Wtorek 11.08.2011 Godz. 16:39
Zane nakładał ochraniacze na kolana, próbując się skupić.
Sprawdził raz jeszcze umundurowanie i wszystkie kieszenie. Miał nadzieję, że
niczego nie zapomniał. Założył broń na plecy i ruszył do wyjścia. W głowie
wciąż sobie powtarzał, że nie może się pomylić. Nie ma miejsca na żaden błąd.
Wsiadł do samochodu antyterrorystów. Wszyscy jechali w ciszy i skupieniu.
Żołnierz poczuł wibracje w kieszeni. Wyciągnął telefon. Już myślał, że to
Danny, albo ktoś ze Stalowej. Pomylił się. Wojsko. Nie chciał teraz odbierać i
się dekoncentrować. Wyłączył smartfona. Kiedy dojechali na wyznaczone miejsce,
zauważyli resztę załogi. Nate i Billy podeszli do nich.
Z: Gdzie Josh?
B: Mówi, że jest w drodze.
Z: A młody, wyczuwa coś?
B: Jak na razie nie.
Z: Sprawdzaliście teren?
N: Stoją 4 samochody, za zewnatrz jest 3, co jakiś czas się zmieniają i kręcą. Sroki nikt nie widział. – Zane rozłożył plan na masce samochodu.
B: To tak wskazał ręką na plan. Zane skrzywił się.
Z: Nie zapomniałeś się. Teraz ja tutaj dowodzę.- Billy zerknął pytająco na Nata.
N: Ma racje, to, co robimy? – Atek rozdzielił najpierw swoich ludzi i wysłał ich na pozycje. Nate dostał wiadomość od Josha, że brat Sroki już się zbliża. Antyterroryści spory kawałek od barków go ściągnęli.
Z: Jedynka widzicie go?
Anty*: Tak. Czekamy na rozkaz.
Z: Zdejmujecie.- Wszystko trwało parę sekund. Akcja przeprowadzona po cichu i wzorowo. Młody Sroka nawet się nie zorientował, kiedy leżał na glebie.
BS*: Mogę krzyczeć! – Wyrywał się.
N: Krzycz to będziesz mieć małą kulkę w głowie. – Zane nachylił się nad mężczyzną.
Z: za ile masz tam być?
BS: Nie powiem!
Z: Nie musisz. Sprawdźcie ich rozmowy.- Wydał polecenie.
B: 5-7 minut.
Z: W którym baraku jest twój brat?
BS: Jeb się psie!
Z: Pytam jeszcze grzecznie.- Nate obserwował Zana w akcji.
BS: To nie ma znaczenia, bo suka już jest martwa.- Odpowiedział z triumfalnym uśmiechem. Zane złapał go za szczękę.
Z: Jeszcze jedna jakaś twoja uwaga, a zabiję gołymi rękami. – Zacisnął palce na twarzy przestępcy.
Z: Który barak? Zastanów się na odpowiedzią dwa razy, bo zawsze możesz zginać w czasie strzelaniny.
BS: Pierwszy.
Z: Trzeba było tak od razu. – Rozluźnił uścisk.
BS: Życzę tej suce śmierci! Oby Sroka ją zajebał! – Liczył, że sprowokuje Zana tymi słowami. Atek pozostał niewzruszony na jego słowa.
Z: Zabrać go. Panowie do mnie.- Mężczyźni zebrali się wokół niego. Wydał kolejne polecenia i rozkazy. Wszyscy byli na pozycjach.
Z: Sroka jest mój. Macie mi jedynie asystować.
B: Zaraz, zaraz, jaka asysta?! To nie jest gra w nogę.
Z: Masz 100% rację kolego, ale jestem najlepszym snajperem. Masz jeszcze jakieś uwagi?
B: Nie.
Z: Wszyscy wiecie, co macie robić? – Mężczyźni pokiwali mu twierdząco głową.
Z: Na pozycję i wchodzimy!- Plan zakładał, że najpierw zajmą się tymi na zewnątrz. A później równocześnie wejdą do środka. Zane zakładał możliwość ucieczki Sroki i ustawił kilku swoich ludzi na polu. Nie miał z nimi szans. Cały las był obstawiony policjantami. Josh pilnował karetek i młodego. W razie gdyby Sroka do niego zadzwonił. Otworzyli równocześnie drzwi. Zane pokazał znak, żeby wchodzili. Wpadli do środka z krzykiem.
B: To już koniec Sroka. Wypuść Kate.- Kate wyrywała się, jednak nie miała za dużo siły.
S: Odsuń się White, bo ona zginie!
K: Puszczaj mnie!- Zane zesztywniał, słysząc głos kobiety. Opanował emocje i zgodnie z planem czekał na swoją kolej.
B: Masz jeszcze szansę wyjść stąd cały.- Billy i Sroka stali naprzeciw siebie. Sroka szarpnął mocno Kate. Jękła z bólu. Przyłożył jej własną broń do skroni.
S: Patrz White jak ginie twoja partnerka. – Zadowolony z siebie powoli chciał nacisnąć za spust. Nie zdążył. Padł strzał. Sroka osunął się na ziemię. Kate krzyknęła z przerażenia. Nie miała pojęcia, co się dzieje. Powoli odwróciła się w kierunku, z którego padł strzał. Inny atek sprawdził, czy Sroka żyje. Pokiwał przecząco głową. Policjantka rozpoznała Zana. Żołnierz nie zwrócił na nią uwagi. Nie wytrzymała. Ugięły się pod nią nogi. Przed upadkiem uratował ją Billy. W ostatniej chwili złapał ją. Wziął kobietę na ręce.
B: Już wszystko dobrze…- Kate popatrzyła na jego zmartwioną twarz półprzytomnym wzrokiem. Lekko przekręciła głowę i obserwował pracę antyterrorystów i jej kolegów. Wyprowadzali przestępców i chodzili z psami. Szukali narkotyków. Spotkała się wzrokiem z Zanem. Stał w drzwiach.
K: Zane… To nie… to nie... Tak...Ja…- Zmęczona zamknęła oczy.
B: Kate nie zamykaj oczu! Mów do mnie. Co nie tak? Patrz na mnie! Słyszysz?! Kate! Kate! Gdzie ta cholerna karetka!? – Billy wyszedł z partnerką na rękach na świeże powietrze. Karetka właśnie podjechała.
B: Nate, jadę z eskortą. – Zamknęła się drzwi karetki.
N: Jedź. – Billy wsiadł do radiowozu i ruszył na sygnale z piskiem opon. Nate rozglądnął się za Zanem. Opierał się o radiowóz i rozmawiał ze Starym. Podszedł do nich.
St: Właśnie chwaliłem kapitana Stona za brawurową akcję.
N: Jesteś wspaniały. – Blondyn nic nie odpowiedział tylko podał rękę obu policjantom i podszedł do swoich ludzi. Kazał im się zbierać. Nate nie odpuścił tak łatwo.
N: Zane!- Zawołał.
Z: Jesteśmy wam jeszcze potrzebni?
N: Nie. Jesteście wolni.
Z: To zbieramy się na Stalową. Należy się nam odpoczynek.
N: To prawda. Kate leży w Szpitalu Wojskowym. – Zane wymownie popatrzył na przyjaciela.
Z: Po co mi to mówisz?
N: Pomyślałem, że będziesz chciał ją odwiedzić.
Z: To źle myślałeś. Ja swoje zadanie już wykonałem. – Bez słowa wsiadł do samochodu. Nate skrzywił się. Nie rozumiał zachowania kapitana. Pewnie jest zmęczony i oszołomiony jak wszyscy całą tą sytuacją. Musi odpocząć i pozbierać się. Zane szybko przebrał się i dokończył pracę. Po drodze do domu wstąpił do sklepu i kupił wódkę. W mieszkaniu zabrał kieliszek z kuchni i wygodnie usiadł na sofie.
Z: To pijemy za udaną akcję i za zdrowie pani komisarz. – Chciał zapomnieć o całym tym koszmarze. O problemach z Kate, o całej tej historii… Co nowa myśl i złość przechodziły przez jego głowę to pił. Był wściekły na Ashley i Danniego, że nic mu nie powiedzieli. Na Kate, że kłamała. Nie wiedział, kiedy urwał mu się film.
Anty- antyterrorysta
BS- bart Sroki
B: Mówi, że jest w drodze.
Z: A młody, wyczuwa coś?
B: Jak na razie nie.
Z: Sprawdzaliście teren?
N: Stoją 4 samochody, za zewnatrz jest 3, co jakiś czas się zmieniają i kręcą. Sroki nikt nie widział. – Zane rozłożył plan na masce samochodu.
B: To tak wskazał ręką na plan. Zane skrzywił się.
Z: Nie zapomniałeś się. Teraz ja tutaj dowodzę.- Billy zerknął pytająco na Nata.
N: Ma racje, to, co robimy? – Atek rozdzielił najpierw swoich ludzi i wysłał ich na pozycje. Nate dostał wiadomość od Josha, że brat Sroki już się zbliża. Antyterroryści spory kawałek od barków go ściągnęli.
Z: Jedynka widzicie go?
Anty*: Tak. Czekamy na rozkaz.
Z: Zdejmujecie.- Wszystko trwało parę sekund. Akcja przeprowadzona po cichu i wzorowo. Młody Sroka nawet się nie zorientował, kiedy leżał na glebie.
BS*: Mogę krzyczeć! – Wyrywał się.
N: Krzycz to będziesz mieć małą kulkę w głowie. – Zane nachylił się nad mężczyzną.
Z: za ile masz tam być?
BS: Nie powiem!
Z: Nie musisz. Sprawdźcie ich rozmowy.- Wydał polecenie.
B: 5-7 minut.
Z: W którym baraku jest twój brat?
BS: Jeb się psie!
Z: Pytam jeszcze grzecznie.- Nate obserwował Zana w akcji.
BS: To nie ma znaczenia, bo suka już jest martwa.- Odpowiedział z triumfalnym uśmiechem. Zane złapał go za szczękę.
Z: Jeszcze jedna jakaś twoja uwaga, a zabiję gołymi rękami. – Zacisnął palce na twarzy przestępcy.
Z: Który barak? Zastanów się na odpowiedzią dwa razy, bo zawsze możesz zginać w czasie strzelaniny.
BS: Pierwszy.
Z: Trzeba było tak od razu. – Rozluźnił uścisk.
BS: Życzę tej suce śmierci! Oby Sroka ją zajebał! – Liczył, że sprowokuje Zana tymi słowami. Atek pozostał niewzruszony na jego słowa.
Z: Zabrać go. Panowie do mnie.- Mężczyźni zebrali się wokół niego. Wydał kolejne polecenia i rozkazy. Wszyscy byli na pozycjach.
Z: Sroka jest mój. Macie mi jedynie asystować.
B: Zaraz, zaraz, jaka asysta?! To nie jest gra w nogę.
Z: Masz 100% rację kolego, ale jestem najlepszym snajperem. Masz jeszcze jakieś uwagi?
B: Nie.
Z: Wszyscy wiecie, co macie robić? – Mężczyźni pokiwali mu twierdząco głową.
Z: Na pozycję i wchodzimy!- Plan zakładał, że najpierw zajmą się tymi na zewnątrz. A później równocześnie wejdą do środka. Zane zakładał możliwość ucieczki Sroki i ustawił kilku swoich ludzi na polu. Nie miał z nimi szans. Cały las był obstawiony policjantami. Josh pilnował karetek i młodego. W razie gdyby Sroka do niego zadzwonił. Otworzyli równocześnie drzwi. Zane pokazał znak, żeby wchodzili. Wpadli do środka z krzykiem.
B: To już koniec Sroka. Wypuść Kate.- Kate wyrywała się, jednak nie miała za dużo siły.
S: Odsuń się White, bo ona zginie!
K: Puszczaj mnie!- Zane zesztywniał, słysząc głos kobiety. Opanował emocje i zgodnie z planem czekał na swoją kolej.
B: Masz jeszcze szansę wyjść stąd cały.- Billy i Sroka stali naprzeciw siebie. Sroka szarpnął mocno Kate. Jękła z bólu. Przyłożył jej własną broń do skroni.
S: Patrz White jak ginie twoja partnerka. – Zadowolony z siebie powoli chciał nacisnąć za spust. Nie zdążył. Padł strzał. Sroka osunął się na ziemię. Kate krzyknęła z przerażenia. Nie miała pojęcia, co się dzieje. Powoli odwróciła się w kierunku, z którego padł strzał. Inny atek sprawdził, czy Sroka żyje. Pokiwał przecząco głową. Policjantka rozpoznała Zana. Żołnierz nie zwrócił na nią uwagi. Nie wytrzymała. Ugięły się pod nią nogi. Przed upadkiem uratował ją Billy. W ostatniej chwili złapał ją. Wziął kobietę na ręce.
B: Już wszystko dobrze…- Kate popatrzyła na jego zmartwioną twarz półprzytomnym wzrokiem. Lekko przekręciła głowę i obserwował pracę antyterrorystów i jej kolegów. Wyprowadzali przestępców i chodzili z psami. Szukali narkotyków. Spotkała się wzrokiem z Zanem. Stał w drzwiach.
K: Zane… To nie… to nie... Tak...Ja…- Zmęczona zamknęła oczy.
B: Kate nie zamykaj oczu! Mów do mnie. Co nie tak? Patrz na mnie! Słyszysz?! Kate! Kate! Gdzie ta cholerna karetka!? – Billy wyszedł z partnerką na rękach na świeże powietrze. Karetka właśnie podjechała.
B: Nate, jadę z eskortą. – Zamknęła się drzwi karetki.
N: Jedź. – Billy wsiadł do radiowozu i ruszył na sygnale z piskiem opon. Nate rozglądnął się za Zanem. Opierał się o radiowóz i rozmawiał ze Starym. Podszedł do nich.
St: Właśnie chwaliłem kapitana Stona za brawurową akcję.
N: Jesteś wspaniały. – Blondyn nic nie odpowiedział tylko podał rękę obu policjantom i podszedł do swoich ludzi. Kazał im się zbierać. Nate nie odpuścił tak łatwo.
N: Zane!- Zawołał.
Z: Jesteśmy wam jeszcze potrzebni?
N: Nie. Jesteście wolni.
Z: To zbieramy się na Stalową. Należy się nam odpoczynek.
N: To prawda. Kate leży w Szpitalu Wojskowym. – Zane wymownie popatrzył na przyjaciela.
Z: Po co mi to mówisz?
N: Pomyślałem, że będziesz chciał ją odwiedzić.
Z: To źle myślałeś. Ja swoje zadanie już wykonałem. – Bez słowa wsiadł do samochodu. Nate skrzywił się. Nie rozumiał zachowania kapitana. Pewnie jest zmęczony i oszołomiony jak wszyscy całą tą sytuacją. Musi odpocząć i pozbierać się. Zane szybko przebrał się i dokończył pracę. Po drodze do domu wstąpił do sklepu i kupił wódkę. W mieszkaniu zabrał kieliszek z kuchni i wygodnie usiadł na sofie.
Z: To pijemy za udaną akcję i za zdrowie pani komisarz. – Chciał zapomnieć o całym tym koszmarze. O problemach z Kate, o całej tej historii… Co nowa myśl i złość przechodziły przez jego głowę to pił. Był wściekły na Ashley i Danniego, że nic mu nie powiedzieli. Na Kate, że kłamała. Nie wiedział, kiedy urwał mu się film.
Anty- antyterrorysta
BS- bart Sroki
Komentarze
Prześlij komentarz