Rozdział 18

Poniedziałek 20.06.2012 godz. 11:42

Powoli wchodziła schodami do wydziału kryminalnego. Nie spierzyło się jej specjalnie. Była wyjątkowo zamyślona. Zane wyjechał bez pożegnania. Nawet nie zadzwonił ani nie wysłał wiadomości. Przepadł jak kamień w wodzie... A przecież za 7 dni ma urodziny. Liczyła, że spędzi z nim ten dzień. Pewnie zapomniał. Ma tyle na głowie... Westchnęła głeboko i otworzyła drzwi do wydziału. Biuro Nata było otwarte. Zerknęła do środka, ale nie zastała przełożonego. Usłyszała głośną rozmowę w jej pokoju. Ruszyła pewnie, ale przystanęła. Głośny dźwięk jej niewyciszonej komórki rozległ się na korytarzu. W jednej chwili rozmowa ucichła. Przeklnęła w duchu i odebrała telefon.
K: Fox, słucham.
A: Cześć, to ja...Masz dzis czas, żeby się ze mną i Connorem spotkać na kawie?- Kate odwróciła się plecami do swojego biura, ponieważ głosy uniemożliwiały jej rozmowę.
K: Możesz powtórzyć?
A: Masz czas, żeby się ze mną spotkać na mieście... Proszę... Nie mam z kim porozmawiać...
K: Ashley, czemu masz taki głos? Stało się coś?- Zapytała z troską. Martwiła się o blondynkę.
A: Właśnie sama nie wiem... Proszę... Wiem, że jesteś zajęta i masz mało czasu...- Głos załmał się Ash.
K: Gdzie i o której?
A: O 18 w Lagunie? Przepraszam cię... Ale poważnie nie mam do kogo się zwrócić z...- Urwała, ponieważ usłyszała hałas. Andrew Hole potrącił z całej siły Kate barkiem. Gwałtownie odwróciła się. Zmierzyli się.
A: Hallo! Kate!?- Wołała do telefonu, ale bezskutecznie. Ścisnęła mocno telefon w ręce. Andrew nachylił się nad Kate.
AH: To twoja wina! Idiotka! Zniszczę cię, rozumiesz!?- Krzyczał jej do ucha. Blondynka wszystko słyszała w telefonie. Zamarła. Kate odepchnęła mężczyznę ręką.
K: Może się pan uspokić i niewyładowywać na mnie swojej frustracji!?
AH: Zabiłaś moją rodzinę! Jesteś już zniszczona!
K: Trzeba było wczesniej powiadomić policję, a nie szukać teraz na siłę winnego!- Chciała go wyminąć, ale złapał ją za nadgarstek i szarpnął. Rozdzileił ich Spencer, który odciągnął policjantkę na obok.
S: Co ja panu mówiłem o szacunku do mojej partnerki!? - Podniósł głos. Z biura przyszłi Nate i Billy.
N: Co to za krzyki?- Popatrzył na Andrew. Machnął na nich ręką i wyszedł. Kate odwróciła wzrok. Była zażenowana całą sytuacją. Znowu sprawia problemy.
S: Jesteś cała?- Zapytał z troską. Pokiwała głową i przeszła do pokoju. Nowy partner streścił całą sytuację kolegom. Billy wpadł do biura jak torpeda zanim mężczyźni zdołali go zatrzymać.
B: Co ty sobie myślisz!? Normalna jesteś!?
K: O co ci znowu chodzi do jasnej cholery!- Nate pokazał Spencerowi, że powinni wejsć do środka. Stanęłi w drzwiach.
B: Musisz się ciągle narażać!? Wchodzić nam w drogę? Nie możesz chociaż raz odpuścić i pomyśleć o nas!? Wiesz co my przeżywamy przez ciebie?- Podszedł do niej. Spencer chciał ingerować, ale Nate go przytrzymał.
N: Lepiej się nie wtrącaj...- Wyszeptał.
K: Co wy przeżywacie!? A pomyślał ktoś co ja czuję tutaj sama!?
B: Nie wszystko kręci się wokół ciebie Kate! Utrudniasz nam sprawę. Ciągle się w coś ładujesz...- Zrozumiala co ma na myśli. Jest tylko kłopotem, który przeszkadza w pracy. Nie spodziewała się, że usłyszy takie słowa od przyjaciela.
K: Dupek!- Wykrzyczała mu w twarz, a w jej brązowych oczach pojawiły się łzy. Teraz do Whita dotarło, co powiedział...
B: Ja po prostu się o ciebie boję... Jesteś moją partnerką...- Wyraźnie złagodniał.
K: Nie wiem, czy zauważyłeś, ale mam nowego partnera i dobrze nam się współpracuje... Przepraszam, że jestem dla ciebie kłopotem i balastem. Postaram się nie wchodzić ci w drogę. Spencer, mam za godzinę spotkanie z informatorem, później do ciebie zadzwonię i spotkamy się na mieście.
B: Kate! - Zawołał za nią, ale zignorowała go. Chciał za nią biec, ale Spencer go zatrzymał.
S: Już chyba wystraczająco nawtykałeś mojej partnerce.- Nate popatrzył na poważnego Spencera. Nie widział go jeszcze tak zdenerwowanego.
B: Twojej partnerce? Zabawny jesteś. Pamiętaj, że za jakiś czas ona wróci do mnie.
S: Możliwe, ale jak na razie jest moją partnerka i nie pozwalam ci się tak do niej odnosić. Zrozumiałeś?
B: Nie zgrywaj bohatera, bo oboje wiem, ze nim nie jesteś.- Wyminął go. Spencer wziął głęboki oddech. Nate przysiadł na sofie. Nie miał pojęcia co dzieje się z jego wydziałem.
N: Nic z tego nie rozumiem. Przecież są dobrymi przyjaciółmi...
S: Serio? Nie zauważyłem... Jeśli on dalej będzie agresywny w sosunku do Kate to któregoś dnia będzie martwy.
N: Nie mieszaj się do nich. Popradzą sobie sami.
S: Nie mówiłem akurat o sobie. Chociaż jak będzie trzeba to i ja zajmę się tym psycholem.- Nate skrzywił się. Zastanawial się o kim mówi policjant.
S: Zane, go zabije gołymi rękami.- Nate wstał.
N: Co? O czym ty mówisz?
S: Spokojnie. Powiedzieli mi, że są razem.
N: Kate ci powiedziała?- Wyszczerzył oczy. Nie przypuszczał, że są ze sobą w tak dobrych relacjach. Musi mu bardzo ufać.
S: Tak. Poznałem Zana i wiem, że to żołnierza. A my jesteśmy w stanie posunąć się bardzo daleko w ochronie bliskich. Z resztą nie muszę ci tego wyjaśniać?
N: Jasne. Zadzwonię do niego.- Pożegnał się z kolegą i zamknął się w swoim biurze. Chwilę zajęło mu pozbieranie myśli. Musiał przetworzyć w głowie, co powie antyterroryście. Kolejnie głuche piknięcie w telefonie. Czekał z nadzieją, że nie odbierze i tym samy da mu trochę czasu.
Z: Stone, słucham.
N: Możesz rozmawiać?- Zapytał.
Z: Mam parę wolnych minut. Co się dzieje? Jakieś komplikacje w naszym śledztwie?
N: Nie tym razem... Chciaż jest to ze sobą powiązane...
Z: Zaczynam się powoli niepokoić. Mów mi co się dzieje!
N: Kate pożarła się z Billym.
Z: Żadna nowość..- Skwitował krótko.
N: Tylko, że tym razem to nie była zwykła sprzeczka. Billy powiedział kilka gorzkich słów Kate.
Z: Co jej powiedział?
N: To nie jest ważne.. Zane powiedz mi co się między nimi dzieje, żeby nie potrafili ze sobą normalnie rozmawiać...- Natowi przeszło przez myśl, że dziwne zachowanie Whita może być spowodowane tym, że nie traktuje kobiety jako tylko i wyłącznie partnerkę...
N: Czy to możliwe, że Billemu podoba się Kate?
Z: Brawo! Nareszcie załapałeś.
N: Musisz coś z tym zrobić, bo sytuacja staje się napięta. Kate mu nie powie, że jesteście razem, a on w końcu wyzna jej prawdę...
Z: Spokojnie, nawet jeśli do tego dojdzie to on nie ma szans. Jest za głupi na moją Kate. Zajmę się wszystkim w swoim czasie. Nie musisz się na zapas martwić. Muszę kończyć. Do usłyszenia. Pa!

Komentarze