10.

12.03.2014

 Zmęczona rzuciła się na łóżko. Zaraz jednak wstała wystraszona. Nie może przecież spać bez wyczyszczenia glanów. On jej nie podaruje. Ociężale wygramolila się z łóżka i namoczyła szmatę. Usiadła na podłodze i wzięła do ręki but. Myła go zmęczona. Dłuższą chwilę przyglądał się jej porucznik Kuba Dudek. Zauważyła padający cień z okna. Podniosła głowę.

A: Coś się stało, panie poruczniku?- Wyszeptała. Podszedł kilka kroków. Patrzył jak próbowała z ogromnym wysiłkiem i bólem wstać.

J: O to samo chciałem zapytać ciebie poruczniku? - Zmarszczyła brwi. Nie wiedziała o co chodzi mężczyźnie, czyżby znowu coś zrobiła źle? Pokazał jej drzwi. Ruszyła na palcach za nim.

J: Co z pani nogami?

A: Nic. - Próbowała się uśmiechnąć.

J: Mi nie musisz kłamać. Widzieliśmy krew na korytarzu. - Skrzywiła się.

A: Przepraszam, posprzątam jutro. Muszę dokończyć czyścić buty. - Chciała odejść, ale złapał ją za rękę.

J: Ja naprawdę jestem po twojej stronie, to może zaczekać, wezmę na siebie odpowiedzialność za te pieprzone glany. Co z twoimi nogami? Twoje zdrowie jest ważniejsze niż jakieś pieprzone buty.- Badała go wzrokiem.

A: Miałam obdarte pięty i zerwałam strupy. To wszystko do jutra się zagoi.

K: Na pewno?

A: Poruczniku, jestem ratowniczką i wiem co mówię. Proszę się nie przejmować. - Odmaszerowała, a raczej odkuśtykała na palcach. Kuba wrócił do przełożonego.

J: Rozdrapała strupy.

D: Więc to nic poważnego.- Kuba nie mógł uwierzyć w jego oschłość.

J: Mówisz to serio? Ta dziewczyna zamiast położyć się spać to czyści glany bo jakiś skończony dupek ją zastraszył. Stoi ledwo żywa, a pomimo tego uśmiecha się i przeprasza za zakrwawioną podłogę, którą chce umyć.

D: Skoro ją ubrudziła to w czym problem?

J: Zaraz stracę do ciebie idioto cierpliwość. Co ci tak w niej przeszkadza?

D: Szczerze to nie wiem, czemu jestem dla niej taki okropny! To chciałeś usłyszeć?

J: A może ona ci się podoba?

D: Do reszty zgłupiałeś? Nie mam czasu na jakieś randki z małolatami. Wystarczająco dużo mam problemów, żeby sobie dokładać.- Obruszył się.

J: To dobrze, bo akurat ja bardzo chętnie się z nią umówię po poligonie. - Odszedł. Kapitanowi zrobiło się głupio.
D: Co się ze mną dzieje? - Usiadł poirytowany. Przez Alicję traci najlepszego kumpla. Nie potrafił zrozumieć dlaczego ona spodobała się Kubie... To się nie trzymało kupy. Atmosferę w pokoju można było ciąć nożem. Zaczęły dopadać go wyrzuty sumienia. Kiedy tylko zamknął oczy widział podłogę w krwi. Nie chciał jej zranić. Otworzył oczy. Zegar wskazywał 1:30.
D: Nie chciałem.
J: Co ty tam mamroczesz? - Obudził się i włączył lampkę.
D: Nie chciałem jej zranić. Chciałem jej tylko pomóc. Nawet nie wiesz jak jej gość nawtykał...- Kuba usiadł na skraju łóżka tak, żeby widzieć twarz dowódcy.
J: To dlaczego nie powiedziałeś jej, że chcesz pomóc tylko dołożyłeś jej?- Zapytał cicho. Dawid nie odpowiedział. Sam chciał znać odpowiedź. Prawdopodobnie była to jego urażona ambicja. Nie chciał się przyznać głośno. że kobieta ma rację i jest dobra.
J: Powinieneś ją przeprosić. - Mierzyli się.
J: Albo trochę spuścić z tonu. Nie sądzisz, że ona ma zadatki na dobrego negocjatora?- Pokiwał twierdząco głową. 
D: Co mam zrobić?- Zapytał szczerze kumpla.
J: Sądzę, że to już wiesz sam najlepiej. Liczę, że postąpisz słusznie.- Zgasił światło i wrócił pod kołdrę na kilka godzin snu.

Komentarze