Rozdział 37

Środa 12.08.2011 Godz. 13:13

 Rozglądnęła się dookoła. Pod blokiem stało czarne audi Zana. Musiał być w domu. Zadzwoniła domofonem. Nie otworzył jej. Nacisnęła przycisk z sąsiednim numerem. Sąsiad Zana był na tyle miły, że otworzył jej bramę. Nie rezygnując pukała w drzwi żołnierza. Wiedziała, że jest w środku.
A: Zane! Otwórz! Proszę!- Kilkakrotnie powtórzyła czynność. Mężczyzna ją ignorował. Zdenerwował się.
A: Otwórz te cholerne drzwi! Wiem, że jesteś w środku! – Poskutkowało, bo w drzwiach stanął Zane. Po twarzy ateka widziała zmęczenie. Był nieogolony i oczy miał podkrążone.
Z: Czego chcesz? Nie mama ochoty z tobą rozmawiać.
A: Piłeś!- Zaatakowała go. W czasie ciąży wyostrzył się jej węch i była uczulona na zapach alkoholu.
Zane chciał zamknąć drzwi. Jednak Ashley złapała go za ramię. Popatrzył najpierw na jej ramię a później na zatroskaną twarz.
A: Nie zostawię cię w spokoju dopóki nie porozmawiasz ze mną. A dodam, że nie powinnam się denerwować. – Zane zmarszczył barwi. Otworzył szerzej drzwi i przepuścił kobietę do środka.
Z: Przepraszam. – Atek zaprowadził ją do kuchni. Usiadł i w ciszy wpatrywał się w okno. Ashley bez zastanowienia nalała mu wody do szklanki i wyciągnęła z szafki tabletki na ból głowy. Podał nu pod nos.
A: Pij. – Zane posłusznie wypił lekarstwo. Lekko uśmiechnął się do kobiety za miły gest.
A: Chyba powinniśmy porozmawiać?
Z: O czym Ash? Przecież to wy macie tajemnice, kłamiecie na każdym kroku.
A: Pijesz, wglądasz ja śmierć, siedzisz w domu i nawet…
Z: I nawet co!?- Huknął na kobietę, która się poderwała. Zrobiło się mu głupio. Przyglądnął się jej dokładnie.
Z: Jesteś w ciąży?
A: Tak…- Zerknęła niepewnie. Zane na chwilę się uśmiechnął i wstał do kobiety. Pocałował ją w policzek i pogratulował. Ashley przytulił go i rozpłakała się.
Z: Czemu płaczesz?
A: Bo martwię się o ciebie i o Kate. – Zane pogłaskał ją po głowie.
Z: Nie masz się o co martwić. Wszystko ok.
A: Właśnie widzę jak jest dobrze… Ona może umrzeć, Zane. – Blondyna zmroziło, aż tak źle było z Kate… Miał obrzydzenie do siebie… Użalał się nad sobą a ona leży i walczy o życie.
Z: Nic jej nie będzie. Jest twarda. – Tyle udało mu się wymyśleć.
A: Tylko tyle masz do powiedzenia?- Odsunęła się od niego i otarła łzy.
Z: A co chcesz usłyszeć? Okłamywała mnie.
A: Bała ci się powiedzieć…
Z: Czemu?
A: Zapytaj jej…
Z: Pytam ciebie.
A: Zostanie to między nami?
Z: Tak.- Wrócił na swoje miejsce.
A: Kate jest bardzo zagubioną osobą. Nie ma rodziny. Znaczy się ma, ale mama się nią nie interesuje, a jej ojczym …- Urwała. Zane wpatrywał się w skupioną blondynkę.
Z: Co jej ojczym?
A: Nie mogę… Zane.
Z: Jak nie możesz? Ja dla niej zabiłem człowieka i mi z tym dobrze, a ty nie możesz mi powiedzieć prawdy… Dziękuję, że dalej wolisz mnie okłamywać i robić ze mnie idiotę. Już wystarczająco Kate się mną bawiła.
A: Jej ojczym nie jest dobrym człowiekiem. Tyle powiem, dlatego uciekła do Karkowa. Chłopak, z którym była kilka lat też nie był ideałem i ją bił. – Zane poczerwieniał ze złości. Jak można bić kobietę i to własną?
A: Kate od tego czasu nie ufa nikomu… Była sam od zerwania do momentu, kiedy nie pojawiłeś się ty. Jej oschłe zachowanie było obroną przed uczuciami do ciebie. W końcu zdała sobie sprawę, że nie potrafi cię dłużej odpychać.
Z: Skąd to wiesz?- Nie wierzył w słowa przyjaciółki.
A: Dzwoniła do mnie i wdziałyśmy się. Miała mętlik w głowie. Z jednej strony chciała dać tobie i sobie szansę, z drugiej bała się, że znowu zostanie skrzywdzona i jeszcze nakładała sie ta sprawa w pracy. Nie potrafiła znaleźć złotego środka.
Z: Dlatego jej ułatwię sprawę.
A: O czym ty teraz mówisz?
Z: Wyjeżdżam do Afganistanu i nie wiem kiedy wrócę.
A: Nie mówisz poważnie… - Patrzyła z niedowierzaniem.
Z: Jak najbardziej poważnie.  Usunę się z jej życia. Skoro nie wie czego chce.
A: Jesteś niesprawiedliwy.
Z: Ja jestem niesprawiedliwy? A wy? Okłamywaliście mnie! Niby jestem waszym przyjacielem a tu co? Nikt nie zamierzał mi powiedzieć prawdy. Kate bawiła się ze mną w kotka i myszkę. Nie lubię tego.
A: Nie zostawiaj jej Zane…
Z: Za późno. Wykonałem zadanie. Kate żyje. Pozbiera się, wróci do pracy i będzie dalej panią komisarz.
A: Co ty mówisz? Słyszysz się?
Z: A ty siebie?- Mierzyli się wzrokiem.
A: Nie wierzę, że jesteś taki podły. Kate na tobie zależy, a ty zachowujesz się jak gnojek. Wiesz co, jej były bił ją fizycznie, ale ty uderzysz o wiele mocniej, bo psychicznie.
Z: To czemu mi nie powiedziała tego wszystkiego sama?!
A: Bo się bała! Nie miała odwagi! Odpowiesz mi na jedno pytanie tylko?
Z: Tak.
A: Kochasz Kate?
Z: To nie ma znaczenia.
A: Dla ciebie może nie… - Wstała. Zane chciał ją odprowadzić.
A: Wiem, gdzie są drzwi.  Nie musisz mnie odprowadzać.- Wyszła oburzona zachowaniem przyjaciela. Nie poznawała go. Jak może być taki zimny i oschły? Nagle stracił wszystkie uczucia do niej. Było jej przykro. Znowu Kate będzie zraniona. Już wystarczająco się nacierpiała w życiu. Czemu ma takiego pecha? Popłynęły jej łzy. Wyciągnęła telefon, który dzwonił.
A: Tak?
D: Kochanie, czemu masz taki głos?
A: Zane nie chce znać Kate. Uważa, że go okłamywała i bawiła się nim. Urażona męska duma. Nie zamierza przyjechać do niej do szpitala… Wyjeżdża do Afganistanu. A najgorsze jest to, że on cierpi i widać to po nim. Kocha ją.
D: Tutaj chyba już nic nie zdziałamy. Może się opanuje. Wracaj do domu i postaraj się nie myśleć o nim. Odpoczywaj.

Komentarze