Poniedziałek 10.08.2011 Godz. 9:05
Billy krzątał się po biurze i nie potrafił znaleźć sobie
miejsca. Popatrzył na telefon. 9:05, A Kate dalej nie ma. Ona nigdy się nie
spóźnia, chyba że jest chora. Wybrał po raz kolejny numer partnerki.
N: Co robisz?
B: Próbuję się dodzwonić do Kate…
N: Pewnie zaraz przyjdzie. Spokojnie.
B: Mam złe przeczucia.
N: Przecież Kate często nie odbiera telefonu.
B: Nic nie rozumiesz… Miała być o 9, bo umówiliśmy się. Miałem jej przekazać kilka informacji. A oboje wiemy, ze tego raczej by nie przegapiła. Włożyła cały swój czas i energię w Srokę, dlatego nie spóźniłaby się. Znam ją na tyle szefie. – Popatrzyli się na siebie.
N: Rozmawiałeś z nią wczoraj wieczorem. Poza tym ma ochronę i gdyby coś się działo na pewno by nam dali znać.
B: Nie wiem jak ty, ale nie mam do nich zaufania i jadę do Kate.
N: Poczekaj jeszcze parę minut i zadzwoń do patrolu, który jest u niej. Jeśli nie zgłosi się do 15 po podjedziemy do niej ok.?
B: Ok. – Billy uczynił tak jak powiedział przełożony. Mundurowi powiedzieli, że całą noc świeciło się światło w kuchni. Trochę się uspokoił, ponieważ często zapominała gasić światło w kuchni. Niepokoiło go tylko to, że nie zgłosiła się na Stalową. Może odsypia? Albo zapomniała? Nie! To nie Kate. Ona choćby umierająca była to i tak by przyjechała po nowe informacje. Zapukał do pokoju szefa. Nate od razu go zaprosił.
N: Nie przyszła.
B: Jedziemy?
N: Jesteś taki narwany. - Przypiął broń do paska i zabrał kurtkę z krzesła.
B: Ja po prostu czuję i wiem, że stało się coś złego…
N: Nie kracz...- Teraz i on był zdenerwowany całą sytuacją. Przypomniał sobie, że wczoraj oddzwaniał do kobiety, ale też nie odebrała. Prowadził w skupieniu auto. Widział, że Billy jest zdenerwowany i przejęty całą sytuacją. Po paru minutach zaparkował samochód obok obserwatorów Kate. Przywitali się.
N: Panowie wychodziła dziś z domu Kate?
Pol*: Ani dziś, ani wczoraj. Światło w salonie i na przedpokoju włączone są do tej pory.
B: Byliście u niej?
Pol: Nie.- Billy mrucząc pod nosem przekleństwa ruszył w stronę mieszkania partnerki. Z okna zawołał szefa. Nate z policjantami od razu pobiegli do mieszkania kobiety. Nie mogli uwierzyć w to, co widzieli. Mieszkanie wyglądało jak pobojowisko. Zniszczony telefon, rozbite lustro, poprzewracane meble, ślady krwi... Zerknął na Billego, który był aż czerwony ze złości.
N: Uspokój się. Dzwonię po techników.- Partner Kate jednak nie zamierzał być spokojnym i słuchać się przełożonego. Poszedł do policjanta, który miał pilnować jego partnerki i chwycił go za koszulę.
B: Gdzie ona ku**a jest!?
Pol: Nie wiem...
B: Nie wiesz!? To ja ci powiem!- Nate odciągnął policjanta od wystraszonego mundurowego. Zabrał go na bok.
N: Nie pomożesz jej, waląc go po pysku! Skup się i pomyśl. – wybrał numer techników. Billy w czasie, kiedy pomoc techniczna, Stary i mafijni jechali rozglądał się po mieszkaniu. Wszedł do jej sypialni. Na łóżku leżały jej urania i kosmetyki. Ciekawe czy gdzieś wychodziła? Otworzył i przeszukał dokładnie szafę. Nie znalazł jednak nic ciekawego. Zbliżył się do szafeczki nocnej. Tam też nie było nic godnego uwagi. Stanął i rozglądnął się powoli i dokładnie po pomieszczeniu. Zatrzymał się wzrokiem na obrazie, który był przekrzywiony. Wdrapał się na krzesło, ponieważ obraz był nad drzwiami. Jego oczom kazała się szafka. W środku była teczka, notes i zapiski Kate. Przeglądał je powoli i dokładnie. Zapiski prowadziła od dnia, kiedy go poznała. Na podłogę spadły listy. Billy zerknął na nie i schylił się. Czytał z przerażeniem.
B: Nate!- Przełożony wbiegł do sypialni kobiety. Billy podał mu listy. Nate zacisnął szczęki.
N: Dlaczego nam o nich nie powiedziała?
B: Nie mam pojęcia… - w tym czasie technicy i Stary wparowali do mieszkania. Billy nie mógł wytrzymać w zmasakrowanym domu i wyszedł przed blok.
St: Nie powinieneś brać już udziału w tej sprawie.
B: Z całym szacunkiem panie inspektorze, ale Kate to moja partnerka i znam ją jak nikt.
St: To opanuj emocje. I do roboty, musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby pomóc Fox.
N: Joshua zostanie razem z technikami. Billy zadzwoń do przyjaciół i rodziny, może oni coś wiedzą. Trzeba przesłuchać brata Sroki i tego, co maglowaliście go z Kate. Bilingami zajmę się ja, może nam coś podpowiedzą.
St: Panowie każda minuta się teraz liczy!Zgodami ja się zajmę i prokuraturą. Niczym się nie martwcie.
B: Proponuję zrobić zebranie.
N: Dobry pomysł. Poinformujemy ateków, żeby byli w gotowości i zaprosimy ich dowódcę na zebranie.
St: O 18 w sali konferencyjnej widzę was wszystkich z informacjami.- Odszedł od nich. Nate i Billy podeszli do samochodu.
N: Ja przesłucham brata a ty resztę grupy pasuje?
B: Ok. Do 18. A co z telefonem Kate? Wiesz, prościej by nam było uzyskać z niego informacje.
N: Kompletnie zniszczony. Josh powiedział, że z niego nie da się nic odzyskać. Karty i pamięć w małych kawałeczkach.
B: No nic pozostają nam bilingi… Jedziesz na Stalową?
N: Nie, podjadę do więzienia i przycisnę brata. – Billy wsiadł do samochodu i na sygnale ruszył w stronę Stalowej. Uderzył ręką w kierownicę. Przez jego niedopatrzenie Kate teraz walczy o życie.
Zamknął za sobą drzwi do wydziału. Przepatrywał numery telefonów z notesu partnerki. Zatrzymał się wzrokiem chwilę na napisie mama, jednak pominął go. Jako jeden z nielicznych wiedział, że Kate nie ma najlepszego kontaktu z mamą i prawie widzą się raz na rok. Stwierdził, że ona by była ostatnią osobą do, której by dzwoniła brunetka. Poniżej był numer Ashley i Danna. Znał ich z wspólnych imprez u Kate. Kilka razy partnerka wspominała mu, że Danny jest dla niej jak bart. Nie przepadał za nim, ale może coś mu wspominała. Wystukał cyfry w telefonie.
B: Cześć Danny, z tej strony Billy White- partner Kate.
D: Tak poznaję. Coś się stało?
B: Powiedz mi rozmawiałeś ostatnio z Kate, albo widzieliście się?
D: Ja niestety nie, ale Ahshey była z nią na kawie chyba z dwa tygodnie temu.
B: A czy wiesz, może czy Kate skarżyła się na problemy w pracy, albo bała się?
D: Billy, co się stało? Twoje pytania są jakieś dziwne…
B: Kate ma poważne kłopoty.
D: Jakie? Gdyby miała kłopoty to by się do mnie zwróciła po poradę. Jestem przecież prawnikiem.
B: Nie rozumiesz… Kate została uprowadzona…- zawiesili oboje głos w słuchawce. Długo panowała cisza.
D: Rany Boskie! Jak wam mogę pomóc?
B: Odpowiedz na moje pytania szczerze i porozmawiaj z Ashley.
D: Dawaj.- Billy przygotował notes.
B: Kate skarżyła się, bała się, mówiła coś o pracy?
D: Niestety nic poza tym, że ma trudną sprawę teraz, która pochłania ją.
B: Rozumiem a kiedy rozmawiałeś z nią?
D: Boże… Zaniedbałem ją i to strasznie. Nawet nie wiem, kiedy… sporo czasu temu…
B: A Ashley wie coś? Mogę z nią porozmawiać?
D: Ashley nie może się denerwować, więc podpytam ją sam i zadzwonię do ciebie. Wiem tyle, że ostatnio zostawiła jej wiadomość na sekretarce, bo dzwoniła przy mnie.
B: Dzięki i jak coś byś sobie przypomniał nawet głupi szczegół to dzwoń o każdej porze.
D: Billy ratuj ją błagam…- złamł się mu głos.
B: Robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby jej pomóc…
D: Boże moja mała….Macie już cokolwiek?
B: Potrzebujemy czasu i więcej informacji.
D: Obiecaj mi, że nic jej się nie stanie błagam… Jest dla mnie jak siostra…
B: Tego akurat ci nie mogę gwarantować, bo sprawy zaszły za daleko… Muszę kończyć, stanę na głowie, jeśli będzie trzeba.- Billy rzucił telefon na biurko i schował ręce w twarz. Jak mogli dopuścić do takiej sytuacji… To ich wina. Powinni być czujniejsi.
*pol- policjant
B: Próbuję się dodzwonić do Kate…
N: Pewnie zaraz przyjdzie. Spokojnie.
B: Mam złe przeczucia.
N: Przecież Kate często nie odbiera telefonu.
B: Nic nie rozumiesz… Miała być o 9, bo umówiliśmy się. Miałem jej przekazać kilka informacji. A oboje wiemy, ze tego raczej by nie przegapiła. Włożyła cały swój czas i energię w Srokę, dlatego nie spóźniłaby się. Znam ją na tyle szefie. – Popatrzyli się na siebie.
N: Rozmawiałeś z nią wczoraj wieczorem. Poza tym ma ochronę i gdyby coś się działo na pewno by nam dali znać.
B: Nie wiem jak ty, ale nie mam do nich zaufania i jadę do Kate.
N: Poczekaj jeszcze parę minut i zadzwoń do patrolu, który jest u niej. Jeśli nie zgłosi się do 15 po podjedziemy do niej ok.?
B: Ok. – Billy uczynił tak jak powiedział przełożony. Mundurowi powiedzieli, że całą noc świeciło się światło w kuchni. Trochę się uspokoił, ponieważ często zapominała gasić światło w kuchni. Niepokoiło go tylko to, że nie zgłosiła się na Stalową. Może odsypia? Albo zapomniała? Nie! To nie Kate. Ona choćby umierająca była to i tak by przyjechała po nowe informacje. Zapukał do pokoju szefa. Nate od razu go zaprosił.
N: Nie przyszła.
B: Jedziemy?
N: Jesteś taki narwany. - Przypiął broń do paska i zabrał kurtkę z krzesła.
B: Ja po prostu czuję i wiem, że stało się coś złego…
N: Nie kracz...- Teraz i on był zdenerwowany całą sytuacją. Przypomniał sobie, że wczoraj oddzwaniał do kobiety, ale też nie odebrała. Prowadził w skupieniu auto. Widział, że Billy jest zdenerwowany i przejęty całą sytuacją. Po paru minutach zaparkował samochód obok obserwatorów Kate. Przywitali się.
N: Panowie wychodziła dziś z domu Kate?
Pol*: Ani dziś, ani wczoraj. Światło w salonie i na przedpokoju włączone są do tej pory.
B: Byliście u niej?
Pol: Nie.- Billy mrucząc pod nosem przekleństwa ruszył w stronę mieszkania partnerki. Z okna zawołał szefa. Nate z policjantami od razu pobiegli do mieszkania kobiety. Nie mogli uwierzyć w to, co widzieli. Mieszkanie wyglądało jak pobojowisko. Zniszczony telefon, rozbite lustro, poprzewracane meble, ślady krwi... Zerknął na Billego, który był aż czerwony ze złości.
N: Uspokój się. Dzwonię po techników.- Partner Kate jednak nie zamierzał być spokojnym i słuchać się przełożonego. Poszedł do policjanta, który miał pilnować jego partnerki i chwycił go za koszulę.
B: Gdzie ona ku**a jest!?
Pol: Nie wiem...
B: Nie wiesz!? To ja ci powiem!- Nate odciągnął policjanta od wystraszonego mundurowego. Zabrał go na bok.
N: Nie pomożesz jej, waląc go po pysku! Skup się i pomyśl. – wybrał numer techników. Billy w czasie, kiedy pomoc techniczna, Stary i mafijni jechali rozglądał się po mieszkaniu. Wszedł do jej sypialni. Na łóżku leżały jej urania i kosmetyki. Ciekawe czy gdzieś wychodziła? Otworzył i przeszukał dokładnie szafę. Nie znalazł jednak nic ciekawego. Zbliżył się do szafeczki nocnej. Tam też nie było nic godnego uwagi. Stanął i rozglądnął się powoli i dokładnie po pomieszczeniu. Zatrzymał się wzrokiem na obrazie, który był przekrzywiony. Wdrapał się na krzesło, ponieważ obraz był nad drzwiami. Jego oczom kazała się szafka. W środku była teczka, notes i zapiski Kate. Przeglądał je powoli i dokładnie. Zapiski prowadziła od dnia, kiedy go poznała. Na podłogę spadły listy. Billy zerknął na nie i schylił się. Czytał z przerażeniem.
B: Nate!- Przełożony wbiegł do sypialni kobiety. Billy podał mu listy. Nate zacisnął szczęki.
N: Dlaczego nam o nich nie powiedziała?
B: Nie mam pojęcia… - w tym czasie technicy i Stary wparowali do mieszkania. Billy nie mógł wytrzymać w zmasakrowanym domu i wyszedł przed blok.
St: Nie powinieneś brać już udziału w tej sprawie.
B: Z całym szacunkiem panie inspektorze, ale Kate to moja partnerka i znam ją jak nikt.
St: To opanuj emocje. I do roboty, musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby pomóc Fox.
N: Joshua zostanie razem z technikami. Billy zadzwoń do przyjaciół i rodziny, może oni coś wiedzą. Trzeba przesłuchać brata Sroki i tego, co maglowaliście go z Kate. Bilingami zajmę się ja, może nam coś podpowiedzą.
St: Panowie każda minuta się teraz liczy!Zgodami ja się zajmę i prokuraturą. Niczym się nie martwcie.
B: Proponuję zrobić zebranie.
N: Dobry pomysł. Poinformujemy ateków, żeby byli w gotowości i zaprosimy ich dowódcę na zebranie.
St: O 18 w sali konferencyjnej widzę was wszystkich z informacjami.- Odszedł od nich. Nate i Billy podeszli do samochodu.
N: Ja przesłucham brata a ty resztę grupy pasuje?
B: Ok. Do 18. A co z telefonem Kate? Wiesz, prościej by nam było uzyskać z niego informacje.
N: Kompletnie zniszczony. Josh powiedział, że z niego nie da się nic odzyskać. Karty i pamięć w małych kawałeczkach.
B: No nic pozostają nam bilingi… Jedziesz na Stalową?
N: Nie, podjadę do więzienia i przycisnę brata. – Billy wsiadł do samochodu i na sygnale ruszył w stronę Stalowej. Uderzył ręką w kierownicę. Przez jego niedopatrzenie Kate teraz walczy o życie.
Zamknął za sobą drzwi do wydziału. Przepatrywał numery telefonów z notesu partnerki. Zatrzymał się wzrokiem chwilę na napisie mama, jednak pominął go. Jako jeden z nielicznych wiedział, że Kate nie ma najlepszego kontaktu z mamą i prawie widzą się raz na rok. Stwierdził, że ona by była ostatnią osobą do, której by dzwoniła brunetka. Poniżej był numer Ashley i Danna. Znał ich z wspólnych imprez u Kate. Kilka razy partnerka wspominała mu, że Danny jest dla niej jak bart. Nie przepadał za nim, ale może coś mu wspominała. Wystukał cyfry w telefonie.
B: Cześć Danny, z tej strony Billy White- partner Kate.
D: Tak poznaję. Coś się stało?
B: Powiedz mi rozmawiałeś ostatnio z Kate, albo widzieliście się?
D: Ja niestety nie, ale Ahshey była z nią na kawie chyba z dwa tygodnie temu.
B: A czy wiesz, może czy Kate skarżyła się na problemy w pracy, albo bała się?
D: Billy, co się stało? Twoje pytania są jakieś dziwne…
B: Kate ma poważne kłopoty.
D: Jakie? Gdyby miała kłopoty to by się do mnie zwróciła po poradę. Jestem przecież prawnikiem.
B: Nie rozumiesz… Kate została uprowadzona…- zawiesili oboje głos w słuchawce. Długo panowała cisza.
D: Rany Boskie! Jak wam mogę pomóc?
B: Odpowiedz na moje pytania szczerze i porozmawiaj z Ashley.
D: Dawaj.- Billy przygotował notes.
B: Kate skarżyła się, bała się, mówiła coś o pracy?
D: Niestety nic poza tym, że ma trudną sprawę teraz, która pochłania ją.
B: Rozumiem a kiedy rozmawiałeś z nią?
D: Boże… Zaniedbałem ją i to strasznie. Nawet nie wiem, kiedy… sporo czasu temu…
B: A Ashley wie coś? Mogę z nią porozmawiać?
D: Ashley nie może się denerwować, więc podpytam ją sam i zadzwonię do ciebie. Wiem tyle, że ostatnio zostawiła jej wiadomość na sekretarce, bo dzwoniła przy mnie.
B: Dzięki i jak coś byś sobie przypomniał nawet głupi szczegół to dzwoń o każdej porze.
D: Billy ratuj ją błagam…- złamł się mu głos.
B: Robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby jej pomóc…
D: Boże moja mała….Macie już cokolwiek?
B: Potrzebujemy czasu i więcej informacji.
D: Obiecaj mi, że nic jej się nie stanie błagam… Jest dla mnie jak siostra…
B: Tego akurat ci nie mogę gwarantować, bo sprawy zaszły za daleko… Muszę kończyć, stanę na głowie, jeśli będzie trzeba.- Billy rzucił telefon na biurko i schował ręce w twarz. Jak mogli dopuścić do takiej sytuacji… To ich wina. Powinni być czujniejsi.
*pol- policjant
Komentarze
Prześlij komentarz