Rozdział 31

Niedziela 6.05.2012r godz. 22:03

B: A gdzie to mi uciekasz?- Złapał ją i przytrzymał.
K: Musze biec do Nata.
B: Do Nata. Może to twój nowy partner, a ja o czymś nie wiem?- Zaśmiał się.
K: Wiesz, że ciebie bym nie zamieniła na nikogo innego. 
B: Ostatnio mnie mijasz i jesteś często u Nata. – Zauważył. Kate zachowała kamienna twarz. 
K: Jestem wielozadaniowa. 
B: To prawda. Moja najwspanialsza i wielozadaniowa partnerko mam czekać na ciebie?
J: Już jej tak nie musisz słodzić.- Wszedł do pokoju Josh z uśmiechem na twarzy. Zaśmiali się. Joshua opowiedział im kilka żartów. Pośmiali się. 
K: Mówiłam ci już, że uwielbiam twoje żarty?
B: Tylko ty potrafisz tak opowiedzieć, żeby nie spalić i było jeszcze śmiesznie do tego.
J: O cholera! Zapomniałem ci przekazać Kate, że Nate prosi cię do siebie. 
K: Widzisz partnerze – WIELOZADANIOWOŚĆ- Podkreśliła wyraźnie słowo i wyszła. Bez pukania weszła do szefa i stanęła jak wryta. Cofnęła się. Nate stał razem z Zanem nad jakimiś planami. Atek był w swoim stroju. 
K: Przepraszam. 
N: Wchodź, wchodź, my już i tak kończymy. – Gestem zaprosił ją. Usiadła nieco dalej od mężczyzn, żeby im nie przeszkadzać. Rozglądnęła się. Robiła wszystko, żeby nie słuchać i nie przeszkadzać. Nate wyciągnął telefon. 
N: Sorry kochani, ale pilne.
Z: Spoko.
K: Jasne. – Dodała. Zostali sami. Panowała cisza. Kate dalej udawała, że ściany są ciekawe. Zane bacznie na nią patrzył. 
Z: Zaraz sobie pójdę. 
K: Mówiłeś coś?- Otrząsnęła się. Tym razem widział, że nie udawała. 
Z: Nie, nic. – Co jakiś czas słyszeli podniesiony głos Nata. Oboje popatrzyli na drzwi. Oboje wiedzieli, że Nate prawie nigdy się nie denerwuje. 
Z: Ostatnio jest w złym nastroju, zauważyłaś?- Pokiwała głową.
K: Nie, bo jestem egoistką.- Starała się zmienić temat z przełożonego, który prosił ją o dyskrecję. Zane wkurzył się, że kolejny raz wypomina mu jego słowa. Nie zdążył jej nic odpowiedzieć, bo jego telefon zadzwonił. 
Z: Mogę odebrać przy tobie?
K: Rób co chcesz.- Wzruszyła ramionami.
Z: Nie chce wychodzić, bo Nate z kim rozmawia na korytarzu.
K: Możesz.- Nie chciała z nim dłużej rozmawiać. Antyterrorysta wstał z krzesła i chodził po Sali.  Z tego co mówił wnioskowała, że dzwoni do niego ktoś z wojska, bo był poważny, opanowany i w pełni skupiony. W jednej chwili z wesołego i dogryzającego gościa, zmienia się w świetnie wyszkolonego żołnierza. Popatrzyła na jego strój. Wyglądał świetnie w tym stroju. Dopiero teraz na spokojnie mogła mu się przyglądnąć.
Z: Skontaktuje się jeszcze dzisiaj z pułkownikiem Parkerem. Kate zamarła. Mówił o jej wujku. Wielkimi oczami spoglądała na niego. Zauważył jej wzrok. Nie rozumiał co się stało, że tak patrzy. Pożegnał się i rozłączył.
Z: Jesteś blada. 
K: Znasz Parkera?- Zignorowała jego troskę.
Z: Tak, to mój były przełożony, a czemu pyta…- Nie skończył, ponieważ wrócił poirytowany Nate. 
N: Przepraszam was bardzo. To na czym skończyliśmy Zane? – Wskazał mu ręką plan. 
N: Zaraz porozmawiamy Kate. – Mężczyźni szybko dokończyli. 
Z: To widzimy się na miejscu!- Wychodząc zerknął na policjantkę. Intrygowało go jej pytanie. Kate streściła szefowi, co udało się jej ustalić w Toruniu. Myślami jednak była przy żołnierzu. Ciągle zastanawiała się co go łączy z jej wujkiem. Przecież Parker był dowódcą w JWK, a Zane mówił kilka razy, że służy w  6 Brygadzie Powietrznodesantowej. Pogubiła się. Może blondyn też ma przed nią tajemnice. 
N: Słuchasz mnie?- Popatrzył na zamyślona kobietę.
K: Tak, przepraszam. - Odpowiedziała na kilka jego pytań i dokończyła opowieść. 
N: Bogu dzięki, że są cali. 
K: Zależy ci na niej.- Stwierdziła. 
N: To nie ma już znaczenia. - Spuścił wzrok.
K: Czemu?
N: Bo jak ci na kimś zależy to walczysz o niego do samego końca i nie odpuszczasz... A ja właśnie odpuściłem i pozwoliłem jej odejść...- Kate złapała go za dłoń. Uśmiechnęła się ciepło do przełożonego. Te słowa były piękne i mądre. Zdała sobie sprawę, że ona i Zane to już przeszłość, bo oboje przestali walczyć. 
K: Może jest szansa. Pamiętaj nie ma sytuacji bez wyjścia. Sam mi to wielokrotnie powtarzałeś i przekonałam się o tym na własnej skórze u Sroki. 
N: Jesteś wspaniała. 
K: Nie mów tak, bo jeszcze uwierzę, że ty to na poważnie mówisz.- Zaśmiał się. 
K: Idziemy na kawę?
N: Bardzo chętnie, ale ty robisz.- Uśmiechnął się. Wychodząc z biura szefa popatrzyła na niego.
K: Nate, jeśli chcesz to mogę ją jeszcze sprawdzić i poprosić kolegę o dyskretna obserwację.- Przystanął.
N: Jesteś aniołem.
B: Czy ty, aby nie podrywasz mojej partnerki?- Stanął za nim. Nate zaśmiał się.
N: Nawet nie wiesz jaki masz skarb.- Kate zawstydziła się. Nie lubiła komplementów.
B: A tu się mylisz. Doskonale o tym wiem jaką mam cudowną partnerkę.
K: Już przestańcie... Błagam... Zrobię wam kawę jak się zamkniecie.- Wymownie popatrzyli na siebie i koleżankę.
B: Zgoda.
K: Też tak myślę. I czy ty nie powinieneś być już w domu?
B: Nie. - Billy poszedł trochę szybciej. Nate złapał za rękę policjantkę. Odwróciła się. 
N: Jesteś pewna?
K: Już ją obserwuje.- Szef przytulił ją. Czuła, że spadł mu z serca ogromny kamień. Musi ją bardzo kochać, skoro łamie dla niej wszelkie zasady. Takie go jeszcze nie znała.
K: Czy mogę jeszcze raz zobaczyć akta tej sprawy?
N: Bierz co chcesz i się o nic nie martw. Zauważyłaś coś?
K: Nie, ale może coś przeoczyłam, dlatego chcę jeszcze raz przyjrzeć się im uważnie. Nie chcę nic pominąć. 
N: Wiesz dlaczego tak bardzo chciałem cię mieć w zespole?- Zdziwiła ją szczerość przełożonego, ale popatrzyła zaciekawiona. To on jej nie pozwolił odejść kiedy miała trudny okres.
N: Jest bardzo dokładna i wnikliwa. Nic nie ujdzie twojej uwadze. A do tego jesteś twarda i odważna. - Odwróciła wzrok. Nie zgadzała się z drugą częścią jego wypowiedzi. 
K: Dziękuję, że skazałaś mnie na Whita.- Zmieniła szybko temat, co zauważył Nate. Nic nie powiedział tylko pociągnął ją do biura.

Komentarze