Rozdział 5

Czwartek 16.07.2011r godz. 18:50

 K: Ashley, gdzie pracuje Zane?- Blondynka przystanęła, zastanawiając się nad opowiedzią.
A: Zane od zasze był niespokojną duszą, wszędzie było go pełno… Pamiętam, że studiował Bezpieczeństwo Narodowe na Akademii Obrony Narodowej. Mówił też coś o wojsku. Ale z ręką na sercu nie jestem w stanie odpowedzieć na to pytanie, bo nie wiem co on wymyślił. Może Danny będzię wiedział coś więcej.- Kate kiwnęła głową.
A: Dlaczego pytasz?
K: Byłam ciekawa.- ucięła temat. Nie chciała jej mówić o rozmowie, której była świadkiem. Zane i wojsko- dobre.
A: Teraz to i ja jestem ciekawa. Zaraz się dowiem!-Pociągnęła za sobą Kate, która nie była do końca przekonana jej pomysłem i zatrzymała blondynkę
A: Co jest grane?
K: Mam nadzieję, że nie powiesz mu o mojej pracy.- bacznie się jej przyglądała.
A: Czemu? Można mu ufać. Znam go od pieluch.
K: Ale ja go nie znam. A poza tym im mniej osób wie tym lepiej dla nich i dla mnie. To nie jest bezpieczna praca. Zwłaszcza teraz kiedy mam na głowie trudną sprawę do rozwiązania.
A: Tylko o to ci chodzi? Bo wydaje mi się, że nie… Słyszałam was na balkonie.
K: I co?
A: Ma racje. Jesteś dla niego strasznie wredna i odpryskliwa. Nie zasłużył na takie traktowanie.
K: To niech przestanie mnie denerwować.
A: Podoba ci się. I nie rozumiem tylko czemu go odrącasz…
K: Mów sobie i wierz w co chcesz. Nie mam czasu na związki i nie chcę w nic się angażować.
A: Chociaż się postaraj. Bo obie wiemy, że podoba ci się, a nie jest złym facetem. Nie każę ci za niego wychodzić, ale nie sądzisz, że pora najwyższa zapomnieć o Samie?- policjantka przyznała jej rację.
K: O nim już dawno zapomniałam, ale Zana prawie nie znam… Już kilka razy bawilaś się w sfatkę i ci nie wyszło… I do tego moja praca odstraszała wszystkich facetów, dlatego nauczyłam się żeby nic na ten temat nie mówć.- powiedziała jej co od dawna czuła.
A: Uwierz mi, że Zanowi najmniej zależy kim jesteś.- posłała jej ciepły uśmiech.
K: Powiem mu w odpowiedni czasie jak go lepiej ponam ok.?- Ashley przytaknęła i zeszły do ogródka. Mężczyźni czekali już z grillem na kobiety. Mięli w planach iść na góralską imprezę, dlatego tak wcześnie przyszykowali kolację. Ashley usidła obok Zana. Objął ją ramieniem. Danny odchrząknął, jednak Zane zignorował kolegę.
A: Nareszcie możemy zjeść razem i odpocząć.
Z: Aż tak za mną tęskniłaś?
A: Tak, bo jak ty nie odbierasz telefonów i nie dajesz znaku życia.
D: Zupełnie jak Kate.- posłała przyjacielowi ostrzegawcze spojrzenie.
Z: Nie przesadzajcie.
A: To fakt.Przepadłeś ostatnio jak kamień w wodę. Gdzie się podziwałeś?
Z: Tu i tam… Wiesz, że ja na dupie nie mogę usiedzieć 5 minut.- puścił oko.
A: Skoro  nie chcesz opowiadać co ciekawego robiłeś to chociaż powiedz nam gdzie pracujesz.- Zane skrzywił się, co zauważyła Kate. Słynęła z szybkiej analizy zachowań ludzi, której nauczyła się przez obserwację. Lubiła obserwoać innych. Taka praca.
D: Dobre pytanie kochnanie.
Z: Jestem żołnierzem.- Kate kpiąco się uśmiechała. Zane widział jej niedowierzanie.
Z: 6 Brygada Powietrznodesantowa.
K: Który batalion?- zapytała zaciekawiona, Zane był zdziwiony pytaniem.
Z: 6 batalion dowodzenia.
K: Jaki pododdział?
Z: Kompania rozpoznawcza i dowodzenia.- uniosła brew. Zanowi podobalo się, że zainteresowała się.
D: Byłeś w Afganistenie?
Z: Tak. Nie chcecie, żebym o tym opowiadał. Z resztą teraz mam przewrę.
D: Stary ty serio masz jakieś ADHD.
A: Boże i ty nam nie mówiłeś, że tak ryzykujesz! Jesteś głupi! Mogłeś zginąć!
Z: Specjalnie nie mówiłem, żebyś się nie martwiła i dała mi spokojnie pracować.
A: Jesteś okropny! Egoistycznym gnojkiem.- Kate jak nigdy stanęła po stronie żołnierza.
K: Nie przesasdzaj już. Czemu zrobiłeś sobie przerwe?
Z: Mam nową prace.
A: Co tym razem?- Dan ugryzł kawałek grrilowanej kiełbasy i słuchał z zaciekawieniem.
Z: Nie powiniem o tym mówić, ale znam was na tyle i wiem, że można wam wszystkim ufać.- Kate poprosiła, żeby Zane podał jej picie. Nalała sobie wody do kubeczka.
D: My jak rodzina-szalona, ale rodzina.
Z: Mądrze powiedziane! Polać mu!- zaśmiali się.
D: Nie pieprz, tylko gadaj nam tu!
Z: Ta praca nie należy do bezpiecznych i mam nadzieję, że zostanie to tylko między nami, bo nie chcę siebie ani was narazić na jakieś przykrości… Dletego też nie mówiłem nic o woju. Jestem antyterrorystą i za dwa tygodnnie zaczynam pracę w Komendzie numer 3 na Stalowym jako dowódca tej sekcj.-Kate na słowo Stalowa zachłysnęła się woda. Wpatrywali się w niego wielkimi oczyma.
Z: Co macie takie miny? Kate wszystko ok.?- Teraz sprawa z dziwnym dialogiem stała się dla niej oczywista. Wydawał polecenia atekom.
K: Nic.- wstała od stołu i wściekła odeszła.
Z: Co ja znowu powiedziałm nie tak?- zdziwiony impulsywnym zachowieniem kobiety zapytał. Ashley i Danny patrzyli się na siebie wymownie.
A: Spokojnie, Kate zaraz pewnie przejdzie. Zmartwiła się.- kłamała, ale Zane nie dał się zwieść.
Z: Martwi się o mnie? Słabo kłamiesz. Nie lubi mnie.
A: Pojdę do niej.- przeprosiła ich i dogoniła przyjaciółke.
A: Kate! Co ty robisz!? Jak ty się zachowujesz?- zmroziła Ashley swoim chłodym spojrzeniem
A: Nie boję się go.- obie wiedziały, ze kłamała. Zawsze się bała jej chłodu.
K: Szkoda.
A: Zane się martwi, mysli że cię czymś uraził.
K: Wisi mi on. Muszę zadzwonić do Nata.
A: On ci niestety nie wisi. Chciałabyś, żeby tak było, ale nie jest. Wmawiasz sobie.
K: Skończyłaś diagnozę psychiatro?
A: Jesteś zołzą! Nie szanujesz nikogo z nas. Co my ci zrobiliśmy?- Kate uderzyły słowa blondynki. Zrobiło się jej głupio.
K: Przepraszam cię. Ale słyszałaś… Stalowa… Jeszcze taki ustawiony… Nie ma dla nas szans. Nie mogę spotykac się z nikim z pracy.
A: A to czemu?
K: Zasady i Zane nie może działać pod wpływem emocji… Co mam robić?- patrzyła błagalnie.
A: Powiedz mu, że też tam parcujesz i zobaczysz jak się ucieszy. Zane często zmieniał otoczenie wiec się ucieszy, że ma kogoś bliskiego obok siebie.
K: Nie ma takiej opcji. Nie może wiedzieć.
A: Bo? Masz świetną okazję, żeby mu powiedzieć i być szczerą.
K: Słowo policjantka odstrasza większość facetów… Jego pewnie też…
A: Zane lubi ciebie i wydaje mi się, że nie zmieni się to, chyba że dasz mu popalić.
K: Nie mam wyjścia, musi być między nami dystans.
A: Rób co chcesz, ja zawsze będę z tobą.- do kobiet podeszli mężczyźni. Zane ze zbolałą miną, nie patrzył na Kate. Danny starał się rozładować napięcie.
D: Dobrze się czujesz? Blada jesteś.
K: Teraz już trochę lepiej, musiałam się przejść, bo strasznie kręciło mi się w głowie.
D: Czyli masz siłę iść z nami na tańce?- uśmiechał się. Wiedziała, że jeśli odmówi wszyscy będą źli i zepsuje cały wyjazd. Przytaknęła mu.  Dalej jednak nie mogła uwierzyć, że Zane jest dowódcą ateków i będzię go widywać w pracy. Szkoda, bo go lubi.
A: Kochani to co o 20 przy głównyc drzwiach?- Każdy zgodził się i rozszedł szykować się do wyjścia. Danny przytrzymał Zana.
Z: Co jest?
D: Daj jej czas i nie zniechęcaj się. Kate jest oschła, ale tylko taką udaje w głębi jest bardzo delikatna i zagubiona. Wiele razy została zrniona, dlatego zakłada na siebie maskę osoby chłodniej i niemiłej. Nie chce kolejny raz zawieść się i cierpieć.-Zane słuchał uważnie. Chwilę przetwarzał jego wypowiedź.
Z: Ale ja nie chcę jej skrzywdzić, wiesz o tym.
D: Wiem, daltego ci to wszystko mówię. Widzimy, że starsz się o jaką kolwiek aprobatę z jej strony.
Z: Przekonam ją do siebie. Wytrzymam jej obelgi, sakazm i docinki.
D: Pomożemy ci. Chcemy z Ashley spędzic ze sobą dzisiejszy wieczór…- Zane się uśmiechał rozumiejąc go.
Z: Nie ma sprawy. Tylko powiedz Kate.
D: Jak jej powiem, to nigdzie z tobą nie pójdzie.
Z: Uroczo…
D: My wyjdziemy wcześniej i jak coś to spotkamy się na tańcach, na które nie dotrzemy.- Zane się zaśmiał
Z: Jestecie pewni, że to dobry pomyśł?
D: A masz lepszy?- Zane chwilę się zawahał.
Z: Nie, ale nie chcę, żebyście się kłócili przeze mnie. Ja sobie poradzę.
D: Ashley wątpi, że dasz sobie radę sam…
Z: Ona zawsze wierzy we mnie.
D: Zgadzasz się?
Z: Tak.- przybili piątkę i po cichu przeszli korytarzem do pokoju.  



Sorry za błędy, ale już nie mam siły sprawdzać i ich poprawiać.

Komentarze