Rozdział 17

Środa 15.06.2012 godz. 7:30

Przywitali się ze wszystkimi. Podeszła do strażaków.
K: Witam panowie. Jak idą poszukiwania?- Odwrócili się do niej.
Str*: Teraz lepiej. Szef antyterrorystów pokierował całą akcją poszukiwawczą.
S: To znaczy?
Str3: Ma świetne plany tego miejsca. Bardzo dobrze zna bagry i połączył naszą grupę ze swoimi ludźmi.
Str: Świetny dowódca.
K: Dawno zaczęli?- Popatrzyła na wodę. Była zadowolona słysząc pochwały w kierunku Zana.
Str2: Tyle co przed wami weszli do wody. Długo im tłumaczył.
K: Trochę poczekamy. - Podeszła do brzegu.
S: Zobaczę, co udało się ustalić technikom.
K: Spoko. - Strała się dostrzec Zana. Mgła jednak bardzo ograniczała widoczność. Zastanawiała się jak on to robi, że jest zawsze przygotowany i ma plany chyba całego Krakowa w biurze. Musi się dowiedzieć, czemu jest taki dobry. Zerknęła na zegarek. Było po godzinie 8. Spencer wrócił do niej.
K: Dowiedziałeś się czegoś?
S: Samochód został tutaj przewieziony przez inny pojazd. Sprawdzają odciski opon. Jak to zrobią będą mogli powiedzieć nam cos wiecej.
K: Przeszukali jej auto?
S: Tak, nie znaleźli niczego, poza legitymacją szkolną. - Popatrzyła na partnera jakby o czymś pomyslała.
K: Przeszukiwania idą dosyć długo...- Zaczęła.
S: I co w związku z tym? Przecież jest mgła.
K: Dzwonił ktoś z was do Hola?
S: Tak, Nate. Mówiłem ci, że przyjadą tutaj zaraz.
K: A mówił ci, czy dziewczyna zaginnęła, albo coś?
S: Niestety nic nie chciał mi powiedzieć. Do czego zmierzasz?
K: Może jej nie było w samochodzie... A to jest kolejne ostrzeżenie dla Hola... Ktoś wie, że jest świadkiem koronnym i chce go zastraszyć. - Nic nie powiedział, bo na wodzie zapaliło się czerwone światło. Motorówka podpłynnęła w stronę światła. Obawiali się najgorszego.
K: Cholerna mgła!- Zdenerwowała się. Spencer również był zaniepokojony.
Za nimi stał Nate, który odchrząknął. Popatrzyli na niego.
N: Słyszałem. Co wy tutaj robicie?
B: Mówiłem ci Kate, że to nasze śledztwo!- Dobiegł do nich.
S: Jak to co? Przyjęliśmy zgłoszenie więc przyjechaliśmy.
N: Nikt wam z komendy nie dał znać, że jesteście odwołani?
K: Nie. - Podszedł do nich roztrzęsiony Andrew Hole. Teraz było widać po nim strach.
AH: Co tam się dzieje?- Wskazał ręką w stronę czerwonego światła. Przyłożyła krótkofalówkę do ust.
K: Macie coś?
Z: Ciało nastolatki.- Spencer zaklnął. Andrew Hole zatoczył się. Łzy napłynęły mu do oczu. Kate zrobiło się żal mężczyzny. Musiał bardzo kochać córkę.
K: Bardzo mi przykro panie Hole...- wyszeptała. Zmierzył ją z odrazą. Policjanci zauważyli to zachowanie.
AH: Jasne... To twoja wina! Po rozmowie z tobą uciekła z domu! Nagadałaś jej coś! Przyznaj się!
K: To czemu pan nie zgłosił zaginięcia!? Gdzie byli twoi ochroniarze?- Chłodno zapytała. Mężczyzna zrobił w jej stronę krok. Spencer od razu stanął przed kobietą. Billy odgrodził Hola.
N: Wystarczy. - Zane podpłynął motorówką do brzegu.
AH: Gdyby nie ona nie było by tylu problemów! Wszystko jest jej winą!- Atek słyszał i widział zajście. Faktycznie gość jest uprzedzony w stosunku do Kate. Pomogli mu wysiaść. Hole z krzykiem rzucił się na ciało córki. Billy i Nate odciągnęli go od niej. Z trudem łapał oddech. Kobieta odwrociła wzrok. Dziewczyna była blada i posiniaczona.
N: Jedźcie na Stalową. Przejmujemy tą sprawę. - Spencer pociągnął za sobą Kate. Mijając Hola zobaczyła w jego oczach nienawiść do niej. Wystraszyła się. Partner otworzył samochód. Zauważył idącego w ich stronę dowódcę i podbiegł do niego.
S: Panie kapitanie! Świetna robota. Nadkomisarz Spencer Rodriguez. Nie mięliśmy jeszcze okazji się poznać. - Zane uścisnął kolejny raz jego dłoń.
Z: Czyżby?
S: Jestem nowy na Stalowej.
Z: W takim razie witamy. - Wyminął go sprawnie. Spencer popatrzył za nim i wrócił do auta.
Zane również udał się do kolegów. Odjeżdżając Kate patrzyła jak Zane rozmwaia z Natem.
S: Nie przejmuj się nim. Jest w szoku.
K: Wiem, ale nie dziwi cię, czemu nie zawiadomił nikogo o zaginięciu córki?
S: Może dał znać chłopakom, a skoro to ich śledztwo to nie poinformowali nas?
K: Racja.
S: Patrol i kawa?
K: Ale ty stawiasz.- Nie mogła jej wyjść z głowy ta biedna dziewczyna.
S: Jak zawsze.- Puścił jej oko. Trochę rozchmurzyła się. Pomyślała, że będą mieli czas na inne śledztwa i raporty.
S: Dużo masz papierków?
K: Uzbierało się tego trochę. A ty jak stoisz z robotą?
S: Tak samo jak ty. Zaniedbałem się.- Zamówił w Mcdonaldzie dwie duże kawy.
K: Zastanawiam się od czego zacząć.
S: Serio Fox!? Nie masz co robić tylko myśleć o pracy!?
K: Spadaj!- Wyrwała mu kawę i upiła duży łyk. Zaśmiał się.
S: Czyżby ktoś był spragniony?
K: Odwal się. Jesteś głupi!
S: Pamiętaj, że mówisz to do szefa.
K: Kogo!?- Dopiekła mu. Włączyła radio w samochodzie. Liczyła na wiadomości. Lubiła słuchać szybkich informacji. Spencer widząc jej skupienie i zaangażowanie w słuchanie nie przeszkadzał jej. Pozwolił partnerce w spokoju odprężyć się przy dawce wiadomości. Nie zauważyła nawet jak szybko zajechali do pracy. Dobrze nie wysiadła z samochodu, a już dostała wiadomość od Zana, że chce jeszcze dziś jej raport podpisać. Uniosła telefon.
K: Już wiem, od czego zacznę!
S: No, dawaj.
K Od raportu, dla SPAPu.- Pokiwał głową. Oboje zatopili się w papierkach. Spencer jak mało kto lubił wypełniać świstki i inne pierdoły. A z Kate praca szła mu szybciej, ponieważ bez słów potrafili ze sobą współpracować. Mało się do siebie odzywali i nie wchodzili sobie w drogę. Oboje wpadali w trans. Ziewnęła i odłożyła raport dla Zana na bok.
S: Skończyłaś?
K: A oszalałeś może? To tylko raport dla Stona. - Pokazała mu. Zabrał go.
K: A ty dokąd z tym?- Podniosła się.
S: Do dowódcy. Muszę go poznać.
K: Przecież go widziałeś.
S: Ta.. W stroju nurka...- Wyszedł zanim zdążyła wytłumaczyć mu, ze myli się. Było za późno. Nie chciało się jej gonić partnera. To było na marne. I tak by dążył do poznania Zana. To nieuniknione. Spencer zapukał do drzwi.
Z: Proszę.- Krzyknął. Brunet wszedł do środka i rozglądnął się. Szukał wzrokiem ateka. Zane był za kotarą i przebierał się.
S: Cześć. Mam dla pana raport kapitanie.
Z: Jaki raport?- Zapinał koszulę.
S: Od mojej partnerki komiszarz Fox. Poznaliśmy się dziś na bagrach... I chciałem się z panem przywitać jak należy. - Zane zaśmiał się. Spencer nie wiedział z czego śmieje się żołnierz.
Z: Wydaje mi się, że dziś już poznajemy się trzeci raz, a poza tym jesteśmy na ty.- Wyszedł zza kotary. Partner Kate nie mógł uwierzyć, że to ten sam mężczyzna, który był u niej rano w domu. Zane znowu zaśmiał się.
Z: Zaskoczony?
S: Bardzo... Zastanawiałem się dlaczego Kate pozwala sobie na teksty typu wal się do szefa ateków... Zrobiłem jej wykład i dostała za to zrąbkę... A teraz znam odpowiedź.
Z: Ona mnie nie lubi.
S: A podobo jesteście parą.- Zane spoważniał.
Z: Kto tak powiedział?
S: Kate.
Z: Kate.- Melodyjnie powtówrzył imię.
Z: To prawda. Ale zdradzę ci pewien sekret. Nikt oprócz ciebie i Nata nie wie, że jesteśmy parą. Czy to pozostanie między nami?- Mierzyli się i badali. Zane już miał o nim wyrobione dobre zdanie na podstawie podsłuchanej rozmowy. Cieszył się, że ma świetny kontakt z Kate co jest dosyć trudne a poza tym ma na nią dobry wpływ.
S: Pewnie. Nie mieszam się w nikogo życie prywatne, a w sumie to pasujecie do siebie. Dobraliście się tak jak ja z żoną.
Z: Masz żonę?
S: Też o tym wie mało osób. Więc coś za coś.- Zane zrozumiał aluzję. Przytaknał.
Z: Może jakis drink w wolnej chwili?
S: Co, musisz poznać partnera swojej kobiety?
Z: Pudło żołnierzu.
S: Skąd wiesz?
Z: Mam swoje dojścia.
S: W takim razie jesteśmy umówieni bracie.- Uścisnął mu zadowolony dłoń. Zane zatrzymal go jeszcze chwilę.
Z: Cieszę się, że jesteś partnerem tej zołzy. Masz z nią świetny kontakt. Jak ty to robisz?
S: Mamy podobne charaktery i podobny styl pracy. I powiem ci, że uwielbiam jej sarkazm.- Antyterrorysta poczuł się lekko zazdrosny. Chyba było po nim widac, ponieważ brunet zaśmiał się.
S: Spokojnie, ja mam już swoją wybrankę serca.- Wskazał na obroczkę.
Z: Aż tak widać?
S: Tylko trochę... Odwiozę Kate do domu, jeśli nie masz nic przeciwko.- Zane wzruszył ramionami.
Z: Teraz jestem spokojny. Rób co uważasz za słuszne - ufam ci jak żołnierz żołnierzowi.- Spencer ze zrozumieniem kiwnął głową i opuścił biuro dowódcy SPAPu.

Str- Strażak

Komentarze