Rozdział 19

Sobota 25.07.2011 Godz. 14:15

 B: Nareszcie chwila przerwy. Kawy?- Odpowiedziała mu cisza. Odwrócił się w stronę biurka partnerki, ale jej nie było. Nawet nie usłyszał, kiedy wyszła. Rozmawiał ostatnio z Natem i zauważyli, że Kate się zmieniła. Schudła, zbladła, prawie nic nie mówi. Martwił się o kobietę. Nalał sobie do kubka kawy i usiadł. Zerknął na raporty.
K: Same się nie wypełnią.- Blado się uśmiechnęła.
B: A już myślałem, że będzie cud na Stalowej.- Rozglądnęła się po pomieszczeniu.
B: Szukasz czegoś?
K: Nie, to znaczy telefonu.
B: Z tego, co pamiętam to chowałaś go do biurka.- Kiwnęła mu głową i otworzyła szufladę. Faktycznie był tam. Co się z nią dzieje, że nawet nie pamięta najprostszych rzeczy? Miała kilkanaście nieodebranych połączeń. Zane. Chwyciła kalendarz. To dziś miała się z nim spotkać. Na śmierć zapomniała.
K: Muszę zadzwonić, zaraz wracam. Poczekasz na mnie?
B: Pewnie.
K: Dziękuję.-Posłał jej uśmiech, którego nie odwzajemniła. Mijając jego krzesło położyła swoją rękę na jego ramieniu. Wyszła do łazienki na innym piętrze. Nie zdążyła wybrać numeru Zane, bo ten już kolejny raz dzwonił.
Z: Witaj zołzo.
K: Jak zawsze arogancki.- Docięła mu
Z: Dokładnie. Masz chwilkę, żeby pogadać?
K: Tak, właśnie miała do ciebie dzwonić…
Z: Jak miło.
K: Starasz się mnie zdenerwować?
Z: Nie, wydaje ci się.
K: Powiem ci, że twoja chwila się już powoli kończy.
Z: Nie pozwolisz mi się nacieszyć twoim głosem?
K: Nie.- Zaśmiał się.
Z: To w takim razie do rzeczy. Pamiętasz zapewne bardzo dobrze, że byliśmy dziś umówieni.- Jak on ją dobrze zna.
K: Zapomniałam.
Z: I bardzo dobrze.
K: Co?!- Była w szoku. Zane nie jest zły, że o nim zapomniała. Nie może być aż tak pięknie. Coś kombinuje.
Z: Nie dam rady się z tobą zobaczyć… Jestem w pracy.
K: Przecież miałeś zaczynać od przyszłego miesiąca.- Wystraszyła się, że może gdzieś tu go spotkać. Pani Diana mówiła prawdę.
Z: Wyjaśnię ci wszystko jak się spotkamy, bo to nie jest rozmowa na telefon ok.?
K: Dobrze. Pracuj na tej swojej komendzie. Nie przeszkadzam.- Musiała dodać kąśliwą uwagę.
Z: Jestem w terenie od wczoraj.- Zachował spokój i nie dał się sprowokować brunetce. Słyszała teraz po głosie, że jest zmęczony i niezadowolony. Współczuła mu. Jest nowy a już rzucili go na głęboką wodę. Musi się wykazać.
K: Doradzam krótki odpoczynek.
Z: Już jestem wypoczęty.
K: Szybko ci idzie.
Z: Widzisz jak na mnie działasz.-Zaśmiała się.
K: Uważaj na siebie proszę.
Z: Czy ty się o mnie martwisz?- Zapytał zadowolony.
K: Wydaje ci się.- Ucięła
Z: Tak myślałem…
K: Zane ja nie żartuję. Wiem, że nowi zawsze muszą się wykazać a zwłaszcza osoby na takich stanowiskach jak twoje. Proszę cię tylko, żebyś uważał i nie przegiął.
Z: Jak ja lubię, kiedy się o mnie troszczysz.
K: Jesteś głupi wiesz?
Z: A ty urocza jak się martwisz.
K: Z tobą się nie da na poważnie…
Z: Obiecuje ci, że będę ostrożny i że wynagrodzę ci dzisiejszy dzień.
K: Od razu lepiej. Powodzenia żołnierzu.
Z: Przynajmniej nie powiedziałaś kapralu…- usłyszał jej śmiech.
K: Cześć kapralu.
Z: Nie mogła się powstrzymać. Cześć.- Wróciła zadowolona i odprężona po rozmowie z atekiem. Billy zauważył, że jest w lepszym humorze. Wzięła łyk kawy z jego kubka. Popatrzył na nią zdziwiony.
K: Co pić mi się chciało, a brudzić swojego kubka na łyk kawy nie będę.
B: Lepiej smakuje kawa partnera?
K: Nie, ale narzekać nie będę.
B: Nawet nie potrafisz docenić.- Zabrał kluczyki z biurka i pokazał jej drzwi. Kate wygodnie usiadła w samochodzie.
B: Cieszę się, że masz lepszy nastrój.- Popatrzył w lusterko, ponieważ usiadła w tyle.
K: Ostatnio źle sypiam i są tego efekty.
B: Zauważyliśmy, że nienajlepiej wyglądasz…- stali na światłach i odwrócił się do niej. Patrzyła mu prosto w oczy.
K: Jesteście przewrażliwieni.
B: Ile razy słyszałem ten tekst.
K: Bo taka jest prawda.
B: Nie chcę się sprzeczać, więc nic nie powiem.- Odwróciła wzrok. Co miała powiedzieć, że ma racje? Sama widziała, że nie jest w najlepszej kondycji zarówno psychicznej jak i fizycznej. A dziś wychodząc do pracy znalazła kolejny list. Byli pod jej drzwiami. Tak blisko niej… Nawet nie otworzyła listu, tylko schowała go do torebki. Obiecała sobie, że dzisiejszego dnia nikt jej nie zepsuje, bo miała mieć randkę z Zanem.
B: I znowu przepadłaś…
K: Zamyśliłam się… przepraszam…
B: Zepsułem ci znowu humor.- Skrzywił się.
K: Możesz mi to wynagrodzić.- Stwierdziła, że nie zmarnuje dnia.
B: Zamieniam się w słuch partnerko.- Szeroko się uśmiechnął.
K: Wpadniesz do mnie i zrobimy jakiś dobry obiad?- Zaśmiał się.
B: Chcesz mnie wykorzystać do gotowania, bo lepiej mi idzie w kuchni niż tobie? A i jeszcze robie pyszne spaghetti.
K: Od maja, kiedy była u mnie domówka, nawet nie wpadłeś na dłużej. Nie, żebym ci wypominała. – Nie chciała siedzieć sama w domu. Źle się w nim czuła. Nie lubiła tego mieszkania. Zawsze przynosiło jej pecha.
B: Ty mi nigdy nic nie wypominasz… ale zgoda. Chętnie coś zjem.- Puścił jej oko. Rozchmurzyła się trochę.  Jednak jej radość nie trwała długo. Do Billego zadzwonił Nate i kazał mu się stawić na komendzie.
K: A ja?
B: Przykro mi o tobie nie było mowy. Na swoim koncie masz ciężkie śledztwo. Nate na pewno nie doda ci pracy.
K: Ale ty przecież masz je ze mną!
B: Ja ci tylko pomagam piękna.- Wysiedli pod jej blokiem.
K: Ograniczacie mnie!
B: Jutro przyjdę na obiad do ciebie.- Zmienił temat chcąc uniknąć awantury.
K: Nie wiem, czy jutro będę miała ochotę.- Odwróciła się wkurzona i poszła w stronę swojej klatki.
B: I tak przyjdę!- Wsiadł i na sygnale odjechał.

Komentarze