Rozdział 38

Wtorek 24.07.2012 godz. 20:10

BP: Zaczekaj!- Kate nie zamierzała zatrzymać się. Łzy napływały jej do oczu. Nie miała pojęcia, czy to wina gniewu, czy strachu. W końcu dogonił ją na parkingu i złapał mocniej za ramię. Wyrwała się. I potarła obolałe miejsce.
BP: Przepraszam.
K: Jasne...- Otworzyła drzwi do samochodu. Pokazała żołnierzowi głową, żeby wsiadł.
BP: Dlaczego masz łzy w oczach? Co się stało i skąd znasz Zana?
K: O to samo mogę zapytać ciebie. Przecież jesteście w innych jednostkach? Prawda?- Mierzyli się wzrokiem. Podciągnęła z gorąca rękawy sweterka do łokci tym samym pokazując swoje ślady od lin. Parker patrzył na rany.
BP: Skąd to masz?- Ochłonął trochę. I wskazał na sine nadgarstki.
K: Z tego, że...- Urwała. Nie zamierza mu się spowiadać.
BP: Kate, możemy porozmawiać bez emocji?
K: Bez emocji...- Powtórzyła. Patrzyła się przed siebie.
BP: Przecież ta sprawa cię nie dotyczy. Nie powinnaś odsłaniać emocji nawet jeśli sprawa Kapitana Stona cię poruszyła. To nieprofesjonalne. Chcę usłyszeć co się stało.- Pouczył ją. Zacisnęła ręce w pięści. Walczyła z opanowaniem wszystkich emocji. Tych aktualnych i tych z przeszłości. Miała łzy, ale zapanowała nad nimi.
K: Tu się mylisz... Ta sprawa mnie dotyczy. Byłam tam w środku razem z moim chłopakiem. - Zdanie zawisło w powietrzu. Pułkownik przetwarzał informację.
BP: Jest ktoś jeszcze ranny? Kto jest twoim partnerem?
K: Kapitan Zane Stone.- Opowiadała jak na przesłuchaniu. Patrzyła cały czas przed siebie. Nie chciała widzieć jego reakcji. Wiedziała, że jej nie wierzy. Więc odszukała w torebce notes i wyciągnęła ich wspólne zdjęcie, które pokazała wujkowi. Zaciśnął szczękę.
BP: Czy wyście powariowali do reszty!- Huknął, aż przestraszona podskoczyła.
BP: Od kiedy jesteście razem!?- Mówił podenerwowany.
K: Od zeszłego sierpnia, ale spotykaliśmy się od lipca, nawet czerwca.
BP: Opowiadaj co się stało, że mój żołnierz teraz walczy w ciężkim stanie o życie? W co go wpakowałaś?- Był bezlitosny. Każde słowo było jak gwóźdź do trumny. Czuła, że jej serce zaraz rozpadnie się na milion kawałeczków. Streściła mu całą historię, pomijając co ważniejsze kwestie. Cały czas walcząc z emocjami i łzami. Paker widział, że jest jej ciężko i jak bardzo cierpi. Zrobiło mu się żal bratanicy. Łza jej popłynęła po policzku. Ukratkiem ją otarła. Nie chciała bardziej denerwować wujka. Złapał głośno oddech.
BP: Nie płacz. To ci nic nie da.- Chciał być łagodny, ale wyszło mu oschle za co się skarcił w duchu.
K: Przepraszam.
BP: Nie przepraszaj. To był wypadek. Powinniście bardziej uważać. Wyjdzie z tego?
K: Lekarze są dobrej myśli, ale prawdopodobnie nie wróci do wojska.- Zerknęła niepewnie w stronę brata ojca.
BP: Jak to? Mój żołnierz!- Starał się nad sobą panować.
K: Ma bardzo poważne złamanie ręki. Będzie miał trudności z trzymaniem broni. I czeka go długa rehabilitacja.
BP: Powiedziałaś prawdopodobnie, więc nic nie jest przesądzone. Bardzo mi przykro. Widzę ile to wszystko cię kosztuje. - Chciał objąć ramieniem Kate, ale cofnęła się.
K: Przepraszam, ale jeśli to zrobisz to się rozpłaczę i będzie niezręcznie.
BP: Dzwoniłaś do mamy?
K: Kogo?
BP: Zadzwoń do niej, bo martwi się o ciebie.
K: Nie jestem taka pewna... Gdyby tak było to by do mnie zadzwoniła.
BP: Boi się zrobić pierwszy ruch.
K: To już jej strata. - Teraz przypominała swojego ojca. Była uparta. Jak coś postanowiła to tak robiła i już. Była nieugięta, ale pod powłoką twardości skrywało się ogromne i zranione serce. Bez słowa objął ją.
BP: Przykro mi. Naprawdę ci współczuję, pomimo że tego po mnie nie widać.- Wiedziała, że stara się być miłym. Doskonale zdawała sobie sprawę, że jest wyzbyty większości emocji i uczyć. Lata wojska doprowadziły go do oschłości i barku okazywania uczuć i emocji. Ona tez to znała, ale Zane zburzył cały ten mur chiński. Po kawałku odkrywał przed nią świat miłości i zaufania. Pokazał jej jak kochać. Pomimo, że czasem się blokuje to on i tak znajduje dojście do niej. A wujek został sam. Żona go opuściła, nie ma dzieci i ta bariera jeszcze bardziej się umocniła. Całe życie poświęcił wojsku i żołnierzom. To ich traktuje jak własne dzieci i rodzinę.
K: Mogę cię o coś zapytać?
BP: Tak?
K: Zane powiedział mi, że jest w 6 Brygadzie Powietrznodesanowej... W kompani rozpoznawczej a potem dowodzenia, ale to jest kłamstwo.
BP: Nie rozumiem?- Doskonałe zdawał sobie sprawę do czego zmierza.
K: Skoro przyjechałeś ty tutaj i jesteś przełożonym Zana to oznacza, że jest tak jak ty żołnierzem JWK.
BP: To prawda. Kapitan Zane Stone jest żołnierzem JKW.
K: Co tam robi i dlaczego kłamał?
BP: Wiesz, że nie mogę... Ale w skrócie zajmuje się przechwytywaniem i odbijaniem zakładników i jeńców. Jest również świetnym strategiem i snajperem. Przeniosłem go jakoś po ostatnim wyjeździe na misję do jednostki rozpoznania i wparcia militarnego. Teraz szkoli. Chociaż czasami dalej nam pomaga. Chciał stabilizacji. Więc mu ją dałem. Na początku nie rozumiałem czemu, ale wytłumaczył mi że poznał wspaniałą kobietę i musi w końcu zadbać w ważniejsze kwestie.
K: Czemu nie powiedział mi prawdy?
BP: Uznaliśmy, że dla jego bezpieczeństwa będzie lepiej. Nie wiń go to moja decyzja. W pracy wiedzieli o jego prawdziwej tożsamości tylko jego ludzie i komendant.
K: To wszystko wyjaśnia. Co za drań! Cieszę się, że go odwiedziłeś. Będzie szczęśliwy.

Komentarze