Środa 18.03.2012r godz. 23.55
Ręką szukała wibrującego telefonu. Zaspana podniosła się i usiadła na brzegu łóżka.
K: Komisarz Kathrina Fox. – Ziewnęła.
A: Kate! Mamy problem!- Policjantka od razu zapaliła światło i zaczęła się ubierać. Przerażona kobieta opowiadała jej zaistniałą sytuację.
K: Uspokój się i oddychaj. Zaraz tam będziemy!- Rozłączyła się i poinformowała partnera o problemie. Cała komenda łącznie z Starym stała na baczność. Przed wyjściem popatrzyła w lusterko. Nie wyglądała jak ona tylko jak tania prostytutka, ale tego wymagała od niej praca. Usłyszała klakson.
K: Billy już jest! Fox dasz radę!- Wyszła z łazienki, rozglądnęła się po mieszkaniu i zbiegła po schodach do partnera. Siedział cicho. Zawsze taki był jak wchodził w trans akcji. To była druga twarz Billego. Skupiony, opanowany i mało mówny. Zerknęła na niego. Posłał jej blady uśmiech. Odwróciła głowę. Poczuła się źle. Wyglądała strasznie, nie mogła przyzwyczaić się do wyglądu, poza tym pewność siebie ja opuściła. Stanęli na światłach. Billy złapał Kate za rękę.
B: Wiem, o czym myślisz. Poradzisz sobie. A poza tym masz jeszcze nas. Może nie jesteśmy najlepsi, ale nie pozwolimy cię skrzywdzić. – Mocniej zacisnęła rękę. Było jej głupio. Chciała, żeby Zane był obok niej.
K: Dziękuję. Znasz mnie na wylot.
B: Lata robią swoje. I powiedz mi gdzie podział się twój entuzjazm, którym pałałaś parę godzin temu.
K: Jestem taka beznadziejna…- Billy ruszył. Popatrzył na nią ostro.
B: Nie możesz tak o sobie mówić.
K: Ale..
B: Dosyć! Nie ma żadnego, ale! Rozumiesz!?
K: Tak. Przepraszam.- Szepnęła. Billy pokiwał głową. Modliła się, żeby Zane był na miejscu i ją ochraniał. Potrzebowała pewności, ze jest i będzie przy niej. Przy nim czuła się bezpiecznie. Dopiero teraz dotarło do niej, że jest przy nim całkowicie bezpieczna. Musi mu o tym powiedzieć.
B: Jesteśmy na miejscu.- Przesiedli się do większego wozu. Reszta grupy była już na miejscu. Josh nakładał na Alinę podsłuch.
K: Alina jak to się stało?
A: Głupi pech! Zmieniał obraz. Jak szef zobaczył podsłuch to wpadł w furie i kazał nam wszystkim przyjechać? Nawet klientów odwołał. – Nie skomentowała. Nie pasowało jej to co powiedziała.
J: Gotowe. Powiedz coś.- Przyłożył do ucha słuchawkę. Alina odezwała się. Joshua pokazał kciuk.
J: Alina pamiętaj, nie daj się sprowokować i nie bój się. Jesteśmy w pobliżu. Masz ze sobą Kate. Musimy mieć jego przyznanie się do winy.
A: Wiem.
J: Możesz iść. Kate zaraz do ciebie dołączy.- Alina niepewnie wyszła.
B: Obraz mu się zachciało w noc zmieniać. Śmieszne.
J: Też mi się to nie podoba.
B: Gdzie Nate?
J: Czeka na ateków. Nałożył słuchawki.
B: Co?- Popatrzył na skupioną Kate.
J: Anty maja jakąś grubsza akcje i Zane wysłał tutaj 5 swoich.
B: Czy on do cholery jest normalny!- Kate zamarła.
K: Billy to ja go poinformowałam, że jest nam na jutro potrzebny. Nikt z nas nie zdawał sobie sprawy, ze tak to się potoczy. Liczyliśmy na normalna nockę. Dał tylu ataków, co zawsze.
B: Nie ma opcji, żeby nam się udało. Ich jest 11 jak nie więcej nas 8, bo ty nie masz broni. – Kate wystraszyła się słów kolegi, co zauważył Josh.
J: Billy!- Policjantka udała niewzruszoną słowami kolegi, ale w głębi, bała się, że historia znowu się powtórzy.
B: Przepraszam Kate. Damy sobie radę sami!
N: Nie tak sami! Atecy są w drodze! – Puścił jej oko.
N: Jesteś gotowa?
K: Tak, laserowy podsłuch?
J: Dla ostrożności, nie wiemy, w co gra z nami Alina. – Otworzyła drzwi auta. Nate pomógł jej wyjść.
N: Jesteśmy z tobą.
K: Postaram się nie zawieść.
N: Kate…- Posłała mu blady uśmiech.
N: Zane już jedzie. – wszystko działa jak należy. Nate wrócił do wozu i nałożył słuchawki na głowę.
J: Pięknie ja White zmotywowałeś!
B: Wkurzyłem się!
N: Coś ty znowu powiedział?
B: Nic.
N: Josh?- Wymownie popatrzył na podwładnego. wiedział, ze Josh nie będzie chciał kryć porywczego kolegi.
J: Tyle, że nie mamy bez ateków szans. Potrafi zmotywować partnerkę, co?
N: Na litość boska Billy! Nie mogłeś się opanować?
B: Nie moja wina, że nasz kochany dowódca znowu nawala!
N: I musiałeś jej dołożyć?
J: Trochę przesadzasz, sama ci mówiła, że nikt się nie spodziewał takiego obrotu sprawy!- Billy zrezygnowany uniósł ręce do góry.
B: Dobra przegiąłem.
J: Cicho! Zaczyna się!
Ręką szukała wibrującego telefonu. Zaspana podniosła się i usiadła na brzegu łóżka.
K: Komisarz Kathrina Fox. – Ziewnęła.
A: Kate! Mamy problem!- Policjantka od razu zapaliła światło i zaczęła się ubierać. Przerażona kobieta opowiadała jej zaistniałą sytuację.
K: Uspokój się i oddychaj. Zaraz tam będziemy!- Rozłączyła się i poinformowała partnera o problemie. Cała komenda łącznie z Starym stała na baczność. Przed wyjściem popatrzyła w lusterko. Nie wyglądała jak ona tylko jak tania prostytutka, ale tego wymagała od niej praca. Usłyszała klakson.
K: Billy już jest! Fox dasz radę!- Wyszła z łazienki, rozglądnęła się po mieszkaniu i zbiegła po schodach do partnera. Siedział cicho. Zawsze taki był jak wchodził w trans akcji. To była druga twarz Billego. Skupiony, opanowany i mało mówny. Zerknęła na niego. Posłał jej blady uśmiech. Odwróciła głowę. Poczuła się źle. Wyglądała strasznie, nie mogła przyzwyczaić się do wyglądu, poza tym pewność siebie ja opuściła. Stanęli na światłach. Billy złapał Kate za rękę.
B: Wiem, o czym myślisz. Poradzisz sobie. A poza tym masz jeszcze nas. Może nie jesteśmy najlepsi, ale nie pozwolimy cię skrzywdzić. – Mocniej zacisnęła rękę. Było jej głupio. Chciała, żeby Zane był obok niej.
K: Dziękuję. Znasz mnie na wylot.
B: Lata robią swoje. I powiedz mi gdzie podział się twój entuzjazm, którym pałałaś parę godzin temu.
K: Jestem taka beznadziejna…- Billy ruszył. Popatrzył na nią ostro.
B: Nie możesz tak o sobie mówić.
K: Ale..
B: Dosyć! Nie ma żadnego, ale! Rozumiesz!?
K: Tak. Przepraszam.- Szepnęła. Billy pokiwał głową. Modliła się, żeby Zane był na miejscu i ją ochraniał. Potrzebowała pewności, ze jest i będzie przy niej. Przy nim czuła się bezpiecznie. Dopiero teraz dotarło do niej, że jest przy nim całkowicie bezpieczna. Musi mu o tym powiedzieć.
B: Jesteśmy na miejscu.- Przesiedli się do większego wozu. Reszta grupy była już na miejscu. Josh nakładał na Alinę podsłuch.
K: Alina jak to się stało?
A: Głupi pech! Zmieniał obraz. Jak szef zobaczył podsłuch to wpadł w furie i kazał nam wszystkim przyjechać? Nawet klientów odwołał. – Nie skomentowała. Nie pasowało jej to co powiedziała.
J: Gotowe. Powiedz coś.- Przyłożył do ucha słuchawkę. Alina odezwała się. Joshua pokazał kciuk.
J: Alina pamiętaj, nie daj się sprowokować i nie bój się. Jesteśmy w pobliżu. Masz ze sobą Kate. Musimy mieć jego przyznanie się do winy.
A: Wiem.
J: Możesz iść. Kate zaraz do ciebie dołączy.- Alina niepewnie wyszła.
B: Obraz mu się zachciało w noc zmieniać. Śmieszne.
J: Też mi się to nie podoba.
B: Gdzie Nate?
J: Czeka na ateków. Nałożył słuchawki.
B: Co?- Popatrzył na skupioną Kate.
J: Anty maja jakąś grubsza akcje i Zane wysłał tutaj 5 swoich.
B: Czy on do cholery jest normalny!- Kate zamarła.
K: Billy to ja go poinformowałam, że jest nam na jutro potrzebny. Nikt z nas nie zdawał sobie sprawy, ze tak to się potoczy. Liczyliśmy na normalna nockę. Dał tylu ataków, co zawsze.
B: Nie ma opcji, żeby nam się udało. Ich jest 11 jak nie więcej nas 8, bo ty nie masz broni. – Kate wystraszyła się słów kolegi, co zauważył Josh.
J: Billy!- Policjantka udała niewzruszoną słowami kolegi, ale w głębi, bała się, że historia znowu się powtórzy.
B: Przepraszam Kate. Damy sobie radę sami!
N: Nie tak sami! Atecy są w drodze! – Puścił jej oko.
N: Jesteś gotowa?
K: Tak, laserowy podsłuch?
J: Dla ostrożności, nie wiemy, w co gra z nami Alina. – Otworzyła drzwi auta. Nate pomógł jej wyjść.
N: Jesteśmy z tobą.
K: Postaram się nie zawieść.
N: Kate…- Posłała mu blady uśmiech.
N: Zane już jedzie. – wszystko działa jak należy. Nate wrócił do wozu i nałożył słuchawki na głowę.
J: Pięknie ja White zmotywowałeś!
B: Wkurzyłem się!
N: Coś ty znowu powiedział?
B: Nic.
N: Josh?- Wymownie popatrzył na podwładnego. wiedział, ze Josh nie będzie chciał kryć porywczego kolegi.
J: Tyle, że nie mamy bez ateków szans. Potrafi zmotywować partnerkę, co?
N: Na litość boska Billy! Nie mogłeś się opanować?
B: Nie moja wina, że nasz kochany dowódca znowu nawala!
N: I musiałeś jej dołożyć?
J: Trochę przesadzasz, sama ci mówiła, że nikt się nie spodziewał takiego obrotu sprawy!- Billy zrezygnowany uniósł ręce do góry.
B: Dobra przegiąłem.
J: Cicho! Zaczyna się!
Komentarze
Prześlij komentarz