Rozdział 45

Niedziela 20.05.2012r godz. 23:05

Żołnierz od kilku godzin siedział w barze i zalewał swoje smutki w alkoholowych trunkach. Czuł, że alkohol powoli przejmuje nad nim kontrolę. Jednak nie przeszkadzał mu szum w głowie do dalszej libacji. Kac to nic w porównaniu z jego złamanym sercem. Kobieta, dla której się zmienił nawet nie pozwoliła mu dokończyć. Na domiar złego ma wolnych kilka dni i mamę w domu, która dobije go pytaniami i komentarzami. 
Z: Do dupy to wszystko! - Wyciągnął z kieszeni telefon i z trudem wystukał numer przyjaciela. Nie odpowiadał. Atek założył, że jeśli ciągle będzie dzwonić to w końcu odbierze i tak też się stało. 
D: Co się stało, że dzwonisz o pierwszej w nocy!?- Zane dopiero teraz usłyszał zaspany ton prawnika. 
Z: Nic, poza tym że roz... rozstałem się z Kate. Rzuciła mnie!- Wydusił z siebie.
D: Gdzie jesteś?
Z: W barze... pije...
D: To, że pijesz jest jasną sprawą, ale pytam o miejsce...
Z: Rzuciła mnie... 
D: Skup się stary... Gdzie jesteś?
Z: W "Lagunie"... Przyjedź, bo widzę piękne panie! Trzeba się z nimi zabawić. Idę je poznać.
D: Nie rób niczego głupiego...- Nie dokończył, ponieważ Zane rozłączył się. 
Z: Drogie panie! Stawiam kolejkę! 
Kob: Szkoda, że jesteś pijany, bo fajny facet z ciebie. 
Z: Mogę się dołączyć do was? A udowodnię wam, że jedyny w swoim rodzaju.- Popatrzyły na siebie i kiwnęły głową. Przysiadł się do nich i nawet nie zorientował się kiedy, ale Danny stał za nim. 
Kob2: Zane masz dziewczynę?
Z: Obecnie....
D: Ma. Jest zajęty. - Wszedł mu ostro w zdanie. Antyterrorysta popatrzył na niego rozbawiony. Kobiety zmieszały się. 
Z: Mam? To gdzie ona jest?- Zapytał zaczepnie.

D: Nie mnie o to pytaj. Chodź do naszego stolika. - Przeprosił kobiety za kolegę i zaprowadził Zana do stolika. Zamówił przy barze dwie wody. Policjant wypił obie szklanki ciurkiem. Danny dał mu czas na oprzytomnienie i ogarnięcie się. 
D: Co ty wyrabiasz?- Zapytał kiedy zauważył, że przyjaciel oprzytomniał trochę.
Z: Przepraszam. Nie jestem sobą. Puściły mi nerwy. 
D: Co się u was podziało? 

Z: Zrobiłem tak jak radziłeś. Szczerość za szczerość i przejechałem się... Byłem z nią całkowicie szczery opowiedziałem jej o wszystkich moich wybrykach, ale nie chciała mnie wysłuchać do końca... Nie zdążyłem jej powiedzieć, że Ash wyciągnęła mnie z tego gówna, i że od momentu kiedy poznałem ją zmieniłem wszystko w moim życiu... Kocham ją... Ale nie ma szans na nic...
D: Zane, stary... Przykro mi... Nie sądziłem, że tak się zachowa...
Z: A ja tak myślałem, bo zachowywałem się prawie tak samo jak Sam... Nie biłem lasek, ale je krzywdziłem... Jestem jak Sroka... 

D: Co ty mówisz! Do nich nawet się nie porównuj! Oszalałeś!? Kto ci tak powiedział?
Z: Kate... Nazwała mnie potworem, dupkiem itp... A potem dodała, że jestem taki sam jak oni...- Dan zamarł. 

D: Co za bzdura!  Jak mogła tak powiedzieć!?  Co za wredna baba!- Zdenerwował się na policjantkę. Wszystko okej, ale żeby porównać Zana do tych skurwieli to już lekka przesada.
Z: Nie wiń jej... Czuję się dokładnie jak oni... Jestem jednym z nich...
D: Nie jesteś!- Poniósł głos.
Z: Ale tak się czuję. Jak mogłem być takim idiotą? Dlaczego tak się zachowywałem? A najgorsze, że straciłem miłość mojego życia. 
D: Co? Jesteś pewny, że to ta jedyna?- Nie wierzył w słowa pijanego kolegi.

Z: Ta jedyna i najlepsza. Ale co z tego jak mnie nienawidzi... I ma do tego prawo...
D: No to pięknie... - Zane wstał. 

Z: Danny... Obiecaj mi, że będziesz opiekować się Kate. Nie wybaczę sobie i nie wiem co zrobię jeśli coś stanie się Kate... Za bardzo ją kocham... - Danny zebrał swoje rzeczy i pokiwał mu twierdząco głową. 
D: Odwiozę cię. 
Z: Okej... - Oboje odwrócili się, ponieważ usłyszeli jakąś ostrą wymianę zdań. Mężczyzna krzyczał i odgrażał się kobiecie. Zane przystanął. Uważnie obserwował zajście.
D: Zane! Idziemy...- W tym momencie mężczyzna pchnął i spoliczkował kobietę. 

Z: Serio Danny mam iść? Wydaje mi się, że muszę zabić tego gnoja!- Podbiegł i odciągnął mężczyznę od płaczącej i przestraszonej kobiety. Danny pokiwał głową i podszedł do niej. Obserwował jak Zane powala na glebę przeciwnika i okłada go bardzo celnymi i bolesnymi ciosami. Zastanawiał się, czy rozdzielić mężczyzn, ale popatrzył na poobijaną kobietę i zrozumiał, że należy mu się wycisk. 
D: Nic pani nie jest?
Kob: Trochę boli mnie ręka, na którą upadłam i twarz. 
D: Koniecznie musi panią zobaczyć lekarz. 
Kob: Jutro pójdę...- Zauważył na jej palcu obrączkę.
D: To jest pani mąż?
Kob: Tak... Właśnie mówiłam mu, że to koniec... 
D: Mam nadzieję, że ma pani dobrego adwokata.- Zerknął na nią. 
Kob: Jeszcze nie mam...
D: Danny Clarkson- adwokat. Pomogę pani uporządkować cały ten bałagan.- Wręczył jej wizytówkę. 
Kob: Olivia Monk...Bardzo chętnie. 
D: To nie pierwsze jego takie zachowanie?
O: Nie... Ale ostatnie, jeśli mi pan pomoże?
D: Ostatnie. Wykończymy drania. Jestem jednym z najlepszych adwokatów w Krakowie. 
O: Miło mi to słyszeć. Pana kolega też jest prawnikiem?
Męż: Zniszczę cię! Zginiesz w pierdlu. Jesteś skończony!- Odgrażał się żołnierzowi, który nic sobie nie robił z jego słów. 
Z: Przykro mi, ale to ja ciebie oskarżę.- Rzucił mu odznakę przed twarz, a następnie skuł go. 
Z: Za napaść na funkcjonariusza, za pobicie kobiety, znęcanie się nad nią i awanturowanie się w miejscu publiczny... Wymieniać dalej?
Męż: To ty na mnie napadłeś! 
Z: Masz świadków? Chcesz napisać skargę?

Męż: Jutro wylecisz z pracy! 
Z: To poczekam do jutra a teraz przeproś ładnie panią!- Podprowadził go do kobiety. 

Męż: Sama zaczęła... Prosiła się o to...
Z: Przeproś.- Wykręcił mu mocniej bark. Jęknął. Danny starał się uspokoić przyjaciela. 
Męż: Przepraszam. 
Z: Ale to nie zmienia faktu, że pojedziesz na komendę. - Zane zadzwonił po kolegów ze Stalowej. Długo nie czekali na radiowóz. 
O: Dziękuję wam...
Z: Ja tylko wyrzuciłem śmieci. Nie wiem o czym mówisz. 
D: A ja pomogę ci posegregować odpady. Zadzwoń do mnie jutro i umówimy się na spotkanie. - Całą drogę przebyli w ciszy. Zane nie czuł nadgarstków. 
Z: Musisz złożyć zeznania i ta panna też. 
D: Załatwione. - Zane wysiadł z auta i po cichu otworzył drzwi. Liczył, że nie obudzi mamy. Było to trudne zadanie tym bardziej, że miał pokaleczone ręce, w głowie mu szumiało i adrenalina buzowała w ciele. Zadowolony z siebie i swoich umiejętność poszedł do kuchni po wodę. 
Z: Mama?- Zdziwił się widząc ją przy stole.

D: Piłeś?
Z: Piłem. 
D: Z Dannym?
Z: Z Dannym. Po co pytasz skoro wiesz?- Chwycił butelkę. Mama zobaczyła jego dłonie i zakrwawioną koszulę. 
D: Masz poobijane ręce i brudną koszulę. Co się stało?
Z: Nic.- Zirytował się przesłuchaniem. 
D: Biłeś się!- Krzyknęła.

Z: I co z tego...
D: Może jakiś wytłumaczenie? - Nie wytrzymał. 
Z: Nie będę się tobie ani nikomu innemu tłumaczył z mojego zachowania! To moja sprawa co robiłem z kim i dlaczego! Mam 30 lat pracuję w policji i wojsku więc potrafię o sibie zadbać świetnie sam! Nie muszę cię słuchać... 

D: Nie musisz mnie słuchać. I to prawda masz 30 lat a zachowujesz się jakbyś miał 15 gówniarzu. Ciekawe co na to powie Kate?- Nastała cisza. Zane opanował się. 
Z: Dobranoc mamo. - Zabrał się i wyszedł z kuchni do siebie.

Komentarze