Rozdział 30

Poniedziałek 10.08.2011 Godz. 9.15
 Kiedy otworzyła się brama do baraku - Kate podskoczyła. Światło oślepiło obolałą i zmęczoną policjantkę. Ktoś do niej podszedł. Wytężyła wzrok, żeby dostrzec twarz. Zamarła. Przed nią stał sam Sroka z uśmiechem przyklejonym do twarzy.
S: Witam panią podkomisarz w moich skromnych progach.
K: Komisarz.- Poprawiła rozbawionego Srokę.
S: Proszę, proszę ktoś tu awansował. Gratulacje.- Dodał z kpiną
K: Dzięki twojemu bratu dostałam awans.- Popatrzyła mu w oczy. Wymierzył jej policzek.
S: Zapłacisz za to suko!
K: Zobaczymy! Czego ty chcesz?
S: Twojej śmierci. Chcę, żebyś mnie błagała o litość!- żałowała, że zadała pytanie. Z wrażenia zaschło jej w ustach. Nie wiedziała, co powiedzieć.
K: Twoje niedoczekanie!- Uniosła dumnie głowę do góry. Sroka z mężczyznami zaśmiał się.
S: Myślisz, że jesteś twarda, ale udowodnię ci psie, że jesteś słaba! Będziesz błagać mnie o litość!– Kate coraz bardziej się bała.
K: Zabijesz mnie to barta nie zobaczysz!- Znowu ją uderzył w twarz tym razem mocniej. Na nowo polała się jej krew z wargi.
S: White zrobi wszystko, żeby cię uratować, nawet wypuści młodego. A ty go do tego przekonasz!
K: Marzysz!
S: Panowie! Widzieliście suka się stawia! Chyba trzeba pokazać komisarz Fox gdzie jej miejsce.- Zrobiła wielkie oczy, kiedy dwóch jego goryli nachyliło się nad nią. Jednej ją podniósł a drugi uderzył z całej siły w brzuch. Jękła z bólu. Sroka patrzył na jej poobijaną twarz. Ich spojrzenia zderzyły się ze sobą. Kate patrzyła na niego z nienawiścią.
S: Zostawcie ją. Przygotujcie sprzęt.- Wolała nie pytać, o co chodzi, bo i tak zaraz się dowie. Nie minęło pięć minut ja stała przed nią kamera. Teraz rozumiała, co chcą zrobić. Sroka planuje nakręcić film, w którym będzie Kate błagać o wszystko, co powie, pokaże jak jest bita i torturowana.
K: Myślisz, że Billego złamie jakiś głupi film?
S: Oboje wiemy, że tak. Kiedy tylko zobaczy cię taką biedną, pobitą i bezbronną to wpadnie w furię i przystanie na wszystko, żeby tylko ci pomóc. Chyba z resztą twój przełożony Nate Carter tez będzie w stanie zrobić dla ciebie wszystko?!- Nic nie powiedziała. Miał racje. Koledzy poświęcą dla niej bardzo wiele.
S: Pamiętaj jeden fałszywy ruch a zginiesz! Masz być miła i robić wszystko, co ci powiem jasne!?
K: To mnie zabij!- Sroka nie wytrzymał i z całej siły uderzył z pięści Kate. Syknęła z bólu.
S: Nie tylko tobie może stać się coś złego pamiętaj. – Kate otarła krew o ramię.
K: O czym ty mówisz?
S: Raczej o kim…- zaśmiał się jej w twarz.
K: Komu?
S: Podpowiem ci nie masz zbyt wielu przyjaciół, którzy znają cię od lat… A wiesz jak mówią, wypadki chodzą po ludziach. Zepsuty samochód, pożar i wiele innych…- Danny i Ashley! Zbladła. Zgodzi się na wszystko byle nic im się nie stało. Kiwnęła twierdząco głową.
S: Czyżby pani komisarz wyraziła zgodę na film?- Wyszczerzył zęby.
K: Nic im nie rób świrze!
S: To czy im coś zrobię będzie zależeć od ciebie.
K: Zgadzam się na wszystko tylko zostaw ich w spokoju!
S: Grzeczna dziewczynka. Pamiętaj, jaka jest stawka!
K: Wiem…- przez krótka chwilę mierzyli się wzrokiem.
S: Panowie nagrywamy!- Skinął głową na „kamerzystę” i podszedł do ekranu.
S: Witam pana Whita i jego załogę! Na pewno spodoba się wam film, bo główną rolę gra w nim wasza koleżanka komisarz Kathrina Fox.- Pokazał kamerą i ręką w stronę, Kate, która nie popatrzyła na kamerę. Bacznie obserwowała mafiosa i jego ludzi.
S: Nie przywitasz się z kolegami? – Nie odpowiedziała
S: Jak chcesz… Później możesz nie mieć już okazji ich pozdrowić i porozmawiać z nimi… Twój wybór. Panowie policjanci z mojej ulubionej komendy Stalowej mam dla was pewną propozycję.- Podszedł do Kate i przykucnął koło niej.
S: A mianowicie, co powiecie na małą wymianę? Mój bart za tą sukę? Macie go wypuścić z telefonem i motorem, oczywiście bez obstawy i namierzania. Jeśli nie spełnicie tych warunków to ona zginie zanim ją uratujesz White. Rozumiesz?!- Krzyknął tak głośno, że Kate się poderwała.
S: Biedactwo nie bój się…- pogłaskał Kate po policzku. Odsunęła się.
S: Macie czas do jutra godziny 18 i ani minuty więcej. Jeśli nawalicie wasza koleżanka zginie. Muszę przyznać, że masz bardzo ładną partnerkę White! Pani komisarz pomimo obitej buźki ma bardzo ładne ciało i jest nielada chrapką dla moich chłopców. Niewykluczone, że się jeszcze zabawimy.- Kate zbladła, zadrgała jej warga. Mężczyźni rechotali a ona była wystraszona. Sroka pocałował ją w czoło. Policjantka szybko się wyrwała i odwróciła głowę.
S: Jest taka niedostępna…- pociągnął ją za włosy.
S: Jutro będziesz błagać, żebym przestał!- Krzyknął jej do ucha.
K: Zapomnij!
S: Coś ty powiedziała!? Chyba muszę cię nauczyć przed kamerą posłuszeństwa!- Uderzył ją z pięści. Kete jękła z bólu a łzy poleciały jej z oczu. Oddychała ciężko.
S: Proś kolegów!
K: Niech cię piekło pochłonie!
S: Już ci mówiłem, że nie jesteś twarda! Gruby wal!- Potężny mężczyzna podszedł do niej. Patrzyła na niego wielkimi oczami. Podwładny bez skrupułów wymierzył porządny cios w brzuch. Kate krzyczała z bólu. Płakała i cała drżała. Nie mogła się uspokoić. Ból i strach ją zdominowały.
S: Błagaj! Słyszysz dzi**o błagaj ich! - Kiwnęła głową. Popatrzyła pustym i mętnym wzrokiem w kamerę. Starała się opanować, ale nie potrafiła się uspokoić. Łzy same leciały jej z oczu.
K: Bi… Billy… pro… proszę cię… Chło…chłopaki zróbcie to, o co wam każe Sro… Sroka…- Zamilkła. Głos jej się łamał. Jednak to nie z tego powodu przestała mówić. Usłyszała pociąg. Uniosła głowę do góry i nadsłuchiwała. Miała nadzieję, że koledzy zrozumieją przekaz.
S: Pamiętaj o umowie!- Popatrzyła się na Srokę.
K: Nie zrobisz tego!
S: A chcesz się przekonać?- łzy znowu stanęły jej w oczach.
K: Pośpieszcie się proszę! Nie wytrzymam tu długo! Bo… boje się ich… Proszę!- łza spłynęła jej po policzku.
S: Jak chcesz to potrafisz być posłuszna.- Pogładził ją po policzku.
S: Panowie jak sami widzicie koleżanka liczy na was, więc nie spier***cie sprawy! Żegnam!- Wyłączyli kamerę.
S: Macie dostarczyć to nagranie jak najszybciej do White! Zrozumiano!?- Mężczyźni pokiwali głową.
K: Kavka kazał ci nagrać film? – Przypomniała sobie o jego kuzynie. Musiała jakoś zapytać o niego a to był najlepszy pretekst.
S: On już dawno w glebie odpoczywa! To moja inicjatywa! Chcesz dołączyć do niego?- Cmoknął ją w policzek i wyszedł.
K: Nie przeżyję tego! – Skuliła się i starała się nie ruszać. Wiedziała, że tylko dzięki adrenalinie nie czuję aż takiego bólu. Chłopaki nie znajdą jej, bo niby jak… Skoro ona sam nie wiedziała gdzie jest…
K: Ojcze nasz, któryś jest w niebie
    święć się imię Twoje….- Pozostała jej jedynie modlitwa.

Komentarze