Epilog

 Niedziela 2.12.2012 godz. 20.00

K: Zane wytłumacz mi dlaczego w środku zimy kiedy na dworze jest minus dwadzieścia ja paraduję w sukience? - Popatrzyła na swoje odbicie w szybie. Blondyn zaśmiał się.
Z: A to pytanie kieruj do Ashley, dla mnie liczy się, że pięknie wyglądasz.
K: Nie pociesza mnie to..- Dodała marudnie. Zane napił się czerwonego wina. Wpatrywał się w jedzącą kobietę.
K: O czym myślisz, że tak na mnie patrzysz? Chcesz mnie zabić? - Nie oderwała wzroku od talerza.
Z: O tym jakie mam szczęście. Ale nie powiem, bo zabicie ciebie też przeszło mi przez myśl.- Posłała mu ciepły uśmiech.
K: Cieszę się, że wróciłeś do zdrowia. - Nie zdążył nic odpowiedzieć, ponieważ usłyszeli głośną góralską przyśpiewkę i zaproszenie do tańca. Zane wychylił się przez barierki i pomachał.
Z: Masz ochotę zatańczyć?
K: Wiesz, co myślę na temat tańca?- Zapytała kąśliwie. Atek uniósł kącik ust. Znała doskonale ten przebiegły a zarazem pewny siebie uśmiech. Wstał i podszedł do balustradek. Zerknął na niewzruszoną policjantkę, która popijała białe wino.
K: Drugi raz nie nabiorę się na to samo.
Z: Zobaczymy!- Wychylił się.
Z: Moja partnerka jest strasznie uparta i nie chce ze mną zatańczyć! Czy pomożecie mi ją przekonać? - Chciała się zapaść pod ziemię. Wołali ją górale, ale nie miała zamiaru wstać.
Z: Proszę?- Zapytał miły głosem.
K: ZAPOMNIJ! - W ich stronę szli grający górale.
Z: Masz ostatnią szansę zanim oni cię wyniosą na dół.- Patrzyła mu w oczy.
K: Blefujesz?
Z: Nie, znam moich kolegów. -Puścił jej oko. Kiedy podeszli do nich, Kate szybko wstała i stanęła za Zanem.
G*: Tańcujemy! Odmawiasz naszemu zbójnickiemu?
K: Ja...- Zbliżyli się do niej. Złapała mocno za rękę chłopaka.
K: Nie. Zatańczę z nim ale tylko ten jeden taniec! - Zane zaśmiał się i poszedł za ciągnącą go Kate. Tańczyli w milczeniu. Widział, że jest niepewna siebie.
Z: Wprawiłem cię w zakłopotanie?- Wyszeptał jej do ucha. Wzdrygnęła się. Żołnierz domyślił się o czym myśli jego partnerka. Ciągle męczą ją koszmary w nocy, budzi się z krzykiem i płaczem. Bardzo przeżywa całą sytuację z Czachą.
Z: Nie myśl o tym. Czas zapomnieć. - Musnął jej ciepłe wargi. Czuł jak serce brunetki mocno bije.
K: Masz rację. - Teraz ona musnęła go. Pocałował policjantkę uśmiechając się. Oderwali się od siebie, kiedy usłyszeli gwizdy i oklaski. Zaczerwieniła się. Zane śmiał się głośno.
G*: Gorzko! Gorzko!- Ludzie zaczęli powtarzać i klaskać. Antyterrorysta odwrócił się do Kate.
Z: Nie mamy wyjścia. Oni nam nie odpuszczą.
K: Za co!- Jej twarz przybrała charakterystyczny grymas. Nachylił się nad twarzą Kate i popatrzył w jej ciemne oczy. Objął jej buzię w dłonie i czule pocałował. Kate oddała się pocałunkowi zapominając o ludziach na sali. Kiedy skończyli pomachali reszcie i wyszli z lokalu. Zane co jakiś czas zerkał na zegarek. Kilka razy przyłapała go na tym policjantka. Za setnym razem nie wytrzymała.
K: Spieszy ci się gdzieś?
Z: O czym ty mówisz?- Głową wskazała zegarek. Nerwowo zaśmiał się.
K: Dziwnie się zachowujesz.
Z: Ja?- Udał zdziwienie.
K: Tak, odkąd wyszliśmy ciągle gapisz się na zegarek i telefon. Chcesz mi coś powiedzieć?- Zerknęła na jego wystraszoną twarz.
Z: Teraz to ty bredzisz. Masz ochotę na spacer?
K: Ale taki niedługi. - Złapał za rękę policjantkę i szli patrząc w gwiazdy i góry. Zane co jakiś czas opowiadał jej jakąś anegdotkę. Jej śmiech koił jego nerwy.
K: Masz bardzo dużo wspomnień z Zakopanego!
Z: To prawda, kocham to miejsce, ale jednak jeszcze bardziej kocham Kraków.
K: Mieszczuch z gór?- Zapytała ze złośliwym uśmiechem na twarzy. Już chciał jej coś niemiłego odpowiedzieć, ale zadzwonił telefon. Zerknął na wyświetlacz.
Z: Muszę odebrać, to pilne.- Kiwnęła głową i mężczyzna oddalił się kawałek. Obserwując go ulepiła wielką kule śnieżną i w momencie kiedy tylko stanął do niej plecami rzuciła kulkę prosto w głowę ateka.Szybko się odwrócił i zobaczył śmiejącą się Kate. Nie myśląc wiele schował telefon i pobiegł w jej stronę. Z piskiem zaczęła uciekać. Nie miała jednak szans z żołnierzem. Złapał ją w tali.
Z: Teraz jędzo uciekasz?
K: Nie uciekam.
Z: Ale kłamca! A co robiłaś?
K: Przyspieszyłam troszeczkę, bo mi zimno.- Odwróciła się do niego przodem i cmoknęła w policzek. Puścił ją.
Z: Jesteś strasznie dożarta.- Stwierdził. Popatrzyła na niego gniewnie.
K: To sobie zmień na niedożartą.
Z: Pomyślę o tym.- Strzeliła go w ramię.
Z: Za co!?
K: Za to, że jestem jędzą.- Odpowiedziała z uśmiechem. - Za rogu było widać bardzo jasne światło. Zdziwiła się i przystanęła. Obserwowała chwilę miejsce.
Z: Mogę wiedzieć co ty robisz?
K: Patrz jak tam jasno.
Z: I co w tym takiego dziwnego?
K: Przecież tam jest ciemno jak w czarnej dupie! - Zaśmiał się.
K: Nie wierzysz mi! Zane tam jest mostek i twój dom. Doskonale wiesz, że tam jest akurat słabe oświetlenie.
Z: To może sprawdzisz to? Małe śledztwo?
K: I to niby ja jestem jędzą?- Wskazała na siebie palcem i ruszyła zdecydowanym krokiem przed siebie. Za rogu dostrzegła pięknie udekorowany mostek. Ozdobiony milionem światełek choinkowych, które mieniły się odcieniami bieli i żółci. Stanęła zamurowana.
K: Jak pięknie!- Podeszła pod wejście na mostek. Cała powierzchnia mostku była wyłożona delikatnym materiałem w kolorze bordowym, który pięknie odbijał biel śniegu. Poręcze dodatkowo były ozdobione jemiołą i wstążkami. Na twarzy policjantki malował się uśmiech. Zane obserwował ja z daleka. Rozglądnęła się i weszła na mostek. Podziwiała go i lustrowała.
K: Zane! Chodź szybko! Zrobimy sobie zdjęcie póki nikt nas nie widzi. - Powoli szedł w jej stronę. Czuł jak żołądek podchodzi mu do gardła. Jeszcze nigdy nie był tak zdenerwowany.
K: Ależ pięknie! Cudowny widok. Ktoś się postarał. - Wsłuchiwała się w szum wody z zamkniętymi oczami. Zane wykorzystał okazję i wyciągając z kieszeni małe pudełeczko klęknął. Stała do niego tyłem.
Z: Kate...Podoba ci się?- Starał się zebrać do kupy.
K: Tak! No chodź! Zanim nas ktoś pogoni! - Wyciągnęła telefon i odwróciła się. Zakryła ręką usta.
K: Co ty robisz?- Wykrztusiła z siebie.
Z: Staram ci się oświadczyć, ale mnie olewasz...- Odwrócił głowę w bok.
K: Ty to wszystko przygotowałeś?- Zapytała z niedowierzaniem.
Z: Tak, przy pomocy dobrych ludzi. I przygotowałem przemowę dla ciebie, ale z nerwów i zimna, ale głównie z nerwów zapomniałem języka w gębie. A to zdarza mi się rzadko... Nie chcę być pospolity i zapytać czy wyjdziesz za mnie i uczysz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na całym świecie, bo już to zrobiłaś, ale czy zechcesz ze mną spędzić resztę swojego życia i powierzyć mi twoje drogocenne zaufanie? Bo ja wiem, że chcę być z tobą do końca życia, troszczyć się o ciebie i być przy tobie. Jesteś dla mnie największym skarbem. Zamieniłaś i uczyniłaś ze mnie lepszego mężczyznę, który nauczył się kochać i być kochanym. Nie będę ci obiecywać złotych gór ani gwiazdki z nieba, ale obiecam ci tylko jedno... Nigdy cię nie skrzywdzę i będę twoim powiernikiem. Będę cię chronić nawet za cenę własnego życia... Chcę, żebyś była przy mnie szczęśliwa, codziennie się śmiała i budziła się w moich ramionach w poczuciu bezpieczeń...- Nie skończył, ponieważ kucnęła naprzeciw niego ze łzami w oczach.
Z: Jak zawsze doprowadzam cię tylko do łez...- Chciał schować pudełeczko, ale złapała go za dłoń.
K: Już raz słyszałam, podobne słowa...- Przypomniał sobie, że była zaręczona z Samem. Musiał wywołać w niej złe wspomnienia.
Z: Przepraszam cię... Wygłupiłem się... Nie chciałem...-Zatkała mu dłonią usta.
K: Strasznie dużo mówisz... Nie pozwolisz mi dojść do zdania. Mogę?- Kiwnął twierdząco głową.- Całą sytuację z okna obserwowała mama Zana i Ashley.
A: Co ona robi?
Di: Czyżby mój syn nawalił?
D: A dajcie im czas! I nie stójcie tak w tym oknie!- Wtrącił się Danny, który sam stał przy oknie.
A: Powiedział ten co sam przykleił się do szyby!- Skwitowała męża.
K: Jak już mówiłam raz już słyszałam podobne słowa, ale wiem że twoje są prawdziwe i szczere i wiem, że gdybym chciała gwiazdkę z nieba to byś się postarał i mi ją dał. Ale nie tego pragnę. Chcę, żebyś przy mnie był i żebyś dalej otaczał mnie troską i żebym dalej czuła się wyjątkowo bezpiecznie. Pragnę tylko żebyś mnie kochał. - Odsunęła rękę od ust ateka. Zane uśmiechnął się do niej i wyciągnął z pudełeczka pierścionek.
K: Chwila! - Wstała.
Z: Co?
K: Gdzie twoje zapewnienie i to pospolite zdanie?- Zaśmiał się.
Z:  Kocham cię zołzo najbardziej na świecie i nic tego nie zmieni! Będę przy tobie do końca mojego życia przy tobie czy ci się to podoba czy nie!- Wykrzyczał z całej siły. Zmieszała się.
Z: I teraz pospolite zdanie specjalnie dla mojej piękniej zołzy "Czy zechcesz mnie uczynić najszczęśliwszym mężczyzną na całym świecie i zostaniesz moją żoną?"
K: Mówiłeś, że już jesteś szczęśliwy!? Kłamałeś?
Z: Na litość! Kolana zaraz mi odpadną.
K: Cierp ciało! - Posłała mu wredny uśmiech.
Z: Masz rację. Chciało! Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną, Panią Stone?- Wyciągnął w jej stronę pudełeczko.
K: Tak! - Łzy ciurkiem popłynęły jej po policzkach. Zane wstając objął i namiętnie pocałował Kate.
Di: Udało się!- Sama płakała. Ashley dołączyła do niej w płaczu.
Z: Pamiętasz jak mówiłem ci zołzo, że nie mogę umrzeć dopóki nie zrobię jednej rzeczy?
K: Tak?
Z: Teraz mogę umrzeć ze szczęścia! Bo moja jedyna i niepowtarzalna zołza wkrótce będzie nosić moje nazwisko!
K: Zawsze mogę zerwać.
Z: Ty wredna.- Pocałowała go.
K: Ale jako, że jestem wredną zołzą to będziesz się ze mną męczyć długie lata Stone! I to czy ci się podoba czy nie!

Komentarze