Rozdział 6

Poniedziałek 06.06.2012r. godz. 9:10

Zawsze zapierało jej dech w piersiach kiedy widziała Zana w mundurze. W ciszy przygladała się jak kapitan pakuje bagaż. Obserwowała każdy jego ruch. Poprawiła się na krześle.
Z: Dlaczego milczysz?- Odwrócił się w stronę policjantki. Ocknęła się z zamyślenia.
K: Nie chcę ci przeszkadzać.- Zerknął na nią rozbawiony.
K: Co!?
Z: W czym przeszkadzać? Wiesz ile razy pakowałem ten plecak!?- Wskazał ręką.
K: Obstawiam, że dużo.- Zaśmiał sie.
Z: Jak zawsze kąśliwa! Nawet jak wyjeżdżam!
K: Sam się prosiłeś! Arogancki typie!- Dopiekła mu. Podszedł do niej i popatrzył się jej głęboko w oczy. Przeszywał kobietę wzrokiem na wylot. Poruszyła się.
Z: Ale kochasz tego agroganckiego typa, co?- Musnął jej wargi.
K: Może...- Szepnęła. Cmoknął policjantkę.
Z: Może!? Wielkie dzięki! Jeszcze powiedz, że nie będziesz tesknić za mną!
K: Bo jest za czym tęsknić...- Parsknął śmiechem.
Z: Tobie poważnie sprawia przyjemność dobijanie mnie!- Zaśmiała się i przyciągnęła go do siebie. Całowała go namietnie. Oddawał każdy pocałunek.
K: Wystarczy ci taka odpowiedź?- Przytuliła się do niego.
Z: Zastanowię się...
K: Nie to nie!- Odsunęła się. Zane przygarnął ją ramieniem. Wtuliła się w jego klatkę. Słuchała bicia serca żołnierza.
Z: Przekonałaś mnie zołzo!
K: Pora się zbierać.
Z: Czy ty zawsze musisz psuć chwile!?- Krzyknął  z uśmiechem na ustach.
K: Spadaj! To, że dbam o ciebie i o to, żebyś się nie spóźnił to źle!?
Z: Dbasz o mnie, to jednak ci chociaż trochę na mnie zależy.- Założył plecak na ramię. Zgasiła jego rozbawioną twarz wzrokiem.
Z: Dobrze wiedzieć.- Minął ją.
K: Stój na chwilę.- Zatrzymał się jak prosiła i zerknął na nią przez ramię.
K: Wiem, że to tylko miesiąc i ćwiczenia są u nas, ale postaraj się nie robić głupot i uważaj na siebie...- Odwróciła wzrok.
Z: Czemu każesz mi uważać?- Ciągnął temat.
K: Jesteś nam na Stalowej potrzebny...- Machnął ręką.
Z: Poradzicie sobie beze mnie.
K: Ale ja sobie nie poradzę bez ciebie...- Zamurowało antyeterrorystę. Zdecydowanym krokiem podszedł do policjantki i ją czule pocałował.
Z: Skoro tak stwaiasz sprawę to będę ostrożny, ale ty też masz uważać. Nic nie działa jednostronnie pamiętaj. I mówiłem ci, że cię bardzo kocham?
K: Kilka razy...
Z: Tylko kilka? Hymmm muszę się bardziej postarać. W takim razie Kathrino Fox kocham cię szalenie i...- Urwał.
K: I co?- Zapytała zaciekawiona.
Z: I nie wnikaj.- Musnął policjankę w czoło i z pewnym siebie uśmiechem ruszył dalej.
K: Jesteś niemożliwy! - wkurzyła się. Zane roześmiał się.
Z: Za to mnie kochasz!
K: Skąd ta pewność!?- Popatrzyła na niego z grymasem.
Z: Parę razy mi mówiłaś, że lubisz tego aroganckiego dupka we mnie!
K: Głupek!
Z: A ten głupek może miec jeszcze jedną prosbę do ciebie?
K: Dawaj.
Z: Zaopiekujesz się moim mieszkaniem i rumakiem?- Zmierzyła go.
K: Żartujesz sobie...
Z: Mówię poważnie.
K: Dobra, ale nie wypłacisz się! Wiesz ile mam pracy!?
Z: Materialistka!- Szepnął zaczepnie.
K: Ej!
Z: To może w podziękowaniu uda mi się panią zaprosic na kolację?
K: Przemyślę propozycję.
Z: Inna by skakała z radości...
K: W sumie... Darmowa kolacja...- Zaśmiał się.
Z: Jesteś okrutna! Będzie mi cię brakowało! Cały miesiąc bez docinek... Jak ja to przeżyję!?
K: Ale będę odpoczywać...
Z: ZOŁZA!- Pocałował ją i zamknął drzwi.
K: Kocham cię.
Z: Wiem, i to trzyma mnie przy życiu.- Puśił jej perskie oko.

Komentarze