Rozdział 40

Środa 19.08.2011 Godz. 16:50

 Wpatrywała się w okno pustym wzrokiem. Nie potrafiła się pogodzić z porażką w śledztwie. Jako dobry policjant nie powinna dopuścić do sytuacji, która miała miejsce. Wszystko się posypało. Z jej winy. Nie zorientowała się, że w sali od dłuższej chwili stoi Zane. Atek obserwował kobietę. Pierwsze, co rzuciło mu się w oczy to obita i podrapana twarz Kate. Do tego bardzo blada. Zastanawiał się nad czym myśli nieobecna policjanta. Odchrząknął. Kate się poderwał i zerknęła w stronę drzwi. Jak szybko się popatrzyła tak jeszcze szybciej odwróciła głowę. Nie mogła uwierzyć, że przyszedł do niej Zane. Bała się jego wizyty, bo zdawała sobie sprawę, że musi mu być ciężko i przykro z jej kłamstwa. Pewnie na nią nakrzyczy, zwyzywa i zostawi… Każdy tak robił… Nie pozwoli, żeby ją zranił.
Z: Mogę wejść?
K: Idź sobie…- unikała jego wzroku. Zane zignorował jej wypowiedź i usiadł na krzesełku obok łóżka.
K: Nie słyszałeś, co powiedziałam! Wyjdź!- Zgromiła go wzrokiem. Teraz zauważył szwy, podkrążone i zmęczone oczy. Było mu żal kobiety. Nie zasłużyła na takie traktowanie. Starał się zachować spokój oraz ignorować agresję.
Z: Zaraz sobie pójdę. Nie denerwuj się. Chciałem tylko zapytać jak się czujesz.
K: Jak widać świetnie! Odpoczywam, relaksuję się!- Wykrzyczała mu w twarz. Zane nie wytrzymał.
Z: Pani komisarz należy się odpoczynek, po trudnej sprawie.- Nie pozostał jej dłużny. Kate poczuła, że dostała policzek.
K: A więc o to ci chodzi. Nie zamierzam się tłumaczyć.
Z: Szkoda, bo chyba należy mi się jakieś zdanie wyjaśnienia. Życzę powrotu do zdrowia i pracy. Nie martw się nie spotkasz mnie już na Stalowej. Wyjeżdżam do Afganistanu. – Łza spłynęła jej po policzku. Zane skarcił się w duchu, nie powinien wyprowadzać z równowagi brunetki tylko wspierać. Doskonale wiedział, że go prowokuje a on dał się wkręcić.
K: Nie potrzebuję litości. Wyjdź.
Z: Popatrz się na mnie i powiedz mi, kiedy zamierzałaś mi powiedzieć gdzie pracujesz?
K: Próbowałam, ale nie zdążyłam… Chciałam…- Łzy leciały jej z oczu. Zane nachylił się nad nią i otarł je.
Z: Nie, Kate. Nie chciałaś mi powiedzieć, bo mi nie ufasz.
K: Idź sobie… proszę… Idź! Zostaw mnie! – Zane popatrzył jej w oczy, po czym wyszedł. Wściekły kopnął ławkę przed szpitalem, na której siedział parę minut temu. Miał pewność, że nic go nie trzyma w Krakowie. Kate udowodniła, że jest jej obojętny i nie zależy jej na nim. Głupi, miał nadzieję, że jest inaczej. Przeczesał ręką blond włosy i zapalił papierosa. Starał się zebrać w garść.
A: Nie miałam pojęcia, że palisz.- Zane podniósł głowę i zobaczył Ashley, która wpatrywała się w twarz policjanta. Nie powinien palić. Wyrzucił papierosa do kosza.
A: Od razu lepiej. Byłeś u Kate rozumiem?
Z: Nie zależy jej na mnie i obecnie mnie nie lubi.- Stwierdził spokojnie.
A: Co zrobiłeś?
Z: Pozwoliłem się sprowokować. Co doprowadziło do sprzeczki…
A: Jak przeszedłeś testy psychologiczne?
Z: Słucham?
A: Skoro tak łatwo cię sprowokować?
Z: Sama zaczęła.
A: A ty musiałeś dokończyć? Z wami jak z dziećmi! Nie tak wasza rozmowa powinna się potoczyć.
Z: A jak, pani mądra?
A: Powinieneś już w drzwiach powiedzieć, jak bardzo się martwiłeś i bałeś o nią. I dodać, że ją kochasz. Takie trudne?
Z: Tak, bo ona nie kocha mnie. – Ashley wywróciła oczami.
A: Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz! Chodź! – Wstała i ruszyła do szpitala. Zdezorientowany antyterrorysta wykonał polecenie przyjaciółki. Przed salą kazała mu poczekać i słuchać.
A: Kate, co się stało? Czemu płaczesz?- Odpowiedź znała i była zła na Zana, że doprowadził policjantkę do łez. Kate otarła policzki i starała się uspokoić. Ash dała jej czas.
K: Był u mnie Zane. – Blondynka przytuliła kobietę. Zane stanął bliżej drzwi. Nie lubił podsłuchiwać, a robił to już drugi raz wciągu jednego dnia.
K: Nie dość, że nawaliłam w pracy to jeszcze Zane nie chce mnie znać. Po co ja przeżyłam?
A: Nie wolno ci tak mówić!
K: Wiesz, że wyjeżdża?
A: Wiem, mówił mi… Co się stało między wami?
K: Zgadnij…
A: Nie wolno ci się denerwować…
K: Nie mogę przestać o nim myśleć, za bardzo mi zależy… Ale zniszczyłam wszystko i nie mam żalu do Zana, bo powinnam mu powiedzieć o pracy… Tyle razy mi mówiliście…
A: A starałaś się?
K: Tak, chciałam mu powiedzieć jak u mnie byłł, ale zadzwonił telefon do niego i nie miałam prawa go zatrzymywać…
A: Miałaś, ale jesteś uparta…
K: Ashley, Zane mi nie wybaczy? Prawda?- Kate skrzywiła się.
A: Mam inne zdanie.
K: Ciekawe… Odniosłam wrażenie, że mnie nienawidzi… Nie dziwię się, gdyby tylko wiedział, że przywiązałam się do niego…- Ashley to samo usłyszała od Zana. Nie mogła zrozumieć jak dwie kochające się osoby nie potrafią się porozumieć. Mają za silne charaktery i żadne nie ustąpi.
A: Kochasz Zana? – Nie wytrzymała i zapytała wprost. Kate popatrzyła jej w oczy. Nic nie musiała mówić. Ash czytała z niej jak z otwartej księgi. Zane nie wierzył w to, co słyszał. Kate zależy, ale się boi.
K: Tak..- Powiedziała cicho i niepewnie. – Żołnierz uśmiechnął się szeroko. Dlatego Ashley namawiała go do walki o policjantkę. Pobiegł do samochodu. Więcej nic mu nie było trzeba do szczęścia.
A: Wszystko się ułoży. Zobaczysz.
K: Nie. Teraz już nic nie będzie takie samo.
A: Jesteś zmęczona. Prześpij się kochanie.- Posłała jej uśmiech i wyszła.

Komentarze