Niedziela 15.07.2012 godz. 16:40
Policjantka starała się nakryć i przygotować jak najlepiej stół. Tym skromnym gestem chciała podziękować mamie antyterrorysty za gościnę i wyrozumiałość.
D: Zane! Zane!- Krzyczała przez cały dom. Kate uśmiechnęła się do siebie. Uwielbia ten górski klimat. Kobieta zajrzała do jadalni i zaniemówiła.
K: Zane, wyszedł zatankować samochód i pożegnać się z kolegami. Widać, że mu ich brakowało. - Kobieta podeszła do waznonu, który poprawiała ciągle Kate. Powąchała polne kwiaty. Obserwowła mamę Zana ze zniecierpliwieniem.
D: Bardzo się postarałaś. Czemu tak ładnie wszystko przygotowałaś? O Boże!- Zakryła dłonią usta. Policjantka zastanawiała się o co chodzi tej porywczej kobiecie. Dopiero kiedy zauważyła, że przygląda się jej brzuszkowi zamarła i stanowczo zaprzeczyła.
K: Pani Diano, nie jestem w ciąży...
D: A już się cieszyłam... Tak bardzo cię lubię.- Posłała jej uśmiech. Kate była w szoku. Jego mama jest dla niej taka dobra. Traktuje ją niczym członka rodziny, a przecież nie jest nikim szczególnym. Jeszcze ta szczera reakcja na mozliwość, że spodziewa się dziecka. Ta kobieta jest wyjątkowa.
D: Co to za grymas na twojej twarzy? Co pewnie nigdy nie myślałaś o dzieciach.- Kiwnęła głową. Przecież ma 30 lat i to chyba właściwa pora zacząć myśleć poważnie. Pani Diana przysiadła na sofie i pokazała, żeby policjanta zrobiła to samo.
D: Nie chciałam cię wystraszyć, ja po prostu ucieszyłam się, że może to będzie kolejny krok dla waszej dwójki, bo idzie wam strasznie opornie. - Kate mimowolnie przyznała racje.
K: W naszej pracy trzeba ciągle gonić i spieszyć się, chyba dlatego w życiu prywatnym nie lubimy podejmować szybkich decyzji. Zwłaszcza ja... Mam trudny charakter, który o dziwo znosi pani syn. Należy się mu medal. - Zane od dłuższego czasu stał pod jadalnią i przysłuchiwał się bardzo ciekawej rozmowie. Pewnie nie usłyszały go jak wchodził, bo przeszedł przez garaż.
D: Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ciągle oceniasz siebie i Zana tak surowo? Przetrwaliście tyle razem, ufacie sobie i wydaje mi się, że jesteście ze sobą szczęśliwi.- Zane z mocno bijącym sercem czekał na odpowiedź Kate.
K: A dlaczego pani jest taka dobra dla mnie?
D: A która dziewczyna obroniła by własnym ciałem matkę byłego chłopaka? Masz złote serce Katie i mój syn to w tobie dostrzegł. Może i jesteś świetną policjantką, ale jesteś jeszcze lepszym człowiekiem. Ciągle mam wrażenie, że coś cię moje dziecko trapi? - Policjantka była w szoku użyła zdrobnienia jej imienia. Tak robił tylko jej tata.
D: Czyli jednak się nie myliłam.- Posłała jej uśmiech. Już wie po kim Zane odziedziczył ten szczególny uśmiech.
K: Przejrzała mnie pani jak zawsze.- Sama się uśmiechała.
D: Nie uśmiechaj się kiedy masz ochotę płakać. Lepiej powiedz co odprowadza cię do łez.- Nie chciała znowu mówić o Billym, ale skoro nalega. Kobieta streściła wszystko mamie ateka. Starszej kobiecie same łzy cisnęły się do oczu.
K: Ja poważnie jestem jakaś pechowa... Czasmi boję się, że mój pech przeniesie się na Zana, a tego bardzo bym nie chciała...
D: O niego bym się jakoś szczególnie nie martwiła. Potrafi się wylizać ze wszystkiego.- Żołnierz w duchu podziękował mamie za dobre zdanie o nim.
D: A Zane o tym wie, co się wydarzyło?- Kiwnęła głową na potwierdzenie.
D: To lepiej sprawdź, czy ten zły człowiek jest w jednym kawałku.- Policjntka poderwała się z miejsca. Blondyn skrzywił się.
K: Sugeruje pani...- Urwała i zapatrzyła się na widok z okna. Kobieta podeszła do niej i złapała ją za ramię.
D: Ja nic nie sugeruję. Znam moje dziecko na tyle, że wiem ile jest w stanie zrobić dla ciebie i do czego jest w stanie się posunąć jeśli ktoś spróbuje cię zranić. Swoją drogą odchodząc od tego okropnego tematu zauważyłam, że lubisz ten mostek.- Znów kiwnęła głową.
D: Opowiem ci pewną historię, skoro nie ma jeszcze Zana, chyba że masz już dosyć wysłuchiwania mnie?
K: Skąd! Własnie tu problem, że bardzo lubię z panią rozmawiać i panią słuchać.
D: W takim razie powinno cię to zainteresować. Nawet nie wiem, czy Zane zna tą historię...- Urwała i chwilę zastanowiła się.
D: Sądzę, że raczej by go babskie opowieści nie zainteresowały. Powiem ci jeszcze w sekrecie, że poznałam kiedyś tą jego byłą Olgę i nie zrobiła na mnie wrażenia. Nie lubiłam jej. Jakaś taka arogancka mi się wydawała. Dobrze, że sie rozstali... Jednak nigdy nie powiedział mi co było przyczyną...- Zerknęła na Kate. Wzruszyla ramionami.
D: Skoro nie chcesz powiedzieć, to przejdę do sedna. Jesteś pierwszą osobą, której to opowiadam. Kiedy miałam 20 lat poznałam tatę Zana. Nie odrazu była między nami miłość. Chyba tak jak w twoim i Zana wypadku. Jakoś nie widziałam go w roli chłopaka w przeciwieństwie do niego. Nie odstępowała mnie na krok. To jest strasznie uciążliwe!- Zaśmiały się. Wiedziała o czym mówi strsza pani z własnego doświadczenia. Antyterrorysta przysłuchiwał się coraz bardziej zaciekawiony. Nie miał pojęcia, że kobiety tak bardzo się lubią i tak luźno rozmawiają. Jeszcze opowiada jej coś o czym o nie wie!
D: Zajęło nam to trochę czasu. Wyjechał do wojska. Długo nie mięliśmy ze sobą kontaktu, a ja w tym czasie zorientowałam się, że tęsknię za nim i mi zależy na tym aroganckim mężczyźnie. I doszły mnie słuchy, że został zraniony. Płakałam i starałam sie dowiedzieć czegoś więcej. Jednak wszystko na marne. Kilka dni później wrócił i przyszedł do mnie z tym swoim głupim uśmieszkiem na twarzy.- To też świenie znała.
D: Zauważyłam, że nie ma żadnych zranień. Kiedy zapytałam zaśmiał mi się w twarz. Co mnie bardzo rozłościło. Zaczęłam krzyczeć na niego. Pociągnął mnie za sobą na ten mostek właśnie. - Wskazała go.
D: Powiedział, że to była tylko głupia plotka, która miała mi uświadomić, że go kocham. Byłam taka wściekła. W momencie kiedy chciałam uciec przytrzymał mnie i klęknął. Z kieszeni wyciagnął pierścionek z szafirem.- Podeszła do komody i wyciągnęła małe pudełeczko, które wręczyła Kate. Oglądała uważnie śliczny pierścionek. Oddała go.
K: Bardzo ładny. Jak nie lubię biżuterii, ale to akurat śliczny pierścionek. Bardzo pasuje do pani.
D: Tak sądzisz?
K: Tak. I powiem pani, że Zane jest tak samo uparty jak pani mąż!
Z: W końcu Stone, nie!?- Stanął rozbawiony w drzwiach. Nie miał już ochoty dalej podsłuchiwać babskiego gadania.
D: Podsłuchiwaleś.
Z: Tylko troszeczkę. Od momentu tego pierścionka.- Usiadł przy stole i nałożył sobie surówkę.
Z: Co? Nie siadacie? Kochanie będziemy się zbierać po obiedzie, bo jeszcze dziś wieczorem mam spotkanie w pracy z moimi.
K: Jak sobie życzysz.- Nie miała ochoty wracać. Tym bardziej, że świetnie dogaduje się z jego mamą, która zastępuje jej własną matkę. Jak to jest, że obcy traktuje ją lepiej niż własna rodzina? Zdała sobie sprawę, że zazdrości mężczyźnie kontaktu z mamą. Wpatrywała się jak czule żegnają się. Pomachała odjeżdżając mamie ateka i popatrzyła na niego.
K: Mogę cię o coś zapytać?- Stanęli na światłach. Popatrzył w jej oczy.
Z: Wiesz, że tak.
K: Co zrobiłeś Whitowi?- Zaśmiał się.
Z: Nie martw się. - Nacisnął pedał gazu i zmienił pas. Czuł wzrok policjantki na sobie.
Z: Żyje. Ale gdyby nie Spencer to nie wiem, czy dziś nie było by jego pogrzebu. - Momentalnie zrobiła się bada, co nie umknęło jego uwadze.
Z: Nie wiem czym się przyjmujesz. On jakoś nie miał skrupułów cię zranić.
K: Ja... - Zamilkła i patrzyła w szybę.
Z: Aj... Przy mojej mamie jesteś bardziej rozgadana i szczera.
K: Podsłuchiwałeś!
Z: Nie! Tylko tyle widziałem, że pokazała ci jakiś pierścionek i twoją sympatyczna wypowiedź. - Wymownie skłamał.
Z: To co? Może dokończysz?
K: Chodzi o to, że nie chcę żebyś miał problemy w pracy przeze mnie.- Zaśmiał się i złapał ją za rekę.
Z: Uwierz mi, że wisi mi to totalnie.- Podkręcił radio. Leciała jego ulubiona piosenka. Zaczął ją śpiewać i wygłupiać się za kółkiem. Śmiała się głośno.
K: Ty jesteś niemożliwy!
Z: Ty też!- Ściszyła muzykę i zamknęła oczy. Górskie powietrze sprawiało, że miała ciągle ochotę spać i odpoczywać.
K: Obudź mnie jak będziemy w Karkowie.
Z: Pod domem cię obudzę.
K: Okej. - Mruknęła pod nosem i zasnęła.
Policjantka starała się nakryć i przygotować jak najlepiej stół. Tym skromnym gestem chciała podziękować mamie antyterrorysty za gościnę i wyrozumiałość.
D: Zane! Zane!- Krzyczała przez cały dom. Kate uśmiechnęła się do siebie. Uwielbia ten górski klimat. Kobieta zajrzała do jadalni i zaniemówiła.
K: Zane, wyszedł zatankować samochód i pożegnać się z kolegami. Widać, że mu ich brakowało. - Kobieta podeszła do waznonu, który poprawiała ciągle Kate. Powąchała polne kwiaty. Obserwowła mamę Zana ze zniecierpliwieniem.
D: Bardzo się postarałaś. Czemu tak ładnie wszystko przygotowałaś? O Boże!- Zakryła dłonią usta. Policjantka zastanawiała się o co chodzi tej porywczej kobiecie. Dopiero kiedy zauważyła, że przygląda się jej brzuszkowi zamarła i stanowczo zaprzeczyła.
K: Pani Diano, nie jestem w ciąży...
D: A już się cieszyłam... Tak bardzo cię lubię.- Posłała jej uśmiech. Kate była w szoku. Jego mama jest dla niej taka dobra. Traktuje ją niczym członka rodziny, a przecież nie jest nikim szczególnym. Jeszcze ta szczera reakcja na mozliwość, że spodziewa się dziecka. Ta kobieta jest wyjątkowa.
D: Co to za grymas na twojej twarzy? Co pewnie nigdy nie myślałaś o dzieciach.- Kiwnęła głową. Przecież ma 30 lat i to chyba właściwa pora zacząć myśleć poważnie. Pani Diana przysiadła na sofie i pokazała, żeby policjanta zrobiła to samo.
D: Nie chciałam cię wystraszyć, ja po prostu ucieszyłam się, że może to będzie kolejny krok dla waszej dwójki, bo idzie wam strasznie opornie. - Kate mimowolnie przyznała racje.
K: W naszej pracy trzeba ciągle gonić i spieszyć się, chyba dlatego w życiu prywatnym nie lubimy podejmować szybkich decyzji. Zwłaszcza ja... Mam trudny charakter, który o dziwo znosi pani syn. Należy się mu medal. - Zane od dłuższego czasu stał pod jadalnią i przysłuchiwał się bardzo ciekawej rozmowie. Pewnie nie usłyszały go jak wchodził, bo przeszedł przez garaż.
D: Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ciągle oceniasz siebie i Zana tak surowo? Przetrwaliście tyle razem, ufacie sobie i wydaje mi się, że jesteście ze sobą szczęśliwi.- Zane z mocno bijącym sercem czekał na odpowiedź Kate.
K: A dlaczego pani jest taka dobra dla mnie?
D: A która dziewczyna obroniła by własnym ciałem matkę byłego chłopaka? Masz złote serce Katie i mój syn to w tobie dostrzegł. Może i jesteś świetną policjantką, ale jesteś jeszcze lepszym człowiekiem. Ciągle mam wrażenie, że coś cię moje dziecko trapi? - Policjantka była w szoku użyła zdrobnienia jej imienia. Tak robił tylko jej tata.
D: Czyli jednak się nie myliłam.- Posłała jej uśmiech. Już wie po kim Zane odziedziczył ten szczególny uśmiech.
K: Przejrzała mnie pani jak zawsze.- Sama się uśmiechała.
D: Nie uśmiechaj się kiedy masz ochotę płakać. Lepiej powiedz co odprowadza cię do łez.- Nie chciała znowu mówić o Billym, ale skoro nalega. Kobieta streściła wszystko mamie ateka. Starszej kobiecie same łzy cisnęły się do oczu.
K: Ja poważnie jestem jakaś pechowa... Czasmi boję się, że mój pech przeniesie się na Zana, a tego bardzo bym nie chciała...
D: O niego bym się jakoś szczególnie nie martwiła. Potrafi się wylizać ze wszystkiego.- Żołnierz w duchu podziękował mamie za dobre zdanie o nim.
D: A Zane o tym wie, co się wydarzyło?- Kiwnęła głową na potwierdzenie.
D: To lepiej sprawdź, czy ten zły człowiek jest w jednym kawałku.- Policjntka poderwała się z miejsca. Blondyn skrzywił się.
K: Sugeruje pani...- Urwała i zapatrzyła się na widok z okna. Kobieta podeszła do niej i złapała ją za ramię.
D: Ja nic nie sugeruję. Znam moje dziecko na tyle, że wiem ile jest w stanie zrobić dla ciebie i do czego jest w stanie się posunąć jeśli ktoś spróbuje cię zranić. Swoją drogą odchodząc od tego okropnego tematu zauważyłam, że lubisz ten mostek.- Znów kiwnęła głową.
D: Opowiem ci pewną historię, skoro nie ma jeszcze Zana, chyba że masz już dosyć wysłuchiwania mnie?
K: Skąd! Własnie tu problem, że bardzo lubię z panią rozmawiać i panią słuchać.
D: W takim razie powinno cię to zainteresować. Nawet nie wiem, czy Zane zna tą historię...- Urwała i chwilę zastanowiła się.
D: Sądzę, że raczej by go babskie opowieści nie zainteresowały. Powiem ci jeszcze w sekrecie, że poznałam kiedyś tą jego byłą Olgę i nie zrobiła na mnie wrażenia. Nie lubiłam jej. Jakaś taka arogancka mi się wydawała. Dobrze, że sie rozstali... Jednak nigdy nie powiedział mi co było przyczyną...- Zerknęła na Kate. Wzruszyla ramionami.
D: Skoro nie chcesz powiedzieć, to przejdę do sedna. Jesteś pierwszą osobą, której to opowiadam. Kiedy miałam 20 lat poznałam tatę Zana. Nie odrazu była między nami miłość. Chyba tak jak w twoim i Zana wypadku. Jakoś nie widziałam go w roli chłopaka w przeciwieństwie do niego. Nie odstępowała mnie na krok. To jest strasznie uciążliwe!- Zaśmiały się. Wiedziała o czym mówi strsza pani z własnego doświadczenia. Antyterrorysta przysłuchiwał się coraz bardziej zaciekawiony. Nie miał pojęcia, że kobiety tak bardzo się lubią i tak luźno rozmawiają. Jeszcze opowiada jej coś o czym o nie wie!
D: Zajęło nam to trochę czasu. Wyjechał do wojska. Długo nie mięliśmy ze sobą kontaktu, a ja w tym czasie zorientowałam się, że tęsknię za nim i mi zależy na tym aroganckim mężczyźnie. I doszły mnie słuchy, że został zraniony. Płakałam i starałam sie dowiedzieć czegoś więcej. Jednak wszystko na marne. Kilka dni później wrócił i przyszedł do mnie z tym swoim głupim uśmieszkiem na twarzy.- To też świenie znała.
D: Zauważyłam, że nie ma żadnych zranień. Kiedy zapytałam zaśmiał mi się w twarz. Co mnie bardzo rozłościło. Zaczęłam krzyczeć na niego. Pociągnął mnie za sobą na ten mostek właśnie. - Wskazała go.
D: Powiedział, że to była tylko głupia plotka, która miała mi uświadomić, że go kocham. Byłam taka wściekła. W momencie kiedy chciałam uciec przytrzymał mnie i klęknął. Z kieszeni wyciagnął pierścionek z szafirem.- Podeszła do komody i wyciągnęła małe pudełeczko, które wręczyła Kate. Oglądała uważnie śliczny pierścionek. Oddała go.
K: Bardzo ładny. Jak nie lubię biżuterii, ale to akurat śliczny pierścionek. Bardzo pasuje do pani.
D: Tak sądzisz?
K: Tak. I powiem pani, że Zane jest tak samo uparty jak pani mąż!
Z: W końcu Stone, nie!?- Stanął rozbawiony w drzwiach. Nie miał już ochoty dalej podsłuchiwać babskiego gadania.
D: Podsłuchiwaleś.
Z: Tylko troszeczkę. Od momentu tego pierścionka.- Usiadł przy stole i nałożył sobie surówkę.
Z: Co? Nie siadacie? Kochanie będziemy się zbierać po obiedzie, bo jeszcze dziś wieczorem mam spotkanie w pracy z moimi.
K: Jak sobie życzysz.- Nie miała ochoty wracać. Tym bardziej, że świetnie dogaduje się z jego mamą, która zastępuje jej własną matkę. Jak to jest, że obcy traktuje ją lepiej niż własna rodzina? Zdała sobie sprawę, że zazdrości mężczyźnie kontaktu z mamą. Wpatrywała się jak czule żegnają się. Pomachała odjeżdżając mamie ateka i popatrzyła na niego.
K: Mogę cię o coś zapytać?- Stanęli na światłach. Popatrzył w jej oczy.
Z: Wiesz, że tak.
K: Co zrobiłeś Whitowi?- Zaśmiał się.
Z: Nie martw się. - Nacisnął pedał gazu i zmienił pas. Czuł wzrok policjantki na sobie.
Z: Żyje. Ale gdyby nie Spencer to nie wiem, czy dziś nie było by jego pogrzebu. - Momentalnie zrobiła się bada, co nie umknęło jego uwadze.
Z: Nie wiem czym się przyjmujesz. On jakoś nie miał skrupułów cię zranić.
K: Ja... - Zamilkła i patrzyła w szybę.
Z: Aj... Przy mojej mamie jesteś bardziej rozgadana i szczera.
K: Podsłuchiwałeś!
Z: Nie! Tylko tyle widziałem, że pokazała ci jakiś pierścionek i twoją sympatyczna wypowiedź. - Wymownie skłamał.
Z: To co? Może dokończysz?
K: Chodzi o to, że nie chcę żebyś miał problemy w pracy przeze mnie.- Zaśmiał się i złapał ją za rekę.
Z: Uwierz mi, że wisi mi to totalnie.- Podkręcił radio. Leciała jego ulubiona piosenka. Zaczął ją śpiewać i wygłupiać się za kółkiem. Śmiała się głośno.
K: Ty jesteś niemożliwy!
Z: Ty też!- Ściszyła muzykę i zamknęła oczy. Górskie powietrze sprawiało, że miała ciągle ochotę spać i odpoczywać.
K: Obudź mnie jak będziemy w Karkowie.
Z: Pod domem cię obudzę.
K: Okej. - Mruknęła pod nosem i zasnęła.
Komentarze
Prześlij komentarz