12.

13.03.2014


J: Kapitanie dowódca JWK na linii.- Podał słuchawkę Dawidowi. Obserwował jak z każdym wypowiadanym słowem dowódcy robił się coraz bardziej zły. 
D: Rozumiem.- Rzucił słuchawką i trzaskając drzwiami opuścił biuro. Porucznik Dudek był zdezorientowany.
D: Muszę się przejść. - Powiedział stanowczo i odszedł. Mimowolnie udał się w stronę bieżni, na której z tego co pamiętał miała zajęcia sierżant Alicja. Z daleka zobaczył drobną kobietę. Uśmiechnął się i oparł o drzewo. Wpatrywał się w nią dłuższą chwilę. Przyłapała go na tej czynności.
D: Co ja robię!?- Zapytał siebie, nie odrywając wzroku od nieco wystraszonej Ali. Poczuł wibracje w telefonie. Grzebiąc w kieszeni natknął się na wisiorek kobiety. Zerknął na wyświetlacz i przyłożył do ucha. Idąc i rozmawiając zobaczył, że biegnie za nim Kuba.
K: Co się dzieje!?
D: Wracasz do jednostki. Jedziesz na ćwiczenia.
K: A co z tobą? Przecież bez ciebie nie poradzimy sobie. Jesteś naszym dowódcą...- Zagrodził mu przejście.
D: Jakoś musicie chłopaki. Bardzo bym chciał być z wami, ale wiesz że teraz to wykluczone. Na następnych będę. A ty jedź i wracaj najszybciej jak możesz. Oszaleje tutaj... - Zerknął za przyjaciela. Zauważył, że kobiety skończyły poranne ćwiczenia i udają się na stołówkę. Porucznik też odwrócił się.
K: Chyba pora na śniadanie, co?- Kapitan w odpowiedzi kiwnął głową. Ruszyli oboje powolnym krokiem.
D: Zaraz po śniadaniu masz się pakować i jechać. Takie są rozkazy. Wrócisz tutaj za 2 tygodnie. - Stanęli w kolejce po posiłek.
K: Mam nadzieję, że nic głupiego nie zrobisz?- Wymownie zerknął na bruneta.
D: Nie wiem, o czym mówisz.- Odwrócił się i zobaczył przed sobą grupkę kobiet.
P: Laski, co się dzieje z Alą?- Zapytała zdyszana jeszcze po biegu kapral Paulina Wnęk. Kapitan wyprostował się.
M: Co masz na myśli?- Ich rozmowa była dosyć głośna, dlatego mężczyźni nie musieli jakoś specjalnie wytężać słuchu.
P: Widziałam jak dziś rano wzięła garść tabletek. Boli ją coś?- Wszyscy popatrzyli w stronę stolika, przy którym siedziała smutna sierżant Mazur. Nic nie jadła. Zamyślona i chyba bez głębszego zastanowienia mieszała łyżką w talerzu.
M: Faktycznie jest jakaś nieswoja. Ola co z jej stopami?
O: Bandażowałam je. Ciągle krwawią. Nie ma szans, żeby w tych warunkach się zagoiły. Zwłaszcza przy jej trybie funkcjonowania.
M: Musi bardzo cierpieć. Też widziałam jak zażywa jakieś tabletki.
O: Oby nie przegięła. Mówiła wam chociaż jak to się stało?
M: Mówiła, że dostała karę.
P: Alicja i kara? Niemożliwe! To jakieś nieporozumienie. Ten kto jej dał karę to musi być bez serca!- Kuba prychnął i spojrzał spode łba na przełożonego, który nic nie powiedział. W głębi serca był poruszony całą sytuacją tym bardziej, że chciał pomóc Ali. Patrzył na filigranową kobietę. Teraz zrozumiał, czemu tak źle reaguje na jego osobę. Ciągle boi się, że ją znowu skrzywdzi.
O: Zeszłej nocy widziałam jak przyszła i czyściła buty. Jak położyła się to musiała wstać. Nie wiem czy od 3 dni przespała 8 godzin. Ciągle wszystkim pomaga... Nie rozumiem za co mogła dostać karę...
K: Ja też tego nie rozumiem. Musi jej być ciężko.- Szepnął do kolegi.
D: Daj mi zjeść w spokoju. - Wziął tackę do ręki.
K: To ty możesz jeszcze jeść... Jesteś faktycznie bez serca. - Zignorował słuszną uwagę.
P: Niepokoi mnie jej zachowanie.
M: To znaczy?
P: Ciągle biega, goni, pracuje ponad siły, godzi studia, praktyki, wojsko i parce, nie je, nie śpi...
O: Powinna odpocząć.- Do stolika Ali podszedł mężczyzna. Dawid zastanawiał się czy to z nim kłóciła się.
M: Może Tomek przemówi jej do rozumu. Dawid zapamiętał teraz już twarz i imię. Bacznie ich obserwował. Idąc do stolika. Alicja zauważyła, że jest obserwowana przez kapitana. Speszona odwróciła wzrok i wstała. Przypomniała sobie o zakazie rozmów z mężczyznami. Bała się kolejnych kłopotów. Minęła kuzyna.
M: Nic nie zjadłaś!- Monika krzyknęła za nią.
A: Nie jestem głodna. Muszę wyjść. - Szybkim krokiem przeszła koło stołu żołnierza JWK ze spuszczoną głową.
K: Dupek. Nawet nie masz odwagi przyznać się do błędu i do tego że ją zraniłeś...- Zaraz za nią wyszedł chorąży Tomek, co nie umknęło uwadze kapitana. Stała przed stołówką. Zacisnęła mocno pięści. Kuzyn wpatrywał się w jej wycieńczoną twarz.
T: Czemu kulejesz? Co się dzieje?- Zaśmiała się kpiąco. 
A: Nie interesuj się.- Zbyła go.
T: Pytam poważnie, co się z tobą dzieje?- Nie dał się jej tak łatwo spławić.
A: O to samo mogę zapytać ciebie!? Czy to nie ty czasem mi powiedziałeś, że mnie nie znasz?
T: Poniosło mnie... Przepraszam. Ala ja nie zmienię zdania, że lepiej by było gdybyś odeszła.- Kapitan Nowak odchrząknął. Patrzyła przestraszona jak żołnierz podchodzi w ich stronę. Była pewna, że znowu wszystko słyszał.  
D: Pan chorąży chyba się troszeczkę pomylił! - Stanął blisko twarzy Tomka, który znieruchomiał.  
D: Kim do cholery jesteś, żeby mówić czy ktoś się nadaje czy też nie?- Patrzył na niego z pogardą. Ala zastanawiała się co ma zrobić. 
D: Nic nie odpowiesz? Wczoraj słyszałem, że jesteś bardziej wygadany! Potrafiłeś złamać regulamin, który zakazuje kontaktów z płcią przeciwną i do tego nie grzeszyłeś słownictwem. - Tomasz patrzył na niego i nic nie mówił.
D: Zdziwiony? Słyszałem całą waszą rozmowę i ostrzegam cię, że jeszcze raz będziesz się znęcać nad kimkolwiek z jednostki albo zmuszać ich do odejścia to sam wylecisz. Gwarantuje ci to. A te plotki przy tym co zrobię z tobą to nic! Zrozumiałeś chorąży!? - Porucznik Jakub dołączył do nich. 
D: Odpowiadaj jak cię pytają!? Chyba, że już teraz chcesz wylecieć na zbity pysk jak to wczoraj mówiłeś!- Ala widziała, że Tomek nie złamie się. 
A: Ja... Kapitanie...- Starała się zebrać do kupy. Porucznik złapał ją za nadgarstek i pokiwał przecząco głową. Dał jej do zrozumienia, że ingerencja to zły pomysł.
T: Przyjąłem panie kapitanie.- Zamarła. Czy właśnie Tomek przyznał się? 
D: Możesz odejść. Od teraz będę ci się bacznie przyglądać.- Chorąży z pogardą popatrzył na zawstydzoną Alę. Dawid gwałtownie odwrócił się do niej. Poderwała się. 
D: A co do ciebie...- Nie skończył mówić, ponieważ Ala domyślając się że dostanie karę schyliła się i poprawiła wiązania glanów. 
D: Co robisz sierżancie?
A: Wiem do czego pan kapitanie zmierza...- Kucnął przed nią i złapał ją za ramię.
D: Nic nie wiesz. Wstawaj.- Polecił kobiecie, która z ogromnym trudem wstała. Kuba asekurował ją. Podziękowała mu.
D: Chciałem, żebyś sierżancie poszła do lekarza.
A: Nie trzeba.- Zirytował się jej upartością. Machnął ręką i odszedł. Sama też nie stała za długo. Zobaczyła, że wszyscy przyglądali się tej scenie. Zrobiła kilka chwiejnych kroków i upadła. Monika i Ola szybko podbiegły do niej. Dawid i Kuba w jednej chwili odwrócili się w stronę zamieszania. 
D: Cholera... - Pomógł wstać zmęczonej i pełnej emocji Ali. Otrzepała się. 
M: Co się stało?
A: Potknęłam się... - Lekko uśmiechnęła się. Liczyła, że nikt nie zauważy jej kłamstwa. Monika zwróciła się puszczając Alicję do kapitana, który nie spuszczał wzroku drobnej kobiety.

M: Dziękujmy panie kapitanie za pomoc.- W jednej chwili Ali zrobiło się ciemno przed oczami. Mężczyzna w ostatniej chwili złapał upadającą sierżant. Podtrzymał nieprzytomną brunetkę. której urwał się film.

Komentarze