18.11.2020
Od momentu, gdy tylko zamieszkała z nim, cieszył się z powrotów do domu. Czasami się mijali, czasem jedli razem śniadanie, oglądali seriale lub po prostu byli. W końcu nie był sam. Odbyli kilka rozmów o sytuacji na moście. Wyjaśniła mu, że to właśnie wtedy uderzył ją pierwszy raz. Odebrał jej dom... Kilka miesięcy wcześniej zmarł jej tata na zawał. Dowiedział się, że mama zmarła na raka kiedy była w liceum. Jan był jej miłością z tychże czasów. Jednak tata Martyny nigdy go nie lubił, ale postanowił się nie wtrącać.
Sz: Jadę z tobą. - Ocknął się, widząc przełożonego.
Mi: Co mówiłeś?
Sz: Jadę z tobą do niej.
Mi: Jest w pracy. Zamieniła się z kimś. A ja mam spotkanie z prawnikami. - Uniósł brew.
Sz: Mogę jechać z tobą na spotkanie?
Mi: Spoko.
Sz: A potem chcę z nią porozmawiać, na osobności.- Michał kiwnął głową.
Mi: Jeśli ona tego będzie chciała to nie ma problemu.
Sz: Nie jesteś jej facetem.- zauważył.
Mi: Jeszcze. - Wziął kurtkę.
Sz: Jak pozna prawdę i wszystkie twoje kłamstwa to wątpię...
Mi: Rozczaruję cię... Już część zna... I to zna tę część z tobą... Policjantem który nam nie uwierzył. - Zaczepił go. Spodobało mu się jak Szymon stracił całą pewność siebie. Odchrząknął.
Mi: Myślę, że to nas tylko zbliżyło do siebie.
Sz: Znalazłem jej mieszkanie...
Mi: Nie ma mowy. Oboje wiemy, że u mnie jest bezpieczna.
Sz: U mnie też by była...- zauważył.
Mi: Okej, to zapytaj jej. - Był pewny siebie. Szymon mierzył go. Jednak Michał doskonale wiedział, że w kamienicy odzyskuje równowagę. Jest w sowim żywiole. Rozmawia z sąsiadami. Zajmuje się kwiatami, gotuje pyszne obiady. A co najważniejsze to uśmiecha się. Kilka dni w kamienicy podziałało na nią jak lekarstwo.
A: Janicki, idziemy dziś w tango! Wyrwałem dupeczkę, a ona załatwiła dla ciebie swoją seksowną psiapsi. Tylko patrzcie!- Posunął im telefon. Jeszcze jakiś czas temu by był zachwycony, widokiem wielkich piersi, sztucznych ust i wyobrażeniami co one mogą zrobić, ale teraz zastanawiał się co Martyna ugotowała na obiad i co będą oglądać.
A: Co z tobą!? Nie cieszy się?
Sz: No właśnie? Taka okazja? - prowokował go.
Mi: Zobaczę, czy dam radę... Muszę lecieć.- Szymek dogonił go na chodach. Nic nie mówili do siebie. W kancelarii zachowali profesjonalizm. Oboje byli zadowoleni z postępów. Szymon przyglądał się jak skakali koło Michała, a on zadawał im bardzo konkretne pytania. Widać było, że zna się na nieruchomościach i trochę prawie z nimi związanymi. Żartował z całym sztabem prawników. Był jak ryba w wodzie. Poradził nawet jednemu odnośnie inwestycji prawnikowi. Gwiazda. Załatwił cały tabun prawników. Kancelaria była bardzo renomowana. Nie sądził, że Michał aż tak się zaangażuje i nie będzie się bał odsłonić prawdziwego siebie. Pożegnali się po jakieś godzinie.
Sz: Przyznaj się... Brakuje ci brylowania w takim towarzystwie... Rozmów wyższych sfer.
Mi: Skoro takie odniosłeś wrażenie to zasługuję na oskara za moją grę aktorską. Twarz też mam nadającą się do kin. - uciął temat. Na miejscu, zobaczył uchylone okno, znak że Martyna jest w domu. Wchodząc po schodach, czuć było słodki zapach. Cieszył się. Jak tylko drzwi się otworzyło to przywitała ich uśmiechem.
M: Patrz co kupiłam!- Podsunęła mu pod nos kolejną doniczkę z kwiatkiem. Doniczka miała kształt twarzy. Rozejrzał się po domu. Przybyło mu jakieś pięć kwiatków w kilka dni. Namówiła go do zakupu, pierwszego dnia, gdy mieli misję ratunkową umierającego kwiatka.
Mi: Martyna, obiecałaś mi, że koniec z kwiatkami.
M: Ale tego dała mi Pani Zosia spod 2. Żal było nie skorzystać. Przyznaj, że jest świetna!- dopiero teraz zobaczyła Szymona. Przyglądał się ich bardzo luźniej i wesołej rozmowie. Była wesoła. Żartowała. Nie dziwił się, że Janicki nie chce jej oddać i trzyma ją pod kloszem.
M: Zjesz z nami? Zrobiłam naleśniki z owocami.- Zaproponowała.
Sz: Chętnie.- nałożyła obiad. Zajadali się.
Sz: Pyszne.- Pochwalił zgodnie z prawdą.
M: Dzięki.
Mi: Byliśmy na spotkaniu z prawnikami. - Odłożyła widelec.
Mi: Mamy go. - uśmiechnął się. Pisnęła i zasłoniła ręka usta.
Mi: Co prawda czeka nas trochę roboty, ale możemy udowodnić przed sądem, że odebrał ci je bezprawnie.
M: Jak to? Co muszę zrobić?
Mi: No właśnie... Potrzebujemy przynajmniej dwóch różnych, najlepiej nieznających się psychiatrów orzeczeń, że jesteś zdrowa... - skrzywiła się. Zmarszczył brwi.
M: Dlaczego?
Sz;: Wtedy oskarżymy go i doktora co ci to zrobił... o sfałszowanie dokumentów i zmuszenie cię do podpisania dokumentów...- włączył się w rozmowę. Kiwnęła głową. Nie była pewna czy tego chce.
Mi: Dasz radę. Nie jesteś psychiczna.- Wyprzedził jej myśli.
M: Boję się.
Sz: To zrozumiałe... Wiemy przez co przeszłaś... Jeśli potrzebujesz czasu to nie ma sprawy. Złapał ją za dłoń. Nie odsunęła jej, ale patrzyła na nie. Michał patrzył na nich.
Sz: Znalazłem fajne mieszkanie, blisko domu starości, jak prosiłaś. Chcesz je oglądnąć? - Wypalił.
Mi: Znajdę najlepszy...- Nie skończył, bo Szymon popatrzył na zegarek i zagdnął.
Sz: Czy czasem nie byłeś umówiony na podwójną randkę? Nie każ czekać Adrianowi i paniom.- Kąśliwie dodał. Martyna cofnęła rękę i zmieszana popatrzyła na Michała.
M: Myślę, że możemy jechać I je zobaczyć. To dobry pomysł... Nie mogę tak siedzieć na głowie Michałowi w nieskończoność. Zasiedziałam się u ciebie. Przepraszam...
Mi: Martyna... - Próbował ją powstrzymać gdy ubierała buty.
M: Yyyy w sumie to wrócę późno, bardzo późno nie spiesz się... - Widział o co jej chodzi. Zagotował widząć szyderczy uśmiech kolegi.
Mi: Nie wygłupiaj się... Nigdzie nie idę... Będę na ciebie czekał.
M: Zostawisz nas samych na chwilę?
Sz; Jasne, pójdę do auta. - gdy wyszedł zwróciła się do Michała.
M: W sumie to nie pomyślałam, że przeszkadzam ci w no wiesz...- Odwróciła wzrok. Michał zbliżył się do niej.
Mi: Hej, jeśli myślisz, że pragnę tutaj przyprowadzić jakąś kobietę to się mylisz... Od dawna nie było tutaj żadnej... - Przeczesał zażenowany włosy ręką.
Mi: Po prosu wróć do mnie po tym oglądaniu mieszkania... Czekam z serialem.
M: Nie chcę cię ograniczać, ani niszczyć twoich podbojów. Mogę posiedzieć z Szymkiem lub iść do pracy. Nie przejmuj się to twój dom. Robisz i tak wiele dla mnie.
Mi: Martyna... Nie ograniczasz mnie... Wolę nasze wieczory i oglądanie seriali niż jakieś puste panny.
M: No nie wiem...- Uciekła z mieszkania.
Komentarze
Prześlij komentarz