Środa 18.07.2012 godz. 12:32
Nate na korytarzu zastał zamyślonego
Spencera. Jego twarz była nieogolona i wyraźnie nad czymś się zastanawiał.
N: Spencer, rozmawiałeś może z Kate o tym
co się dokładnie wydarzyło?- Mężczyzna popatrzył na łysego przełożonego i
kiwnął głową.
S: Na moim biurku masz szczegółowy raport.
Ostrzegam, że jest masakryczny...
N: To znaczy?- Weszli do pokoju. Spencer
podał mu akta i przysiadł na biurku.
S: Przeszli przez piekło.
N: Aż tak źle?- Zapytał z troska w głosie.
S: Gorzej niż źle... Jak mi opowiadała to
miałem ciarki na ciele...- Nate wyraźnie skrzywił się. Otworzył raport i
dokładnie go czytał. Zrobiło mu się niedobrze.
N: Torturowali go na oczach Kate... Boże!
Jakim trzeba być potworem...
S: Pokazałem teczkę psychologowi, był
zdruzgotany. Chce porozmawiać z Kate...
N: I co uważa?
S: Powiedział, że to bardzo okrutna kara
dla nich... Ale bardzo przemyślana. Zmusili ją do oglądania bólu fizycznego
Zana, tym samym znęcali się nad nią psychicznie. A skoro wiedzieli, że Zane
jest żołnierzem to tortury psychiczne są mniej efektowne w jego przypadku.
Chociaż i fizyczne to słabe posunięcie było. Ogółem martwi go stan psychiczny
Kate. Jest wyczerpana. Po tym co przeszła będzie ciężko się jej otrząsnąć. Do
tego jeszcze stan Zana pogarsza jej spokój. Kazał się jej zgłosić do siebie.
N: Ze Sroką sobie poradziła to i z tymi
wspomnieniami da radę.
S: Oby... Martwię się o nią. Ciągle
płacze, jest blada jak ściana... Praktycznie nie śpi i nie je... Ciągle czuwa
przy Zanie...
N: Musimy teraz być przy nich i okazywać
im wsparcie.
S: To fakt. Ciągle mnie jednak zastanawia
jak do tego doszło? Nie oddam Staremu niedokończonej sprawy. Jestem winny im
wyjaśnienia.
N: Wszyscy jesteśmy im to winni. To my
zawaliliśmy.... I to moja wina... Zaniedbywałem wszystko i nawet nie miałem
pojęcia co się święci. Ciągłe problemy u nas w wydziale i to cholerne
śledztwo... Wszystko zrzucałem na was... Śledztwo bylo najważniejsze... Nie
miałem czasu was wysłuchać. Nie wiem nawet czy miała jakieś problemy, coś
zauważyła?
S: Nie myśl tak. Byłem przy niej i sądzę
żeby mi powiedziała gdyby coś się działo..- Urwał w połowie. Chwilę zastanowił
się. Nate zauważył zamyślenie kolegi.
N: Co się dzieje?- Do biura wszedł Billy
White.
S: Anthony Hole!- Wykrzyczał i zerwał się
na równe nogi.
B: Co masz na myśli?- Popatrzyli w stronę
drzwi.
N: A ty co tutaj robisz?
B: Przyszedłem sprawdzić jak sobie
radzicie i czy nie trzeba wam służyć radą. I sądzę, że chyba przyda wam się
moja pomoc. O co chodzi z Anthonym?
S: Kate tyle razy mówiła, i sam widziałem
jak ją źle traktował.
B: Co przez to rozumiesz?
N: Właśnie.- Zawtórował.
S: Był oziębły, pełen dystansu. Traktował
ją z góry. Tak jakby znał ją wcześniej. To głupie, ale wyglądał na takiego co
chowa do niej urazę.
N: Faktycznie! Odgrażał się jej przy
wyławianiu ciała córki!
S: Mówił, że to jej wina!
B: Chyba trzeba złożyć mu wizytę.
N: Wezwijcie wsparcie idę do Starego.-
Godzinę później zgrabnie otoczyli dom podejrzanego. Wyważyli drzwi i z
okrzykiem weszli do domku. Rozglądnęli się po mieszkaniu. Słyszeli wiadomości
dochodzące z salonu. Po cichu zakradli się. Zauważyli go na fotelu. Nate
wydawał polecenia do mężczyzny. Odpowiedział mu cisza. Billy patrzył w ekran
telewizora. To były wiadomości sprzed 2 dni mówiące o ich akcji. Spencer
sprawdził puls na szyi mężczyzny. Pokiwał przecząco głową. Rozglądnęli się.
Nate do ręki wziął pudełko po lekach. Śmierdziało alkoholem.
S: Czyli jednak się nie myliłem...
B: Teraz już chyba się nie dowiemy co miał
z tym wspólnego.
S: Wydaje mi się, że dział na dwa fronty.
N: Ale co tym miała wspólnego Kate?
Przecież nie brała udziału w śledztwie.
S: Wydaje mi się, że Czacha wystawił nam
Anthonego tym samym doprowadzając go do Kate. Pewnie był szantażowany...
B: Sądzisz, że uprowadzili jego żonę, żeby
mieć pewność że wystawi mu Kate?
S: Dokładnie.
B: Kiedy zaczął się wahać....
N: Zabił ją, a potem to samo zrobił z
córką.
S: Te wszystko tłumaczy jego nienawiść do
Kate. Pewnie nie poradził sobie z tym wszystkim... Stąd samobójstwo...
N: Wiadomości uświadomiły mu, że Czacha
nie żyje, jego ludzie zaczną sypać i nie pozbiera się z tego wszystkiego. Stary
się wścieknie!- Dołączył do nich prokurator. Złożyli mu raport i swoje
przypuszczenia. Ledwo wrócili na Stalową i już czekało na nich wezwanie do
komendanta.
N: Billy, poinformowałeś jednostkę Zana o
wypadku?
B: Tak, będą najszybciej jak się da. Stary
nas rozjebie...
S: Bardziej niż Starego, obawiam się
reakcji Kate. Jak zniesie kolejny cios...
N: Spokojnie. Ja z nią porozmawiam. - Zamknęli
za sobą drzwi do jego gabinetu.
Komentarze
Prześlij komentarz