Czwartek 26.07.2012 godz. 9:16
Pułkownik niepewnie podszedł do mamy swojego żołnierza. Siedziała w ciszy i popijała herbatę.
BP: Mogę się przysiąść?- Przyglądała się mu. Wyglądał na smutnego.
Di: Oczywiście.- Przesunęła swoje rzeczy. Ciężko oddychając usiadł.
Di: Coś pana trapi. - Stwierdziła bez ogródek.
BP: Nie miałem pojęcia jak jest ciężko Kate. Nigdy się nie skarżyła...
Di: Może jednak dawała panu znać, ale pan tego nie dostrzegał?
BP: Całe życie ją odtrącaliśmy. Wie pani co powiedziałem jej po śmiercie ojca? - Na chwilę się zamyślił. Było mu ciężko.
Di: Co?
BP: Nie wolno ci płakać. Jak możesz płakać, wiedząc kim był twój ojciec i co takiego robił. Wstydził by się za ciebie. Musisz być silna, nie możesz beczeć jak małe dziecko...A przecież była właśnie dzieckiem. Od tego czasu nie widziałem jej płaczącej, aż do momentu kiedy przyjechałem tutaj...
Di: To okropne! Powinien ją pan w tym czasie wesprzeć, przytulać i pocieszać, a nie wydawać rozkazy.
BP: Wiem.... Zawaliłem... Razem z jej mamą byliśmy pochłonięci własnym życiem, nie dostrzegając jej problemów i potrzeb. Nigdy się nie skarżyła na swoje życie. Jej mama stoczyła się i jest alkoholiczką, która wybrała życie u boku złego mężczyzny... Katie nigdy się z tym nie pogodziła. Ciągle obrywała od niego. Błagała mnie o pomoc, a ja mówiłem jej, że musi się dostosować. Mój brat pewnie w grobie musi się przewracać. Miałem chronić ją. Przysięgałem mu to, a tymczasem nie miałem pojęcia jak bardzo jest zraniona. Tyle złego spotkało jedną niewinna osobę....Nigdy nie prosiła nas o pomoc... Była niezależna. Samowystarczalna. Nie miałem pojęcia ile krzywdy ją spotkało w życiu... - Otarł łzę. Kobieta zauważyła skruchę.
Di: Kiedy tylko poznałam Kate to od razu wiedziałam, że ma złote serce. Pod maską twardej i niezależnej policjantki, kryje się bardzo ciepła i zagubiona osoba. Mój syn jako pierwszy zobaczył w niej to czego pan i jej mama nie dostrzegliście. Dlatego sądzę, ze ich relacja jest bardzo zażyła.
BP: To dobra osoba, nie zasłużyła sobie na takie traktowanie. Sądzi pani, że mi wybaczy? Stanę na głowie, żeby była szczęśliwa. Odpokutuje moje winy.
Di: To już pytanie nie do mnie. Ja nie wiem, czy była bym w stanie wybaczyć Ale znając Kate i jej piękne serce, to po jakimś czasie będzie w stanie panu wybaczyć.
BP: Wie pani gdzie ją znajdę?
Di: Dostała wezwanie na dywanik do komendanta. Jej koledzy mówili mi, że to poważna sprawa. Może nawet stracić pracę. A bardzo ją lubi. Zane i praca są dla niej wszystkim. Wie pan co mam na myśli?- Zerknęła na niego znacząco.
BP: Sugeruje pani, że powinienem się za nią wstawić? Nie będzie zła?
Di: Dokładnie. Raczej będzie panu wdzięczna, że po raz pierwszy w życiu pomoże jej pan i pokaże wsparcie rodziny, którego potrzebuje. Zana ta sprawa też podobno dotyczy.
BP: Dziękuję pani bardzo! O której ma to spotkanie?
Di: O 10 na Stalowej. Trzymam kciuki.- Zerknął na zegarek.
BP: Zane mówił mi, że pani jest wyjątkowa, ale nie sądziłem, że jest pani aniołem.- Pocałował dłoń kobiety i szybko wybiegł ze szpitala pędząc na spotkanie.
Pułkownik niepewnie podszedł do mamy swojego żołnierza. Siedziała w ciszy i popijała herbatę.
BP: Mogę się przysiąść?- Przyglądała się mu. Wyglądał na smutnego.
Di: Oczywiście.- Przesunęła swoje rzeczy. Ciężko oddychając usiadł.
Di: Coś pana trapi. - Stwierdziła bez ogródek.
BP: Nie miałem pojęcia jak jest ciężko Kate. Nigdy się nie skarżyła...
Di: Może jednak dawała panu znać, ale pan tego nie dostrzegał?
BP: Całe życie ją odtrącaliśmy. Wie pani co powiedziałem jej po śmiercie ojca? - Na chwilę się zamyślił. Było mu ciężko.
Di: Co?
BP: Nie wolno ci płakać. Jak możesz płakać, wiedząc kim był twój ojciec i co takiego robił. Wstydził by się za ciebie. Musisz być silna, nie możesz beczeć jak małe dziecko...A przecież była właśnie dzieckiem. Od tego czasu nie widziałem jej płaczącej, aż do momentu kiedy przyjechałem tutaj...
Di: To okropne! Powinien ją pan w tym czasie wesprzeć, przytulać i pocieszać, a nie wydawać rozkazy.
BP: Wiem.... Zawaliłem... Razem z jej mamą byliśmy pochłonięci własnym życiem, nie dostrzegając jej problemów i potrzeb. Nigdy się nie skarżyła na swoje życie. Jej mama stoczyła się i jest alkoholiczką, która wybrała życie u boku złego mężczyzny... Katie nigdy się z tym nie pogodziła. Ciągle obrywała od niego. Błagała mnie o pomoc, a ja mówiłem jej, że musi się dostosować. Mój brat pewnie w grobie musi się przewracać. Miałem chronić ją. Przysięgałem mu to, a tymczasem nie miałem pojęcia jak bardzo jest zraniona. Tyle złego spotkało jedną niewinna osobę....Nigdy nie prosiła nas o pomoc... Była niezależna. Samowystarczalna. Nie miałem pojęcia ile krzywdy ją spotkało w życiu... - Otarł łzę. Kobieta zauważyła skruchę.
Di: Kiedy tylko poznałam Kate to od razu wiedziałam, że ma złote serce. Pod maską twardej i niezależnej policjantki, kryje się bardzo ciepła i zagubiona osoba. Mój syn jako pierwszy zobaczył w niej to czego pan i jej mama nie dostrzegliście. Dlatego sądzę, ze ich relacja jest bardzo zażyła.
BP: To dobra osoba, nie zasłużyła sobie na takie traktowanie. Sądzi pani, że mi wybaczy? Stanę na głowie, żeby była szczęśliwa. Odpokutuje moje winy.
Di: To już pytanie nie do mnie. Ja nie wiem, czy była bym w stanie wybaczyć Ale znając Kate i jej piękne serce, to po jakimś czasie będzie w stanie panu wybaczyć.
BP: Wie pani gdzie ją znajdę?
Di: Dostała wezwanie na dywanik do komendanta. Jej koledzy mówili mi, że to poważna sprawa. Może nawet stracić pracę. A bardzo ją lubi. Zane i praca są dla niej wszystkim. Wie pan co mam na myśli?- Zerknęła na niego znacząco.
BP: Sugeruje pani, że powinienem się za nią wstawić? Nie będzie zła?
Di: Dokładnie. Raczej będzie panu wdzięczna, że po raz pierwszy w życiu pomoże jej pan i pokaże wsparcie rodziny, którego potrzebuje. Zana ta sprawa też podobno dotyczy.
BP: Dziękuję pani bardzo! O której ma to spotkanie?
Di: O 10 na Stalowej. Trzymam kciuki.- Zerknął na zegarek.
BP: Zane mówił mi, że pani jest wyjątkowa, ale nie sądziłem, że jest pani aniołem.- Pocałował dłoń kobiety i szybko wybiegł ze szpitala pędząc na spotkanie.
Komentarze
Prześlij komentarz