Rozdział 25

Niedziela 9.08.2011 Godz. 15:38

 
„ Już niedługo się spotkamy a wtedy zapłacisz mi za wszystko! Będziesz cierpiała tak samo jak mój bart w pierdlu suko! Będziesz błagała mnie o życie! Zobaczysz psie!”

Pozdrawiam Sroka.

Kate starała się złapać oddech i nie popadać w paranoje. To już było pewne, że stanie twarzą w twarz z mafiozo. Zastanawiała się, czy informować, Billego i Nata o groźbach. Po ostatnim straciła do nich zaufanie. On nie wierzyli jej intuicji i nie słuchali jej rad. Woleli wierzyć ślepo mafijnym, którzy zniszczyli lata jej ciężkiej pracy w kilka dni. Nie mogła im powiedzieć. Musi liczyć tylko na siebie. Popatrzyła na swoje odbicie w lustrze.
K: Musisz radzić sobie sama! Dasz radę Fox!- Wykrzyczała do lustra. Jednak słowa nie przywróciły jej pewności siebie. Zrezygnowana odwróciła wzrok. Nawet sama siebie nie potrafiła zmotywować i okłamać. Sroka ewidentnie rujnuje jej życie i poczucie bezpieczeństwa. Robi to specjalnie, zna ją na tyle, żeby założyć, że nie powiedziała o groźbach kolegom. Nie tylko ona się przygotowała. Miał rację, została tylko sama i nie ma nikogo do pomocy. Bezsilność powoli wykańczała Kate. Zawsze uchodziła za osobę, która nie traciła zimnej krwi. A teraz rozsypuje się na małe kawałeczki za sprawą Sroki. Nie wiedziała, że to śledztwo ją tak wykończy. Odłożyła list do teczki i dopisała kilka notatek. Łudziła się, że w razie potrzeby jej zapiski pomogą policjantom. Teczkę schowała dokładanie. Zerknęła na wyświetlacz telefonu. Jak zwykle kilka nieodebranych połączeń i wiadomości. Nie potrafiła się oduczyć wyciszania telefonu. Zaczęła od smsów. Billy poinformowała partnerkę, że jutro ma o 9 stawić się na Stalowej, i że zadzwoni do niej później. Zanotowała w pamięci zmianę godziny. Teraz przyszedł na moment sprawdzania rejestru połączeń. Oczywiście Billy, Nate i Zane… Popatrzyła na zegarek. Dochodziła 16, więc nie jest spóźniona. Przez Srokę coraz częściej nie wiedziała, która jest godzina. Wybrała numer antyterrorysty. Założyła, że musi odwołać spotkanie.
Z: Pasuje ci mała zmiana planów?- Zapytał poważnie.
K: To znaczy?
Z: Możemy się spotkać o 17 na mieście?- Jednak nie odpuścił. Źle go oceniła.
K: Tak, ale gdzie dokładanie?
Z: Pod Wawelem?
K: Ok., ale jeśli nie dasz rady się spotkać to mów. Przełożymy na inny dzień.- Po liście od Sroki nie miała ochoty na spotkanie i starała się przekonać blondyna.
Z: I tak ciągle będziemy odkładać, przekładać i nigdy się nie spotkamy. Dziś się widzimy o 17 pod Wawelem, będę miał lepszy dojazd z pracy.
K: Zane… Posłuchaj nie musimy koniecznie dziś się spotkać. Kolacja poczeka a ty załatw wszystko na spokojnie w pracy.- Zaśmiał się.
Z: Mam rozumieć, że nie chcesz się ze mną spotkać?
K: Skąd ci to głowy przyszło?
Z: Z twojej wypowiedzi.
K: Chcę się z tobą spotkać, ale nie chce żebyś zawalił pracę.
Z: To, co marudzisz?- Znów zachichotał do telefonu.
K: Jesteś niemożliwy!- Dopiekła żołnierzowi.
Z: Lubisz to!
K: Jasne…- wywróciła oczami. Atek miał całkowita racje. Miała do niego słabość i jego stanowczości.
Z: Do zobaczenia Kate.- Rozłączył się zanim zdążyła odpowiedzieć. Teraz musi się przygotować. Ma mało czasu. Podeszła szybko do szafy. Przeglądała ubrania i zastanawiała się, co włożyć. Wyciągnęła czarne rurki i czarny T-shirt z koronkowymi rękawkami.
K: Ale co do tego dobrać?- Stała dobrą chwilę, zanim przypomniała sobie, że dostała od Ashley bordowy żakiet z czarnymi wstawkami. On będzie idealny. Zawsze Ash kupowała jej coś w kolorze. Kate wyjątkowo lubiła czarny, szary i biały kolor, czego nie mogła pojąć przyjaciółka. Podkreśliła lekko oko tuszem i usta błyszczykiem. Nie miała ochoty na pełen makijaż. Raz przeciągnęła pędzlem twarz pudrem i była gotowa do wyjścia.

Komentarze