12.03.2014
Zmęczona
rzuciła się na łóżko. Zaraz jednak wstała wystraszona. Nie może przecież spać
bez wyczyszczenia glanów. On jej nie podaruje. Ociężale wygramolila się z łóżka
i namoczyła szmatę. Usiadła na podłodze i wzięła do ręki but. Myła go
zmęczona. Dłuższą chwilę przyglądał się jej porucznik Kuba Dudek. Zauważyła
padający cień z okna. Podniosła głowę.
A: Coś
się stało, panie poruczniku?- Wyszeptała. Podszedł kilka kroków. Patrzył jak
próbowała z ogromnym wysiłkiem i bólem wstać.
J: O
to samo chciałem zapytać ciebie poruczniku? - Zmarszczyła brwi. Nie wiedziała o
co chodzi mężczyźnie, czyżby znowu coś zrobiła źle? Pokazał jej drzwi. Ruszyła
na palcach za nim.
J: Co z
pani nogami?
A: Nic. -
Próbowała się uśmiechnąć.
J: Mi nie
musisz kłamać. Widzieliśmy krew na korytarzu. - Skrzywiła się.
A:
Przepraszam, posprzątam jutro. Muszę dokończyć czyścić buty. - Chciała odejść,
ale złapał ją za rękę.
J: Ja naprawdę jestem po twojej stronie, to może zaczekać, wezmę na siebie
odpowiedzialność za te pieprzone glany. Co z twoimi nogami? Twoje zdrowie jest
ważniejsze niż jakieś pieprzone buty.- Badała go wzrokiem.
A: Miałam
obdarte pięty i zerwałam strupy. To wszystko do jutra się zagoi.
K: Na
pewno?
A:
Poruczniku, jestem ratowniczką i wiem co mówię. Proszę się nie przejmować. -
Odmaszerowała, a raczej odkuśtykała na palcach. Kuba wrócił do przełożonego.
J:
Rozdrapała strupy.
D: Więc
to nic poważnego.- Kuba nie mógł uwierzyć w jego oschłość.
J: Mówisz
to serio? Ta dziewczyna zamiast położyć się spać to czyści glany bo jakiś
skończony dupek ją zastraszył. Stoi ledwo żywa, a pomimo tego uśmiecha się i
przeprasza za zakrwawioną podłogę, którą chce umyć.
D: Skoro
ją ubrudziła to w czym problem?
J: Zaraz
stracę do ciebie idioto cierpliwość. Co ci tak w niej przeszkadza?
D:
Szczerze to nie wiem, czemu jestem dla niej taki okropny! To chciałeś usłyszeć?
J: A może
ona ci się podoba?
D: Do
reszty zgłupiałeś? Nie mam czasu na jakieś randki z małolatami. Wystarczająco
dużo mam problemów, żeby sobie dokładać.- Obruszył się.
J: To dobrze, bo akurat ja bardzo chętnie się z nią umówię
po poligonie. - Odszedł. Kapitanowi zrobiło się głupio.
D: Co się ze mną dzieje? - Usiadł poirytowany. Przez Alicję
traci najlepszego kumpla. Nie potrafił zrozumieć dlaczego ona spodobała się
Kubie... To się nie trzymało kupy. Atmosferę w pokoju można było ciąć nożem.
Zaczęły dopadać go wyrzuty sumienia. Kiedy tylko zamknął oczy widział podłogę w
krwi. Nie chciał jej zranić. Otworzył oczy. Zegar wskazywał 1:30.
D: Nie chciałem.
J: Co ty tam mamroczesz? - Obudził się i włączył lampkę.
D: Nie chciałem jej zranić. Chciałem jej tylko pomóc. Nawet
nie wiesz jak jej gość nawtykał...- Kuba usiadł na skraju łóżka tak, żeby
widzieć twarz dowódcy.
J: To dlaczego nie powiedziałeś jej, że chcesz pomóc tylko
dołożyłeś jej?- Zapytał cicho. Dawid nie odpowiedział. Sam chciał znać
odpowiedź. Prawdopodobnie była to jego urażona ambicja. Nie chciał się przyznać
głośno. że kobieta ma rację i jest dobra.
J: Powinieneś ją przeprosić. - Mierzyli się.
J: Albo trochę spuścić z tonu. Nie sądzisz, że ona ma
zadatki na dobrego negocjatora?- Pokiwał twierdząco głową.
D: Co mam zrobić?- Zapytał szczerze kumpla.
J: Sądzę, że to już wiesz sam najlepiej. Liczę, że
postąpisz słusznie.- Zgasił światło i wrócił pod kołdrę na kilka godzin snu.
Komentarze
Prześlij komentarz