Rozdział 13

Środa 22.07.2011 godz. 10:14

 Kolejny raz przesłuchali mafiozów- na marne. Seria tych samych pytań, która była standardową procedurą mającą na celu wychwycenie kłamstw w zeznaniach była bezużyteczna. Szli w zaparte. Jedynie odgrażali się Kate. Billy tacił, za każdym razem panowanie kiedy słyszał obelgi pod jej adresem. Stanęli pod salą przesłuchań.
K: Prowokacja się nie udała.
B: Utknęliśmy w martwym punkcie.
K: Cholera! Całe nasze śledztwo idzie na marne…- skrzywiła się. Billy popatrzył na jej zaciętą twarz. Zawsze taka była ambitna, od pierwszego ich spotkania.
B: Mnie bardziej matwią groźby.
K: Olej je strali się nas wyprowadzić z równowagii, gdyby Sroce na nich zależeło to już by coś robił w tym kierunku. A on milczy, wie że przegrywa. – kłamała. Znała Srokę od lat, wiedziała o nim prawie wszystko, mafijni oddali jej sprawę. Ten gnojek nie odpuszcza. A milczenie jest bardzo złym znakiem. Coś kombinuje. Ma jakiś plan. Ale nie może powiedzieć o tym Billemu, bo będzie się tylko wkurzać .
K: Nawet nie wiemy gdzie jest Kavka…
N: Kochani! Mamy kolejnego z goryli Sroki, czeka na was w jedynce. A Kavke wytropimy spokojnie.
K: Jak wam się udało dopaść następnego?- przeglądała akta i zobaczyła, że ma córkę.
N: Skojarzyłem jedno nazwisko i zapytałem kogo trzeba i jest!-pokazał jej na salę przesłuchań, przed wejścien zawahała się co nie umknęło uwadze Nata. Gdy tylko przekroczyła próg mężczyzna rzucił się w jej kierunku. Billy z innym policjantem przytrzymali gościa i obezwładnili na podłodze. Do Sali wpadł Nate z Joshem.
J: Co jest?
B: Skó*****n rzucił się na Kate.- uniosła rękę dając znać, że nic jej nie jest.
N: Poradzicie sobie?
K: Tak.
N: Jesteśmy obok.- kiedy poprawili przewrócony stół i krzesła wzięli w obroty z Whitem przestępce.
Nate i Josh przysłuchiwali się ich rozmowie z drugiego pokoju. Kate jak gdyby nigdy nic otworzyła kartotekę mężczyzny i czytała ją powoli i głośno.
K: Na zakonczenie dodam zabójstwo i napaść na policjanta. Masz coś do powiedzenia, czy mam ci już postawić zarzuty?- patrzył na nią zimnym wzrokiem. Dała mu chwilę na zastanowienie. Był porywczy i nic więcej. Spodziewała się, że go szybko załamie.
K: Trudno. Twoi koledzy byli bardziej rozmowni i im się upiecze.- podniosła się z miejsca i zabrała akta. Billy popatrzył na mafioza i powoli kierował się za partnerką.
Maf: Nie ja zabiłem.- Nate się uśmiechnął. Byli pewni, że zabójstwo Igora Swana to ich sprawka.
J: Dobra jest.
K: To kto do cholery! Twoi kumple powiedzieli nam wyraźnie, że ty!- walnęła ręką mocno w stół i nachyliła się nad gościem! Mierzyła go wzrokiem
B: Masz szanse się oczyścić, myślisz że Sroka ci pomże? Zapomnij on myśli tylko o sobie a ty pójdziesz siedzieć za jego wyczyny! Dociera to do ciebie k**wa!?
Maf: Nic więcej nie powiem. Nic mi nie udowodnicie!- podniusł się i stał naprzeciw Kate.
K: Wystarczy, że twoi koledzy będą zeznawać przeciwko tobie.- zrobił się czerwony ze złości.
B: Siadaj k**wa!
K: Ale zgrywaj bohatera, idź na dożywocie i już nigdy nie zobaczysz córki.- opadł na krzesło.
J: Wie gdzie uderzyć.
N: Sprytna jest. Każdy facet na punkcie swojej córki jest przeczulony.
Maf: Jak wam powiem to dopiero będzie miała kłopoty. Wole iść siedzieć. Pierdole to wszystko.
K: Nie chcesz widzieć jak dorasta? Ma zaledwie 5 lat. Będzie miała do ciebie żal, że ją zostawiłeś.
Maf: Nie próbuj mi wciskać łzawych historyjek.- starał się bronić.
B: Damy jej i twojej dziewczynie ochrone, będą objęte ochroną świadków koronnych a ty dostaniesz mniejszy wyrok, zaczniecie od nowa, przemyśl to, bo warto.- wychodząc z Sali odwróciła się do niego.
K: Masz czas do wieczora inaczej stwiamy ci zarzuty. – zamkneła za sobą dokładnie drzwi. Koledzy patrzyli na nią.
K: Co się tak gapicie?
J: Świetna taktyka siostro!
N: Dobry i zły glina?
K: On jest nowy.
B: Skąd wiesz?
K: Zobacz jak się zachowują tamci a jak on. Tamci idą w zaparte a ten się łamie. Jest strasznie nerwowy, bo się boi. Rzucił się na mnie, bo miał wpajane przez Sroke, że ma mnie zabić.
B: I ty okazujesz mu serce? On chce cie zabić.
K: To część taktyki.
N: Mądrze. Pokaże mu, że to co mówił i wbijał mu do głowy Sroka jest bzdura.- Billy analizował chwilę słowa szefa.
B: Pomyśli, że mu pomagasz, a ty wyciągniesz z niego potrzebne informacje.
K: Dokładnie tak. Musi mi zaufać.
J: Zazdroszczę ci stary takiej bystrej partnerki.
B: Jest moja.
N: Jaki masz plan?- zatrzymał Kate.
K: Improwizowałam. Muszę pomyśleć co dalej. Mam czas do wieczora, żeby go przekonać.- chciała iść, ale nie pozwolił jej.
N: Widziałem, że się zawahałaś przed wejściem czemu?
K: Chwila zwątpienia i nic więcej. Mogę już iść?- przepuścił ją. Zeszła do baru, który znajdował się w piwnicy. Zamówiła to co zawsze, czyli warzywa na patelni z ryżem i kawałkami kurczaka. Przysiadła się do partnera, który już zajadał się swoim schabowym. Nic nie mówiła. Jadła w skupieniu. Billy co jakiś czas zerkał na nią.
B: Szukasz pomysłu?
K: Ta, i jak na złość pustka w głowie.
B: Nie wiem, czy ci się spodoba mój pomysł, ale zaryzykuję.
K: Mów.- wzięła do ust kawałek ziemniaka. Billy popatrzył na jej talerz z odrazą i zaczął wyjaśniać jej swój pomysł. Słuchała uważnie i co jakiś czas kiwała głową na znak, że rozumie i się zgadza z nim.
Kiedy skończył streszczać jej swój pomyśł, zabrał się za kończenie posiłku.
K: Tak zrobimy jak powiedziałeś. Smacznego.- posłała mu uśmiech.
B: Wzajemnie i dzięki.- wpatrywał się w nia przez dłuższą chwilę. Otarła szybko twarz serwetką.
K: Brudna jestem?
B: Nie, bardzo lubię kiedy się uśmiechasz.- sam się lekko uśmiechał. Założyła włosy za ucho.
K: Jak zjesz to przekażemy twój plan Natowi i przejedziemy się po okolicy.- wstała od stołu i zabierając talerz wyszła. Nie lubiła komentarzy i komplementów Whita. Byli tylko partnerami. Nalała sobie do kubka kawy i usiadła wygodnie w fotelu. Była sama w pokoju a to nie zdarza się często. Zobaczyła, że ma wiadomość w telefonie. Ashley pisała, żeby się odezwala i musi iść z nią na kawę. Stwierdziła, że zadzwoni później do niej. Teraz miała inne sprawy na głowie. Zamknęła na chwilę oczy, żeby pozbierać myśli. Długo nie trwała jej sielanka. Usłyszała huk. Oczywiście to Josh musiał hałasować.
J: Sorry Kate.
K: Nic nie szkodzi.- pomogła pozbierać mu rozwalone raporty.
J: Gdzie masz Whita?
K: Kończy obiad. A ty gdzie się tak spieszysz?
J: Do domu, mam zaległe papiery i już dostałem opier**l od Starego.
K: Pomóc ci?
J: Masz swoje problemy słońce.- puścił jej oko. Zaśmiała się i podeszła do okna. Obserwowała ulice miasta. Nie zauważyła, że Billy stoi za nią i odwracając się weszła w niego.
K: Wystraszyłeś mnie!- klepnęła go w ramię.
B: Masz nieczyste sumienie!
K: Czasami mam ochotę cię zabić. Zbieraj się.- ze śmiechem zapukali do pokoju Nata. Nie czekając na jego odpowiedź weszli.
N: Nie powiedziałem proszę.
B: Nie? Popatrz a nam się wydawało, że mówiłeś.- Kate powstrzymała śmiech.
N: Dobra co macie?- teraz opowiadali na zmianę swój pomysł szefowi, który przypadł mu do gustu.
N: To jest jakiś plan. Brawo. Dobra współpraca.
K: Rozmawiasz z najlepszymi.- Billy się poprawił.
N: Na pewno. Idźcie, bo robicie tyle zamieszania!- opuścili jego gabinet zadowoleni, że jest po ich stronie. Teraz do wieczora pozostało im czekać i zająć się własnymi zajęciami.

Komentarze