Rozdział 39

Środa 19.08.2011 Godz. 15:12

 N: Jak się dziś czujesz?- Spoglądał na niepewną twarz kobiety. Nate parę dni temu zapowiedział, że będzie musiał ją przesłuchać. Nie miała siły, ani ochoty wracać myślami do Sroki. Wystarczy, że śni jej się, co noc i budzi się z krzykiem. Przyłapał ją na koszmarze Billy i Danny. Było jej wstyd i głupio, że się rozkleja, ale dalej się bała.
K: Powiedzmy, że dobrze.
N: Bardzo ładne kłamstwo.-  Zanotował coś w notesie.
K: Nie musisz tego zapisywać - Nate parsknął śmiechem. Zrozumiała, że nie zapisał tego idiotycznego pytania.
K: Przepraszam, jestem taka nieogarnięta.
N: Wierzę. Robert mówił, że i tak będzie jakiś czas.
K: Jesteś na ty z moim lekarzem?
N: Nie mówił ci? Znamy się ze szkolnej ławki.
K: To wyjaśnia, czemu jest częstym gościem u mnie…- skrzywiła się. Nate odchrząknął i posłał jej krzepiący uśmiech.
K: Zaczynajmy. Skupiła wzrok na przełożonym.
N: Mamy lukę po tym jak byłaś z Zanem na…- zawahał się nie wiedział, jakiego użyć słowa, żeby jej nie urazić i dodatkowo nie denerwować. Kate zauważyła niepewność szefa.
K: Na randce?
N: Tak.- Poprawił się.
K: Wrócę do tego jak jeszcze byliśmy na randce. Zane poszedł zapłacić za kolację a ja czekając zauważyłam dwóch ludzi Sroki, którzy pokazali mi, że jestem martwa… Wystraszyłam się i poprosiłam Zane, żeby mnie odwiózł, a raczej on się uparł, że mnie odwiezie. Chwilę u mnie został… Później dostał telefon z pracy i musiał jechać.
N: Co było dalej?- Kate popatrzyła w dal. Zrozumiała, że zachował się głupio otwierając drzwi bez sprawdzenia. A do tego musi tłumaczyć się Natowi. Żałosna jest…
K: Nie minęły nawet dwie minuty jak wyszedł… Myślałam, że czegoś zapomniał i wrócił… Otworzyłam drzwi bez zastanowienia mafii. Jestem taka głupia.-łza jej spłynęła po policzku. Nate odłożył notes i złapał ją za dłoń. Chciał dodać jej otuchy. Widział, że ma ogromne poczucie winy. Nie wiedzieli, że od dłuższego czasu Zane siedzi za drzwiami i podsłuchuje przesłuchanie. Nie mógł uwierzyć, że liczyła na jego powrót. Teraz jemu było głupio. Nie powinien jej zostawiać. Schował twarz w dłoniach.
N: Spokojnie Kate… Dasz radę dalej mówić? Możemy przełożyć twoje zeznania. To zależy od ciebie.
K: Dam.
N: Jesteś taka uparta. Uparłaś się na ten dzień koniecznie.
K: Wolę to mieć za sobą i się nie denerwować.
N: Rozumiem. Powiedz mi bili cie cały czas i znęcali się nad tobą?
K: Nie. Tylko w domu u mnie i na filmie. Parę razy do mnie przyszli w nocy, żeby mnie nastraszyć. – Nate i Zane zamarli. Atek przełknął ślinę.
N: Nie mam pojęcia jak cie o to zapytać…
K: Chcesz wiedzieć, czy mnie, któryś z nich przeleciał?- Nate nie mógł uwierzyć w jej szczerość i okrucieństwo wobec siebie. Jest taka surowa dla siebie. Rani się na każdym kroku. Zgromił ją wzrokiem. Nic sobie z tego nie zrobiła. Miała pusty i nieobecny wzrok. Ukrywała jak bardzo cierpi.
N: Czy ktoś cię skrzywdził?- Zane zacisnął ręce w pieści. Przeżyła koszmar.
K: Lekarz ci nie mówił?
N: Chcę usłyszeć od ciebie.
K: Nie.- łzy popłynęły ja po policzku. Nate odetchnął z ulgą. Zane miał ochotę ją przytulić i zabić resztę załogi Sroki. Nie żałował strzału.
N: Na dzisiaj tyle Kate.
K: Dam radę…- powiedziała przez zaciśnięte zęby.
N: Ale ja nie dam! – Mierzyli się wzrokiem. Odpuściła pierwsza, odwracając głowę. Nate miał już ją przeprosić, ale zadzwonił telefon.
N: Dalej go nie macie? No nic… Szukamy panowie. Musi gdzieś być. Zaczekajcie, może Kate będzie wiedziała coś w tej sprawie. Zapomniałem zapytać. – Rozłączył się i patrzył na Kate, której łzy ciekły po policzkach. Pomyślał, że musi zadwonić do Ashley. Ktoś powinien być teraz przy policjantce. Nie powinna być sam. Musi widzieć, że ma wsparcie i nie może zamykać się w sobie.
N: Kate, mam takie pytanie, wiesz może, co z Kavką?- Od razu się popatrzyła na niego.
K: Nie żyje. Sroka go zabił, a raczej jego ludzie.
N: Skąd to wiesz?
K: Sroka mi powiedział, bo zapytałam. A wiesz, że on nigdy nie brudził sobie rąk…
N: Nie powiedział, gdzie jest jego ciało?
K: Niestety nie… Ale sprawdźcie gościa ze szramą po okiem, wydaje mi się, ze on coś może wiedzieć, bo mówiąc mi o tym, że jest martwy, Sroka popatrzył na niego. Przyciśnijcie go.
N: Jesteś wspaniała. – Pocałował ja w czoło.
N: Odpoczywaj i nie myśl już o tym… Nie nawaliłaś. My nawaliliśmy. – Zanim zdążyła zaprzeczyć wyszedł z Sali. Przypomniała sobie i dotknęła się w czoło. Zane tak ją całował… Pewnie jej nienawidzi. Nate wychodząc z budynku szpitala, zastał Zana na ławce.
N: Słyszałeś wszystko. – Stwierdził i usiadł obok.
Z: Bardzo cierpi?
N: Udaje silną i twardą, ale cała się trzęsie i boi. Idź do niej. Potrzebuje cię.
Z: To nie jest dobry pomysł, żebym ją odwiedzał.
N: Skoro podsłuchiwałeś, to powinieneś wiedzieć, że liczyła na to, że wrócisz tego wieczoru do niej.  I teraz tez pewnie ma nadzieję, że przyjdziesz. Jesteś idiotą. Niejeden ze Stalowej chciał umówić się z Kate i z nią być, a ona wybrała ciebie. Nie każ jej czekać, bo pogorszysz sytuację. – Nate złapał kumpla za ramię i wstał.
Z: Nate, to nie ma sensu, za dwa dni lecę do Afganistanu.. I prawdopodobnie nie wrócę już na Stalową.
N: Jesteś tchórzem. Wolisz uciec niż z nią porozmawiać i wyznać, co do niej czujesz. Kate liczy na ciebie. Miałem cię za porządnego faceta, ale pomyliłem się. Wielki mi pan kapitan.
Z: Nie chcę, się z Kate kłócić. Wystarczająco już cierpi, nie muszę jej dokładać zmartwień.
N: To jej to powiedz, a nawet, jeśli się posprzeczacie to będziesz mieć pewność, że robisz dobrze wyjeżdżając, bo jak na razie nie widzę, żebyś był pewny decyzji.
Z: Dobrze…
N: I to rozumiem!- Klepnął go w ramię i wsiadł do samochodu. Zane z bijącym sercem stanął pod salą kobiety. W głowie układa, co jej powie.

Komentarze