Rozdział 32

Poniedziałek 16.07.2012 godz. 3:52

Stała pod salą operacyjną. Z oczu ciurkiem płynęły jej łzy. Dalej nie mogła uwierzyć w to co się wydarzyło. Kawałek dalej przystanęli koledzy z zespołu Kate. Byli równie rozbici jak Kate.
D: Gdzie ona jest?- Podbiegł do niech krzycząc z połowy korytarza.
N: Stoi tam.- Wskazał ręką. Danny przejechał wzrokiem smutna kobietę. Jest rozbita. Spuścił głowę w dół.
N: To jest przyjaciel Kate i Zana oraz naszego zespołu adwokat Danny Clarkson. - Przerwał ciszę. która była straszna. Danny ocknął się z amoku myśli.
D: Danny Clarkson.
S: Nadkomisarz Spencer Rodrigez. Jestem nowym partnerem Kate.- Uścisnęli sobie dłoń.
D: Powiedzcie mi jak to się stało? Dlaczego oni? O co tutaj chodzi!? Co z Zanem!?- Huknął tak, ze aż Kate popatrzyła w ich stronę. Zamarła. Patrząc na Dannego zasłoniła ręką usta. Wypowiadanie imienia jej ukochanego w tym momencie było dla niej najgorszą katuszą.
N: Wiesz, że nie możemy ci udzielać takich informacji. - Adwokat prychnął z pogardą.
S: Ona cię teraz potrzebuje.
D: Jakbym nie wiedział.- Rzuciał przez ramię idąc w stronę policjantki. Stanął naprzeciwn niej.
K: Danny...- Wyszeptała łamiącym się głosem. Bez słowa przcignął Kate do siebie i mocno przytulił. Płakała głośno w jego ramionach. Cała drżała. Było mu przykro. Nie dość, że jego przyjaciel walczy o życie to jeszcze Kate jest w fatalnym stanie. Dawno takiej jej nie widział. Nawet Sroki tak nie przeżywała. Teraz rozumie jak bardzo muszą się kochać. Teraz i jemu zaszkliły się oczy.
D: Uspokój się... Spokojnie.. Ciii- Nie wiedział kogo w tym momencie stara się uspokoić. Otarł szybko łzę.
K: To było straszne!- Wyjąkała.
D: Nic nie mów... I nie myśl o tym... Jestem przy tobie.- Cmoknął nieco spokojniejszą kobietę. Drzwi z sali operacyjnej otworzyły się. Wszyscy stanęli na baczność. Danny mocno trzymał za rękę kobietę.
R: Przewieźcie go na OIOM. I to szybko! macie mnie o wszystkim informować na bieżąco. - Patrzyli z zapartym tchem jak przewożą Zana. Nate i Spencer dołączyli do przyjaciół.
N: Rob, co z nim?- Jako jedyny zachował zimną krew i miał odwagę zapytać. Doktor Robert popatrzył uważnie na policjantkę. Miała rozwaloną twarz. Z policzka płynęła krew. Koło oka robił się siniec. Podbródek pocharatany. Na dłoniach widać było otarcia od lin.
R: Dlaczego nikt cię nie opatrzył?- Wpatrywał się w pełne bólu oczy kobiety.
K: To tylko kilka zadrapań. Powiedz mi co z Zanem? Mogę do niego iść?- Błagalnie patrzyła na lekarza. Kiwnął twierdząco głową. Szyko uciekła im z oczu. Robert wziął głęboki oddech.
N: Możesz teraz nam powiedzieć?
S: Pójdę do niej. Nie powinna być sama...
D: Racja. Zaraz do was dołączę.
R: Chodźcie do mojego gabinetu. Musimy poważnie porozmawiać. - Zaknęli za sobą dokładnie drzwi.
R: Co z jego rodziną? Ma kogoś?- otworzył dokumentację medyczną Zana. Nate zerknął pytająco na prawnika.
D: Mamę. Diana Stone.
N: Poinformowaliśmy ją o wszystkim. Będzie z samego rana. - Dokończył policjant.
R: Wiecie, że nie powinienem wam udzielać żadnych informacji?
N: Ale mam nadzieję, że zrobisz wyjątek.
R: A co jeśli mama Zana nie będzie zadowolona z tego, że wam powiedziałem?
D: Znam ją bardzo dobrze. I mogę się założyć, że nie zrobi z tego afery.
N: Robert, proszę cię...
R: Dobrze, ale lepiej usiądźcie.- Mężczyźni wykonali polecenie kolegi.
R: Z Zanem jest bardzo źle... Ta doba będzie decydująca.
D: Jak to?
R: W karetce był reanimowany i na stole. Miał liczne obrażenia wewnętrzne do tego stracił na stole bardzo dużo krwi. Nawet nie dotykaliśmy jego ręki.
D: Czemu?- Pytał bardzo przejęty.
R: Nie wytrzymałby takiego obciążenia. Nie wiem co się stało, ale jego ciało jest zmasakrowane. Powinniście być przygotowani na najgorsze... Przykro mi... - Słowa lekarza zawisły w powietrzy. Danny nie dowierzał w jego wypowiedziane zdania. Nate zwiesił głowę.
D: Chcesz powiedzieć, że on umrze?
R: Musicie być gotowi na taka ewentualność. Jednak robimy co w naszej mocy, żeby było inaczej.
D: Jak ja jej to powiem...- Nate położył dłoń na ramieniu Dana.
N: Serce mi pęknie... Rob, ratujcie go! On musi żyć! Rozumiesz!?
R: Będę przy nim 24 godziny na dobę. W końcu to i mój kumpel.
D: Co mam powiedzieć Kate? Widzisz w jakim jest stanie?
R: Co do Kate, powinna się dać zbadać. Nie wiemy co jej się stało i jakie poniosła obrażenia.
N: Odmawia leczenia?
R: Niestety. Podam jej coś na uspokojenie. I może przekona się do badań.
N: Porozmawiam z nią. - Wyszli oszołomieni z pokoju. Przystanęli koło automatu z napojami.
D: Piła coś, albo jadła?
N: Nie. - Dany wygrzebał drobniaki z kieszeni. Kupił małą butelkę wody i zbożowy batonik, które schował do kieszeni. Szli w ciszy. Oboje byli myślami daleko. Danny poczuł wibracje w kieszeni. Zatrzymał się i popatrzyl na wyświetlacz smartfona. o była Ashley. Nie powiedział jej gdzie wychodzi. Bał się. Sam w tamtym momencie nie wiedział co się dzieje.
N: Nie mówiłeś Ashley?
D: Nie było czasu na wyjaśnienia.- Schował telefon.
D: Nie mam pojęcia jak mam z nimi rozmawiać.
N: Kate jest totalnie rozbita. Nikogo nie słucha tylko ciągle płacze. Mało co mówi, nie chce nam powiedzieć co się działo w środku.
D: Przecież ona się załamie... - Zatrzymali się pod salą.

Komentarze