Poniedziałek 2.03. 2012r. Godz. 15:45
Billy siedział oszołomiony po tym, czego dowiedziała się partnerka.
B: Zginęła, bo chciała pomóc.
K: Na to wygląda. Szkoda dziewczyny. Mogła najpierw zgłosić sprawę na policję.
B: Nie sądziła, że tak to się skończy. Trzeba poinformować jej rodzinę.
K: Nie ma rodziny. Jest z domu dziecka. Sprawdziłam i nie kłamała.
B: Biedna. – Zapadła cisza. Oboje myśleli o tym samym. Jak rozwiązać tą sprawę.
K: Przesłuchałeś Erica?
B: Twierdzi, że ze stresu gadał głupoty. Nie podoba mi się ten gość. Trzeba go obserwować. Jak można pomylić zeznania? Kręci.
N: Słyszałem, że są postępy w śledztwie.- Wparował do nich. Każde z nich opowiedziało, co udało im się ustalić i dowiedzieć. Nate był pod wrażeniem. Świetnie układała im się współpraca, bo oboje lubią drążyć temat i nie odpoczną dopóki nie będzie przełomu. Uzupełniają się, pomimo że są jak woda i ogień.
N: Mówisz, że Władimir Kurylenko to potencjalny zabójca?- Zerknął, na Kate. Kiwnęła głową. Nate nacisnął guzik na telefonie.
K: Co robisz?
N: Przyślijcie do mnie Josha.
B: Faktycznie.- Złapał się za głowę.
K: Możecie mi powiedzieć?- Zirytowała się.
N: Joshua prowadził sprawę przeciwko Kurylenko. Zna go na wylot. Opowie wam o nim.
K: To już coś.
J: Szefie mam nadzieję, że to coś ważnego, bo siedzę z Zanem nad planami.
N: Władimir Kurylenko.- Rzucił hasła. Josh wyprostował się. Drugi raz nie musiał mu powtarzać.
J: Co potrzebujecie wiedzieć?- Przysunął do ich biurka krzesło.
B: Groźny?
J: Wpływowy, nie brudzi sobie rąk.
K: Norma w tym fachu. Co wiesz na temat salonu masażu na Szewskiej?
J: Przykrywka dla agencji towarzyskiej. Papiery ma czyste. Owszem prowadzi usługi w zakresie masażu, ale z gwiazdką dla stałych klientów. Czytaj grubych ryb. Nie ma jak się do niego dobrać. Jest czysty pod względem papierów i forsy. Panie z ulicy w obrębie Szewskiej, rynku i okolic są jego. Nie ma z nikim zatargów. On jest głównie dla prezesów, dyrektorów i tym podobnych gości. Nie bawi się w ludzi z ulicy. I nie słyszałem o żadnych bójkach i rozbojach z jego strony.
K: A kobiety? Chodzi mi o prostytutki?
J: Zawsze zeznawały na jego korzyść, boją się go. Są zastraszone.
B: To są tylko nasze dziewczyny?
J: Wiesz, że nie, ale mają papiery. Są nie do ruszenia. Macie z nim jakiś problem?
B: Teraz zaczął bawić się w zabijanie.- Szybko streścił mu historię. Josh pokiwał głową.
J: Nie stary on nie bawi się w zabijanie. Mówię ci to nie on. Musiał kogoś wynająć. Znowu się oczyści z zarzutów.
K: Czyli nie ma szans z nim?
J: Przykro mi. To jest śledztwo, którego nie rozwiązałem i nie doprowadziłem do końca. Ma dobrych adwokatów.
K: A czy zrobi coś Alinie?
J: Sądzę, że tak. Chroni swój tyłek.
K: Musimy jej pomóc!- Zerwała się i wybrała numer kobiety. Billy zabrał jej telefon z ręki. Zmierzyła partnera wzrokiem.
B: I co jej powiesz?
K: Nate.- Liczyła, że szef wstawi się za nią.
N: Zgadzam się z Billym
K: Mam rozumieć, że nie chcecie jej pomóc, bo sprawa i tak jest już przesądzona?!- Krzyknęła. Nate zmarszczył brwi. Billy podszedł do partnerki.
N: Bierzesz to za bardzo osobiście.
K: Co takiego?!- Warknęła.
N: Tak, Kate podchodzisz do sprawy emocjonalnie.
K: Obiecałam Alinie, że nic jej się nie stanie.
B: Co zrobiłaś!?- Huknął na nią. Teraz do Kate doszło, że popełniła podstawowy błąd. Nigdy niczego się nie obiecuje w tej pracy. Zrobiło się jej głupio. Mięli rację, za bardzo miesza sprawę Sary ze sobą. Co się z nią dzieje? Nie mogła się aż tak zmienić i popełniać takie gafy. Zażenowana wyszła z pokoju. Nią zdążyli jej zatrzymać.
J: Będę wam jeszcze potrzebny?
B: Nie. Sorry za przeszkodzenie w pracy.
J: Kate dalej nie doszła do siebie. – Jedyny miał odwagę powiedzieć to na głos. Nate popatrzył na niego.
N: Nie mam pomysłu jak jej pomóc.
J: Potrzebuje czasu. Ja po postrzale z Glocka 17 bałem się go. A przecież to moja broń i narzędzie pracy.
B: I co zrobiłeś?
J: Zmierzyłem się w końcu ze strachem. Ale minęło trochę czasu.- Wyszedł. Zostali sami. Milczeli. Nie wiedzieli, co powiedzieć. Niezręczna chwila trwała dłuższą chwilę.
B: Pójdę do niej i odwiozę ją do domu.
N: Jasne. Zadzwoń do mnie później.- Billy od razu pokierował się w stronę parkingu. Zawsze uciekała do auta jak miała problem, albo jak musiała przemyśleć pewne sprawy.
B: Tutaj się schowałaś.
K: Zostaw mnie samą!
B: Nie ma takiej opcji. Za bardzo się nagoniłem za tobą, żeby iść.- Wsiadł do tyłu samochodu. Kate tez siedział w tyle.
K: Spierdalaj!- Billy zaśmiał się, co wkurzyło jego partnerkę jeszcze bardziej.
K: Co cię bawi!?
B: Pamiętasz? Raz już siedzieliśmy tak? I co ci wtedy powiedziałem?
K: Nieważne.
B: A właśnie, że ważne. Mówiłem, że jesteś silna i twarda i nigdy nie wolno ci pomyśleć inaczej. A wiesz, czemu?- Patrzyła na niego gniewnie.
B: Bo jesteś moją partnerką i masz wspaniałych przyjaciół, którzy się o ciebie troszczą i skoczą za tobą w ogień. Pamiętaj nie jesteś sama. – Wytrzymała jego spojrzenie. Zrezygnowany nacisnął na klamkę.
K: Tak bardzo się mylisz…
B: Słucham? – Odwrócił się w jej stronę
K: Nie słyszałeś? Mylicie się wszyscy nie jestem silna!
B: Czemy? Oświeć mnie!
K: Jestem taka beznadziejna. Powinnam była rozegrać to wszystko inaczej i nie pozwolić się mu zaszczuć i zastraszyć. W końcu jestem policjantką.
B: Każdy by się wystraszył!
K: Wiesz, że nie! Naraziłam wszystkich. Jestem taka głupia. Nie wybaczę sobie tego nigdy. A jeszcze teraz w pracy… Mieszam i robię głupie rzeczy. Macie rację emocje biorą górę a tak nie powinno być. Co się ze mną stało? Nie poznaję sama siebie! Jestem beznadziejna.- Billy w ciszy i z czułością słuchał ostrych słów partnerki. Nie przerywał, nie komentował, dał jej mówić, tego potrzebowała. Po raz pierwszy od Sprawy ze Sroką mówiła, co czuje. Cierpiała, ale nie chciała rozmawiać o tym, co tam zaszło. Przeszła przez kilka faz, o których mówił im psycholog. Było olanie tematu, zlekceważenie go, śmianie się z niego, milczenie. Ból dusiła w sobie, aż do dnia dzisiejszego. Nastąpił wybuch emocji.
K: Po co się produkuję, skoro zaraz zaprzeczysz.
B: Nie zaprzeczę. Tylko przypomnę ci, że masz przyjaciół. Myślisz, że my tego wszystkiego nie przeżyliśmy i nie przeżywamy?!
K: Gówno prawda! Byłeś tam? Bili cię? Znęcali się nad tobą, grozili ci, macali i całowali cię?!- Przyciągnął do siebie brunetkę.
B: Masz rację nie było mnie tam, ale to nie znaczy, że nie bałem się, że mogę cię stracić, że to moja wina, bo naraziłem cię. Nie powinno cie tam być. Przepraszam. – Rozpłakała się. Przytuliła go do siebie.
B: Siedzimy w tym razem, czy ci się to podoba, czy nie.
K: To też mi powiedziałeś. Pamiętam.- Otarła łzy. Posłał jej lekki uśmiech.
B: Czasami mnie słuchasz.
K: Zdarza się. Możemy wracać do domu?
B: Jak sobie życzysz.- Przesiadł się za kierownicę.
B: A co do Aliny. To pomożemy jej. Chcesz razem popracować nad pomysłami.- Popatrzył w lusterko. Ożywiła się.
B: Ale będziesz musiała mnie przenocować.
K: Wchodzę w to!
K: Na to wygląda. Szkoda dziewczyny. Mogła najpierw zgłosić sprawę na policję.
B: Nie sądziła, że tak to się skończy. Trzeba poinformować jej rodzinę.
K: Nie ma rodziny. Jest z domu dziecka. Sprawdziłam i nie kłamała.
B: Biedna. – Zapadła cisza. Oboje myśleli o tym samym. Jak rozwiązać tą sprawę.
K: Przesłuchałeś Erica?
B: Twierdzi, że ze stresu gadał głupoty. Nie podoba mi się ten gość. Trzeba go obserwować. Jak można pomylić zeznania? Kręci.
N: Słyszałem, że są postępy w śledztwie.- Wparował do nich. Każde z nich opowiedziało, co udało im się ustalić i dowiedzieć. Nate był pod wrażeniem. Świetnie układała im się współpraca, bo oboje lubią drążyć temat i nie odpoczną dopóki nie będzie przełomu. Uzupełniają się, pomimo że są jak woda i ogień.
N: Mówisz, że Władimir Kurylenko to potencjalny zabójca?- Zerknął, na Kate. Kiwnęła głową. Nate nacisnął guzik na telefonie.
K: Co robisz?
N: Przyślijcie do mnie Josha.
B: Faktycznie.- Złapał się za głowę.
K: Możecie mi powiedzieć?- Zirytowała się.
N: Joshua prowadził sprawę przeciwko Kurylenko. Zna go na wylot. Opowie wam o nim.
K: To już coś.
J: Szefie mam nadzieję, że to coś ważnego, bo siedzę z Zanem nad planami.
N: Władimir Kurylenko.- Rzucił hasła. Josh wyprostował się. Drugi raz nie musiał mu powtarzać.
J: Co potrzebujecie wiedzieć?- Przysunął do ich biurka krzesło.
B: Groźny?
J: Wpływowy, nie brudzi sobie rąk.
K: Norma w tym fachu. Co wiesz na temat salonu masażu na Szewskiej?
J: Przykrywka dla agencji towarzyskiej. Papiery ma czyste. Owszem prowadzi usługi w zakresie masażu, ale z gwiazdką dla stałych klientów. Czytaj grubych ryb. Nie ma jak się do niego dobrać. Jest czysty pod względem papierów i forsy. Panie z ulicy w obrębie Szewskiej, rynku i okolic są jego. Nie ma z nikim zatargów. On jest głównie dla prezesów, dyrektorów i tym podobnych gości. Nie bawi się w ludzi z ulicy. I nie słyszałem o żadnych bójkach i rozbojach z jego strony.
K: A kobiety? Chodzi mi o prostytutki?
J: Zawsze zeznawały na jego korzyść, boją się go. Są zastraszone.
B: To są tylko nasze dziewczyny?
J: Wiesz, że nie, ale mają papiery. Są nie do ruszenia. Macie z nim jakiś problem?
B: Teraz zaczął bawić się w zabijanie.- Szybko streścił mu historię. Josh pokiwał głową.
J: Nie stary on nie bawi się w zabijanie. Mówię ci to nie on. Musiał kogoś wynająć. Znowu się oczyści z zarzutów.
K: Czyli nie ma szans z nim?
J: Przykro mi. To jest śledztwo, którego nie rozwiązałem i nie doprowadziłem do końca. Ma dobrych adwokatów.
K: A czy zrobi coś Alinie?
J: Sądzę, że tak. Chroni swój tyłek.
K: Musimy jej pomóc!- Zerwała się i wybrała numer kobiety. Billy zabrał jej telefon z ręki. Zmierzyła partnera wzrokiem.
B: I co jej powiesz?
K: Nate.- Liczyła, że szef wstawi się za nią.
N: Zgadzam się z Billym
K: Mam rozumieć, że nie chcecie jej pomóc, bo sprawa i tak jest już przesądzona?!- Krzyknęła. Nate zmarszczył brwi. Billy podszedł do partnerki.
N: Bierzesz to za bardzo osobiście.
K: Co takiego?!- Warknęła.
N: Tak, Kate podchodzisz do sprawy emocjonalnie.
K: Obiecałam Alinie, że nic jej się nie stanie.
B: Co zrobiłaś!?- Huknął na nią. Teraz do Kate doszło, że popełniła podstawowy błąd. Nigdy niczego się nie obiecuje w tej pracy. Zrobiło się jej głupio. Mięli rację, za bardzo miesza sprawę Sary ze sobą. Co się z nią dzieje? Nie mogła się aż tak zmienić i popełniać takie gafy. Zażenowana wyszła z pokoju. Nią zdążyli jej zatrzymać.
J: Będę wam jeszcze potrzebny?
B: Nie. Sorry za przeszkodzenie w pracy.
J: Kate dalej nie doszła do siebie. – Jedyny miał odwagę powiedzieć to na głos. Nate popatrzył na niego.
N: Nie mam pomysłu jak jej pomóc.
J: Potrzebuje czasu. Ja po postrzale z Glocka 17 bałem się go. A przecież to moja broń i narzędzie pracy.
B: I co zrobiłeś?
J: Zmierzyłem się w końcu ze strachem. Ale minęło trochę czasu.- Wyszedł. Zostali sami. Milczeli. Nie wiedzieli, co powiedzieć. Niezręczna chwila trwała dłuższą chwilę.
B: Pójdę do niej i odwiozę ją do domu.
N: Jasne. Zadzwoń do mnie później.- Billy od razu pokierował się w stronę parkingu. Zawsze uciekała do auta jak miała problem, albo jak musiała przemyśleć pewne sprawy.
B: Tutaj się schowałaś.
K: Zostaw mnie samą!
B: Nie ma takiej opcji. Za bardzo się nagoniłem za tobą, żeby iść.- Wsiadł do tyłu samochodu. Kate tez siedział w tyle.
K: Spierdalaj!- Billy zaśmiał się, co wkurzyło jego partnerkę jeszcze bardziej.
K: Co cię bawi!?
B: Pamiętasz? Raz już siedzieliśmy tak? I co ci wtedy powiedziałem?
K: Nieważne.
B: A właśnie, że ważne. Mówiłem, że jesteś silna i twarda i nigdy nie wolno ci pomyśleć inaczej. A wiesz, czemu?- Patrzyła na niego gniewnie.
B: Bo jesteś moją partnerką i masz wspaniałych przyjaciół, którzy się o ciebie troszczą i skoczą za tobą w ogień. Pamiętaj nie jesteś sama. – Wytrzymała jego spojrzenie. Zrezygnowany nacisnął na klamkę.
K: Tak bardzo się mylisz…
B: Słucham? – Odwrócił się w jej stronę
K: Nie słyszałeś? Mylicie się wszyscy nie jestem silna!
B: Czemy? Oświeć mnie!
K: Jestem taka beznadziejna. Powinnam była rozegrać to wszystko inaczej i nie pozwolić się mu zaszczuć i zastraszyć. W końcu jestem policjantką.
B: Każdy by się wystraszył!
K: Wiesz, że nie! Naraziłam wszystkich. Jestem taka głupia. Nie wybaczę sobie tego nigdy. A jeszcze teraz w pracy… Mieszam i robię głupie rzeczy. Macie rację emocje biorą górę a tak nie powinno być. Co się ze mną stało? Nie poznaję sama siebie! Jestem beznadziejna.- Billy w ciszy i z czułością słuchał ostrych słów partnerki. Nie przerywał, nie komentował, dał jej mówić, tego potrzebowała. Po raz pierwszy od Sprawy ze Sroką mówiła, co czuje. Cierpiała, ale nie chciała rozmawiać o tym, co tam zaszło. Przeszła przez kilka faz, o których mówił im psycholog. Było olanie tematu, zlekceważenie go, śmianie się z niego, milczenie. Ból dusiła w sobie, aż do dnia dzisiejszego. Nastąpił wybuch emocji.
K: Po co się produkuję, skoro zaraz zaprzeczysz.
B: Nie zaprzeczę. Tylko przypomnę ci, że masz przyjaciół. Myślisz, że my tego wszystkiego nie przeżyliśmy i nie przeżywamy?!
K: Gówno prawda! Byłeś tam? Bili cię? Znęcali się nad tobą, grozili ci, macali i całowali cię?!- Przyciągnął do siebie brunetkę.
B: Masz rację nie było mnie tam, ale to nie znaczy, że nie bałem się, że mogę cię stracić, że to moja wina, bo naraziłem cię. Nie powinno cie tam być. Przepraszam. – Rozpłakała się. Przytuliła go do siebie.
B: Siedzimy w tym razem, czy ci się to podoba, czy nie.
K: To też mi powiedziałeś. Pamiętam.- Otarła łzy. Posłał jej lekki uśmiech.
B: Czasami mnie słuchasz.
K: Zdarza się. Możemy wracać do domu?
B: Jak sobie życzysz.- Przesiadł się za kierownicę.
B: A co do Aliny. To pomożemy jej. Chcesz razem popracować nad pomysłami.- Popatrzył w lusterko. Ożywiła się.
B: Ale będziesz musiała mnie przenocować.
K: Wchodzę w to!
Komentarze
Prześlij komentarz