Rozdział 12

Czwartek 5. 03.2012r. Godz. 21:45

 
Położyła się wygodnie w wannie. Odchyliła głowę i zamknęła oczy. Tak długo czekała na odpoczynek. Zasłużyła na kąpiel. W łazience  rozległ się dźwięk jej telefonu. Otworzyła jedno oko.
K: Nie ma mowy!- Nawet nie popatrzyła kto dzwoni. Miała to gdzieś. Marzyła od wieczorze dla siebie w wannie z winkiem, książką, a potem jakaś lekka kolacja i do spania. Chyba to było za wiele, bo telefon ciągle dzwonił. Starała się skupić nad książką, ale nie wytrzymała. Melodia ją irytowała i rozpraszała.
K: Fox, słucham?!- Nie patrząc kto dzwoni huknęła do słuchawki.
A: Cześć… To ja… Czemu jesteś taka zła? Mam nadzieję, że nie spałaś?
K: Ashley, przepraszam, myślałam, że to ze Stalowej znowu coś chcą ode mnie. A wiesz mam taki wieczór dla siebie.
A: To jednak trochę przeszkadzam.- Zaśmiała się.
K: Nie zaprzeczę przez grzeczność.- Obie się śmiały. Kiedy zapadła cisza, Kate zorientowała się, że dochodzi 22 a Ash nagle dzwoni.
K: Ash, stało się coś, że dzwonisz o 22?
A: Nie nic. Tylko chciałam cię zaprosić w tą sobotę do nas. Co ty na to?
K: Niestety odpadam…
A: Czemu?- Wyraźnie zasmuciła się.
K: Mam nocną zmianę w pracy i jestem w terenie.
A: Wielka szkoda...- Westchnęła.
K: A co powiesz na następną sobotę?
A:Pewnie, dostosuję się. To pamiętaj na 17 u nas. Miłego wieczoru.
K: Jak dzidzia?- Udała się jej wtrącić zdanie.
A: Kopie i mam taki ogromny brzuch. A nóg to już kompletnie nie czuję i ni widzę.- Mówiła jednym tchem. Kate zaśmiała się cicho.
K: A powiedz mi znasz już płeć?
A: Nie powiem!
K: Ej! Ashley! – Zbulwersowała się.
A: Nie! W sobotę ci powiem. Mam nadzieję, że Dany się nie wygadał!
K: Gdybym wiedziała to bym się nie pytała!
A: Do soboty!
K: Przyszłej! Trzymajcie się wszyscy i pozdrów Danna!- Rozłączyła się zanim skończyła. Cała Ashley. W gorącej wodzie kąpana. Pokiwała głową. I wróciła do lektury, ale tym razem wyciszyła telefon. Zadowolona napawała się ciszą i spokojem, który był chwilowy. Cała pralka aż buczała od wibracji.
K: Cholera! Nie będę mieć dla siebie chwili spokoju!- Zanurzyła głowę pod wodę. Wyszła z wanny i owinęła się ręcznikiem. Szukała wzrokiem swojej „piżamy”, którą był czarny, rozciągnięty podkoszulek z napisem policja i krótkie czarne spodenki do spania. Przeszła do sypialni. Jak zawsze piżama była pod kołdrą. Szybko wskoczyła w nią i przeszła do kuchni.
K: Co by tu zjeść?- Patrzyła na prawie puste półki lodówki. Typowy policjant. Szynka, ser, jaka, jogurty, jakiś ogórek i sałata. Podstawowe wyposażenie. Zamknęła ją. Uwagę kobiety przykuł koszyk z owocami. Banany i jabłka. Sięgnęła po jedno jabłuszko i  nożyk. Wracając do sypiali usłyszała wibrujący telefon i pukanie do drzwi. Zamarła. Było dobrze po 22 kto o tak później porze przychodzi!?
Popatrzyła za bronią. Przypomniała sobie, że jest w sejfie na ścianie. Zacisnęła rękę na nożyku. Z bojącym sercem podeszła do drzwi i popatrzyła przez wizjer. To Zane… Otworzyła powoli drzwi. Blondyn wpatrywał się w nią.
Z: Nie potrafisz odbierać telefonów?- Przepuściła go i dokładnie zaklęła drzwi. Sprawdziła dwa razy, czy na pewno są zamknięte. Zane ze zgrozą obserwował obsesyjne zachowanie Kate.
Z: Są zamknięte. – Popatrzyła na niego zażenowana.
K: Przepraszam, ale wolę mieć pewność. – Starła się jakoś wytłumaczyć. Zane nic nie mówiąc przytulił ją mocno do siebie. Wtuliła się w niego. Teraz zrozumiała, że dawno go nie widziała i tęskniła.
Z: Bo jeszcze pomyślę, że tęskniłaś i mnie kochasz.- Zaśmiała się. Zane pogłaskał ją i cmoknął. Dobrze czuł, żeby przyjść, nawet tak późno.
K: Chcesz coś do picia, albo jedzenia?
Z: Widzę, że chciałaś zjeść porządną kolację.- Pokazał na jabłko w ręce kobiety.
K: Tak i popić lampką wina i dokończyć książkę.- Zaczęła wyliczać na palcach, atek  uśmiechnął się.
Z: To przychodzę nie w porę? Mam wyjść?- Podszedł do drzwi.
K: Stone! Ani mi się waż dotknąć klamki!- Popatrzyła groźnie. Zane zaśmiał się.
Z: Co mi zrobisz?
K: Wbiję ci ten nożyk w dłoń.- Pokazała nóż. Zrezygnował.
Z: Liczyłem, że powiesz rzucę ci się na szyję Zane i zacznę błagać, żebyś został.
K: Marzyciel!- Zaczęła się śmiać. Lubił patrzeć jak się śmiej, bo to był sporadyczny widok.
K: To co lampka wina i film?
Z: A co mi tam, niech będzie.- Chwilę później oglądali jakiś beznadziejny film o policji. Śmiali się i komentowali go. Kate zerknęła na żołnierza. Przyłapał ją.
Z: Dobra co jest?- Odwrócił się do niej.
K: Nie sądziłam, że jest ktoś oprócz mnie kto lubi komentować filmy. Jak oglądam z Billym, czy Natem to krzyczą, żebym skończyła gadać.- Zane wywrócił oczami.
Z: Znowu White.
K: Przepraszam, ale to tylko przykład.- znowu starła się dobrać odpowiednie słowa. Podciągnęła nogi pod brodę. Blondyn dopiero teraz zwrócił uwagę, że pokazała nogi.
Z: Prowokujesz.
K: Słucham?- Zane zaśmiał się i pokazał jej nogi. Zmieszała się.
K: To tylko piżama.
Z: Bardzo, ale to bardzo ładna pod każdym względem.- Przysunął się i musnął jej wargi. Chciał się odsunąć, ale go przytrzymała. Popatrzyła mu w oczy. Miała łzy.
Z: Powiedziałem coś nie tak?
K: Nie, po prostu ostatnio nie jestem sobą.
Z: Chcesz o tym porozmawiać?
K: Nie dam rady… Nie potrafię i nie chcę w dalszym ciągu. Wystarczy, że jesteś.- Oparła głowę o jego ramię. Zane bał się sam zacząć temat Sroki. Nie miał pojęcia jak zareaguje. Nie ufa mu tak jak Whitowi. Skrzywił się co zauważyła kobieta.
K: Wiem, że jestem dziwna.- Zane nie usłyszał co powiedziała, bo pogrążył się w myślach.
Z: Powtórzysz co powiedziałaś?
K: Nie ma potrzeby.- Wykręcała się. Atek mocniej ją objął ramieniem.
Z: Uważam inaczej.
K: To trudno.- Zane zrezygnowany wstał. Kolejny raz go odpycha od siebie. Nie potrafi jej pomóc. A do tego woli rozmawiać z partnerem. Nie jej wina, bo nie było go w kraju jak leżała w szpitalu, ale czy nie widzi tego jak się stara?
K: Co robisz?- Podniosła się.
Z: Muszę już lecieć.- Skłamał. Odprowadziła go do drzwi. Cmoknął ją w policzek  wyszedł.

Komentarze