Poniedziałek 24.02.2012r Godz. 20.45
Mężczyźni rozsiedli się w zarezerwowanej wcześniej przez
Josha loży.
D: Josh, postarałeś się stary!- Rozejrzał się zachwycony.
J: Tobie Ashley pozwoliła wyjść z domu?- Zane zaśmiał się. Danny skrzywił się na tę uwagę.
D: Czasami udaje mi się wymknąć do pracy, czy do kumpli.- Usiedli i od razu podeszła do nich piękna kelnerka. Zmierzyli ją. Uśmiechali się szeroko.
D: To się nazywa obsługa.
J: Pierwsza klasa. Nogi ma chyba do nieba.- Zane milczał. Wypatrzył w tłumie Nata i Roberta. Pomachał im. Podeszli szybkim krokiem do loży. Rob popatrzył za atrakcyjną kelnerką.
J: Właśnie gadaliśmy o niej. – Wstali i przywitali się ze sobą. Nate oficjalnie przedstawił Dannego i Roberta, którzy poznali się w szpitalu u Kate.
R: To, co zamawiamy panowie?
N: Proponuję mocnego drinka.
D: Panowie, stawiam kolejkę, jako że trzeba uczcić narodziny mojego syna.
R: Już wiesz, że to syn?
D: Ashley długo nie wytrzymała. Nie potrafi dotrzymywać tajemnicy.- Gestem zawołał kelnerkę.
Z: Czasami umie.
Kel*: Co będzie dla panów?
D: Poprosimy coś mocnego. Co proponujesz?
Kel: Dla ciebie kochanie „Wściekłego psa”.- Dan popatrzył na kolegów pytająco. Pokiwali głową.
N: Kto prowadzi?
J: Nie ja!
D: Ja też odpadam.
R: Rzadko piję, więc dziś chcę się zabawić.- Robert z całego tego towarzystwa jest najspokojniejszy.
N: Zostaliśmy sami, co proponujesz?
Z: Rzut monetą?- Rob wyciągnął z kieszeni złotówkę. Nate wybrał orła, który wypadł. Padło na Zana, że ich pilnuje i odwozi. Nie cieszył sie, ponieważ sam zaproponował wypad.
N: Może wolisz się napić? Wróciłeś i na pewno chcesz poszaleć.
J: Nie możemy wracać taksówką?- Zane i Nate się uśmiechnęli.
D: Poprosimy 5 „Wściekłych psów”- chwilę później wróciła z trunkami. Danny podał jej pieniądze.
D: Resztę zatrzymaj dla siebie.- Posłała mu całusa i schowała resztę do kieszeni.
Z: No to toast za syna Danna!- Wypili kilka drinków i rozmawiali o wojsku, policji, pogotowiu i różnych dziwnych i głupich sprawach. Josh poszedł na podryw. Zniknął im z oczu. Zane starał się go wypatrzyć w tłumie, ale daremne były jego wysiłki.
N: Nie przejmuj się. Przyjdzie za jakąś godzinę. – Zane zrozumiał, o czym mówi kolega. Wolał nie wnikać. Lubił Josha, jest szalonym facetem, który nie ma żadnych zobowiązań i lubi się zabawić. Typowi policjant.
N: Patrzcie się ile lasek na nas się gapi. Nie sądziłem, że przyciągamy jeszcze spojrzenia pięknych niewiast.
R: Nate, pragnę ci przypomnieć kolego, że mamy 34 lata.
Z: Kto ma tyle to ma dziadki. My z Dannym jesteśmy jeszcze młodzi i atrakcyjni. – Posłał uśmiech brunetce, która wpatrywała się w niego od jakiegoś czas. Kiedyś by już do niej podszedł i zagadał, ale priorytety się zmieniają. Już nie skacze z kwiatka na kwiatek. Ma swoją wymarzoną drugą połówkę. Za to Danny był już lekko wstawiony i podszedł do loży obok. Przysiadł się do kobiet i zaczął z nimi rozmowę. Zane zwątpił i zdenerwował się. Jak może tak zachowywać się względem ciężarnej Ash. Zgromił go wzrokiem. Dan bez słów zrozumiał, że ma wracać. Razem z nim wrócił, Josh.
D: Stawiam jeszcze jedną kolejkę. – Mówiąc to zawołał kelnerkę i zamówił trunki dla kompanów.
Kelnerka wpadł mu w oko, to było widać. On jej z resztą też. Zostawił jej napiwek. Kobieta prowokacyjnie nachyliła się i cmoknęła go w policzek. Zane nie wytrzymał i odchrząknął. Mężczyźni byli już mocno wstawieni. Czyżby tylko on panował nad sytuacją?
Z: Danny opanuj się.
J: Coś ty taki nie w sosie? Patrz ta brunetka pożera cię wzrokiem. Idź do niej i się zabaw. – Zane tracił powoli cierpliwość.
Z: Nie mam ochoty.
J: Przecież wróciłeś z wojska i na pewno chcesz sobie poużywać.- Starał się ich zrozumieć, że są pijani i sam kiedyś był taki.
Z: Josh nie interesuje mnie ta panna. A Danny powinien przystopować ze względu na Ash.
J: Mówisz jak nie Zane. Ty czekaj! Masz kogoś!?
Z: Tak, ale to nie zmienia faktu, że lubię się zabawić i napić.- Popatrzył błagalnie na Nata, który zajęty był rozmową z Robertem i nie wiedział, co się dzieje. Zane napił się.
J: Kim ona jest? Pewnie to jakaś pani żołnierz.
Z: Pudło. – Nate zorientował się, czym rozmawiają.
N: Idziemy zagrać w bilard?
R: Beze mnie. Muszę wracać do domu.- Lekarz pożegnał się z nimi i zostawił ich.
Z: Dwa na dwa?
D: Jasne. Kto, z kim?- Podeszli do wolnego stołu.
N: Podajcie miesiąc, w którym się urodziliście.
Z: Po co? – Zdziwił się.
N: Zobaczysz.
D: Lipiec.
Z: Styczeń.
J: Kwiecień.
N: Ja wrzesień. No i już wam mówię. Idealnie się składa. Lipiec i styczeń mają 31 dni, a kwiecień i wrzesień 30. W takich parach gramy. Pasuje?
Z: Pewnie. Rozbijacie, bo macie o jeden dzień mniej. A przegrani płacą za taxi. – Dan parsknął śmiechem i przybił Zanowi piątkę. Atek zdążył im wybaczyć. Wszystko wina alkoholu we krwi. Zagrali się. Nawet nie wiedzieli, która godzina.
J: White cię nie lubi. Wiesz, czemu?- Zaczął bez zbędnych wstępów. Zane popatrzył na niego. Danny też podniósł się znad stołu.
Z: Domyślam się.
J: Billy jest zakochany w Kate. Leci na nią.
N: Josh.- Skarcił kolegę.
Z: Nich mówi, może dowiem się czegoś ciekawego o moim ulubionym koledze.
J: Wiesz, że trzeba go przed Whitem ostrzec.
D: Robi się interesująco.- Wtrącił się.
Z: Dawaj.
J: Billy ma bzika na punkcie Kate. Wszyscy o tym wiedzą i widzą, tylko nie biedna Kate. Za nią da się pociąć.
Z: Widziałem właśnie.
J: Chodzi o to, że White chce cię zniszczyć. – Mówił całkowicie poważnie.
Z: Co takiego?!- Zdenerwował się.
N: To prawda. Musisz na niego uważać. – Potwierdził słowa kolegi.
Z: Lepiej, żeby on uważał na mnie. Czemu mi to mówicie wszystko?
J: Przyjaźnisz się z Kate?
Z: Tak. – Kiwnął do tego twierdząco głową.
J: Właśnie, on to odbiera zupełnie inaczej. Traktuje cię jak rywala. Do tego jesteś wysoko postawiony.
D: Ale jaja. Zawsze wiedziałem, że on coś czuje do Kate.
Z: I co mi zrobi?- Zapytał z kpiną w głosie.
N: Jest ulubieńcem Starego, nie pytaj, czemu, bo sami się zastanawiamy. – wzruszył ramionami.
J: Stary czasami ulega zdaniu Billego, dlatego uważaj.
D: Powodzenia. Już chyba Afganistan jest lepszy, od Whita.- Klepnął go w ramię.
Z: Sugerujecie, żebym unikał kontaktu, z Kate i z wami w pracy?
N: Mniej- więcej.
J: Lubimy Whita i ciebie, ale on przesadza już z Kate. To dobry glina, ale nic poza tym.
Z: Chce mi powiedzieć, że poza pracą go nie trawicie?
J: Dokładnie. Wiesz ile ja z nim miałem spin zanim się dogadaliśmy, a Kate to była naprawdę biedna przy nim.- Zane popatrzył pytająco na Nate. Zaciekawił go ten temat.
Z: Co jej zrobił?- Zacisnął ręce na kiju bilardowym.
N: Dał jej mocno popalić i tyle.- Uciął temat. Wymownie zerknął na Zana.
D: Kogo ruch?- Danny chciał zmienić na siłę temat.
Z: Mój.- Wykonał ruch i zaśmiał się.
D: Co cię bawi?
Z: White.
J: Lepiej się nie śmiej, bo gnój jest groźny.
N: Dobra panowie koniec tematu. Może coś przyjemniejszego?
D: Tak, płacicie za taksówkę.
N: Co? – omiótł wzrokiem stół.
D: Zane was wykosił!- Przybił mu znowu piątkę.
J: Zagadałeś mnie. Chyba stanę po stronie Whita.
Z: Droga wolna, ale zapłać za transport najpierw.
N: Rewanż?
D: Do 3 zwycięstw?
J: Zgoda.- Grali zacięcie. Nate i Josh i tak przegrali z Dannym i Zanem. Musieli zapłacić za taksówkę. Wracając do domu przekrzykiwali się w kawałach. Zane zamyślił się. Musi poznać historię Kate i Billego. Jeśli ją skrzywdził to go zabije. Interesujących faktów dowiedział się od pijanego Josha. Billy go nie trawi i chce zniszczyć. Do tego ma obsesję na punkcie jego niczego nieświadomej kobiety. Czy może być gorzej?
D: O czym myślisz?
Z: Co zrobić z Whitem.
D: Nic nie zrobisz, powiedzieli ci, że jest ustawiony.
Z: Właśnie ta bezsilność mnie wkurza.
D: Odpuść, ze względu na Kate. To jej partner. A co do dzisiejszego wieczoru…
Z: Spokojnie nic nie powiem Ashley. Ale lepiej, żeby to się nie powtórzyło, bo nie ręczę za siebie.
D: Wiesz o tym, że tylko ją kocham nad życie. Nigdy bym jej nie zdradził…- Starał się usprawiedliwić. Zane widział, że ma wyrzuty sumienia. Nie dziwił się, ale z drugiej strony nie zrobił niczego nieodpowiedniego. Widać, że kocha Ashley, skoro głupiego całusa i pogawędkę z laskami uważa za zdradę.
Z: Wiem, dlatego uznam, że nie było sprawy. A poza tym nie zrobiłeś niczego co można by nazwać zdradą. Rozmawiałeś tylko z tymi pannami, a kelnerka szukała okazji, ale jej nie znalazła. Jesteś w porządku.
D: Dzięki i pozdrów, Kate.
Z: Jasne, ucieszy się.
J: Tobie Ashley pozwoliła wyjść z domu?- Zane zaśmiał się. Danny skrzywił się na tę uwagę.
D: Czasami udaje mi się wymknąć do pracy, czy do kumpli.- Usiedli i od razu podeszła do nich piękna kelnerka. Zmierzyli ją. Uśmiechali się szeroko.
D: To się nazywa obsługa.
J: Pierwsza klasa. Nogi ma chyba do nieba.- Zane milczał. Wypatrzył w tłumie Nata i Roberta. Pomachał im. Podeszli szybkim krokiem do loży. Rob popatrzył za atrakcyjną kelnerką.
J: Właśnie gadaliśmy o niej. – Wstali i przywitali się ze sobą. Nate oficjalnie przedstawił Dannego i Roberta, którzy poznali się w szpitalu u Kate.
R: To, co zamawiamy panowie?
N: Proponuję mocnego drinka.
D: Panowie, stawiam kolejkę, jako że trzeba uczcić narodziny mojego syna.
R: Już wiesz, że to syn?
D: Ashley długo nie wytrzymała. Nie potrafi dotrzymywać tajemnicy.- Gestem zawołał kelnerkę.
Z: Czasami umie.
Kel*: Co będzie dla panów?
D: Poprosimy coś mocnego. Co proponujesz?
Kel: Dla ciebie kochanie „Wściekłego psa”.- Dan popatrzył na kolegów pytająco. Pokiwali głową.
N: Kto prowadzi?
J: Nie ja!
D: Ja też odpadam.
R: Rzadko piję, więc dziś chcę się zabawić.- Robert z całego tego towarzystwa jest najspokojniejszy.
N: Zostaliśmy sami, co proponujesz?
Z: Rzut monetą?- Rob wyciągnął z kieszeni złotówkę. Nate wybrał orła, który wypadł. Padło na Zana, że ich pilnuje i odwozi. Nie cieszył sie, ponieważ sam zaproponował wypad.
N: Może wolisz się napić? Wróciłeś i na pewno chcesz poszaleć.
J: Nie możemy wracać taksówką?- Zane i Nate się uśmiechnęli.
D: Poprosimy 5 „Wściekłych psów”- chwilę później wróciła z trunkami. Danny podał jej pieniądze.
D: Resztę zatrzymaj dla siebie.- Posłała mu całusa i schowała resztę do kieszeni.
Z: No to toast za syna Danna!- Wypili kilka drinków i rozmawiali o wojsku, policji, pogotowiu i różnych dziwnych i głupich sprawach. Josh poszedł na podryw. Zniknął im z oczu. Zane starał się go wypatrzyć w tłumie, ale daremne były jego wysiłki.
N: Nie przejmuj się. Przyjdzie za jakąś godzinę. – Zane zrozumiał, o czym mówi kolega. Wolał nie wnikać. Lubił Josha, jest szalonym facetem, który nie ma żadnych zobowiązań i lubi się zabawić. Typowi policjant.
N: Patrzcie się ile lasek na nas się gapi. Nie sądziłem, że przyciągamy jeszcze spojrzenia pięknych niewiast.
R: Nate, pragnę ci przypomnieć kolego, że mamy 34 lata.
Z: Kto ma tyle to ma dziadki. My z Dannym jesteśmy jeszcze młodzi i atrakcyjni. – Posłał uśmiech brunetce, która wpatrywała się w niego od jakiegoś czas. Kiedyś by już do niej podszedł i zagadał, ale priorytety się zmieniają. Już nie skacze z kwiatka na kwiatek. Ma swoją wymarzoną drugą połówkę. Za to Danny był już lekko wstawiony i podszedł do loży obok. Przysiadł się do kobiet i zaczął z nimi rozmowę. Zane zwątpił i zdenerwował się. Jak może tak zachowywać się względem ciężarnej Ash. Zgromił go wzrokiem. Dan bez słów zrozumiał, że ma wracać. Razem z nim wrócił, Josh.
D: Stawiam jeszcze jedną kolejkę. – Mówiąc to zawołał kelnerkę i zamówił trunki dla kompanów.
Kelnerka wpadł mu w oko, to było widać. On jej z resztą też. Zostawił jej napiwek. Kobieta prowokacyjnie nachyliła się i cmoknęła go w policzek. Zane nie wytrzymał i odchrząknął. Mężczyźni byli już mocno wstawieni. Czyżby tylko on panował nad sytuacją?
Z: Danny opanuj się.
J: Coś ty taki nie w sosie? Patrz ta brunetka pożera cię wzrokiem. Idź do niej i się zabaw. – Zane tracił powoli cierpliwość.
Z: Nie mam ochoty.
J: Przecież wróciłeś z wojska i na pewno chcesz sobie poużywać.- Starał się ich zrozumieć, że są pijani i sam kiedyś był taki.
Z: Josh nie interesuje mnie ta panna. A Danny powinien przystopować ze względu na Ash.
J: Mówisz jak nie Zane. Ty czekaj! Masz kogoś!?
Z: Tak, ale to nie zmienia faktu, że lubię się zabawić i napić.- Popatrzył błagalnie na Nata, który zajęty był rozmową z Robertem i nie wiedział, co się dzieje. Zane napił się.
J: Kim ona jest? Pewnie to jakaś pani żołnierz.
Z: Pudło. – Nate zorientował się, czym rozmawiają.
N: Idziemy zagrać w bilard?
R: Beze mnie. Muszę wracać do domu.- Lekarz pożegnał się z nimi i zostawił ich.
Z: Dwa na dwa?
D: Jasne. Kto, z kim?- Podeszli do wolnego stołu.
N: Podajcie miesiąc, w którym się urodziliście.
Z: Po co? – Zdziwił się.
N: Zobaczysz.
D: Lipiec.
Z: Styczeń.
J: Kwiecień.
N: Ja wrzesień. No i już wam mówię. Idealnie się składa. Lipiec i styczeń mają 31 dni, a kwiecień i wrzesień 30. W takich parach gramy. Pasuje?
Z: Pewnie. Rozbijacie, bo macie o jeden dzień mniej. A przegrani płacą za taxi. – Dan parsknął śmiechem i przybił Zanowi piątkę. Atek zdążył im wybaczyć. Wszystko wina alkoholu we krwi. Zagrali się. Nawet nie wiedzieli, która godzina.
J: White cię nie lubi. Wiesz, czemu?- Zaczął bez zbędnych wstępów. Zane popatrzył na niego. Danny też podniósł się znad stołu.
Z: Domyślam się.
J: Billy jest zakochany w Kate. Leci na nią.
N: Josh.- Skarcił kolegę.
Z: Nich mówi, może dowiem się czegoś ciekawego o moim ulubionym koledze.
J: Wiesz, że trzeba go przed Whitem ostrzec.
D: Robi się interesująco.- Wtrącił się.
Z: Dawaj.
J: Billy ma bzika na punkcie Kate. Wszyscy o tym wiedzą i widzą, tylko nie biedna Kate. Za nią da się pociąć.
Z: Widziałem właśnie.
J: Chodzi o to, że White chce cię zniszczyć. – Mówił całkowicie poważnie.
Z: Co takiego?!- Zdenerwował się.
N: To prawda. Musisz na niego uważać. – Potwierdził słowa kolegi.
Z: Lepiej, żeby on uważał na mnie. Czemu mi to mówicie wszystko?
J: Przyjaźnisz się z Kate?
Z: Tak. – Kiwnął do tego twierdząco głową.
J: Właśnie, on to odbiera zupełnie inaczej. Traktuje cię jak rywala. Do tego jesteś wysoko postawiony.
D: Ale jaja. Zawsze wiedziałem, że on coś czuje do Kate.
Z: I co mi zrobi?- Zapytał z kpiną w głosie.
N: Jest ulubieńcem Starego, nie pytaj, czemu, bo sami się zastanawiamy. – wzruszył ramionami.
J: Stary czasami ulega zdaniu Billego, dlatego uważaj.
D: Powodzenia. Już chyba Afganistan jest lepszy, od Whita.- Klepnął go w ramię.
Z: Sugerujecie, żebym unikał kontaktu, z Kate i z wami w pracy?
N: Mniej- więcej.
J: Lubimy Whita i ciebie, ale on przesadza już z Kate. To dobry glina, ale nic poza tym.
Z: Chce mi powiedzieć, że poza pracą go nie trawicie?
J: Dokładnie. Wiesz ile ja z nim miałem spin zanim się dogadaliśmy, a Kate to była naprawdę biedna przy nim.- Zane popatrzył pytająco na Nate. Zaciekawił go ten temat.
Z: Co jej zrobił?- Zacisnął ręce na kiju bilardowym.
N: Dał jej mocno popalić i tyle.- Uciął temat. Wymownie zerknął na Zana.
D: Kogo ruch?- Danny chciał zmienić na siłę temat.
Z: Mój.- Wykonał ruch i zaśmiał się.
D: Co cię bawi?
Z: White.
J: Lepiej się nie śmiej, bo gnój jest groźny.
N: Dobra panowie koniec tematu. Może coś przyjemniejszego?
D: Tak, płacicie za taksówkę.
N: Co? – omiótł wzrokiem stół.
D: Zane was wykosił!- Przybił mu znowu piątkę.
J: Zagadałeś mnie. Chyba stanę po stronie Whita.
Z: Droga wolna, ale zapłać za transport najpierw.
N: Rewanż?
D: Do 3 zwycięstw?
J: Zgoda.- Grali zacięcie. Nate i Josh i tak przegrali z Dannym i Zanem. Musieli zapłacić za taksówkę. Wracając do domu przekrzykiwali się w kawałach. Zane zamyślił się. Musi poznać historię Kate i Billego. Jeśli ją skrzywdził to go zabije. Interesujących faktów dowiedział się od pijanego Josha. Billy go nie trawi i chce zniszczyć. Do tego ma obsesję na punkcie jego niczego nieświadomej kobiety. Czy może być gorzej?
D: O czym myślisz?
Z: Co zrobić z Whitem.
D: Nic nie zrobisz, powiedzieli ci, że jest ustawiony.
Z: Właśnie ta bezsilność mnie wkurza.
D: Odpuść, ze względu na Kate. To jej partner. A co do dzisiejszego wieczoru…
Z: Spokojnie nic nie powiem Ashley. Ale lepiej, żeby to się nie powtórzyło, bo nie ręczę za siebie.
D: Wiesz o tym, że tylko ją kocham nad życie. Nigdy bym jej nie zdradził…- Starał się usprawiedliwić. Zane widział, że ma wyrzuty sumienia. Nie dziwił się, ale z drugiej strony nie zrobił niczego nieodpowiedniego. Widać, że kocha Ashley, skoro głupiego całusa i pogawędkę z laskami uważa za zdradę.
Z: Wiem, dlatego uznam, że nie było sprawy. A poza tym nie zrobiłeś niczego co można by nazwać zdradą. Rozmawiałeś tylko z tymi pannami, a kelnerka szukała okazji, ale jej nie znalazła. Jesteś w porządku.
D: Dzięki i pozdrów, Kate.
Z: Jasne, ucieszy się.
Komentarze
Prześlij komentarz