Rozdział 28

Niedziela 9.08.2011 Godz. 21:45

 W drzwiach stało trzech napakowanych, wysokich „goryli” Sroki. Kate zrzedła mina. Od razu miała odruch zamknięcia drzwi, ale przytrzymali je. Cofnęła się w głąb domu. Pobiegła do kuchni i chwyciła za broń, która leżała na stole. Celowała w napastników. Mężczyźni tylko się zaśmiali. Próbowała się skupić i opanować ręce. Jeden z goryli kopnął ją w rękę i tym samym pozbawił policjantkę broni. Przyjęła gardę. Uderzyła celnie w twarz przestępcę, który kopnął ją w dłoń. Zatoczył się i złapał za policzek bolący i krwawiący. Pozostali weszli do akcji. Najwyższy z nich chciał jej oddać, ale uderzył w ścianę a dokładniej w lustro, które spadło i rozbiło się. Przewaga Kate nie trwała długo. Człowiek Sroki złapał ją za nadgarstek. Szarpiąc się robiła bałagan na przedpokoju. Pchnął ją na komodę. Upadła.  Jeden z nich podniósł obolałą kobietę i wyszarpał ją na korytarz. Tracąc równowagę turlikała się ze schodów i walnęła dosyć mocno o kaloryfer. Syknęła z bólu. Jednak nie poddając się w walce o własne życie podniosła się i otrzepała. Wymierzyła kilka kopnięć i ciosów w stronę mężczyzn. Udało się jej trafnie kopnąć goryla w brzuch. To sprowokowało ich tylko bardziej. Chciała wykonać serię kolejnych ciosów, ale atak został zatrzymany. Mafiosa złapał ja za rękę i obrócił do siebie plecami, wykręcając jej przy tym ręce. Kolejny z nich uderzył policjantkę z otwartej ręki w twarz i przemówił.
Maf1: Szef chce cię mieć całą, ale jeśli nie będziesz grzeczna to pogadamy inaczej! – Wrzucił ją do samochodu. Kate przełknęła ślinę.
Maf2: Nie masz szans, więc nic nie kombinuj!- Mierzyła go uważnie wzrokiem.
Maf2: Mamy twoją broń i telefon jest zniszczony.- Modlił się, żeby tylko nie znaleźli jej teczki. To była jedyna szansa, żeby koledzy mogli jej pomóc. Zerknęła na zegarek. Dochodziła godzina 22. Przez ciemne szyby samochodu starała się dojrzeć, dokąd jedzie, znaleźć jakiś charakterystyczny punkt. Było z byt ciemno.
Maf1: Zginiesz z własnej broni kotku.- Popatrzył się w lusterko, które odbijało twarz, Kate. Nie skomentowała. Wiedziała, że jeśli zacznie rozmowę pogorszy tym samym swoją już trudną sytuację. Samochód podskoczył. Jękła z bólu. Zauważyła, że przejechali przez torowisko. Jednak ból pleców i żeber nie pozwalał się jej wystarczająco skupić. Co jakiś czas zerkała na zegarek. Jechali ponad 35 minut zanim zatrzymali czarnego jeepa. Drzwi koło niej otworzyły się. Mężczyzna, który prowadził pojazd złapał ją za ramię i prawie wyrzucił na zewnątrz. Rozglądnęła się. Kilka baraków i las i szczere pola. Daleko od drogi i ludzi. Musiał znać bardzo dobrze ten teren. Bardzo mądra kryjówka. Sroka jak zawsze wszystko przemyślał. Długo nie napatrzyła się na widoki, gdyż została wepchnięta do jednego z baraków. Nie miała jak się podeprzeć, ponieważ ręce miała mocno związane średniej grubości linką i kajdankami, dlatego upadła.
Maf3: Zostajesz tu na noc! I radze ci nie wyprowadzać nas z równowagi!
K: Bo co?!
Maf3: Bo to!- Kopnął, Kate w żebra. Cichy jęk wydobył się z jej ust. Mężczyźnie wyraźnie nie było żal kobiety. Nachylił się nad nią.
K: No dawaj, ulżyj sobie!- Powiedziała słabym, ale pewnym siebie głosem. Zaśmiał się i spoliczkował policjantkę.
Maf3: Odważna jesteś! Może zajrzę do ciebie w nocy i się zabawimy!- Zamarła. Tej groźby sie wystraszyła.  Chciał ją cmoknąć, ale się cofnęła.
Maf3: Patrzcie, jaka niedostępna suka! Obiecuję ci, że jutro nie będziesz taka twarda, za jaką się masz!- Wyszedł z pomieszczenia. Kate chwilę leżała starając się pozbierać siły. Po paru minutach udało się jej usiąść na kolanach. Rozglądnęła się dokładanie. Na dachu było malutkie okienko. Zastanawiała się, co może zrobić. Raz jeszcze sprawdziła sznury i kajdanki, ale fachowo były związane. Sytuację komplikował jedynie fakt, że ręce miała związane w tyle. Przeszła po pomieszczeniu. Natknęła się na skrzynię. Kopiąc w nią przeniosła ją w okolice okna. Weszła na skrzynię i sprawdziła, czy uda się jej dosięgnąć okna. Przeliczyła się. Podskoczyła parę razy, ale i tak była za niska. Ból po skoku przeszył na nowo ciało Kate. Przysiadła na skrzyni, głęboko oddychając. Nie ma szans na wydostanie się. Podeszła chwiejnym krokiem i po cichu do drzwi. Słyszała rozmowy i rechoty mężczyzn. Wrócił do skrzyni i przepchnęła ją pod ścianę. Skuliła się na niej. Analizowała w głowie to, co udało się jej dostrzec przez oko, czas. Nie zauważyła, że cała się trzęsła. Było zimno, a do tego bał się słów goryla Sroki. Mógł wejść i zabwić się nią w każdej chwili, a ona nie miała nawet jak się bronić. Z bólu usnęła parę razy w nocy.

Komentarze