Rozdział 48

Czwartek 24.05.2012r godz. 17:15

Ashley jak zawsze przygotowała pyszny poczęstunek. Kate wzięła kawałek ciasta.
K: Powiedz mi jak ty to robisz?- Zajadała się ciastem. Była świetną kucharką.
A: Co?
K: Piękny i zadbany dom, dziecko, praca i jeszcze te cudowne wypieki?- Ashley zaśmiała się.
A: Tak samo jak ty dajesz sobie radę w morderczej pracy.
K: Nie jest tak zła. Kocham ją pomimo trudności.
A: Tak jak Zana?- Zapadła cisza. Kate milczała wymownie. Zrozumiała po co to nagłe spotkanie. Ashley nie stęskniła się za nią tylko chce walnąć jej kazanie.
K: Nie chcę rozmawiać na ten temat.
A: Przykro mi, ale musisz mnie wysłuchać... Zachowałaś sie nie fair, bo Zane wysłuchał cię do końca, a ty...
K: A ja co?- Popatrzyła na nia ostro.
A: Kate, nie irytuj się... Staram się was zrozumieć...
K: Prosił cię ktoś o wtrącanie się?- Wstała i zmierzyła przyjaciółkę. Ashley od zawsze bała się jej porywczego zachowania i tego zimnego wzroku.
D: Tak, ja.- Stanął równie poirytowany w drzwiach. Mierzyli się.
K: A mi wydaje się, że Zana was o to prosił. Płakał ci w rękaw Dan?- Zaczepnie dodała. Mężczyzna zacisnął szczękę.
K: Nic nie powiesz... Czyli miałam rację!- Chciała go minąć, ale przytrzymał ją za ramie.
D: Nie chcę powiedzieć o słowo za dużo dlatego milcze. Powinnaś wysłuchać Ashley, bo ona zna Zana najdłużej i powie ci kilka ciekawych faktów o nim. A później wyjdziesz i zastanowisz się nad swoim głupim zachowaniem.
K: Słucham? Czy ty mnie pouczasz?- Patrzyła prawnikowi prosto w oczy.
D: Ktoś musi... Skoro zachowujesz się jak skończona idiotka.
K: Wiedziałam! Jesteś po stronie Zana! Wielkie dzięki. Nie sądziłam, że dostanę od was kopa...- Danny puscił ją. Ashley poszła za nia.
A: Jesteśmy po obu stronach, bo nam na was zależy chyba bardziej niż wam na sobie. Czemu tego nie rozumiesz? Czemu nie chcesz wysłuchać? Czego się boisz?- Zadziałały słowa Ashy. Policjanta przystanęła.
K: Nie boję się. - Odparła chłodno.
A: To mnie wysłuchaj. To nie jest zły człowiek... On się bardzo pogubił w życiu, nawet nie wiem czy nie bardziej niż ty...- Oczy się jej zaszkliły. Traktowała ateka jak barta. Kate przekręciła głowę. Danny gestem pokazał jej pokój. Usiadła na kanapie.
D: Zostawiam was, jestem jak coś na górze u Connora.- Popatrzył na Kate i wyszedł.
K: Dziś Ash... Mam jeszcze kilka rzeczy do załatwienia.
A: Dlaczego jesteś taka okrutna? Ranisz i siebie i jego?
K: Wiesz, że mój czas jest zawsze ograniczony.- Dodała wymownie.
A: Tak jak i twoje uczucia?- Nie dawała za wygraną.
K: Skończyłaś już?
A: Przepraszam...- Zrezygnowana odwróciła wzrok. Z Kate tez ulotniły się złe uczucia.
K: To ja przepraszam, znowu zachowuję się paskudnie. Wysłucham cię, bo wiem, że nie chcesz źle. Chcesz nas ratować. Pomagasz nam za każdym razem a ja za każdym razem jestem dla ciebie okropna. Przepraszam.- Ash przytuliła policjantkę.
A: Zane nie jest taki jak ci się wydaje. Udaje twardego a jest bardzo miekki jeśli mu na kimś zależy. Wiesz ile razy do mnie dzwonił i mówił o tobie. Jesteś jego oczkiem w głowie. Kate nie podejmuj pochopnych decyzji. Zranisz i sibie i jego. Jesteście do siebie bardzo podobni.
K: Ale on...- Ash przerwała jej.
A: Ale on szczerze cię kocha.
K: To dlaczego krzywdził te kobiety tak samo jak Sam mnie?
A: To nie tak... Faktycznie wpadł w fatalne towarzystwo, ale starał się uciec od myśli o ojcu. Doskonale wiesz o czym mówię. Starał się zapomnieć, zaimponwać komuś i pokazać, że radzi sobie bez taty. Życie bez nakazów, bo jakie zakazy i nakazy mogła dać mu jego matka?
K: Fajny wybrał sposób...
A: Któregoś dnia pech chciał, że trafił na mnie w liceum w klubie. Miałam być jego kolejnym zakładem. Siedziałam przy barze. Tego dnia pokłóciłam się z Dannym i myślałam, że to koniec... Nie widział mojej zapłakanej twarzy. Podszedł do mnie i zaczepił mnie.
Z: Tak ładna pani, a siedzi sama przy barze... Nie boi się pani?
A: Odwal się...
Z: Oj, chyba nie w humorze jesteśmy... Może go poprawię drinkiem na mój koszt i rozmową?- W tym momencie wstałam i odwróciłam się.
A: Nie rozumiesz po polsku? Odwal się?!-Wykrzyczalam mu w twarz. Popatrzył na mnie a ja na niego.
Z: Ashley?
A: Zane?- Uśmechnął się szczerze. Ja bez słowa przytuliłam go i rozpłakałam się. Nie wiem do tej pory czy płakałam ze szczęścia, że go widzę po latach, czy że ktoś był przy mnie znajomy tego okropnego dnia. Wyprowadził mnie z lokalu. Kolegom cos krzyknał. Ich komentarze mnie zaniepokoiły. Długo rozmawialiśmy tego dnia. Było zimno. Odprowadził mnie. Umówiłam się z nim na spotkanie. Wspominalismy, opowiadaliśmy sobie jak nam mineły te wszystkie lata.
K: I co?
A: I to, że któregoś dnia jak przyszedł po mnie po zajęciach, to rozpoznała go koleżanka. Opowiedziała mi co on robi i jak bawi się z dziewczynami. Zapytałam go czy to prawda. Opowiedził mi wszystko. Ale dałam mu ultimatum.
K: Jakie?
A: Zane, nie pozwalam ci się zachowywać jak dupek i skończony kretyn! Rozumiesz co zrobiłeś? Jaką masz opinie? Jak bardzo cię nie lubią te zranione kobiety? Albo naprawisz to i zmienisz kolegów, albo nie odzywaj się do mnie! Nie chce cię znać takiego! Nie jesteś zły! Co z twoimi marzeniami? Co na to by powiedział twój tata?! Jak ci niewstyd!? A mama? Pomyślałeś o niej?
Z: Odwal się.. Nie sądziłem, że taka jesteś!
A: Jaka?
Z: Głupia!
A: Bo mam odwagę powiedzieć ci jako jedyna, że zachowujesz się jak gnój? I martwię się o ciebie, bo nie jesteś złym człowiekm, tylko starasz sie cos wszystkim udowodnić?
Z: Przestań! Nic o mnie nie wiesz! Nic!
A: Nie zapominaj, że znam cię od dziecka i zawsze cię wysłucham, ale nie podoba mi się jak niszczysz sobie na własne życzenie życie! Nie będę stała z boku jak towi koledzy i patrzyła jak sięgasz dna!- Odeszłam. Przyszedł za parę dni i powiedział mi co leży mu na sercu. Stąd wiem, jak bardzo brakowało mu ojca, jak tęsknił i bał się przyszłości. Tego razu widziałam jak płakał... Coś w nim pękło. Zrozumiał co zrobił i jak nisko upadł. Pomogłam mu się pozbierac w samą porę, bo akurat miał w szkole testy i różne zawody...- Urwała i lekko się uśmiechnęła. KAte słuchała uważnie. Była pełna podziwu, że Ashley udało się go wyciągnąć z tego bagna.
K: Zmienił się?
A: I to jak! Nie wiedział, że na zawodach są wpływowi żołnierze i obserwują każdy jego ruch. Do tego był protegowanym po ojcu i tak zaczęła się jego kariera z wojskiem. Na początku miał tam problemy, ponieważ dyrektor zdradził wojskowym, że z Zanem są problemy wychowawcze i dysyplina jest zerowa, ale trafił na dobrego żołnierza. Pokierował nim odpowiedznio. Studia i wojsko zajęły cały jego czas. W końcu znalazł swoje miejsce na ziemi do momentu kiedy się nie zakochał...
K: Mówisz o mnie?
A: Nie. O Oldze.
K: Kto to?- Zapytała zaciekawiona.
A: W skrócie leciała tylko i wyłącznie na prestiż i kasę Zana... On szczerze się zakochał był dla niej w stanie zrobić wszystko, a ona bawiła się nim i wykorzystywała to...
K: Karma go dopadła...- Ashley zmierzyła ją.
K: Wybacz...
A: Masz rację... Ale ona potrafiła go ogłupić. Miał do wyboru wojsko, albo ona...
K: Nie mów, że wybrał ją?
A: Na szczęście nie... Ale kiedy wrócił do domu zastał Olgę w domu z innym mężczyzną... On wrócił z misji a ona się zabawiała w jego miszkaniu z innym...- Kate zrobiła wieklie oczy. Dostał też pięknego buta w twarz od kogoś.
K: Co ty gadasz!?
A: A njagorsze jest to, że załamał się... Prawie wyleciał z wojska... Zmienił podobno w tym czasie jednostkę, nie wiem na jaką... Nie chcial powiedzieć... I odżył dopiero na naszym ślubie...- Zerknęła na nią.
K: Na waszym ślubie?- Popatrzyła zaciekawiona. Ashley posłała jej ciepły uśmiech.
A: Poznał tam ciebie. Od tamtej pory pozbierał się do kupy, ciężko pracował. Wyjechał na kolejną misję. Jak dzwonił raz na 3 miesiące to pytał cou mnie, tylko o ciebie, chciał cię bardzo poznać lepiej.
A: Daj sobie spokój z Kate... Ona potrzebuje stabilizacji. Jaką dasz jej gwarancję tego?
Z: Od dłuższego czasu rozważam powrót do kraju i stabilizację ze względu na mamę i siebie. Dostałem ciekawą propozycję pracy. I sądzę, że skożystam z niej. Proszę Ashe daj mi tylko numer do niej... To tak dużo?- Błagał mnie za każdym razem o twój numer.
K: Chcesz powiedzieć, że jego powrót był ze względu na mnie?
A: Może nie do końca, ale dla ciebie.
K: O Boże...- Zakryła ręką usta.
A: Nie mogę ci go dać, bo ona sobie tego nie życzy, ale w sierpniu jedziemy w góry na wakacje i Kate też z nami będzie...
Z: Zakopane?
A: Tak.
Z: Mogę się dołączyć?
A: Wracasz do kraju!?
Z: Pora najwyższa, zająć się swoim życiem...
A: On cały ten czas spędzony na misji myślał o tobie i sądzę, że tylko ty trzymałaś go od robienia głupot. Ciągle gadał o tobie... Walczył o ciebie do samego końca... Rezygnował wielokrotnie ze swojej dumy dla ciebie. Jest w stanie dla ciebie zrobić wszystko i wiem, bo mówił mi wiele razy, że bardzo cię kocha, ale boi się, że starci cię a wtedy sięgnie dna i już się od niego nie odbije... - Kate słuchała z grobową miną.
A: Kate on cię szalenie kocha. Oszalał na twoim punkcie.
K: I co mam zrobić?
D: Wybaczyć? To tak wiele? Nikt nie jest idealny! Ash mały placze...
A: Rozumiem...- Wyszła.
D: Oboje jesteście uparci. Ale powiedz mi jak mogłas go porównać o Sroki i Sama...
K: Mogłam...
D: To go najbardziej zraniło. Nie sądzisz, że to była juz lekka przesada?
K: Musze już lecieć. Porozmawiamy następnym razem i miło było cię widzieć.
D: Znowu uciekasz? Przemyśl sobie wszystko proszę...
K: Cześć.
D: Nie bądź bez uczuć, bo prawda jest taka, że zalezy ci na nim i go kochasz.- Cmoknął wściekłą kobietę w policzek. Wsiadła do samochodu i ruszyła w stronę stalowej. Musiała przeczytać raport i zeznania Zana. Potrzebuje czasu na przemyślenie.

Komentarze