Poniedziałek 20.06.2012 godz. 11:42
Powoli wchodziła schodami do wydziału kryminalnego. Nie spierzyło się jej specjalnie. Była wyjątkowo zamyślona. Zane wyjechał bez pożegnania. Nawet nie zadzwonił ani nie wysłał wiadomości. Przepadł jak kamień w wodzie... A przecież za 7 dni ma urodziny. Liczyła, że spędzi z nim ten dzień. Pewnie zapomniał. Ma tyle na głowie... Westchnęła głeboko i otworzyła drzwi do wydziału. Biuro Nata było otwarte. Zerknęła do środka, ale nie zastała przełożonego. Usłyszała głośną rozmowę w jej pokoju. Ruszyła pewnie, ale przystanęła. Głośny dźwięk jej niewyciszonej komórki rozległ się na korytarzu. W jednej chwili rozmowa ucichła. Przeklnęła w duchu i odebrała telefon.
K: Fox, słucham.
A: Cześć, to ja...Masz dzis czas, żeby się ze mną i Connorem spotkać na kawie?- Kate odwróciła się plecami do swojego biura, ponieważ głosy uniemożliwiały jej rozmowę.
K: Możesz powtórzyć?
A: Masz czas, żeby się ze mną spotkać na mieście... Proszę... Nie mam z kim porozmawiać...
K: Ashley, czemu masz taki głos? Stało się coś?- Zapytała z troską. Martwiła się o blondynkę.
A: Właśnie sama nie wiem... Proszę... Wiem, że jesteś zajęta i masz mało czasu...- Głos załmał się Ash.
K: Gdzie i o której?
A: O 18 w Lagunie? Przepraszam cię... Ale poważnie nie mam do kogo się zwrócić z...- Urwała, ponieważ usłyszała hałas. Andrew Hole potrącił z całej siły Kate barkiem. Gwałtownie odwróciła się. Zmierzyli się.
A: Hallo! Kate!?- Wołała do telefonu, ale bezskutecznie. Ścisnęła mocno telefon w ręce. Andrew nachylił się nad Kate.
AH: To twoja wina! Idiotka! Zniszczę cię, rozumiesz!?- Krzyczał jej do ucha. Blondynka wszystko słyszała w telefonie. Zamarła. Kate odepchnęła mężczyznę ręką.
K: Może się pan uspokić i niewyładowywać na mnie swojej frustracji!?
AH: Zabiłaś moją rodzinę! Jesteś już zniszczona!
K: Trzeba było wczesniej powiadomić policję, a nie szukać teraz na siłę winnego!- Chciała go wyminąć, ale złapał ją za nadgarstek i szarpnął. Rozdzileił ich Spencer, który odciągnął policjantkę na obok.
S: Co ja panu mówiłem o szacunku do mojej partnerki!? - Podniósł głos. Z biura przyszłi Nate i Billy.
N: Co to za krzyki?- Popatrzył na Andrew. Machnął na nich ręką i wyszedł. Kate odwróciła wzrok. Była zażenowana całą sytuacją. Znowu sprawia problemy.
S: Jesteś cała?- Zapytał z troską. Pokiwała głową i przeszła do pokoju. Nowy partner streścił całą sytuację kolegom. Billy wpadł do biura jak torpeda zanim mężczyźni zdołali go zatrzymać.
B: Co ty sobie myślisz!? Normalna jesteś!?
K: O co ci znowu chodzi do jasnej cholery!- Nate pokazał Spencerowi, że powinni wejsć do środka. Stanęłi w drzwiach.
B: Musisz się ciągle narażać!? Wchodzić nam w drogę? Nie możesz chociaż raz odpuścić i pomyśleć o nas!? Wiesz co my przeżywamy przez ciebie?- Podszedł do niej. Spencer chciał ingerować, ale Nate go przytrzymał.
N: Lepiej się nie wtrącaj...- Wyszeptał.
K: Co wy przeżywacie!? A pomyślał ktoś co ja czuję tutaj sama!?
B: Nie wszystko kręci się wokół ciebie Kate! Utrudniasz nam sprawę. Ciągle się w coś ładujesz...- Zrozumiala co ma na myśli. Jest tylko kłopotem, który przeszkadza w pracy. Nie spodziewała się, że usłyszy takie słowa od przyjaciela.
K: Dupek!- Wykrzyczała mu w twarz, a w jej brązowych oczach pojawiły się łzy. Teraz do Whita dotarło, co powiedział...
B: Ja po prostu się o ciebie boję... Jesteś moją partnerką...- Wyraźnie złagodniał.
K: Nie wiem, czy zauważyłeś, ale mam nowego partnera i dobrze nam się współpracuje... Przepraszam, że jestem dla ciebie kłopotem i balastem. Postaram się nie wchodzić ci w drogę. Spencer, mam za godzinę spotkanie z informatorem, później do ciebie zadzwonię i spotkamy się na mieście.
B: Kate! - Zawołał za nią, ale zignorowała go. Chciał za nią biec, ale Spencer go zatrzymał.
S: Już chyba wystraczająco nawtykałeś mojej partnerce.- Nate popatrzył na poważnego Spencera. Nie widział go jeszcze tak zdenerwowanego.
B: Twojej partnerce? Zabawny jesteś. Pamiętaj, że za jakiś czas ona wróci do mnie.
S: Możliwe, ale jak na razie jest moją partnerka i nie pozwalam ci się tak do niej odnosić. Zrozumiałeś?
B: Nie zgrywaj bohatera, bo oboje wiem, ze nim nie jesteś.- Wyminął go. Spencer wziął głęboki oddech. Nate przysiadł na sofie. Nie miał pojęcia co dzieje się z jego wydziałem.
N: Nic z tego nie rozumiem. Przecież są dobrymi przyjaciółmi...
S: Serio? Nie zauważyłem... Jeśli on dalej będzie agresywny w sosunku do Kate to któregoś dnia będzie martwy.
N: Nie mieszaj się do nich. Popradzą sobie sami.
S: Nie mówiłem akurat o sobie. Chociaż jak będzie trzeba to i ja zajmę się tym psycholem.- Nate skrzywił się. Zastanawial się o kim mówi policjant.
S: Zane, go zabije gołymi rękami.- Nate wstał.
N: Co? O czym ty mówisz?
S: Spokojnie. Powiedzieli mi, że są razem.
N: Kate ci powiedziała?- Wyszczerzył oczy. Nie przypuszczał, że są ze sobą w tak dobrych relacjach. Musi mu bardzo ufać.
S: Tak. Poznałem Zana i wiem, że to żołnierza. A my jesteśmy w stanie posunąć się bardzo daleko w ochronie bliskich. Z resztą nie muszę ci tego wyjaśniać?
N: Jasne. Zadzwonię do niego.- Pożegnał się z kolegą i zamknął się w swoim biurze. Chwilę zajęło mu pozbieranie myśli. Musiał przetworzyć w głowie, co powie antyterroryście. Kolejnie głuche piknięcie w telefonie. Czekał z nadzieją, że nie odbierze i tym samy da mu trochę czasu.
Z: Stone, słucham.
N: Możesz rozmawiać?- Zapytał.
Z: Mam parę wolnych minut. Co się dzieje? Jakieś komplikacje w naszym śledztwie?
N: Nie tym razem... Chciaż jest to ze sobą powiązane...
Z: Zaczynam się powoli niepokoić. Mów mi co się dzieje!
N: Kate pożarła się z Billym.
Z: Żadna nowość..- Skwitował krótko.
N: Tylko, że tym razem to nie była zwykła sprzeczka. Billy powiedział kilka gorzkich słów Kate.
Z: Co jej powiedział?
N: To nie jest ważne.. Zane powiedz mi co się między nimi dzieje, żeby nie potrafili ze sobą normalnie rozmawiać...- Natowi przeszło przez myśl, że dziwne zachowanie Whita może być spowodowane tym, że nie traktuje kobiety jako tylko i wyłącznie partnerkę...
N: Czy to możliwe, że Billemu podoba się Kate?
Z: Brawo! Nareszcie załapałeś.
N: Musisz coś z tym zrobić, bo sytuacja staje się napięta. Kate mu nie powie, że jesteście razem, a on w końcu wyzna jej prawdę...
Z: Spokojnie, nawet jeśli do tego dojdzie to on nie ma szans. Jest za głupi na moją Kate. Zajmę się wszystkim w swoim czasie. Nie musisz się na zapas martwić. Muszę kończyć. Do usłyszenia. Pa!
Powoli wchodziła schodami do wydziału kryminalnego. Nie spierzyło się jej specjalnie. Była wyjątkowo zamyślona. Zane wyjechał bez pożegnania. Nawet nie zadzwonił ani nie wysłał wiadomości. Przepadł jak kamień w wodzie... A przecież za 7 dni ma urodziny. Liczyła, że spędzi z nim ten dzień. Pewnie zapomniał. Ma tyle na głowie... Westchnęła głeboko i otworzyła drzwi do wydziału. Biuro Nata było otwarte. Zerknęła do środka, ale nie zastała przełożonego. Usłyszała głośną rozmowę w jej pokoju. Ruszyła pewnie, ale przystanęła. Głośny dźwięk jej niewyciszonej komórki rozległ się na korytarzu. W jednej chwili rozmowa ucichła. Przeklnęła w duchu i odebrała telefon.
K: Fox, słucham.
A: Cześć, to ja...Masz dzis czas, żeby się ze mną i Connorem spotkać na kawie?- Kate odwróciła się plecami do swojego biura, ponieważ głosy uniemożliwiały jej rozmowę.
K: Możesz powtórzyć?
A: Masz czas, żeby się ze mną spotkać na mieście... Proszę... Nie mam z kim porozmawiać...
K: Ashley, czemu masz taki głos? Stało się coś?- Zapytała z troską. Martwiła się o blondynkę.
A: Właśnie sama nie wiem... Proszę... Wiem, że jesteś zajęta i masz mało czasu...- Głos załmał się Ash.
K: Gdzie i o której?
A: O 18 w Lagunie? Przepraszam cię... Ale poważnie nie mam do kogo się zwrócić z...- Urwała, ponieważ usłyszała hałas. Andrew Hole potrącił z całej siły Kate barkiem. Gwałtownie odwróciła się. Zmierzyli się.
A: Hallo! Kate!?- Wołała do telefonu, ale bezskutecznie. Ścisnęła mocno telefon w ręce. Andrew nachylił się nad Kate.
AH: To twoja wina! Idiotka! Zniszczę cię, rozumiesz!?- Krzyczał jej do ucha. Blondynka wszystko słyszała w telefonie. Zamarła. Kate odepchnęła mężczyznę ręką.
K: Może się pan uspokić i niewyładowywać na mnie swojej frustracji!?
AH: Zabiłaś moją rodzinę! Jesteś już zniszczona!
K: Trzeba było wczesniej powiadomić policję, a nie szukać teraz na siłę winnego!- Chciała go wyminąć, ale złapał ją za nadgarstek i szarpnął. Rozdzileił ich Spencer, który odciągnął policjantkę na obok.
S: Co ja panu mówiłem o szacunku do mojej partnerki!? - Podniósł głos. Z biura przyszłi Nate i Billy.
N: Co to za krzyki?- Popatrzył na Andrew. Machnął na nich ręką i wyszedł. Kate odwróciła wzrok. Była zażenowana całą sytuacją. Znowu sprawia problemy.
S: Jesteś cała?- Zapytał z troską. Pokiwała głową i przeszła do pokoju. Nowy partner streścił całą sytuację kolegom. Billy wpadł do biura jak torpeda zanim mężczyźni zdołali go zatrzymać.
B: Co ty sobie myślisz!? Normalna jesteś!?
K: O co ci znowu chodzi do jasnej cholery!- Nate pokazał Spencerowi, że powinni wejsć do środka. Stanęłi w drzwiach.
B: Musisz się ciągle narażać!? Wchodzić nam w drogę? Nie możesz chociaż raz odpuścić i pomyśleć o nas!? Wiesz co my przeżywamy przez ciebie?- Podszedł do niej. Spencer chciał ingerować, ale Nate go przytrzymał.
N: Lepiej się nie wtrącaj...- Wyszeptał.
K: Co wy przeżywacie!? A pomyślał ktoś co ja czuję tutaj sama!?
B: Nie wszystko kręci się wokół ciebie Kate! Utrudniasz nam sprawę. Ciągle się w coś ładujesz...- Zrozumiala co ma na myśli. Jest tylko kłopotem, który przeszkadza w pracy. Nie spodziewała się, że usłyszy takie słowa od przyjaciela.
K: Dupek!- Wykrzyczała mu w twarz, a w jej brązowych oczach pojawiły się łzy. Teraz do Whita dotarło, co powiedział...
B: Ja po prostu się o ciebie boję... Jesteś moją partnerką...- Wyraźnie złagodniał.
K: Nie wiem, czy zauważyłeś, ale mam nowego partnera i dobrze nam się współpracuje... Przepraszam, że jestem dla ciebie kłopotem i balastem. Postaram się nie wchodzić ci w drogę. Spencer, mam za godzinę spotkanie z informatorem, później do ciebie zadzwonię i spotkamy się na mieście.
B: Kate! - Zawołał za nią, ale zignorowała go. Chciał za nią biec, ale Spencer go zatrzymał.
S: Już chyba wystraczająco nawtykałeś mojej partnerce.- Nate popatrzył na poważnego Spencera. Nie widział go jeszcze tak zdenerwowanego.
B: Twojej partnerce? Zabawny jesteś. Pamiętaj, że za jakiś czas ona wróci do mnie.
S: Możliwe, ale jak na razie jest moją partnerka i nie pozwalam ci się tak do niej odnosić. Zrozumiałeś?
B: Nie zgrywaj bohatera, bo oboje wiem, ze nim nie jesteś.- Wyminął go. Spencer wziął głęboki oddech. Nate przysiadł na sofie. Nie miał pojęcia co dzieje się z jego wydziałem.
N: Nic z tego nie rozumiem. Przecież są dobrymi przyjaciółmi...
S: Serio? Nie zauważyłem... Jeśli on dalej będzie agresywny w sosunku do Kate to któregoś dnia będzie martwy.
N: Nie mieszaj się do nich. Popradzą sobie sami.
S: Nie mówiłem akurat o sobie. Chociaż jak będzie trzeba to i ja zajmę się tym psycholem.- Nate skrzywił się. Zastanawial się o kim mówi policjant.
S: Zane, go zabije gołymi rękami.- Nate wstał.
N: Co? O czym ty mówisz?
S: Spokojnie. Powiedzieli mi, że są razem.
N: Kate ci powiedziała?- Wyszczerzył oczy. Nie przypuszczał, że są ze sobą w tak dobrych relacjach. Musi mu bardzo ufać.
S: Tak. Poznałem Zana i wiem, że to żołnierza. A my jesteśmy w stanie posunąć się bardzo daleko w ochronie bliskich. Z resztą nie muszę ci tego wyjaśniać?
N: Jasne. Zadzwonię do niego.- Pożegnał się z kolegą i zamknął się w swoim biurze. Chwilę zajęło mu pozbieranie myśli. Musiał przetworzyć w głowie, co powie antyterroryście. Kolejnie głuche piknięcie w telefonie. Czekał z nadzieją, że nie odbierze i tym samy da mu trochę czasu.
Z: Stone, słucham.
N: Możesz rozmawiać?- Zapytał.
Z: Mam parę wolnych minut. Co się dzieje? Jakieś komplikacje w naszym śledztwie?
N: Nie tym razem... Chciaż jest to ze sobą powiązane...
Z: Zaczynam się powoli niepokoić. Mów mi co się dzieje!
N: Kate pożarła się z Billym.
Z: Żadna nowość..- Skwitował krótko.
N: Tylko, że tym razem to nie była zwykła sprzeczka. Billy powiedział kilka gorzkich słów Kate.
Z: Co jej powiedział?
N: To nie jest ważne.. Zane powiedz mi co się między nimi dzieje, żeby nie potrafili ze sobą normalnie rozmawiać...- Natowi przeszło przez myśl, że dziwne zachowanie Whita może być spowodowane tym, że nie traktuje kobiety jako tylko i wyłącznie partnerkę...
N: Czy to możliwe, że Billemu podoba się Kate?
Z: Brawo! Nareszcie załapałeś.
N: Musisz coś z tym zrobić, bo sytuacja staje się napięta. Kate mu nie powie, że jesteście razem, a on w końcu wyzna jej prawdę...
Z: Spokojnie, nawet jeśli do tego dojdzie to on nie ma szans. Jest za głupi na moją Kate. Zajmę się wszystkim w swoim czasie. Nie musisz się na zapas martwić. Muszę kończyć. Do usłyszenia. Pa!
Komentarze
Prześlij komentarz