Poniedziałek 24.02.2012r Godz. 20.45
K: Czemu jesteś taki zły?- Partner nic nie odpowiedział
tylko trzasnął drzwiami samochodowymi. Kate znalazła ten wyraz twarzy.
Wyostrzone rysy, wzrok, który zabija i zaciśnięta szczęka. Zaraz wpadnie w
furię. Czy to widok Zana tak go zdenerwował? Chyba się na razie nie dowie.
Wolała milczeć, żeby nie doprowadzić do wybuchu porywczego partnera. Billy
ostro ruszył. Kate nie zdążyła zapiąć pasów bezpieczeństwa i poleciała do
przodu.
B: Nic ci się nie stało? - Zapytał w miarę opanowany i skruszony. Zgromiła go wzrokiem.
K: Na szczęście nic, ale jak masz się wkurzać to wolę zostać i wypełniać raporty. Sam jedź na patrol.
B: Przepraszam.
K: Chcesz pogadać?
B: Nie.
K: Przecież widzę, że coś cię trapi.- Nie dawała za wygraną.
B: Bawisz się w psychologa? - Lekko się uśmiechnął.
K: Może. To jak?
B: Ledwo wrócił a już się ponosi. Nie cierpię go.- Teraz już wiedziała, że chodzi mu o Zana. Ciekawe, o co im poszło?
B: Popisuje się i cwaniakuje. Wszedł do nas do biura jak do siebie.
K: Przecież przyszedł się przywitać i pogadać. Źle to odebrałeś.
B: Bronisz go?
K: Nie. Ja sie do was nie mieszam, ale na logikę partnerze, Zane wrócił tak?
B: Tak.
K: Co byś zrobił na początku po powrocie? A nie w sumie to zawsze robisz jak wracasz z wakacji.- Popatrzył na nią. Uniosła brew i wytrzymała jego spojrzenie.
B: Ok. Może jestem trochę przewrażliwiony na jego punkcie.
K: Trochę?
B: Skończ. Nie lubię go i tyle. Nie podoba mi się, że źle się przy nim czujesz.
K: Ja? - Zdębiała. Nie rozumiała i czym mówi.
B: Nie miej poczucia winy i wdzięczności wobec niego. Jego obowiązkiem była pomoc tobie.
K: Nie czuję wdzięczności ani wstydu. Jeśli to sugerujesz.- Zirytowała się.
B: przecież widziałem jak unikałaś jego wzroku.
K: Bo nie spodziewałam się, że wrócił. Zane to mój kolega i tyle. Byłam zaskoczona jasne? Nie dodawaj sobie jakiś błędnych teorii. Masz rację jestem mu wdzięczna, ale sprawa zamknięta i nie ma, do czego wracać.- Obserwował jej irytację.
B: Nie denerwuj się. Nie chciałem cię urazić. Po prostu martwię się o ciebie i nie chcę, żebyś była smutna i myślała o Sroce, a przy nim mam wrażenie, że tak właśnie jest.
K: Billy litości. Błagam nie chcę o tym rozmawiać. Dla mnie to już bez znaczenia. Było i minęło. Trzeba żyć dalej.- Kłamała, bo w nocy często miała koszmary i bała się zostawać sama w mieszkaniu. Zachowywała się jak dziecko pięcioletnie.
B: Dlatego zapraszam na kebab. Co ty na to?
K: Wiesz, że nie jadłam obiadu?
B: To rozumiem, że mój pomysł jest dobry?
K: Nawet bardzo dobry?- Posłała mu uśmiech. Billy też się rozluźnił. Dobrze, że pogadali. Nigdy nie przypuszczała, że tak dobrze będą się rozumieć. Nate miał rację zostawiając ich razem. Pomimo jego porywczości i nerwowości lubiła z nim pracować. Uzupełniali się. Zatrzymali się pod ich ulubioną budką z kebabami. Billy automatycznie. Zajadali się.
K: partnerze jesteś wspaniały.- Posłała mu całusa.
B: no nie wierzę komplement z ust mojej ulubionej partnerki.
K: Ulubionej? Bo jedynej.- Zaśmiali się.
B: my pracujemy ciężko, a chłopaki imprezują.
K: serio?
B: Tak poszli na piwo z Zanen. Nie słyszałaś?
K: pewnie się wyłączyłam. Zazdroszczę im. My mamy nockę a oni świetnie się bawią. Może nas też coś ciekawego dziś spotka?
B: Oby...- Wziął dużego miasta kęsa bułki. Kate zastanawiała się, co robią koledzy. W tym momencie
„Nie przepraszaj. Przecież wiedziałam, że wracasz. I nie musisz mi się spowiadać. Nie interesuje mnie, co będziesz robić z chłopakami.” – Kate popatrzyła na partnera. Zorientowała się, że przygląda się jej.
B: Uśmiechasz się do telefonu.
K: Wiem.
B: Kto potrafi wywołać uśmiech na twojej twarzy? Dawno go nie widziałem. Aż miło popatrzeć.
K: Ashley.- Musiała skłamać, bo inaczej by nie dał jej spokoju. Poczuła wibrację w kieszeni. Nie mogła sięgnąć po telefon, bo Billy coś będzie podejrzewać. Ashley przeważnie dzwoni. A jej partner jest spostrzegawczy i dociekliwy, zwłaszcza po sprawie Sroki.
K: Czasami się uśmiecham.
B: Ciekawe, kiedy? Już nie pamiętam, kiedy ostatnim razem miałaś szczery, podkreślam szczery uśmiech. – Właśnie o tym myślała. Jest przenikliwy i zna ją na wylot. Musi uważać. I Zgadza się z nim, że dawno się nie uśmiechała, ale po powrocie Zana to się zmieni.
K: Jeszcze będziesz mógł się napatrzeć na ten uśmiech.- Posłała mu ciepły uśmiech. Ucieszył się. Zasłużył na więcej ciepła z jej strony. Był przy niej cały czas. I to nie pierwszy raz. Mogła liczyć na niego i Nata.
B: To, co, wycieczka po Krakowie i Stalowa?
K: Tak jest. Muszę poszukać jeszcze paru informacji.
B: Ciągle nurtuje cię ta sprawa ze niknięciem tej dziewczyny?
K: Niestety.- Skrzywiła się.
B: To nie nasze śledztwo.
K: Ale chyba można pomóc.
B: Można, ale z głową.
K: Coś sugerujesz?
B: Tak.- Mierzyli się wzrokiem. Wiedziała, o czym mówi. Chodziło mu, o to, że wszystkim chce pomóc i wpada w wir niepotrzebnej pracy. Do tego naraża siebie. I nie doszła do siebie po Sroce.
K: Zgoda. Tylko się dowiem, co i jak?
B: Już lepiej.- Gestem zaprosił ją do samochodu. Przejechali cały Kraków. Nic nie zwróciło ich uwagi. Przysłowiowe dresy i menele nawet nie siedziały na ulicy. Pewnie przez fakt, że jest bardzo zimno. Wysiadając z auta zerknęła na telefon. Kusiło ją, żeby sprawdzić, co wymyślił Zane. Ciekawość wygrała.
„ Masz rację, nie muszę się tłumaczyć, ale chcę i może lubię jędzo. Miłej nocki raz jeszcze i powodzenia z Whitem kochanie.”- Jak zawsze musiał ją zagiąć. Dawała mu wolność i przestrzeń osobistą a on i tak z niej rezygnował.
K: Co za gość…- skomentowała sama do siebie. Partner odwrócił się w jej kierunku.
B: Mówiłaś coś?
K: Tak, że mi zimno i chcę herbatę.- Billy się zaśmiał. Dogoniła go.
B: Nic ci się nie stało? - Zapytał w miarę opanowany i skruszony. Zgromiła go wzrokiem.
K: Na szczęście nic, ale jak masz się wkurzać to wolę zostać i wypełniać raporty. Sam jedź na patrol.
B: Przepraszam.
K: Chcesz pogadać?
B: Nie.
K: Przecież widzę, że coś cię trapi.- Nie dawała za wygraną.
B: Bawisz się w psychologa? - Lekko się uśmiechnął.
K: Może. To jak?
B: Ledwo wrócił a już się ponosi. Nie cierpię go.- Teraz już wiedziała, że chodzi mu o Zana. Ciekawe, o co im poszło?
B: Popisuje się i cwaniakuje. Wszedł do nas do biura jak do siebie.
K: Przecież przyszedł się przywitać i pogadać. Źle to odebrałeś.
B: Bronisz go?
K: Nie. Ja sie do was nie mieszam, ale na logikę partnerze, Zane wrócił tak?
B: Tak.
K: Co byś zrobił na początku po powrocie? A nie w sumie to zawsze robisz jak wracasz z wakacji.- Popatrzył na nią. Uniosła brew i wytrzymała jego spojrzenie.
B: Ok. Może jestem trochę przewrażliwiony na jego punkcie.
K: Trochę?
B: Skończ. Nie lubię go i tyle. Nie podoba mi się, że źle się przy nim czujesz.
K: Ja? - Zdębiała. Nie rozumiała i czym mówi.
B: Nie miej poczucia winy i wdzięczności wobec niego. Jego obowiązkiem była pomoc tobie.
K: Nie czuję wdzięczności ani wstydu. Jeśli to sugerujesz.- Zirytowała się.
B: przecież widziałem jak unikałaś jego wzroku.
K: Bo nie spodziewałam się, że wrócił. Zane to mój kolega i tyle. Byłam zaskoczona jasne? Nie dodawaj sobie jakiś błędnych teorii. Masz rację jestem mu wdzięczna, ale sprawa zamknięta i nie ma, do czego wracać.- Obserwował jej irytację.
B: Nie denerwuj się. Nie chciałem cię urazić. Po prostu martwię się o ciebie i nie chcę, żebyś była smutna i myślała o Sroce, a przy nim mam wrażenie, że tak właśnie jest.
K: Billy litości. Błagam nie chcę o tym rozmawiać. Dla mnie to już bez znaczenia. Było i minęło. Trzeba żyć dalej.- Kłamała, bo w nocy często miała koszmary i bała się zostawać sama w mieszkaniu. Zachowywała się jak dziecko pięcioletnie.
B: Dlatego zapraszam na kebab. Co ty na to?
K: Wiesz, że nie jadłam obiadu?
B: To rozumiem, że mój pomysł jest dobry?
K: Nawet bardzo dobry?- Posłała mu uśmiech. Billy też się rozluźnił. Dobrze, że pogadali. Nigdy nie przypuszczała, że tak dobrze będą się rozumieć. Nate miał rację zostawiając ich razem. Pomimo jego porywczości i nerwowości lubiła z nim pracować. Uzupełniali się. Zatrzymali się pod ich ulubioną budką z kebabami. Billy automatycznie. Zajadali się.
K: partnerze jesteś wspaniały.- Posłała mu całusa.
B: no nie wierzę komplement z ust mojej ulubionej partnerki.
K: Ulubionej? Bo jedynej.- Zaśmiali się.
B: my pracujemy ciężko, a chłopaki imprezują.
K: serio?
B: Tak poszli na piwo z Zanen. Nie słyszałaś?
K: pewnie się wyłączyłam. Zazdroszczę im. My mamy nockę a oni świetnie się bawią. Może nas też coś ciekawego dziś spotka?
B: Oby...- Wziął dużego miasta kęsa bułki. Kate zastanawiała się, co robią koledzy. W tym momencie
dostała wiadomość od Zana.
' Hej, jak mija nocka? Mam nadzieję, że spokojnie. Nie
chciałem wprowadzić cię w zakłopotanie dziś na Stalowej. Przepraszam. Jak wiesz
umówiłem się z chłopakami na piwo, ale to nie zmienia faktu, że wolałabym
spędzić wieczór z tobą. Idziemy do „LOCKA”, postaram się trzymać fason. Kocham
cię.”- Kate uśmiechnęła się do telefonu, co zauważył Billy. Chwilę ją
obserwował. Odpisała dosyć szybko na wiadomość.„Nie przepraszaj. Przecież wiedziałam, że wracasz. I nie musisz mi się spowiadać. Nie interesuje mnie, co będziesz robić z chłopakami.” – Kate popatrzyła na partnera. Zorientowała się, że przygląda się jej.
B: Uśmiechasz się do telefonu.
K: Wiem.
B: Kto potrafi wywołać uśmiech na twojej twarzy? Dawno go nie widziałem. Aż miło popatrzeć.
K: Ashley.- Musiała skłamać, bo inaczej by nie dał jej spokoju. Poczuła wibrację w kieszeni. Nie mogła sięgnąć po telefon, bo Billy coś będzie podejrzewać. Ashley przeważnie dzwoni. A jej partner jest spostrzegawczy i dociekliwy, zwłaszcza po sprawie Sroki.
K: Czasami się uśmiecham.
B: Ciekawe, kiedy? Już nie pamiętam, kiedy ostatnim razem miałaś szczery, podkreślam szczery uśmiech. – Właśnie o tym myślała. Jest przenikliwy i zna ją na wylot. Musi uważać. I Zgadza się z nim, że dawno się nie uśmiechała, ale po powrocie Zana to się zmieni.
K: Jeszcze będziesz mógł się napatrzeć na ten uśmiech.- Posłała mu ciepły uśmiech. Ucieszył się. Zasłużył na więcej ciepła z jej strony. Był przy niej cały czas. I to nie pierwszy raz. Mogła liczyć na niego i Nata.
B: To, co, wycieczka po Krakowie i Stalowa?
K: Tak jest. Muszę poszukać jeszcze paru informacji.
B: Ciągle nurtuje cię ta sprawa ze niknięciem tej dziewczyny?
K: Niestety.- Skrzywiła się.
B: To nie nasze śledztwo.
K: Ale chyba można pomóc.
B: Można, ale z głową.
K: Coś sugerujesz?
B: Tak.- Mierzyli się wzrokiem. Wiedziała, o czym mówi. Chodziło mu, o to, że wszystkim chce pomóc i wpada w wir niepotrzebnej pracy. Do tego naraża siebie. I nie doszła do siebie po Sroce.
K: Zgoda. Tylko się dowiem, co i jak?
B: Już lepiej.- Gestem zaprosił ją do samochodu. Przejechali cały Kraków. Nic nie zwróciło ich uwagi. Przysłowiowe dresy i menele nawet nie siedziały na ulicy. Pewnie przez fakt, że jest bardzo zimno. Wysiadając z auta zerknęła na telefon. Kusiło ją, żeby sprawdzić, co wymyślił Zane. Ciekawość wygrała.
„ Masz rację, nie muszę się tłumaczyć, ale chcę i może lubię jędzo. Miłej nocki raz jeszcze i powodzenia z Whitem kochanie.”- Jak zawsze musiał ją zagiąć. Dawała mu wolność i przestrzeń osobistą a on i tak z niej rezygnował.
K: Co za gość…- skomentowała sama do siebie. Partner odwrócił się w jej kierunku.
B: Mówiłaś coś?
K: Tak, że mi zimno i chcę herbatę.- Billy się zaśmiał. Dogoniła go.
Komentarze
Prześlij komentarz