Rozdział 33

Środa 9.05.2012r godz. 2:46

K: Jaki on śliczny!- Zachwycała się dzidziusiem. Danny poprawił biało-niebieskie różyczki w wazonie.
A: Piękny, prawda?
D: Mój syn!- Łza mu spłynęła po policzku. Pocałował zmęczoną żonę w głowę.
D: Jesteś kochanie dzielna!
A: Dziękuję, wszystko mnie boli, ale dla takiej chwili chce się żyć. - Przytuliła dzidziusia mocniej.
K: To prawda. Wyślę zdjęcia chłopakom ode mnie z pracy, jeśli mogę?
A: Pewnie!- Dan się uśmiechnął
K: Będą zachwyceni.- Wyszła na korytarz i rozesłała chłopakom wiadomości ze zdjęciem. Danny wyszedł do niej.
D: Gdzie Zane, bo Ashley się dopytuje?
K: Napisał, że przyjedzie najszybciej jak będzie mógł. - Dan pokiwał głowa i poczuł wibracje.
D: Przepraszam, odbiorę.
K: Jasne, pójdę po kawę.- Danny przyjmował gratulacje od chłopaków ze Stalowej. Cieszyła się ich szczęściem. Wrzuciła monety do automatu i wybrała podwójne espresso dla siebie i cappuccino dla przyjaciela. Zerknęła w jego stronę. Nie było go już.
Z: W której sali jest Ash?- Odwróciła się. Zmęczony atek stał z ogromnym bukietem kwiatów.
K: Pierwsza sala na lewo. Chcesz kawy?- Lekko uniósł górną wargę do góry. Uwielbiała tą minę.
Z: A dosypiesz do niej potas albo coś w tym stylu? - Zdenerwowała się.
K: Zobaczysz.
Z: W takim razie zaryzykuję. - Z pewną siebie miną wszedł do sali. Przytulił Ashley. I pogratulował Danniemu.
Z: Wykapany tatuś!
A: Ej! Kate mówiła, że jest do mnie podobny!
Z: Kłamała.- Zaśmiali się. Dołączyła do nich policjantka. Podała im kawę. Podziękowali jej. Chwilę ze sobą rozmawiali.
D: Dzwonił do mnie Nate, Billy i Josh z gratulacjami.
K: Porządne chłopaki!- Zaśmiali się. Cieszyła się, że taką radość sprawiły im gratulacje od kolegów. Ashly ziewnęła.
K: Chyba już pora na nas.
A: Gdzie chcesz uciekać!?- Podniosła głos.
Z: Kate ma rację, jesteś zmęczona.
D: Nie puścimy was jak nie zrobimy wam pierwszego zdjęcia z juniorem! W końcu jesteście jego rodzicami chrzestnymi!- Kate popatrzyła niepewnie na antyterrorystę. Pokazał jej dzidziusia. Wzięła go ostrożne na ręce. Zane przysiadł się obok i objął Kate ręką. Poczuła się dziwnie. Uśmiechnęli się do zdjęcia.
K: Teraz naprawdę uciekamy! Odwiedzę was w domu jak już trochę odpoczniesz.
A: Obiecujesz?
K: Tak.
Z: Też was odwiedzę.
D: Możecie nas razem odwiedzić.- Uśmiechnął się. Pożegnali się i wyszli z kliniki. Kate odłączyła się od Zana. Oglądnął się za nią. Gdzie ona szła? Przecież parking jest w drugą stronę... Zauważył, że mach na taksówkę. Podszedł do niej szybszym krokiem.
Z: Nie jesteś samochodem?
K: Nie, bo piłam wino. - Rozglądnęła się, a Zanowi sprawa się wyjaśniła.
Z: Podwiozę cię. - Zaproponował.
K: Nie dziękuję.
Z: Nalegam, jest środek nocy, nie złapiesz nic szybko.
K: Nie chcę robić kłopotu.- Broniła się.
Z: Skoro proponuję...- Zawahała się.
Z: Nie bój się. Obiecuję, że nie będę się odzywać. - Kiwnęła niepewnie głową. Zapięła się pasami i zerknęła na zmęczonego mężczyznę. Zawsze poświęcał swój czas dla innych. Ile razy do niej przychodził zmęczony i niewyspany.
Z: Chcesz radio?
K: Nie dzięki. Nie przeszkadza mi cisza. - Zane znowu zrobił swoją arogancką minę jak ją sam nazwała, ale nic nie powiedział. Ruszył spod kliniki. Jechali w całkowitej ciszy. Na światłach Zane przeczesał ręką włosy.
K: Ciężki dzień?- Żołnierz zdziwił się jej pytaniem. Nie sądził, że Kate się odezwie, a tym bardziej zapyta o niego.
Z: Wyjątkowo... Dwie akcje... I nie wiem którędy wracać do domu...
K: A ja ci jeszcze robię kłopot.
Z: Przestań z tym kłopotem! Już ci mówiłem, że sam zaproponowałem.- Powiedział chłodno. Kate wystraszyła się jego tonu. Odwróciła się do okna. Nie chciała go denerwować. Zane zacisnął mocniej ręce na kierownicy. Skarcił się w duchu za swój ton. Do tego ją wystraszył. Teraz musi się źle w jego obecności. Zachował się jak dupek. Wyszło na to, że jednak robi kłopot...Miał coś powiedzieć, ale się powstrzymał, nie chciał awantury. Kate siedziała jak na szpilkach. Modliła się, żeby wysiąść z auta Zana jak najszybciej. Jeszcze dobrze nie zaparkował po jej blokiem, a ona już wyskoczyła. Atekowi było głupio.
K: Dziękuję za podwiezienie i przepraszam...- szybko ruszyła. Zane wysiadł z auta, ale kobieta zniknęła w bramie.
Z: Kurwa! Ale z ciebie idiota Stone! - Wsiadł do audi i odjechał z piskiem opon. Kate rzuciła się na łóżko i łzy popłynęły jej po policzku. Chciała być miała, a on ją odtrącił. Nie cierpi jej teraz jest tego pewna.

Komentarze