Rozdział 26

Niedziela 9.08.2011 Godz. 17:10

 Usiadła na ławce. Widok miała na wzgórze i zamek. Przyglądała się mu dokładanie. Tak dawno nie była w centrum Krakowa, że zapomniała już jak piękny jest. Jedynie przerażał ją tłum. Wolała unikać zatłoczonych miejsc. Jest raczej osobą, która lubi ciszę i spokój. Zane był przeciwieństwem policjantki. Kolejny raz udało się mu namówić ją na wyjście w samo centrum ludzi i zamieszania. Zastanawiała się jak on to robi? Ściągnęła okulary przeciwsłoneczne i zerknęła na zegarek. Spóźnia się. Nie cierpiała czekać. Pewnie zaraz okaże się, że ją wystawił.
K: Policjantka a taka naiwna…- szepnęła sama do siebie.
Z: Co mówiłaś?- Przysiadł się do niej. Popatrzyła się na ateka zdziwiona. Posłał jej ciepły uśmiech.
K: A czy to ważne?
Z: Dla mnie bardzo.- Uniosła znacząco brew.
K: Mówiłam, że jesteś spóźniony. – Skłamała i skarciła się w duchu, że źle go znowu oceniła.
Z: Przepraszam, ale korki są okropne, a do tego zasiedziałem się w pracy.
K: Wybaczam.- Puściła mu oko. Zane od razu się rozweselił. Wstał i podał rękę Kate.
K: Gdzie idziemy?
Z: Tajemnica. Najpierw spacer w miłym towarzystwie.
K: Skromny to ty nie jesteś.- Parsknęła śmiechem.
Z: Skoro jestem taki arogancki i pewny siebie…
K: Bo jesteś…- docięła mu. Prychnął. Pociągnął ją za sobą.
Z: Pewny siebie owszem, ale arogancki to dla jaj.
K: Przecież żartuję.
Z: Nie wydaje mi się. Już wyrobiłaś sobie o mnie zdanie. I nie jest ono najlepsze.- Zerknął na nią pytająco. Kate, jako, że jest dobrą policjantką nie dała się zwieść. Znała różne taktyki działania i pozyskiwania potrzebnych informacji.
K: Ty tak mówisz.- Teraz ona panowała nad sytuacją. Zane uniósł kącik ust do góry.
Z: Uda mi się zmienić twoje zdanie?
K: Może.
Z: To nie jest odpowiedź. – Przystanął i popatrzył na jej twarz. Nie pokazywała emocji, pomimo że bardzo chciała mu powiedzieć, że ubzdurał sobie jakieś teorie.
K: Jak dla mnie to jest. I przypomnę ci, że to miał być miły spacer.- Zane chwilę zastanowił się nad jej słowami. Musiał się z nią zgodzić. Brnęli jak na razie w stronę kłótni a nie miłego wieczoru.
Z: Masz rację. Przepraszam.
K: Daj spokój. Dawno nie byłam w centrum nie wiem jak ty, ale zapomniałam, że Kraków jest miejscem bardzo urokliwym. - Popatrzyła w dal. Obserwowała chwilę Wisłę. Zane zrobił to samo. Starał się wsłuchać w dźwięk wody i zignorować gwar ludzi. Miała zamknięte oczy. Żołnierz potrafił się skupić. Kate otworzyła jedno oko.
K: Jesteś zmęczony. - Stwierdziła po chwili. Zane potrząsnął głową.
Z: Wydaje ci się.
K: Wcale nie.- Zane zaśmiał się i machnął ręką.
Z: Norma w takiej pracy chodź, bo nas noc tutaj zastanie, a mamy coś jeszcze w planach.- Szli dłuższa chwilę milcząc. Zane prowadził Kate jak w górach. Nic nie mówił, a ona posłusznie szła za nim. Teraz zauważyła, że Zane wygląda dobrze. Jest zmęczony, ale za to zadbany. Pomimo, że musiał na bank przesiedzieć długie godziny w pracy to prezentuje się rewelacyjnie. Też by tak chciała. Ona przeważnie wygląda jak siedem nieszczęść. A on co? Zwykły biały T-shirt do tego granatowa marynarka, jeansy i prezentuje się świetnie. Pewnie przy szafie spędził parę minut a ona kilkanaście z gorszym efektem. Skrzywiła się.
Z: Co to za mina?
K: Zamyśliłam się.
Z: Na pewno.- Nie skomentowała. Rozglądnęła się byli na rynku. Nie wiedziała nawet, kiedy znalazła się w tym miejscu.
K: Co ty kombinujesz?- Patrzyła na niego poważnie.
Z: Nic.- Wzruszył ramionami.
K: Na pewno.- Zaśmiali się oboje. Była pewna, że Zane coś wykombinował, albo coś szykuje dopiero.
Z: Czemu tak na mnie patrzysz?
K: Jak?
Z: Tak.- W zabawny sposób pokazał jej minę. Nie wytrzymała i parsknęła śmiechem.
Z: O wiele lepiej jak się śmiejesz. Poczekasz chwilkę?
K: Wiedziałam!
Z: Co?- Zapytał odchodząc od niej. Popatrzyła na niego spode łba. Zane zaśmiał się i poszedł w stronę kwiaciarek. Kate stara się go odszukać wzrokiem. Jednak bez skutku. Turyści i mieszkańcy utrudniali jej widoczność. Zrezygnowana patrzyła na Białą Damę i inne atrakcje dla turystów.
Z: Twoje znudzenie jest powalające.- Zane szepnął kobiecie do ucha. Wzdrygnęła się. Atek stał za nią. Odwróciła się, żeby na niego nakrzyczeć, że wystraszył ją i zostawił, ale zaniemówiła. Przed oczami miała ogromny bukiet, ślicznie ozdobionych żółtych róż. Zane uśmiechał się szeroko i wręczył go policjantce do rąk.
K: Jesteś wariatem.
Z: Bo kupiłem ci kwiaty. Fajne podziękowanie… Prawie jak kopniak w tyłek…
K: Są śliczne. Dziękuję bardzo.- Zabrała kwiaty od mężczyzny i posłała mu uśmiech.
K: Skąd wiedziałeś jakie lubię kwiaty?- Zerknęła pytająco na blondyna. Odwrócił wzrok i posępnie się uśmiechnął.
Z: Przed tobą nic się nie da ukryć. Zapytałem sie Ashley, żeby nie było wtopy.- Zerknął na rozbawioną policjantkę.
Z: Co cię tak bawi?
K: Nic...
Z: Właśnie widzę to nic.- Głową pokazał Kate, że ma skręcić. Zrobiła tak jak wskazał atek. Szli wąską uliczką. Zane uśmiechał się szeroko. Spodziewała się, że zaraz zobaczy jakąś zapełnioną ludźmi restaurację. Jednak nie mogła nigdzie jej dostrzec. Zaintrygowana szła za żołnierzem. Zerkała co jakiś czas na towarzysza. Zane zadowolony z siebie i z tego, że kobieta jest wyraźnie zainteresowana skręcił i wszedł do bramy. Kate zaparło dech w piersi. Skąd Zane zna takie śliczne miejsca? Już kolejny raz ją mile zaskoczył.
Z: Proponuję usiąść na zewnątrz.
K: Pewnie.- Zajęła jak zawsze stolik w kącie. Zane uśmiechnął się sie do niej szeroko.
K: Zasmakujesz mnie coraz bardziej.
Z: To znaczy?- Zaciekawiony uniósł brew.
K: Skąd żołnierz zna takie piękne miejsca?
Z: Bywa się tu i tam.
K: Pewnie zapraszasz wszystkie kobiety do tej restauracji, co?- Starała się go wyprowadzić z równowagi za wymijającą odpowiedź. Zane zaśmiał się.
Z: Nie uwierzysz mi, ale już dawno nie byłem na randce.- Miał racje, nie wierzyła mu.
K: Powiedzmy, że ci wierzę.
Z: Mówię całkowicie poważnie. Po pierwsze nie lubię chodzić na randki i poza tym mam na oku już taką jedną, która zawrócił mi w głowie... A po drugie nie mam czasu i żadna ze mną nie wytrzymuje.- Patrzył rozbawiony na brunetkę.
K: Nie dziwię się, bo z tobą rzeczywiście ciężko wytrzymać..- Dogryzła mu. Zane parsknął śmiechem i napił się trochę wody. Kate wpatrywała się sie w twarz ateka.
Z: Zaraz mnie zabijesz wzrokiem.- Zwrócił uwagę kobiecie.
K: Przepraszam, ale analizuję kilka rzeczy.- Dalej nie spuszczała wzroku z niego.
Z: Dawaj.- Dodał zaczepnym tonem. Kate włożyła do ust kawałek kolacji. Zastanawiała się, czy jest sens zaczynać z nim rozmowę. Ale z drugiej strony po co zaprosił ją na randkę jak nie lubi i ma kogoś. Bawi się nią ewidentnie. Bierze ją za jakąś naiwną " niunie".
Z: Halo!!! Ziemia do Kate?- Pomachał ręką przed buzią policjantki.
K: Zastanawiam się po prostu czemu zaprosiłeś mnie na spotkanie skoro nie lubisz takich imprez?- Blondyn zadziornie się uśmiechnął.
Z: Nie zapytasz kogo mam na oku, tylko czemu cię zaprosiłem skoro nie lubię randek?
K: Słucham? – Nie dawała za wygraną. Powoli traciła cierpliwość. Miała ochotę wstać i wyjść. Umówił się z nią a tu sprzedaje jej kolejny policzek.
Z: Odpowiedź jest prosta. – Patrzył poważnie w jej ciemne oczy. Widział, że jest zdenerwowana. Podniósł się z miejsca i podszedł do kobiety. Wyciągnął rękę w jej stronę. Popatrzyła najpierw na rękę a potem na sarmacki uśmiech blondyna. Nie miała ochoty tańczyć.
Z: Nie ma tu nikogo oprócz nas, wszyscy są w środku więc nie masz się czego wstydzić.
K: Nie wstydzę się. Ty nie lubisz randek, a ja tańczyć!! – Podniosła głos i uniosła się dumą. Zane skrzywił się i przykucnął przy kolanach kobiety.
Z: Posłuchaj. Zaraz ci wytłumaczę o co mi chodziło. Proszę zatańcz ze mną ten jeden jedyny taniec. – Widział wahanie w oczach Kate. Wstała i podała mu dłoń. Zane pociągnął ją za sobą i od razu przyciągnął policjantkę do siebie. Prowadził ją w tańcu. Kierował każdym ruchem ciała kobiety. Trzymał Kate mocniej. Oparła głowę o jego silne ramie. Wiedziała, że nie powinna igrać, zwłaszcza po tym co usłyszała przed chwilą. Jednak czuła się bezpiecznie. Bezpiecznie po raz pierwszy od bardzo długiego czasu. Czy to możliwe, że Zane jest w stanie dać jej poczucie stabilizacji? Był taki spokojny. Woń jego perfum unosiła się w powietrzu. Uśmiechnął się. Czyżby powoli zaczynała mu ufać? Taki prosty gest ze strony policjantki a tyle znaczył dla niego. Nie miał pojęcia co z nim się dzieje. W tej chwili poczuł coś bardzo dziwnego. Chciał jej tu i teraz. Jednak to nie było zwykłe pożądanie. Chciał uszczęśliwić ją. Dać Kate wszystko czego tylko zapragnie. To miłość. Kocha ją. Muzyka ucichła. Włosy opadły jej na twarz. Zane delikatnie odsunął brązową grzywkę i uniósł jej głowę do góry. Mimowolnie popatrzyła w jego błękitne oczy. Zastanawiał się, czy może pocałować speszoną kobietę. Szybko jednak przypomniał sobie słowa Danna, żeby był ostrożny względem Kate. Już nie może dłużej okłamywać siebie i jej. Przerwał milczenie.
Z: Zaprosiłem cię na randkę pomimo, że nie lubię ich dlatego, że osobą dla której straciłem głowę jesteś ty Kate. Ciągle o tobie myślę. – Wypalił szczerze. Kate otworzyła usta. Nie mogła uwierzyć w słowa policjanta. Cofnęła się o krok. Zane poluzował uścisk. Chyba jednak przesadził.
Z: Teraz jest ten niezręczny moment, w którym ty strasz się będąc jak najbardziej delikatną dać mi aluzję że nic z tego i zaczniesz gadkę o przyjaźni? – Zauważyła, że mężczyzna stracił swoją pewność siebie. Nie była sama. Nie spodziewała się, że Zane postawi na szczerość i do tego tyle będzie go to kosztowało. Nie mogła powiedzieć, że jest jej obojętny i dłużej oszukiwać siebie i jego. Przypomniała sobie słowa przyjaciółki, która stwierdziła, że najwyższy czas zawalczyć o soje uczucia.
K: Nie. Nie będzie żadnej aluzji. Przyjaźń jest ważna i my już chyba się przyjaźnimy, co Stone? Zaskoczyłeś mnie. Powiedziałeś coś co kosztowało cię bardzo wiele. - Wypaliła. Posłała mu ciepły uśmiech. Zane patrzyła na nią uważnie.
Z: Mam rozumieć, że nie jesteś zła, ani że nie będziesz mnie unikać?
K: Nie!- Rozluźnił się. Nie musiała nic więcej dodawać.
Z: Czyli nie będziesz zła jeśli zrobię to…- delikatnie musnął jej wargi. Na chwilę oderwał się od ust Kate, żeby zobaczyć jej reakcję.
K: Nie będę…- Zane znowu pewny siebie czule całował policjantkę, która nie opierała się. Już nie pamięta jak to jest kiedy ktoś ją całuje i okazuje jej uczucia. Ashley miała racje. Potrzebowała uczuć. Zdecydowanie za długo uciekała. Teraz pozostaje jej jedynie powiedzieć Zanowi o tym, że jest policjantką i liczyć, że nie odtrąci jej.

Komentarze