Rozdział 25

Środa 19.03.2012r godz. 15:50

K: Nie spóźniałam się.- Wbiegła do biura. Mężczyźni popatrzyli na nią pytająco.
B: Co ty tutaj robisz?
K: Pracuje?
N: Stary dał ci wolny dzień. Miałaś odpocząć.
K: Ale po co?
B: Jesteś nieznośna. – Skrzywił się.
K: Prawie jak ty.- Odpowiedziała na zaczepkę.
N: Dosyć. Ty wracasz do domu, a ty idziesz pomóc Joshowi przesłuchiwać.
K: Nie ma mowy! Tez chcę przesłuchiwać!
B: Zapomnij! Do domu odpocząć!
K: Nate ja chcę tutaj zostać.
N: Jutro będziemy przesłuchiwać Władimira, bo ramie ma zszyte i na obserwacji został.
K: Okej.- Do drzwi zapukała Alina. Kate uśmiechnęła się szeroko. Alina odwróciła wzrok.
N: Zostawiam was same. – Kobieta usiadała za biurkiem i zaprosiła Alinę do środka.
K: Jak się czujesz?
A: Lepiej powiedz jak ty?
K: Świetnie.
A: Przepraszam cię Kate, za narażenie, ale bałam się o siostrę i siebie. Wiem, że nie powinnam Ce wystawić, ale tym masz przyjaciół i wsparcie a ja nie mam nikogo. – Policjantka słuchała w ciszy.
K: Nawet nie wiesz jak bardzo jesteśmy do siebie podobne. Nie gniewam się, bo wiem, jaką mam prace i na co się porywam, ale pomogłaś mi wrócić do pełni sił i sprawności.
A: O czym mówisz?
K: Nieważne.- Machnęła ręką.
K: Mam dla ciebie propozycję.- Alina wypatrywała się w nią.
K: Mój kolega powiedział, że zatrudni cie w swojej kancelarii, jako sprzątaczkę i pomoc, wiesz taka asystentka, wysyłanie listów itp.
A: To bardzo miłe, ale wracam do siebie. – Kate spoważniała.
K: Jesteś pewna?
A: Nie mam wyjścia. 
K: Kiedy jedziesz?
A: Jutro.- Skrzywiły się obie.
K: A więc to pożegnanie?
A: Na to wygląda. Ale będę odwiedzać Polskę, co jakiś czas i jeśli będziesz miała ochotę to chętnie, będę się z tobą spotykać. A czeka mnie jeszcze rozprawa. – Kate przytuliła ją. Nie potrafiła się na nią gniewać za wystawienia, za wieczne wątpliwości, strach, ponieważ w głębi duszy czuła, ze są do siebie bardzo podobne i rozumiała ją doskonale. Alinie popłynęły łzy.
A: Jesteś wspaniała. Od nikogo nie dostałem tyle pomocy, co od ciebie.
K: Mam nadzieję, że wszystko ci się ułoży, a jeśli nie to oferta kolegi jest aktualna i nie płaci byłe jak.
A: Dziękuję za wszystko, będę się zbierać. – Pożegnały się i Kate wyciągnęła telefon. Akurat dzwonił Zane.
K: Hej! Właśnie miałam do ciebie dzwonić. – Mówiła szybko i wesołym tonem.
Z: Cześć? Masz czas jutro, żeby się spotkać i pogadać?
K: Tak, ale dopiero po 20.
Z: Pasuje mi. – Przestraszyła się jego oficjalnego tonu.
K: Muszę ci coś powiedzieć.
Z: Co?- Dalej był zły.
K: Może poczekać do jutra.
Z: To jesteśmy umówieni. Jutro 20 u ciebie okej?
K: Pewnie.
Z: Muszę kończyć, pa.
K: Pa.- Zanim odpowiedziała, rozłączył się. Stwierdziła, że pewnie jest niewyspany i zmęczony. Zebrała swoje dokumenty i rzeczy i wyszła z budynku. Zane stał przy oknie i ściskał telefon. Zauważył Kate. Była radosna. Ciekawe, czemu? Nie było powodu do radości, przecież mogła zginąć. Nie mógł znieść tej myśli, ani ciągłych kłamstw i niedopowiedzeń. Odetchnął głęboko. Nie da rady już tak dalej żyć. Nigdy im się nie uda, jeśli nie będą ze sobą całkowicie szczerzy, ale jest problem, że Kate nie potrafi mu zaufać. Może to jego wina? Może to on coś wiecznie robi źle? Może ona nie jest przy nim szczęśliwa? Nawalił. Nie umie jej pomóc. Coraz bardziej się oddalają. Oboje niszczą siebie nawzajem. A nie powinno tak być. Musi z tym skończyć dla jej dobra. Popatrzył na nią jak oddaje bluzę partnerowi i wsiada do samochodu. Uderzył ręką w worek treningowy. Bił z całej siły. Bolało go to, co musi zrobić i myśl, że ich związek się rozpada. A jeszcze niedawno zapewniała Ashley, że się nie podda, ale nie ma wyjścia. Dopóki Kate nie będzie szczera nie będą szczęśliwi i nie stworzą związku.

Komentarze