Rozdział 23

Poniedziałek 3.08.2011 Godz. 16:23

 A: Halo… Coś ty taka zamyślona?- Pomachała Kate ręką przed nosem. Policjantka skrzywiła się. Popatrzyła na wesoła i beztroską Ashley, która jak zawsze zachwycała. Gdzieś w głębi serca zazdrościła jej spokojnego życia, męża, domu, miłości, pracy o normalnych godzinach.
K: Mam trochę spraw na głowie. Opowiadaj lepiej, co u ciebie i Dana, bo od wyjazdu was zaniedbałam.
A: Wydawało mi się, że chciałaś ty o czymś pogadać a nie ja?
K: Chodzi o Zana…- wypaliła bez zbędnych ogródek. Ashley szeroko uśmiechnęła się.
A: Może coś więcej na ten temat?- Kate streściła jej wszystko, co działo się z nimi od przyjazdu. Powiedziała o wszystkich swoich obawach, o randce i o ich długich rozmowach. Kiedy skończyła błagalnie popatrzyła na blondynkę.
A: Kiedy się z nim widzisz?
K: W środę ma mi dać znać. A co?
A: Mam nadzieje, że się z nim spotkasz?
K: Nie wiem, czy jest sens ciągnąć coś, co zaraz się skończy.
A: Według mnie zależy mu na tobie, a wiem, co mówię, bo znam go od lat. Powinnaś mu powiedzieć gdzie pracujesz, ponieważ prędzej, czy później i tak się dowie. Sądzę, że lepiej, jeśli ty sama go poinformujesz niż dowie się od kogoś z pracy…
K: Masz całkowitą rację. Tylko, czy będzie chciał mnie wysłuchać?
A: Znam go na tyle i wiem, że się ucieszy z twojej szczerości. Kate zawalcz, bo warto i doskonale o tym wiesz.- Puściła jej oko. Kate analizowała słowa blondynki i zgadzała się w stu procentach.
K: Nie mogę wiecznie uciekać przed facetami.
A: Dokładnie. Zaraz…- popatrzyła zdziwiona na twarz policjantki.
K: Co?
A: On ci się na serio podoba!- Krzyknęła głośnie. Kate zażenowana rozglądnęła się, czy nikt nie słyszał euforii Ash.
K: Tego nie powiedziałam.- Starła się bronić.
A: Nie musiałaś kochana. Liczę i wierzę w was.
K: Nie przesadzaj już.
A: Oboje nie macie szczęścia w miłości, oboje czujecie coś do siebie i nie jest to nienawiść ani też koleżeństwo.
K: Trochę się zapędziłaś przyjaciółko.- Bastowała rozpromienioną Ashley, która zaczynała snuć swoje teorie i opowieści.
K: Możemy skończyć temat Zana?
A: Skoro musimy…- parsknęła śmiechem. Kate wywróciła oczami. Przy beztroskiej Ashley czuła się ciągle jak licealistka. Jest świetną odskocznią od problemów.
A: A jak śledztwo?
K: Odebrali mi.- Wesoła twarz blondynki momentalnie spoważniała. Teraz uważnie wpatrywała się w brązowe oczy Kate.
K: Co tak patrzysz? Mówię jak jest. Sprawę odebrał mi Nate i przekazał ją zupełnie obcym ludziom. Moje lata poświęcone Sroce poszły na marne…
A: Czemu odebrano ci sprawę?
K: Nie mogę powiedzieć.
A: Zaczynam się martwić… Co jest Kate?- Dopytywała nieugiętej przyjaciółki.
K: Nic… Wiesz, że nie mogę rozmawiać z tobą o pracy.
A: Szkoda, bo widzę, że coś cię gryzie…
K: Przyzwyczajenie Ash. Po latach pracy i samotności idzie się przyzwyczaić do rozwiązywania problemów w pojedynkę albo z partnerem. W końcu mam od czegoś White’a nie?
A: Nie lubię go.
K: Wiem, dlatego opowiadaj co u was.- Pomimo, że przytakiwała Ash nie słuchała jej. Pogrążona była w śledztwie. Bolała ją, że nie może wyżalić się przyjaciółce. Powiedzieć jak bardzo się boi i co ma robić. Nawet przed nią i Dannym musi udawać twardą i opanowaną.
A: Przepraszam, ale muszę odebrać.- Kate obserwowała rozmawiającą Ashley. Nie usłyszała nawet dzwonka. Aż tak się wyłączyła? Jak to możliwe, że coś jej umyka… Czyżby traciła poczucie czasu i orientacji?
A: Kate nie gniewaj się, ale muszę podjechać do klienta.
K: Spoko. Jedź. Też miałam zbierać się na Stalową.-Skłamała, żeby Ash nie miała wyrzutów.
A: Dzwoń jak będziesz chciała pogadać.- Cmoknęła przyjaciółkę na pożegnanie i wyszła. Kate zapłaciła rachunek i nie mając nic do roboty poszła w stronę galerii handlowej. Szła bez entuzjazmu. Tłum ludzi ją odpychał. Czy oni nie mają ciekawszych zajęć? Przyciągnęła ją jedna bluzka na wystawie. Wahała się, czy ma wejść i ją przymierzyć. Zachowuje się jak pozostali ludzie w sklepie. Rzuca się na ciuchy. Jednak pokusa i chęć posiadania tej koszuli wygrały. Ze sklepu wyszła obładowana. Skoro i tak już przegięła z zakupami to wstąpiła do księgarni. Dawno nie kupiła książki. Jak się okazało jej ulubiona pisarka wydała nowy kryminał. W zdecydowanie lepszym humorze wstąpiła do pracy.
K: Co się dzieje?- Zapytała wchodząc do biura.
N: Mafijni mają kryjówkę Kavki.
K: To jedziemy!- Mężczyźni zmierzyli Kate.
B: Chyba o czymś zapomniałaś…
K: Proszę!
N: Wykluczone. Panowie gotowi?!- Odpowiedzieli mu zgodnie, że są przygotowani. Kate zrezygnowana usiadła przy swoim biurku.
N: Nie gniewaj się, ale musimy trzymać się zasad. Porozmawiamy później.
K: ok. Masz coś dla mnie?
N: Przeglądnij akta u mnie na biurku i je uporządkuj proszę i możesz pomóc innym. Nawet możesz zajrzeć do kapitana Stona. Panie są nim oczarowane.
K: Świetna opcja, ale nie skorzystam. A on co na zaloty pań?
N: Nie jest nimi specjalnie zainteresowany.
K: Pewnie kogoś ma.
N: Zaskoczę cię, ale stanu wolnego.
K: Skąd ty takie rzeczy wiesz?- Zerknęła zdziwiona na przełożonego.
N: Byliśmy na piwie.
B: Nate!
N: Idę! Do później Kate i nawet nie myśl o głupotach.- Posłał jej uśmiech. Zerknęła na odjeżdżających kolegów. Zazdrościła im, bo to jej śledztwo. Z drugiej strony ciekawiło ją jak to się stało, że Nate i Zane tak się polubili. Usiadła w fotelu szefa i przeglądała akta. Co chwilę zerkała jednak na zegarek z nadzieją, że koledy zaraz wrócą i jej wszystko opowiedzą. Mijała godzina za godziną. Wykonała wszystkie zadania, nawet wypełniła zaległe raporty Billego i je zaniosła Staremu. Chodziła po pokoju bez celu. Gdyby złapali Kavkę mięliby na wyciągnięcie ręki Srokę. Jednak czemu Kavka miał by się dać złapać? Oni nigdy by nic nie zrobili bez planu. Modliła się, żeby to nie była jakaś zasadzka na nich.

Komentarze