Środa 18.03.2012r Godz. 11:12
B: Skup się Alina! – Starał się krzykiem zmotywować
przerażoną kobietę. Patrzyła przez szklące się oczy na nich. Kate stała niewzruszona
jej mina w kącie.
B: Nic ci się nie stanie. Obiecuję ci to i gwarantuję.
Obok będzie Kate, a my w pobliżu. Antyterroryści są w gotowości.- Na słowo
antyterrorysta lekko się skrzywił, co wyłapała Kate.
K: Będę obok cały czas. Wejdę w odpowiednim momencie.
A: Nie poradzę sobie. To za duże ryzyko. – Popatrzyli na drzwi, w których stanął, Joshua. Podszedł do nich i popatrzył na śliczną kobietę. Zrobiło mu się jej żal. Taka ładna i tak skończyła. W innych okolicznościach by się z nią umówił.
J: Podkomisarz Joshua Stalone.
A: Dzień dobry.- Podała mu drżącą dłoń, która uścisnął. Posłał jej uśmiech. Billy i brunetka wymienili spojrzenie.
J: Od paru lat zajmuję się Kurylenko, wiem o nim sporo i chcę pani pomóc o ile pani pozwoli mi działać. Nie jest mi pani i pani koleżanek los obojętny.- Policjantka zrozumiała jego grę. Oni odgrywają złych, a on dobrego glinę. Alina najwyraźniej złapała haczyk, gdyż otarła łzy i uspokoiła się.
J: Jestem razem z kolegami po pani stronie i gwarantuje pani bezpieczeństwo. Nikt go tak dobrze nie zna jak ja.- Brzmiał jak Kate w czasie śledztwa Sroki. Ciarki przeszły ja po plecach.
A: Boję się…- Schowała głowę w rękach. Josh położył rękę na jej ramieniu i zacisnął ja. Dał czas kobiecie. Rozumiał, że się boi, bo kto normalny by się nie bał.
J: Ja też i sadzę, że Kate i Billy też, ale jesteśmy gotowi zaryzykować dla was. Czy pani tez jest w stanie pomóc sobie i innym?- Skubany był dobrym mówcą. Policjantka nie dziwiła się, że podrywał, co chwilę, jaką pannę.
A: Pan tez tam będzie?
J: Tak. To nie potrwa długo. Obiecuję, że włos pani z głowy nie spadnie.
A: Mogę to przemyśleć i poukładać w głowie? Mam chaos i mętlik w głowie. Potrzebuj e trochę czasu. – Billi stracił już nadzieję. Pokiwał Joshowi przecząco głową
J: Myślę, że jakąś godzinkę dostanie pani od nas. Na dole mamy bar, proszę zjeść obiad i przemyśleć
J: Zaraz do niej pójdę.
K: Co ty kombinujesz?
J: Porozmawiam z nią przy obiedzie i jej opowiem kilka rzeczy i zobaczycie, że się zgodzi. Nata dziś nie ma, ale trzeba iść do ateków i poinformować ich, że jutro w nocy wchodzimy. Dziś czeka nas ciężka noc. Musimy dopracować szczegóły. Kto idzie do ateków?- Zerknął na partnerów.
B: Może Kate? Zna się dobrze z dowódcą.- Była w szoku, że nie zabrzmiało to jak przytyk.
K: Jesteś pewny.
B: Lepiej, żebyś poszła ty niż ja.
J: Fakt. White spierdoli.- Zaśmiała się. Billy gniewnie popatrzył na kolegę. Kate dyskretnie opuściła pomieszczenie. Przystanęła na schodach. Wyjątkowo nie lubiła piętra antyterrorystów. Czuła się jak pod odstrzałem. Miała szczęście, ponieważ nikogo nie było na korytarzu, a drzwi były pozamykane. Za drzwi było słychać szmery. Zapukała do głównego gabinetu, ale nie usłyszała odpowiedzi. Powtórzyła czynność, ale dalej słyszała ciszę. Zrezygnowana odeszła. Kiedy doszła na koniec usłyszała otwierające się drzwi i śmiech SPAP-owców. Odwróciła się. Jej i Zana spojrzenie zderzyło się.
Z: Mówiłem, że ktoś pukał.- Pokazał głową na speszoną kobietę. Atecy zerknęli na nią i przywitali się. Dowódca otworzył pokój i zaprosił policjantkę do siebie. Usiadła wygodnie w fotelu. Blondyn przyglądał się jej chwileczkę.
Z: Co cię znowu do mnie sprowadza?
K: Potrzebujemy na jutro waszego wsparcia.- Spoważniał. Wyprostował się i nachylił w jej kierunku.
Z: Do czego?
K: Zamykamy grupę. Są uzbrojeni, dlatego was potrzebujemy. Nie są dużą grupą, ale dobrze zgrani.
Z: Rozumiem. Ilu ich jest?
K: 11.- Zane zapisał informację. Milczał chwilę.
K: Po co to zapisujesz jak masz w naszych raportach wszystko?- Zane blado się uśmiechnął. Zrozumiała.
K: Nie przeczytałeś jeszcze ich.
Z: Nie miałem nawet, kiedy, chłopaki mnie o wszystkim informują.
K: Wiesz, że zeznania dwóch twoich ludzi to nie to samo jak nasze dokładne analizy i informacje?
Z: Wiem, przepraszam! Skoro nas na jutro potrzebujecie to obiecuję, że zarwę cała noc, żeby być świetnie przygotowanym!- Popatrzył jej w oczy. Pokiwała głową.
Z: Mam nadzieję, że będziesz bezpieczna.
K: Jestem cały czas. Zadzwoń do Nata i dogadaj z nim szczegóły. Jutro 23. – Podniosła się.
Z: Tyle?
K: tak. Muszę wracać do moich. – Kciukiem pokazała drzwi.
Z: Unikasz mnie ostatnio.- Wypalił bez ogródek. Zamarła.
K: Co takiego?- Zmarszczyła brwi.
Z: Unikasz mnie, nie odbierasz telefonu i ciągle gdzieś biegasz. – Chciał złapać Kate za rękę, ale się cofnęła. W tym momencie wszedł zastępca Zana.
Ate: Szefie mamy wezwanie.- Popatrzył na nich. Kate podziękowała i wróciła do kolegów. Miał rację, że go unika, ale inaczej nie potrafiła.
B: I jak?
K: Załatwione, będzie dzwonić do Nata, a wy co macie?
B: Nie uwierzysz, ale zbajerował Alinę i zgodziła się. –Josh uśmiechnął się.
K: Co jej powiedziałeś?
J: Nieważne.
K: Nie bądź taki, podziel się z nami swoimi sztuczkami!
J: Nie.- Uciął temat. Billy wzruszył ramionami.
B: Mi tez nie chce powiedzieć.
K: Jeszcze się dowiemy.
J: Na pewno. Jak skończymy to możecie iść? – Przygotowywali plany. Dołączył do nich Nate, pomimo że ma wolny dzień od pracy. Skończyli koło 20, była w szoku, że tak szybko im się udało ogarnąć cały plan. Nate obiecał, że jak wróci, Zane to przekaże mu wszystkie informacje. Była podekscytowana. Dawno nie czuła adrenaliny. Emocje i pozytywne nastawienie wzięły górę. Cieszyła się, że w końcu cos idzie po jej myśli i wraca do gry. Billy uśmiechnął się.
K: Co?
B: Jesteśmy od jakiś 5 minut pod twoim blokiem, a ty siedzisz i się uśmiechasz. Powiesz mi, co tak cię cieszy?
K: Uznasz mnie za wariatkę.
B: I tak nią już jesteś!- Klepnęła go w ramię.
B: Żartowałem!- Parsknęli śmiechem.
B: To powiesz mi?
K: To głupie, ale pierwszy raz od dłuższego czasu czuję, że wszystko idzie po mojej myśli i dam sobie radę.- Billy się rozpromienił. Cieszył się, ze partnerka wraca do sił i pewności siebie.
B: Nawet nie wiesz jak dobrze to słyszeć! Wraca moja Kate! Zadzior!
K: Mam nadzieje, ze nie spalę jak ostatnio, ale mam tyle pozytywnej energii i wiary w nas.
B: Wszystko będzie dobrze! Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Jesteś taka piękna jak się uśmiechach. Już zapominałem jak twój szczery i pełen optymizmu uśmiech wygląda!
K: Dziękuję Billy!- Przytuliła partnera, po czym wysiadła i ruszyła w stronę klatki schodowej. Billy poczekał aż zapali światło w domu.
B: Nie masz pojęcia jak bardzo mi na tobie zależy Kate. - Szepnął patrząc w szybę i odjechał.
K: Będę obok cały czas. Wejdę w odpowiednim momencie.
A: Nie poradzę sobie. To za duże ryzyko. – Popatrzyli na drzwi, w których stanął, Joshua. Podszedł do nich i popatrzył na śliczną kobietę. Zrobiło mu się jej żal. Taka ładna i tak skończyła. W innych okolicznościach by się z nią umówił.
J: Podkomisarz Joshua Stalone.
A: Dzień dobry.- Podała mu drżącą dłoń, która uścisnął. Posłał jej uśmiech. Billy i brunetka wymienili spojrzenie.
J: Od paru lat zajmuję się Kurylenko, wiem o nim sporo i chcę pani pomóc o ile pani pozwoli mi działać. Nie jest mi pani i pani koleżanek los obojętny.- Policjantka zrozumiała jego grę. Oni odgrywają złych, a on dobrego glinę. Alina najwyraźniej złapała haczyk, gdyż otarła łzy i uspokoiła się.
J: Jestem razem z kolegami po pani stronie i gwarantuje pani bezpieczeństwo. Nikt go tak dobrze nie zna jak ja.- Brzmiał jak Kate w czasie śledztwa Sroki. Ciarki przeszły ja po plecach.
A: Boję się…- Schowała głowę w rękach. Josh położył rękę na jej ramieniu i zacisnął ja. Dał czas kobiecie. Rozumiał, że się boi, bo kto normalny by się nie bał.
J: Ja też i sadzę, że Kate i Billy też, ale jesteśmy gotowi zaryzykować dla was. Czy pani tez jest w stanie pomóc sobie i innym?- Skubany był dobrym mówcą. Policjantka nie dziwiła się, że podrywał, co chwilę, jaką pannę.
A: Pan tez tam będzie?
J: Tak. To nie potrwa długo. Obiecuję, że włos pani z głowy nie spadnie.
A: Mogę to przemyśleć i poukładać w głowie? Mam chaos i mętlik w głowie. Potrzebuj e trochę czasu. – Billi stracił już nadzieję. Pokiwał Joshowi przecząco głową
J: Myślę, że jakąś godzinkę dostanie pani od nas. Na dole mamy bar, proszę zjeść obiad i przemyśleć
a my w tym czasie dogadamy
szczegóły.- Pokiwała głową i wyszła.
B: Trzeba kogoś za nią posłać, żeby nie zwiała.J: Zaraz do niej pójdę.
K: Co ty kombinujesz?
J: Porozmawiam z nią przy obiedzie i jej opowiem kilka rzeczy i zobaczycie, że się zgodzi. Nata dziś nie ma, ale trzeba iść do ateków i poinformować ich, że jutro w nocy wchodzimy. Dziś czeka nas ciężka noc. Musimy dopracować szczegóły. Kto idzie do ateków?- Zerknął na partnerów.
B: Może Kate? Zna się dobrze z dowódcą.- Była w szoku, że nie zabrzmiało to jak przytyk.
K: Jesteś pewny.
B: Lepiej, żebyś poszła ty niż ja.
J: Fakt. White spierdoli.- Zaśmiała się. Billy gniewnie popatrzył na kolegę. Kate dyskretnie opuściła pomieszczenie. Przystanęła na schodach. Wyjątkowo nie lubiła piętra antyterrorystów. Czuła się jak pod odstrzałem. Miała szczęście, ponieważ nikogo nie było na korytarzu, a drzwi były pozamykane. Za drzwi było słychać szmery. Zapukała do głównego gabinetu, ale nie usłyszała odpowiedzi. Powtórzyła czynność, ale dalej słyszała ciszę. Zrezygnowana odeszła. Kiedy doszła na koniec usłyszała otwierające się drzwi i śmiech SPAP-owców. Odwróciła się. Jej i Zana spojrzenie zderzyło się.
Z: Mówiłem, że ktoś pukał.- Pokazał głową na speszoną kobietę. Atecy zerknęli na nią i przywitali się. Dowódca otworzył pokój i zaprosił policjantkę do siebie. Usiadła wygodnie w fotelu. Blondyn przyglądał się jej chwileczkę.
Z: Co cię znowu do mnie sprowadza?
K: Potrzebujemy na jutro waszego wsparcia.- Spoważniał. Wyprostował się i nachylił w jej kierunku.
Z: Do czego?
K: Zamykamy grupę. Są uzbrojeni, dlatego was potrzebujemy. Nie są dużą grupą, ale dobrze zgrani.
Z: Rozumiem. Ilu ich jest?
K: 11.- Zane zapisał informację. Milczał chwilę.
K: Po co to zapisujesz jak masz w naszych raportach wszystko?- Zane blado się uśmiechnął. Zrozumiała.
K: Nie przeczytałeś jeszcze ich.
Z: Nie miałem nawet, kiedy, chłopaki mnie o wszystkim informują.
K: Wiesz, że zeznania dwóch twoich ludzi to nie to samo jak nasze dokładne analizy i informacje?
Z: Wiem, przepraszam! Skoro nas na jutro potrzebujecie to obiecuję, że zarwę cała noc, żeby być świetnie przygotowanym!- Popatrzył jej w oczy. Pokiwała głową.
Z: Mam nadzieję, że będziesz bezpieczna.
K: Jestem cały czas. Zadzwoń do Nata i dogadaj z nim szczegóły. Jutro 23. – Podniosła się.
Z: Tyle?
K: tak. Muszę wracać do moich. – Kciukiem pokazała drzwi.
Z: Unikasz mnie ostatnio.- Wypalił bez ogródek. Zamarła.
K: Co takiego?- Zmarszczyła brwi.
Z: Unikasz mnie, nie odbierasz telefonu i ciągle gdzieś biegasz. – Chciał złapać Kate za rękę, ale się cofnęła. W tym momencie wszedł zastępca Zana.
Ate: Szefie mamy wezwanie.- Popatrzył na nich. Kate podziękowała i wróciła do kolegów. Miał rację, że go unika, ale inaczej nie potrafiła.
B: I jak?
K: Załatwione, będzie dzwonić do Nata, a wy co macie?
B: Nie uwierzysz, ale zbajerował Alinę i zgodziła się. –Josh uśmiechnął się.
K: Co jej powiedziałeś?
J: Nieważne.
K: Nie bądź taki, podziel się z nami swoimi sztuczkami!
J: Nie.- Uciął temat. Billy wzruszył ramionami.
B: Mi tez nie chce powiedzieć.
K: Jeszcze się dowiemy.
J: Na pewno. Jak skończymy to możecie iść? – Przygotowywali plany. Dołączył do nich Nate, pomimo że ma wolny dzień od pracy. Skończyli koło 20, była w szoku, że tak szybko im się udało ogarnąć cały plan. Nate obiecał, że jak wróci, Zane to przekaże mu wszystkie informacje. Była podekscytowana. Dawno nie czuła adrenaliny. Emocje i pozytywne nastawienie wzięły górę. Cieszyła się, że w końcu cos idzie po jej myśli i wraca do gry. Billy uśmiechnął się.
K: Co?
B: Jesteśmy od jakiś 5 minut pod twoim blokiem, a ty siedzisz i się uśmiechasz. Powiesz mi, co tak cię cieszy?
K: Uznasz mnie za wariatkę.
B: I tak nią już jesteś!- Klepnęła go w ramię.
B: Żartowałem!- Parsknęli śmiechem.
B: To powiesz mi?
K: To głupie, ale pierwszy raz od dłuższego czasu czuję, że wszystko idzie po mojej myśli i dam sobie radę.- Billy się rozpromienił. Cieszył się, ze partnerka wraca do sił i pewności siebie.
B: Nawet nie wiesz jak dobrze to słyszeć! Wraca moja Kate! Zadzior!
K: Mam nadzieje, ze nie spalę jak ostatnio, ale mam tyle pozytywnej energii i wiary w nas.
B: Wszystko będzie dobrze! Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Jesteś taka piękna jak się uśmiechach. Już zapominałem jak twój szczery i pełen optymizmu uśmiech wygląda!
K: Dziękuję Billy!- Przytuliła partnera, po czym wysiadła i ruszyła w stronę klatki schodowej. Billy poczekał aż zapali światło w domu.
B: Nie masz pojęcia jak bardzo mi na tobie zależy Kate. - Szepnął patrząc w szybę i odjechał.
Komentarze
Prześlij komentarz