Rozdział 45

Środa 7.08.2012 godz. 10:15

Zane wyjątkowo szybko dochodził do zdrowia. Lekarze twierdzili, że szybka regeneracja sił spowodowana jest jego wyszkoleniem. Zarówno tym fizycznym jak i psychicznym.
R: Masz coraz lepsze wyniki.
Z: Kiedy wyjdę?
R: Poleżysz jeszcze trochę. Teraz w główniej mierze musimy się skupić na twojej ręce i monitorować wyniki.
Z: Jeszcze szybciej leczenie poszło by mi w domu.
R: Może z tą ręką, po 2 resuscytacjach od razu pójdziesz na poligon?- Zapytał kąśliwie. Zane wyraźnie się skrzywił. Nie spodobała mu się ta uwaga.
R: Wybacz Zane, ale chce mieć pewność, że sobie poradzisz w pracy i w życiu. Wiem, że leżenie tutaj nie jest najciekawszym doświadczeniem, ale musisz zrozumieć ty jak i Kate, że mieliście dużo szczęścia.
Z: Rozumiem. I dzięki za wszystko.- Lekarz opuścił w ciszy pomieszczenie. Antyterrorysta wstał powoli z łóżka. Podszedł do okna. Patrzył dłuższą chwilę w dal. Przed sobą miał obraz kliku drzew i jakiś krzaków. Zerknął na zegarek. Uświadomił sobie, że zaraz przyjdzie do niego dowódca.Przypomniał sobie ich wczorajszą rozmowę. Przełożony był jakiś dziwny i pytał go o Kate. Miał w głowie coraz większy mętlik. A ostatnie zdanie dowódcy o rozmowie w cztery oczy bez informowania kogokolwiek nawet mamy czy Kate o jego powrocie i odwiedzinach pogłębiało jego wątpliwości. Słysząc otwierające się drzwi szybko się odwrócił.
BP: Jak zwykle uważny! - Podszedł do podwładnego i go objął.
Z: Ktoś mnie tak wyszkolił! Miło pana widzieć pułkowniku!
BP: Wzajemnie kapitanie! Jak zdrowie? - usiedli przy małym stoliczku w sali.
Z: A dziękuję coraz lepiej. Ciężko jest wykończyć żołnierza JWK!
BP: To prawda.
Z: Gdzie teraz byłeś? I skąd ta tajemniczość w naszym spotkaniu?- Zane bez ogródek przeszedł do sedna spotkania. Parker zaśmiał się.
Z: Co cię tak bawi pułkowniku?
BP: Nawet nie wiesz jak bardzo przypominasz mnie za młodu.
Z: Uznam to za komplement.
BP: To jest komplement, Stone. Ale do sedna...- Przerwał im dźwięk smartfona ateka. Żołnierz zerknął na wyświetlacz.
Z: To moja dziewczyna, muszę odebrać.
BP: Dobrze, ale jak coś to każ jej nie przyjeżdżać.
Z: I co jej powiem?
BP: Że masz jakieś badania i spotkanie z rehabilitantem. - Kiwnął głowa i odebrał.
K: Cześć.
Z: Hej. Co tam kochanie?- Było mu trochę niezręcznie widząc jak bacznie przygląda się mu dowódca. Analizował każdy gest i każde słowo Zana.
K: Wpadnę do ciebie za jakieś półtorej godzinki i chciałam zapytać, czy nie potrzebujesz czegoś z domu, albo ze sklepu?
Z: Yyyy kochanie... Nic nie potrzebuję
K: Zane, nie będę jeździć po 10 razy! Masz jedyną opcję na zastanowienie się!
Z: Wiesz, że leżę chory w szpitalu a ty na mnie krzyczysz?- Zapytał zaczepnie, sprawiało mu radość delikatne dokuczanie Kate. Wyobraził sobie jej złość i irytację wymalowaną na twarzy.
K: Właśnie się zastanawiam po jakiego grzyba wypłakiwałam sobie oczy! 5 sekund! Raz!
Z: Okej zołzo! Chce coś do poczytania, jakąś prasę i ewentualnie możesz przywieźć mi laptopa. Ale nie spiesz się, bo mam dziś kilka badań i spotkanie z rehabilitantką. Chcą ustalić ze mną jakiś program czy coś w tym stylu. I to trochę dziś potrwa, a potem chce się zdrzemnąć. Więc nie ma sensu, żebyś przyjeżdżała tak szybko. - Czuł, że pogrąża się w kłamstwie.
K: Jakie masz badania? Nic nie wiem.- Zapytała lekko zdenerwowana.
Z: Kate. Muszę kończyć, bo właśnie idzie do mnie lekarz. Zadzwonię za jakieś 2 godziny i pogadamy, co?
K: Jasne!
Z: Kocham cię wredna zołzo!
K: Część.- Rozłączyła się. Parker siedział z lekkim uśmiechem na twarzy. Zane napił się zdenerwowany wody. Zaschło mu w gardle. Nie lubił okłamywać ukochanej.
BP: Czemu mówisz do swojej dziewczyny, zołzo?- Zobaczył na twarzy wesoły uśmieszek podwładnego.
Z: Kiedy się poznaliśmy to była dla mnie złośliwa i wredna. Ciągle miała dla mnie jakąś kąśliwą uwagę. I tak zaczęła się era zołzy w moim życiu. Nawet teraz nie odpuści sobie wrednego komentarza...
BP: Tak szczerze, to kochasz ją?
Z: Poznałeś Kate?
BP: Tak.
Z: Więc poznałeś tym samym najbardziej niezwykłą kobietę na tym świecie, która zmieniła całe moje życie. Jest moim największym szczęściem.- Parkerowi przypadła do gustu ta odpowiedź. Było widać, że mówi całkiem szczerze.
BP: Prawda. Jest bardzo sympatyczną i dobrą osobą. Chyba masz wobec niej poważne zamiary, co?
Z: To aż tak widać?- Speszył się. Parker pokiwał głową.
Z: Planuję oświadczyć się Kate. - Pułkownik zamarł.
BP: Mówisz to poważnie?
Z: A czemu by nie? Jest najważniejszą osobą w moim życiu, wiele razem przeszliśmy wzlotów i upadków. Sam powiedziałeś, że jest wspaniała. Ano właśnie! Dlaczego kazałeś mi okłamać Kate? I co tutaj robisz?
BP: Sądzę, że skoro chcesz się oświadczyć Kate to powinniśmy poważnie porozmawiać.
Z: Jesteś jakiś dziwny.- Bacznie obserwował przełożonego.
Z: Kate coś ci zrobiła?
BP: Wręcz przeciwnie.- Antyterrorysta zirytował się. Szczęka w jednej chwili nabrała zadziornego wyrazu.
BP: Powinieneś coś o nas wiedzieć...- Szukał odpowiednich słów.
Z: O was? Co do cholery!? - Dowódca wyraźnie zamyślił się.
BP: Nie chciałem, żeby w niej uczestniczyła, bo wystarczająco dużo już przeze mnie się nacierpiała. Teraz ja muszę wziąć odpowiedzialność.
Z: Nie rozumiem? Co jest grane? Co was łączy!? Przestań chrzanić jakieś bzdurne gadki tylko mów!
BP: Nie irytuj się. Tylko słuchaj uważnie. Później odpowiem na twoje pytania. Jasne?
Z: Ta. - Przeszywał wzrokiem przełożonego. Miał coraz więcej obaw.
BP: Kate i ja jesteśmy rodziną...
Z: Rodziną...- Powtórzył z niedowierzaniem.
BP: Tak. Jest córką mojego brata. Jestem jej wujkiem chrzestnym. Chociaż nie powinienem nim być... - Do sali weszła Kate.
Z: Znowu kłamała!- Poczerwieniał. W jednej chwili pobladła. Zane gniewnie patrzył na jej przerażoną twarz. K: Jak mogłeś! - Popatrzyła w oczy wujka i wybiegła z sali. Parker nawet nie drgnął. Zwrócił się do zdenerwowanego ateka.
BP: Wiem, że to jest dla ciebie ogromne zaskoczenie, ale ona nie wiedziała że służysz pod moimi skrzydłami i jakim jesteś żołnierzem. Dla niej to też ogromne zaskoczenie. Tym bardziej, że mnie nienawidzi...
Z: Co?
BP: Nigdy jej nie powiedziałeś, że jesteś żołnierzem JWK. Gdyby wiedziała to by nie było tej całej sytuacji. Nie wiń tylko jej.
Z: Mogła powiedzieć, że ma wujka w wojsku!
BP: Zanim ją osądzisz to pozwól, że coś ci opowiem. Zrozumiesz dlaczego nie mówiła o mnie. Całą winę biorę na siebie.Skrzywdziłem ją nie bardziej niż ci wszyscy wasi przestępcy... -
Z: Co jej zrobiłeś!?- Zapytał chłodno.
BP: Odtrąciłem ją... Obiecywałem jej ojcu, że zawsze będę dla niej wsparciem i zaopiekuję się nią i nie pozwolę jej nikomu skrzywdzić... Nie dotrzymałem obietnicy. - Popatrzy w dal. Zane powoli gubił się.
BP: Nigdy sobie nie wybaczę tego jak potraktowałem i odepchnąłem Katie.
Z: Mów co jej zrobiłeś!?- Zdenerwował się. Nie podobały mu się słowa wujka Kate.
BP: Kiedy po śmierci taty szukała wsparcia i chciała się wypłakać to jej ciągle powtarzałem, że jest żałosna... Nie powinna się użalać nad sobą a ojciec byłby nią rozczarowany. Kiedy jej matka staczała się a Kate błagała o interwencję to twierdziłem, że to jej wymysł i powinna się dostosować... Boże jakim ja jestem draniem! Zamiast pocieszyć biedne dziecko to ciągle powtarzałem jej żeby była twarda i nie okazywała smutku ani swoich słabości bo to nikogo nie interesuje... - Głos mu się zachwiał. Zane nie wierzył w to co słyszy! Jego dowódca! Jego ideał tak bardzo skrzywdził niewinną Kate.
Z: Jak możesz patrzeć się jej w oczy? To potworne co jej zrobiłeś!
BP: Wiem... Nie mam prawa nazywać się jej wujkiem. Teraz zrozumiałem jak bardzo cierpiała całe życie... Jej chłodny i wyrafinowany charakter jest tarczą obronną i maską przed zranieniem. Po tylu zranieniach i ranach od rodziny, byłego chłopaka czy pracy... Po prostu się broni i ukrywa większość emocji udając niewzruszoną...A w głębi serca bardzo krwawi... I sądzę, że tylko przy tobie ją zdejmuję i może być sobą. Przy tobie oddycha pełną piersią i tylko tobie ufa. Jesteś jedyną osobą, która dostrzegła jej ból i cierpienie. Zdjąłeś z niej ogromny ciężar i trwasz przy niej w trudnych chwilach... Za to ci bardzo dziękuję, że moja bratanica jest przy tobie szczęśliwa. Godnie się nią zajmujesz, chronisz i mówisz o niej z ogromnym szacunkiem. Zasłużyła na wszystko co najlepsze. Dlatego nie odpychaj jej przeze mnie, bo to będzie dla niej ogromny cios... Proszę cię chroń moją Kate i otocz ją należyta miłością, której nie doświadczyła od najbliższej rodziny.- Otarł łzę. Żołnierze patrzyli na siebie długi czas w milczeniu. Zane zacisnął pięść. Nie potrafił pogodzić się z tym co powiedział jego przełożony. Jak bardzo można skrzywdzić swoją rodzinę.
Z: Wiesz ile ona znaczy dla mnie i jak bardzo ją kocham i jakie mam wobec niej zamiary. Nie potrzebuje twojej prośby ani zgody na opiekę nad Kate. Wiem co mam robić, nie musisz mi mówić. I nawet nie pytam cię o inne zgody. Chcę tylko wiedzieć jedno, czy Kate ci wybaczyła?
BP: Dlaczego pytasz?- Kate ciurkiem płynęły łzy po twarzy. Słysząc rozmowę mężczyzn.
Z: Liczę się ze zdaniem Kate. Skoro ci nie wybaczyła to znaczy, że nie mogę ci ufać i wrócić do jednostki. - Zapadła grobowa cisza. Policjanta wie jak służba jest dla niego ważna. Nie może dopuścić do rezygnacji. Weszła do sali.
K: Wybaczyłam.- Przytuliła wujka.
K: Nie przepraszaj mnie już. Dzięki tobie mam pracę, którą kocham.- Zane zgłupiał.
K: Wujek wstawił się za nami u Starego i dzięki niemu nie straciliśmy pracy. - Wytłumaczyła blondynowi.
Z: W takim razie mam nadzieję, że moja relacja z Kate nie wpłynie na moją dalsza pracę w wojsku?
BP: Wręcz przeciwnie! Zamierzam dać ci odpowiedni wycisk! I nie licz na taryfę ulgową tylko dlatego, że jesteś z moją bratanicę.- Kate zaśmiała się widząc minę Zana.
Z: Ale sprawiedliwość...
BP: Zostawię was. Jeszcze raz przepraszam za wszystko i dziękuję. Opiekujcie się sobą i Zane do zobaczenia na poligonie! Czekamy!
K: Jedziesz już?
BP: Tak. Muszę wracać do moich.
K: Trzymaj się.- Szczerze pożegnała się z wujkiem. Kiedy wyszedł to atek podszedł niezgrabnie do policjantki, która unikała za wszelką cenę kontaktu wzrokowego.
Z: Masz jeszcze dla mnie jakieś niespodzianki?- Zapytał z uśmiechem.
K: Nie.Nie. Prze...
Z: Ciiiii!- Zatkał jej usta dłonią. Popatrzyła na niego.
Z: Nie masz za co przepraszać. Jesteś wspaniała, że potrafisz przebaczyć krzywdę. To bardzo rzadka cecha. Kocham cię.- Przytulił do siebie policjantkę.

Komentarze