4.

5.03.2014r

Po zajęciach z pierwszej pomocy zgłosiła się do posprzątania sali. To była jedyna okazja, żeby chociaż przez chwilę pobyć w samotności. Mogła w ciszy uporządkować wszystkie myśli. Wkładała do pudełek opatrunki. Z daleka obserwowała ją kapral Monika. Odchrząknęła. Ala zerknęła przez ramię.
A: Co jest?
M: Pamiętasz, że zaraz mamy zajęcia z przystojniakami z JWK?- Alicja w pamięci odtworzyła plan. Skrzywiła się i kiwnęła twierdząco głową.koleżance.
M: Nie spóźnij się. Zajmę ci miejsce obok mnie.
A: Dzięki.- Wróciła do układania pudeł z bandażami w odpowiednich miejscach. Była przerażona myślą zajęć z kapitanem Dawidem. Przypomniała sobie jego lodowate, pozbawione większości uczuć spojrzenie. Zastanawiała się ile widział mężczyzna i czego doświadczył na własnej skórze, że ma tak chłodne oczy.
A: Musiał dużo w życiu przejść... W końcu to żołnierz JWK...- Mówiła do siebie szeptem. W jej głowie ciągle kłębiły się słowa kuzyna.
A: Uważaj. Podpadłaś kapitanowi JWK... Co ja niby takiego mu zrobiłam? Przecież to on we mnie wszedł.- Dalej prowadziła ze sobą cichy monolog. Nie mogła zrozumieć dlaczego akurat ona ma takiego pecha. To już jej 2 pobyt na poligonie i pierwsze kłopoty. Miała ogółem dobry kontakt z przełożonymi jak i kolegami z jednostki. A tu nagle trafia się on...
Prze: Pani sierżant... Pani Sierżant!- Kiedy przełożony krzyknął to w jednej chwili wyrwał drobną brunetkę z zamyślenia. Patrzyła na niego w pełni skupiona.
A: Tak panie majorze?
Prze: Mam do pani prośbę, a raczej rozkaz. Potrzebuję pani na zajęciach terenowych z ratownictwa. Mam słabą grupę a pani radzi sobie świetnie w stresujących sytuacjach. Pokażesz im sierżancie jak ma wyglądać porządna akcja.
A: Ale ja mam zajęcia teraz panie majorze z negocjacji.
Prze: Rozumiem, z kim?
A: Z żołnierzami JWK.
Prze: Załatwię to z nimi. Jesteś zwolniona przez dowódcę. - Posłał jej uśmiech. Usiadła na parapecie. Z jednej strony była zadowolona, że zaczynają dostrzegać jej potencjał w jednostce, ale z drugiej strony przerażała ją myśl o opuszczeniu zajęć u kapitana.
A: I co mam zrobić?- Złapała się za łańcuszek, na którym był krzyż.
Prze: Pani sierżant, zapraszam. - Nie chcąc dać po sobie, że się waha wstała i pewnym siebie krokiem ruszyła za przełożonym.

Komentarze