Środa 16.05.2012 godz. 22:53
Z: Hej kochanie?- Delikatnie objął policjantkę ramieniem.
K: Przepraszam, wraca do mnie tyle wspomnień. Niechcianych z resztą… Dawno o tym wszystkim nie rozmyślałam wiesz?
Z: Rozumiem, jeśli…- Przerwała mu
K: Harlan schował zdjęcie.- Poderwała się i podeszła do półki. Zdjęła je i podała blondynowi. Kiedyś już je widział u niej. Wyglądali na szczęśliwych. Kate była ich idealnym połączeniem. Włosy, oczy i sylwetka po mamie. Uśmiech i rysy twarzy po tacie. Była w kwiecistych getrach i dłuższym sweterku. Tata trzymał ją na rękach. Był w mundurze.
Z: Śliczną dziewczynką byłaś i oczkiem w głowie taty.- Posłał jej ciepły uśmiech.
K: To prawda. Byłam od zawsze zżyta bardziej z ojcem niż mamą. Dużo opowiadał mi o służbach, i historii, często czytał mi bajki, zwłaszcza Alicję w krainie czarów. Zasze powtarzał, że przez niego wyląduję w służbach. I popatrz spełniło się.
Z: Na moje szczęście.- Cmoknął ją w czoło.
K: Kiedy wróciłam ze szkoły i zobaczyłam, że nie ma tego zdjęcia i furażerki to wdałam się z nim w okropną pyskówkę. Nie miał prawa chować tego zdjęcia. To były moje jedyne pamiątki… Mama nadeszła z pracy. I zamiast stanąć w mojej obronie i po mojej stronie opowiedziała się za nim, tłumacząc, że czas zapomnieć i przecież mam nowego tatę i rodzinę. Powiedziałam, że skoro ona chce zapomnieć to może, ale niech odda mi te rzeczy, bo ten gość nigdy nie będzie dla mnie ojcem. Oddała mi je z ciężkim sercem. Potem było coraz gorzej. Harlan czepiał się o wszystko, a mama nie reagowała, bo tak było jej wygodniej. Udawać, że nic się nie dzieje. Pewnego dnia szarpnął mamą, na co wpadłam w furię. Stanęłam w jej obronie, doszło do ostrej wymiany zdań, zaczął obrażać tatę. Krzyczeliśmy na siebie, mama starła nas jakoś rozdzielić, ale odepchnął ją i uderzyła się. Rzuciłam się na niego, ale uderzył mnie…- Zane zacisnął szczękę. Przełknęła ślinę. Poczuła się jakby znowu miała 15 lat. Czuła, że atekowi szybciej bije serce. Zerknęła na niego. Był wściekły.
K: Tak niestety to wygląda…. Im dalej tym dziwniej… Poważnie chcesz dalej słuchać?- Liczyła, że zlituje się nad nią, ale Zane pogłaskał ją.
Z: Ustaliliśmy coś prawda? Mną się nie przejmuj… Staram się tylko zrozumieć…
K: Kazał mi się spakować i wynosić z domu. Mama starła się go uspokoić, ale szło jej fatalnie. Był w takiej furii, że też chciał ją uderzyć, ale osłoniłam ją. Jako, że skończyłam szkołę i musiałam wybrać jakąś szkołę średnią to zdecydowałam się na Kraków i wyprowadziłam się.
Z: Żartujesz sobie ze mnie?! Mama pozwoliła ci się wynieść z domu do innego miasta?
K: Było jej to na rękę. Twierdziła, że on ochłonie i jakoś to będzie, ale nie chciała tego słuchać. Miała dosyć takiego życia. Nie zatrzymała mnie tylko ustaliła ze mną zasady i tyle. Wolała zostać z nim niż ze mną…
Z: Co z niej za matka…- Ugryzł się w język.
Z: Przepraszam… Nie powinienem się odzywać.
K: Czemu? Przecież prawdę powiedziałeś i ja to samo jej na odchodne powiedziałam.
Z: Na litość boską jak mogła zostawić nastolatkę sama sobie w dużym mieście bez wsparcia?!- Dziwił się i irytował.
Z: Jak ty sobie radziłaś?- Zapytał zdziwiony i oszołomiony.
K: Było ciężko, ale przysługiwała mi z resztą jak tobie dosyć dobra renta po tacie. Mama opłacała czynsz i rachunki. Pieniądze po tacie były na moje życie i zakupy. Trochę odłożyłam i wpłacałam na konto.
Z: Też odkładałem rentę na konto.
K: Jak się okazało mama w dniu moich osiemnastych urodzin dała mi czek i list od taty. Odkładał pieniądze dla mnie na przyszłość.
Z: Mój też zabezpieczył mnie i mamę. To chyba typowe dla żołnierzy zachowanie.
K: To prawda. Więc żyło mi się w miarę. Z mama widywałam się parę razy do roku jak były zebrania w szkole. Na święta nie przyjeżdżałam do domu.
Z: Kto się tobą opiekował?
K: Czasami wujek jak był aktualnie w Krakowie, a tak to nikt i czasami Danny z rodzicami. Dlatego już wiesz, czemu jest dla mnie jak brat.
Z: To wyjaśnia jego zachowanie. To miłe z jego strony.- Wtuliła się w niego. Przymknęła oczy. Trwali jakiś czas w ciszy. Słyszeli tykanie zegarka. Zane układał sobie informacje w głowie.
Z: Mogę cię o coś zapytać?
K: Pewnie.
Z: Jak ci się teraz układa z mamą?
K: Nijak. Od sprawy Sroki z nią nie gadałam, czyli jakiś rok. Na święta wysyłam jej smsa i tyle. Ona jest pod dużym wpływem Harlana. Co on jej powie to ona to robi. A od czasu liceum byłam pięć razy w Kielcach, ale zawsze widywałyśmy się na mieści. Nie mogłam patrzeć się na tego dupka.
Z: Nie dziwię ci się. Mam ochotę go zabić.- Odsunęła się od niego.
K: To dalej już nic ci nie mówię. – Wypił wino. Zauważył, że ma pusty kieliszek. Nalał im. Podziękował mu.
Z: Teraz powili już rozumiem… Proszę olej mnie i moje zachowanie. Mów dalej. Chcę cię poznać.
K: Teraz będzie najgorsze, ostrzegam cię.
Z: Przeżyłem już tyle w swoim życiu, że zniosę wszystko.- Skłamał, bo jeśli ktoś skrzywdzi Kate i jego mamę to zabije gołymi rękami. Złapał ja za dłonie i pocałował. Dodał policjantce tym samym otuchy.
K: W liceum poznałam i Ashley i Samuela. Sam to była moja miłość od pierwszego wejrzenia. Był taki jak mój tata, ciepły, dobry i opiekuńczy. Szybko się do niego przywiązałam. Lubili go wszyscy. Działał w samorządzie, miał wielu znajomych i dobre stosunki z nauczycielami, czyli moje przeciwieństwo. – Blado się uśmiechnęła.
K: Po skończeniu liceum zamieszkaliśmy razem u mnie. On dostał się na zarządzanie, a ja na resocjalizację. W czasie studiów robiłam różne szkolenia, chodziłam na treningi, dorywczo pracowałam. Układało nam się idealnie do tego stopnia, że zaręczyliśmy się. – Popatrzyła na Zana, który o dziwo spokojnie przyjął informację, o zaręczynach.
K: Sam dostał pracę w bardzo dobrze płatnej korporacji. Ja zdawałam do policji i dostałam się. Sielanka, co?
Z: Jak na razie to tak, ale czuję, że zaraz coś się wydarzy.
K: Racja. Gdzież moje życie mogłoby być szczęśliwe?
Z: Wypraszam sobie! A ja?! Przysunęła się do niego i namiętnie go pocałowała.
K: Mówiłam o tamtych czasach, a nie teraz.
Z: Przekonałaś mnie solidnymi argumentami.- Puścił jej oko. Czuła się swobodnie przy nim. Potrafił w świetny sposób rozładować napięcie.
K: Po szkole dostałam przydział w drogówce. To nie był szczyt moich marzeń i ambicji. Uważałam, że zasługuję na coś lepszego. Zaharowywałam się w pracy, żeby udowodnić jak to nie jestem dobra.
Z: Dalej to robisz.
K: No wiesz… Zaczęłam być rzadziej w domu. Nawet nie zauważyłam, że dzieje się cos złego w moim związku. Sam zaprzyjaźnił się z osiedlowymi dresami i łebkami. Nie za bardzo mi to pasowało, jako że byłam początkująca policjantką a on dobrze płatnym biznesmanem. W tedy dowiedziałam się, że stracił pracę. Były cięcia i padło na niego. Podłamał się. Została mam tylko moja wypłata i jego stypendium, ale przez nowych kolegów był gościem na uczelni, co doprowadziło do straty kolejnych pieniędzy. Żyliśmy z mojej wypłaty. Ashley tłumaczyła mi, że wszystko się ułoży, że zawsze jest okres i szczęśliwy i pechowy. Ale damy radę. Wierzyłam w nas. Po pewnym czasie Sam rzeczywiście dostał pracę. Tyle, że nie miałam pojęcia, jaką i jak bardzo mi zagraża.
Z: Niech zgadnę, dilerka, załatwiona prze kolegów.
K: Tak… I ja, jako policjantka tego nie zauważyłam…
Z: Nie obwiniaj się, zawsze jest ciężko u kogoś bliskiego wyczuć kłamstwo i zdradę.
K: Możliwe… Po dwóch latach w drogówce dostałam się do kryminalnych…
Z: Jakim cudem, że się zapytam…- Rzeczywiście był w szoku.
K: Przez taki mały incydent. Czekałam, żeby oddać Staremu jak zawsze sporo przed czasem raporty i w końcu zebrałam się na odwagę, żeby ratować nas finansowo na rozmowę z szefem o przeniesieniu mnie do lepszego wydziału. Siedziałam chyba dobre pół godziny pod drzwiami, bo guru miało spotkanie. Kiedy nareszcie spotkanie zakończyło się, przyszedł jakiś gość i wepchał się przede mną do kolejki.
Z: Czemu mam wrażenie, że tym kolesiem jest nie kto inny jak White?
K: Zgadza się. Wpadłam w szał. Tyle czasu czekała, a jakiś gnojek chce mi wepchać się. Kłóciliśmy się. W tedy przyszedł Stary i Nate, poprosili mnie o przepuszczenie go, bo mają jakąś pilna sprawę. Przypomniała sobie w duchu to zdarzenie.
Z: Przez sprzeczkę dostałaś awans!?
K: Można tak powiedzieć. Billy podobnie to skomentował.
Z: Teraz to przeginasz.
K: Jak mówiłam miałam być partnerką Nata, ale jak się okazało przydzielił mnie do Billego. White był wściekły. Nie chciał mnie, bo byłam kobietą, a poza tym miał dostać swojego kolegę. Wykrzyczał mi nawet w twarz, że zrobi wszystko, żebym wyleciała. – Po minie ateka wiedziała, że stara się kontrolować, ale idzie mu źle. Ścisnęła mu dłoń. Uśmiechnął się, ale oboje wiedzieli, że był to fałszywy uśmiech.
Odchrząknęła i przygotowała się do rozmowy z Zanem. Dał
jej czas. Nie naciskał ani nie popędzał. Chciał tylko zrozumieć. Tylko tyle.
Nic więcej go nie interesowało. Bał się, po tym jak powiedziała, że będzie
dziwnie.
K: Mój tata zmarł jak wiesz, kiedy byłam dzieciakiem.
Moja mama zaraz po pogrzebie wyprowadziła się do swojego rodzinnego miasta,
czyli Kielc. Nie cierpiałam i nie cierpię tego miejsca. Nie potrafiłam się tam
odnaleźć, ponieważ tęskniłam za tatą, Dannym i Krakowem. Mama krótko po śmierci
taty wpadła w pracoholizm i znalazła sobie nowego partnera, co było dla mnie
nie do przyjęcia… Kiedy miałam 14 lat, czyli dwa lata po śmierci taty mama
wzięła ponownie ślub. Z początku nawet dogadywałam się z Harlanem, to obecny
mąż mamy. Był miły, starał się mi wynagrodzić stratę taty. Im dłużej jednak był
w naszym domu tym bardziej się rządził i rozkazywał mi. Zaczął na mnie krzyczeć
o bzdety i dawać kary. To prowadziło do licznych awantur. Mama często kłóciła
się z nim o mnie. Stawała w mojej obronie i go hamowała, ale któregoś dnia nie
było jej…- Urwała. Zane zacisnął ręce w pięść. Upiła troszkę wina i mimowolnie
zagapiła się na ścianę. Z: Hej kochanie?- Delikatnie objął policjantkę ramieniem.
K: Przepraszam, wraca do mnie tyle wspomnień. Niechcianych z resztą… Dawno o tym wszystkim nie rozmyślałam wiesz?
Z: Rozumiem, jeśli…- Przerwała mu
K: Harlan schował zdjęcie.- Poderwała się i podeszła do półki. Zdjęła je i podała blondynowi. Kiedyś już je widział u niej. Wyglądali na szczęśliwych. Kate była ich idealnym połączeniem. Włosy, oczy i sylwetka po mamie. Uśmiech i rysy twarzy po tacie. Była w kwiecistych getrach i dłuższym sweterku. Tata trzymał ją na rękach. Był w mundurze.
Z: Śliczną dziewczynką byłaś i oczkiem w głowie taty.- Posłał jej ciepły uśmiech.
K: To prawda. Byłam od zawsze zżyta bardziej z ojcem niż mamą. Dużo opowiadał mi o służbach, i historii, często czytał mi bajki, zwłaszcza Alicję w krainie czarów. Zasze powtarzał, że przez niego wyląduję w służbach. I popatrz spełniło się.
Z: Na moje szczęście.- Cmoknął ją w czoło.
K: Kiedy wróciłam ze szkoły i zobaczyłam, że nie ma tego zdjęcia i furażerki to wdałam się z nim w okropną pyskówkę. Nie miał prawa chować tego zdjęcia. To były moje jedyne pamiątki… Mama nadeszła z pracy. I zamiast stanąć w mojej obronie i po mojej stronie opowiedziała się za nim, tłumacząc, że czas zapomnieć i przecież mam nowego tatę i rodzinę. Powiedziałam, że skoro ona chce zapomnieć to może, ale niech odda mi te rzeczy, bo ten gość nigdy nie będzie dla mnie ojcem. Oddała mi je z ciężkim sercem. Potem było coraz gorzej. Harlan czepiał się o wszystko, a mama nie reagowała, bo tak było jej wygodniej. Udawać, że nic się nie dzieje. Pewnego dnia szarpnął mamą, na co wpadłam w furię. Stanęłam w jej obronie, doszło do ostrej wymiany zdań, zaczął obrażać tatę. Krzyczeliśmy na siebie, mama starła nas jakoś rozdzielić, ale odepchnął ją i uderzyła się. Rzuciłam się na niego, ale uderzył mnie…- Zane zacisnął szczękę. Przełknęła ślinę. Poczuła się jakby znowu miała 15 lat. Czuła, że atekowi szybciej bije serce. Zerknęła na niego. Był wściekły.
K: Tak niestety to wygląda…. Im dalej tym dziwniej… Poważnie chcesz dalej słuchać?- Liczyła, że zlituje się nad nią, ale Zane pogłaskał ją.
Z: Ustaliliśmy coś prawda? Mną się nie przejmuj… Staram się tylko zrozumieć…
K: Kazał mi się spakować i wynosić z domu. Mama starła się go uspokoić, ale szło jej fatalnie. Był w takiej furii, że też chciał ją uderzyć, ale osłoniłam ją. Jako, że skończyłam szkołę i musiałam wybrać jakąś szkołę średnią to zdecydowałam się na Kraków i wyprowadziłam się.
Z: Żartujesz sobie ze mnie?! Mama pozwoliła ci się wynieść z domu do innego miasta?
K: Było jej to na rękę. Twierdziła, że on ochłonie i jakoś to będzie, ale nie chciała tego słuchać. Miała dosyć takiego życia. Nie zatrzymała mnie tylko ustaliła ze mną zasady i tyle. Wolała zostać z nim niż ze mną…
Z: Co z niej za matka…- Ugryzł się w język.
Z: Przepraszam… Nie powinienem się odzywać.
K: Czemu? Przecież prawdę powiedziałeś i ja to samo jej na odchodne powiedziałam.
Z: Na litość boską jak mogła zostawić nastolatkę sama sobie w dużym mieście bez wsparcia?!- Dziwił się i irytował.
Z: Jak ty sobie radziłaś?- Zapytał zdziwiony i oszołomiony.
K: Było ciężko, ale przysługiwała mi z resztą jak tobie dosyć dobra renta po tacie. Mama opłacała czynsz i rachunki. Pieniądze po tacie były na moje życie i zakupy. Trochę odłożyłam i wpłacałam na konto.
Z: Też odkładałem rentę na konto.
K: Jak się okazało mama w dniu moich osiemnastych urodzin dała mi czek i list od taty. Odkładał pieniądze dla mnie na przyszłość.
Z: Mój też zabezpieczył mnie i mamę. To chyba typowe dla żołnierzy zachowanie.
K: To prawda. Więc żyło mi się w miarę. Z mama widywałam się parę razy do roku jak były zebrania w szkole. Na święta nie przyjeżdżałam do domu.
Z: Kto się tobą opiekował?
K: Czasami wujek jak był aktualnie w Krakowie, a tak to nikt i czasami Danny z rodzicami. Dlatego już wiesz, czemu jest dla mnie jak brat.
Z: To wyjaśnia jego zachowanie. To miłe z jego strony.- Wtuliła się w niego. Przymknęła oczy. Trwali jakiś czas w ciszy. Słyszeli tykanie zegarka. Zane układał sobie informacje w głowie.
Z: Mogę cię o coś zapytać?
K: Pewnie.
Z: Jak ci się teraz układa z mamą?
K: Nijak. Od sprawy Sroki z nią nie gadałam, czyli jakiś rok. Na święta wysyłam jej smsa i tyle. Ona jest pod dużym wpływem Harlana. Co on jej powie to ona to robi. A od czasu liceum byłam pięć razy w Kielcach, ale zawsze widywałyśmy się na mieści. Nie mogłam patrzeć się na tego dupka.
Z: Nie dziwię ci się. Mam ochotę go zabić.- Odsunęła się od niego.
K: To dalej już nic ci nie mówię. – Wypił wino. Zauważył, że ma pusty kieliszek. Nalał im. Podziękował mu.
Z: Teraz powili już rozumiem… Proszę olej mnie i moje zachowanie. Mów dalej. Chcę cię poznać.
K: Teraz będzie najgorsze, ostrzegam cię.
Z: Przeżyłem już tyle w swoim życiu, że zniosę wszystko.- Skłamał, bo jeśli ktoś skrzywdzi Kate i jego mamę to zabije gołymi rękami. Złapał ja za dłonie i pocałował. Dodał policjantce tym samym otuchy.
K: W liceum poznałam i Ashley i Samuela. Sam to była moja miłość od pierwszego wejrzenia. Był taki jak mój tata, ciepły, dobry i opiekuńczy. Szybko się do niego przywiązałam. Lubili go wszyscy. Działał w samorządzie, miał wielu znajomych i dobre stosunki z nauczycielami, czyli moje przeciwieństwo. – Blado się uśmiechnęła.
K: Po skończeniu liceum zamieszkaliśmy razem u mnie. On dostał się na zarządzanie, a ja na resocjalizację. W czasie studiów robiłam różne szkolenia, chodziłam na treningi, dorywczo pracowałam. Układało nam się idealnie do tego stopnia, że zaręczyliśmy się. – Popatrzyła na Zana, który o dziwo spokojnie przyjął informację, o zaręczynach.
K: Sam dostał pracę w bardzo dobrze płatnej korporacji. Ja zdawałam do policji i dostałam się. Sielanka, co?
Z: Jak na razie to tak, ale czuję, że zaraz coś się wydarzy.
K: Racja. Gdzież moje życie mogłoby być szczęśliwe?
Z: Wypraszam sobie! A ja?! Przysunęła się do niego i namiętnie go pocałowała.
K: Mówiłam o tamtych czasach, a nie teraz.
Z: Przekonałaś mnie solidnymi argumentami.- Puścił jej oko. Czuła się swobodnie przy nim. Potrafił w świetny sposób rozładować napięcie.
K: Po szkole dostałam przydział w drogówce. To nie był szczyt moich marzeń i ambicji. Uważałam, że zasługuję na coś lepszego. Zaharowywałam się w pracy, żeby udowodnić jak to nie jestem dobra.
Z: Dalej to robisz.
K: No wiesz… Zaczęłam być rzadziej w domu. Nawet nie zauważyłam, że dzieje się cos złego w moim związku. Sam zaprzyjaźnił się z osiedlowymi dresami i łebkami. Nie za bardzo mi to pasowało, jako że byłam początkująca policjantką a on dobrze płatnym biznesmanem. W tedy dowiedziałam się, że stracił pracę. Były cięcia i padło na niego. Podłamał się. Została mam tylko moja wypłata i jego stypendium, ale przez nowych kolegów był gościem na uczelni, co doprowadziło do straty kolejnych pieniędzy. Żyliśmy z mojej wypłaty. Ashley tłumaczyła mi, że wszystko się ułoży, że zawsze jest okres i szczęśliwy i pechowy. Ale damy radę. Wierzyłam w nas. Po pewnym czasie Sam rzeczywiście dostał pracę. Tyle, że nie miałam pojęcia, jaką i jak bardzo mi zagraża.
Z: Niech zgadnę, dilerka, załatwiona prze kolegów.
K: Tak… I ja, jako policjantka tego nie zauważyłam…
Z: Nie obwiniaj się, zawsze jest ciężko u kogoś bliskiego wyczuć kłamstwo i zdradę.
K: Możliwe… Po dwóch latach w drogówce dostałam się do kryminalnych…
Z: Jakim cudem, że się zapytam…- Rzeczywiście był w szoku.
K: Przez taki mały incydent. Czekałam, żeby oddać Staremu jak zawsze sporo przed czasem raporty i w końcu zebrałam się na odwagę, żeby ratować nas finansowo na rozmowę z szefem o przeniesieniu mnie do lepszego wydziału. Siedziałam chyba dobre pół godziny pod drzwiami, bo guru miało spotkanie. Kiedy nareszcie spotkanie zakończyło się, przyszedł jakiś gość i wepchał się przede mną do kolejki.
Z: Czemu mam wrażenie, że tym kolesiem jest nie kto inny jak White?
K: Zgadza się. Wpadłam w szał. Tyle czasu czekała, a jakiś gnojek chce mi wepchać się. Kłóciliśmy się. W tedy przyszedł Stary i Nate, poprosili mnie o przepuszczenie go, bo mają jakąś pilna sprawę. Przypomniała sobie w duchu to zdarzenie.
K: Kolejka jest!
B: No i? Słonko, chyba nie znasz zasad!
K: Wybacz, ale kultura wymaga, żebyś
przepuścił kobietę.
B: Chyba w twoim świecie. Zapomnij!
K: Cham.
B: Co powiedziałaś?
K: To, co słyszałeś!
B: Mam zabójstwo i to jest teraz najważniejsze.
K: Chyba dla ciebie.
N: Na litość, co to za krzyki!?- Rozdzielił
ich.
K: Ten prostak wpycha się do kolejki.
B: Ty wredna….- Nie skończył, ponieważ Nate
wszedł mu z słowo.
N: Skończ.
K: Nie, niech dokończy. Ciekawe czy ma jaj.
N: Lepiej niech nic nie mówi. Czy możesz go
przepuścić, bo ma poważną sprawę.
K: Niech włazi, tylko szybko, bo ja nie mam
całego dnia.
K: Oddałam raporty i Stary przy Nacie zaproponował mi
przeniesienie do wydziału kryminalnego. Miałam pomagać Natowi, bo potrzebował
partnera i kogoś do asysty. Od ręki przyjęłam propozycję i ulżyło mi, że nie
muszę błagać o to sama. Z: Przez sprzeczkę dostałaś awans!?
K: Można tak powiedzieć. Billy podobnie to skomentował.
Z: Teraz to przeginasz.
K: Jak mówiłam miałam być partnerką Nata, ale jak się okazało przydzielił mnie do Billego. White był wściekły. Nie chciał mnie, bo byłam kobietą, a poza tym miał dostać swojego kolegę. Wykrzyczał mi nawet w twarz, że zrobi wszystko, żebym wyleciała. – Po minie ateka wiedziała, że stara się kontrolować, ale idzie mu źle. Ścisnęła mu dłoń. Uśmiechnął się, ale oboje wiedzieli, że był to fałszywy uśmiech.
Komentarze
Prześlij komentarz