Rozdział 26

Czwartek 20.03.2012r godz. 20:23

Siedzieli w ciszy. Kate uśmiechała się. Przyniosła kawę i ciasteczka. Zane nic nie powiedziała. Nawet nie posłodził kawy.
K: Musze ci cos powiedzieć i sadzę, że to ważne.
Z: Mogę najpierw ja? – Patrzył w jej oczy z pełna powaga.  Pokiwała głowa i spoważniała. Zane wstał i nerwowo zaczął chodzić po pokoju. Kate poczuła się nieswojo.
K: Co się stało?
Z: Wczoraj coś sobie uświadomiłem…
K: Ja też…- - Zane zignorował jej dopowiedzenie i kontynuował.
Z: Kiedy cię wczoraj zobaczyłem… Znowu wycelowana w ciebie broń, ty na kolanach z zawiązanymi rękami w negliżu… Miałem ochotę go zabić.
K: Zane taką mam pracę…
Z: Nie chodzi mi tutaj o prace, ale o to, ze wiecznie się narażasz i mnie okłamujesz.
K; Kiedy cie teraz okłamałam?- Zirytowała się.
Z: Pytałem cię kilka razy, o to czy się narażasz, czy nie… Co odpowiedziałaś?
K: Że są ze mną chłopaki, a resztę masz w aktach.
Z: No właśnie Kate!  - Przystanął i popatrzył jej w oczy.
K: To nie kłamstwo!- Broniła się.
Z: A co? Niedopowiedzenie? Nie przedstawienie całej sytuacji? Ominięcie, pominięcie, co?
K: Jesteś niesprawiedliwy!
Z: Ja? To ty ciągle mnie okłamujesz i nie ufasz i nie mów, że jest inaczej, bo oboje wiemy, ze nie jest… Wałkujemy to od sprawy Sroki i dalej jest tak samo.
K: Nie jest.- Zatkało ją
Z: Nie widzisz tego, czy nie chcesz widzieć?
K: Postaw się na moim miejscu i zobaczymy, czy…- Nie skończyła, ponieważ Zane wszedł jej w słowo.
Z: Wszyscy wiecznie każą mi się postawić na twoim miejscu, wczuć się w twoje uczucia, nawet ty, ale czy kiedyś pomyślałaś, o tym że ja też mam uczucia, staję na głowie, żebyś wiedziała, że jestem obok, że masz mnie, że się martwię? Nie? Bo ty jesteś najważniejsza… Jesteś to prawda, ale związek tworzą dwie osoby, a nie jedna. Nie jesteś sama i powinnaś się liczyć z drugą osobą.
K: Nie musisz się o mnie martwić, poradzę sobie sama. – Była urażona słowami żołnierza.
Z: W tym momencie jesteś egoistką.
K: Nie masz prawa mnie oceniać! Nic o mnie nie wiesz, nic!- Krzyknęła.
Z: To fakt nic o tobie nie wiem. Więc może mnie oświecisz?- Kate zatkało, chciała coś powiedzieć, ale zamilkła.
Z: O tym właśnie mówię. Nawet teraz nic nie powiesz.
K: Nie mogę… Nie dam rady…
Z: Możesz, bo jestem tutaj, ale nie chcesz…
K: To nie ma sensu…- Broniła się. Zane bez emocji patrzył na jej przestraszone oczy.
Z: Masz rację. Zrozumiałem, że nie potrafię cię do mnie przekonać i tak było od początku. Ja się staram na każdym kroku, a ty mnie odpychasz i wiem teraz, że mnie nie nigdy nie do puścisz do siebie. I nic nie mogę z tym zrobić… A bardzo bym chciał, żeby było inaczej, bo naprawdę mi na tobie zależy, ale ty się meczysz przy mnie… Nie chcę, żeby tak było.
K: Co chcesz powiedzieć? Że nawaliłam i uciekasz jak najdalej ode mnie?
Z: To ja nawaliłem i ty uciekasz. – Poprawił coraz bardziej wkurzona kobietę.
K: Powiedz to! Śmiało! Wal prosto z mostu!- Zakatowała go słownie. Zane już nie wytrzymał, jego nerwy tez się skończyły. On stara się jej cos wytłumaczyć, a ona go ciągle atakuje.
Z: To koniec Kate. To chciałaś usłyszeć?- Wbił w nią lodowaty wzrok.
K: Tak. – Nastała cisza.
Z: Mam nadzieję, że teraz będziesz szczęśliwa.
K: Daruj sobie!- Zane pokiwał głową i ze zbolałą mina wyszedł z mieszkania policjantki. Wsiadł szybko do samochodu i odjechał. Ta rozmowa bardzo go bolała. Sądził, że bardziej niż Kate. Kocha ją z całego serca, ale wie doskonale, że nie da się nikogo zmusić do miłości. Chciał jej dać miłość, bezpieczeństwo, wsparcie i przyjaźń, ale Kate tego nie chciała. Musi to zrozumieć i z tym się pogodzić. Łza spłynęła mu po policzku, ale ją otarł szybko. Musi się pozbierać i dalej żyć, nawet bez niej. Najważniejsze, żeby ona była szczęśliwa. Kate usiadła na kanapie i łzy pociekły jej ciurkiem. Chciała mu powiedzieć jak bardzo go kocha i jak czuje się bezpieczna przy nim, a on przyszedł z nią zerwać. Jak mogła tak nawalić? Ashley ją ostrzegała, że tak będzie, ale jak zawsze była mądrzejsza. Położyła się do łóżka i rozmyślała o tym, co się stało. Tak bardzo bolało ja, bardziej niż bicie Sroki i jego kolegów. Złamał jej serce, ale zasłużyła sobie na to. Jak można być tak nieczułym w stosunku do drugiej osoby? Miał całkowita rację, mówiąc, że jest egoistką. Otarła łzy, które na nowo napływały do oczu. Zasnęła płacząc.

Komentarze