśli o nim coraz częściej. 
M: To był zły pomysł...- Westchnęła cicho do siebie. Ich wspólne mieszkanie to kiepski pomysł. Tym bardziej, że zaczyna się do policjanta przywiązywać. Nie może brnąć dalej w tą relacje. Mieli być tylko przyjaciółmi i na to się oboje zdecydowali. Michał pokazał jej jak mężczyzna może być dobry dla kobiety, ale robił to z czystej uprzejmości i taki już był. Nigdy jej nie podrywał, nic nie sugerował a jej wyobraźnia zadziałała. Był tym mężczyzną z mostu. Jej wybawicielem. 
Sz: Martyna! Hallo! Już piąty raz pytam co było złym pomysłem?!- Odwróciła się do policjanta. Szymon był zawsze spokojny, słuchał ją uważnie i starał się być jej przyjacielem. Ale nie potrafił być tak zabawny i wyluzować jak Michał. Zawsze szukał odpowiednich słów, żeby nie urazić. Był bardzo dojrzały jak na 32 lata. Popatrzyła na mężczyznę. Uśmiechnął się. 
M: Złym pomysłem jest moje mieszkanie z Michałem.- Wypaliła. Zastanawiała się co powie na taką szczerość. Chwilę nic nie mówił. Zauważyła, że zjechali na pobocze i zatrzymali się. Odwrócił się do niej. Poczuła się nieswojo. Zacisnęła dłonie wokół pasa. 
Sz: Posłuchaj... Janicki jest wolnym strzelcem i nie zmieni się. Przykro mi, że muszę ci to powiedzieć Martyna, ale jesteś dobrą osobą i nie zasługujesz na kolejne kłopoty. Nie chcę, żeby cię skrzywdził...
M: Ja.. Ja..- Wydukała. Nie sądziła, że widać po niej, co czuje do Michała. 
Sz: On się nie zmieni. Jest lekkoduchem i niczym ani nikim się na dłuższą metę nie przejmuje. Dostaje zawsze to czego chce. Każdą potrafi zbajerować. - Zarumieniła się. 
M: Ale ja nie o tym... Po prostu go blokuję tym, że wiszę mu na głowie. Zapomniałam o tym, że naruszam jego przestrzeń i nie może przeze mnie żyć jak do tej pory. Nie chce być balastem dla niego, bo wiem że robi to z wyrzutów sumienia i udostępnia mi swoje mieszkanie. 
Sz: Janicki i wyrzuty sumienia... dobre... Martyna nie wiem o co on gra z tobą. ale nie skończy się to dla ciebie dobrze. Nie brnij w to... jesteś mądrą i silną kobietą... On na ciebie nie zasługuje...- Dotknął jej kolana. Odsunęła się szybko. 
Sz: Przepraszam... Nie chciałem się narzucać i zrobić ci przykrości. Po prostu bardzo cię lubię i sądzę, że zasługujesz na kogoś lepszego. 
M: Kogo? Popatrz na mnie? Nie mam nic do zaoferowania sobą... Patrz na moją wstrętną twarz... Sama czasami mam dość patrzenia na siebie... Mówisz tak jakby cały tabun facetów zaraz miał się o mnie bić... A nikt nawet na mnie nie spojrzy jak na kobietę. Każdy kto mnie widzi to odwraca wzrok, zwłaszcza jak już blizna na czole jest widoczna. Jestem tak bardzo przeciętna, że wiem Szymon jakie mam szanse u jakiegokolwiek faceta. Tym bardziej Michała i na nic się nie łudzę...- Popatrzyła w jego ciemne oczy. Był zaskoczony. 
Sz: Czy ja na ciebie patrzę z odrazą?!- Lekko się uniósł. Był urażony. Widziała po jego twarzy. 
Sz: Przykro mi, że tak o mnie myślisz, ale mylisz się i to bardzo. Nigdy nie patrzyłem na ciebie przez wygląd... Jesteś taka ślepa... Naprawdę siebie nie doceniasz i nie widzisz jak my... Odwiozę cię. Przemyśl sobie wszystko na spokojnie. - Odpalił samochód. Nie patrząc na nią ruszył. Panowała grobowa cisza. Miała mętlik. Pod kamienicą wysiadła szybko. Pierwsze co zrobiła to popatrzyła na okna. Ciemno.
Sz: Mówiłem ci... Janicki taki już jest... - Wyciągnęła klucze. Odwróciła się do niego. 
M: Dzięki za wszystko. Pójdę już. 
Sz: Martyna... Przepraszam...- podszedł do niej. Nie patrzyła na niego. Chciał ją dotknąć, ale cofnęła się. 
Sz: Naprawdę jesteś wyjątkowa... - Nie odpowiedziała. bo zniknęła za bramą. Za rogu scenę obserwował Michał. Zagotował. Słyszał tylko fragment a był pewny, że znowu Maj kopie pod nim dołki. I wkurzył się, że próbował się zbliżyć do Martyny. Ale postanowił odczekać jak pojedzie by wejść do mieszkania. 

Komentarze