Rozdział 34

Środa 16.05.2012 godz. 8.05

Kate przed Billym przyjechała do pracy. Chciała w ciszy i spokoju przeglądnąć akta sprawy Nata i jego byłej dziewczyny Melanie. Posłała uśmiech Cecylii. Nie odwzajemniła go. Wróciła do czytania dokumentów. Ziewnęła z niewyspania. Nie mogła się skupić. Parę nocek zarwała dla Nata. Teraz są tego efekty. Nie wytrzyma musi iść i przynieść sobie kawę.
K: Mogę zostawić moje rzeczy tutaj?
C: Tak.
K: Coś cię gryzie?- Zapytała z troską.
C: Tak, ale ciebie nie powinno to obchodzić.
K: Czemu?- Była w szoku.
C: Nie widzisz tego!? Dalej mi zależy na Billym, ale on woli ciebie! Przychodzi i robi mi awanturę o jego cudowną, biedną partnerkę! Mam tego dość!- Kate była skołowana, nie miała zielonego pojęcia o czym mówi Cecylia.
K: Odpuść mi, bo doskonale wiesz, że to tylko mój partner.
C: Jesteś głupia i ślepa! Dla ciebie może on nic nie znaczy tak jak ja dla niego, ale White cię uwielbia!
K: Przeginasz. To tylko mój partner. Ostrzegła ją. Cecylia przysiadła na krześle, a głowę schowała w ręce.
C: Przepraszam, ale kocham go, a ty ciągle stoisz mi na drodze!
K: Uwierz mi, że nas nic nie łączy poza praca. Jesteśmy tylko znajomymi.
C: Przepraszam Kate... Nie wiem co mnie ugryzło. - Kate blado się uśmiechnęła.
K: Nic nie szkodzi. Popilnujesz mi rzeczy, bo bez kawy to umrę...
C: Pewnie.- Kate zmieszana wyszła od koleżanki. Czekała aż woda się zagrzeje. Nie było oprócz niej i Nata nikogo w pracy. Zamyśliła się. Nie rozumiała chorego zachowania koleżanki. Zalała kubek wodą.
N: Jak ci idzie?
K: Nawet, później coś ci pokażę jeśli moje przypuszczenia będą trafne.
N: Doszukałaś się czegoś?
K: Jeszcze nie wiem.- Podniosła kubek i wyszła. Usłyszała idąc korytarzem, że Cecylia z kimś rozmawia. Po głosie była pewna, że to Zane. Nie myliła się.
Z: Dzień dobry pani komisarz. - Odwróciła wzrok.
K: Cześć. - Minęła go i usiadła do swojego stolika. Nie miała zamiaru grać z nim w kotka i myszkę. Patrzył na nią uważnie. Nie sprowokuje jej. Wybrała numer kolegi z więzienia. Chwilę z nim rozmawiała. Jednak jej przypuszczenia nie potwierdziły się. Na szczęście. Teraz jest pewna, że kobieta jest całkowicie bezpieczna.
Z: Co ona tutaj robi?
C: To co ty. - Wskazała na akta.
Z: Ona w ogóle śpi? - Zastanawiał się na głos. Cecylia zaśmiała się.
C: Zawsze taka była. Ranny ptaszek. Wolała wszystko załatwić z rana, a potem mieć spokój.
Z: Znacie się dosyć dobrze?
C: Poznałyśmy się składając podanie do policji, a potem byłyśmy razem w pokoju.- Zerknął na policjantkę.
C: Czemu ona podoba się wszystkim facetom?- Zane popatrzył zdziwiony. Jednak zignorował ją. Kate podeszła do nich.
K: Dzięki za akta i co złego to nie ja.- Puściła jej oko.
C: Oczywiście, że nie ty. Przecież siedziałaś tak cichutko. - Pomachała jej i wyszła. Zane poczuł wibracje. Przeprosił Cecylię i odsunął się na bok. Chwilę rozmawiał i wybiegł.
Z: Przepraszam, muszę lecieć!- Pobiegł w stronę schodów. Kate wychodziła zamyślona. Poczuła tylko, że ktoś na nią wpadł i gorąco na ręce. Skrzywiła się.
K: Cholera jasna!- Wkurzona odwróciła się. Zane zobaczył jej mokrą rękę.
K: Znowu ty....- Przełożyła kubek do drugiej ręki. Popatrzyła na niego chłodno.
Z: Powiedział bym, że to przeznaczenie, ale nie będę kłamać!- Odgryzł się ostrym tonem. Znowu się wystraszyła.
Z: Nie chciałem cię pchnąć. Nie zauważyłem cię, spieszę się... bo mam pilne wezwanie. - Starał się złagodnieć i wytłumaczyć się. Szło mu jednak kiepsko, ponieważ Kate tylko smutno się popatrzyła i skręciła do swojego wydziału.
Z: Przepraszam...- Szepnął i pobiegł dalej. Kate załamana siedziała w biurze. Billy prawie padał jak ją zobaczył.
B: Możesz mi powiedzieć, co do cholery tutaj robisz?
K: Pracuję?- Miała dość naskakiwania na nią.
B: Patrol i śniadanie?
K: Patrol i śniadanie jak ty stawiasz?- Popatrzyła słodko na niego.
B: Niech stracę. - Po patrolu dostali wezwanie do pobicia. Rozdzielili się. Kate sprawdzała informacje o pobitym dzieciaku, a Billy przesłuchiwał podejrzanych. Nawet nie wiedziała, że jest już 16, a praca goni.
N: Możesz do mnie na słówko?
K: Niestety, nie... Mam sprawę.
N: To zajrzyj do mnie jak będziesz mieć trochę luzu.
K: Spoko.- Nate zabrał kodeks karny z biurka policjantki. Usiadł wygodnie w fotelu i go przeglądał. Kate w tym czasie dostała telefon z banku.
K: Mówię pani, że nie brałam żadnego kredytu!- Przełożony popatrzył na nią. Kate rzuciła telefonem na biurko.
N: Co jest?- Zamknął książkę.
K: Jakaś babka z banku upiera się, że brałam kredyt i zalegam z 3 ratami. Czaisz to!?
N: To jedź to wyjaśnić jak najszybciej. Co to za bank?
K: Ten na Kamiennej.
N: Słyszałem o nim. Podobno dobry to bank, jednak sam wybrałem ten na Fabrycznej.
K: Mogę teraz?
N: Jedź, bo to nie są żarty.- Podziękowała i spakowała swoje rzeczy. Wybiegła z wydziału z telefonem przy uchu. Zdenerwowana streszczała Dannowi, co się stało.
K: Dan chyba potrzebuję prawnika. - Minęła Zane, który usłyszał ostatnie słowa kobiety. Otworzył jej drzwi. Machnęła mu ręką w podziękowaniu. Żołnierz poszedł do Nata.
Z: Co się stał Kate, że wybiegła jak oparzona?
N: Bank na Kamiennej chce ją wrobić w kredyt.
Z: Moja mama też należy do tego banku i miała taką samą sytuacje. - Doszedł do nich Billy. Opowiedzieli mu co się stało.
B: Przekichane.
Z: Mało powiedziane, moja mama specjalnie przyjechała do Krakowa, żeby dziś wyjaśnić tą sytuacje. Miała iść jak tylko przyjedzie.
B: Co za kretyni pracują w tym banku.
N: Ale wiecie co, żeby takie niedopatrzenia były to jest już szczyt wszystkiego.
B: Współczuję Kate... Ostatnio nie ma za dobrych dni.
N: To znaczy?- Zane zaciekawił się.
B: Sroka. Wywaliłem jej z mieszkania tą pieprzoną sekretarkę.
Z: Dlaczego?
B: Dostała wiadomość i na sam dźwięk aż podskoczyła.- Nate wymownie spojrzał na żołnierza. Zacisnął szczękę.
B: Już jej dawno mówiłem, żeby wyprowadziła się z tego osiedla i mieszkania. Ma same złe wspomnienia z nim i katuje się mieszkając tam, ale nie... Ona pomimo, że spotkało ją w nim wiele krzywdy i go nienawidzi to nie potrafi się z nim rozstać.- Zane wstał i wyszedł.
B: A tego co ugryzło?
N: Martwi się o mamę.- Skłamał. Atek usiadł na stole w biurze wkurzony słowami kolegi. Wszyscy wiedzieli, że nie lubi tego mieszka poza nim... Ona nic mu nie mówiła, a on ślepy tego nie dostrzegł.

Komentarze