15.03.2014
Raz jeszcze sprawdziła bagażnik. Musiała mieć pewność, że wzięła ze sobą wszystkie potrzebne rzeczy.
D: Możemy jechać?- Znudzony opierał się o drzwi samochodu.
A: Chwilkę...- Sprawdziła apteczkę i kiwnęła twierdząco głową. Podszedł, żeby zamknąć bagażnik. Bez słowa wsiadła i zapięła pasy. Zanim odjechali Dawid wpisał w GPS adres szkoły, do której zmierzali. Alicja w czasie drogi zaciekawiona wpatrywała się w malownicze widoki, które nieco były ponure przez pogodę.
D: Wracasz dziś sierżancie do domu. Cieszysz się?- Oderwała się od szyby. Chwilę milczała. W lusterku zauważył, że ma delikatny makijaż.
A: Tak, ale nie wiem czy to powód do radości...- Zerknął na jej nieobecną twarz. Była dziś wyjątkowo zamyślona. Ciekawiło go, co pochłonęło całe skupienie kobiety.
D: Czemu? Chyba każdy marzy o powrocie do domu.- Starał się zagadać.
A: Niby tak, ale to że wracam do domu nie oznacza że będę się obijać cały dzień. Muszę nadrobić zaległości na uczelni, odbyć praktykę zawodową i przyszykować się na egzamin z negocjacji. - Westchnęła ciężko.
D: Trochę tego jest. Nie za dużo?- Musiał przyznać, że te małe barki dużo dźwigają. Uśmiechnęła się.
A: Nie. Jeśli tylko opracuję dobry plan to wszystko uda się mi pogodzić. I nawet znajdzie się czas na kilka przyjemności.
D: O której masz pociąg?
A: O 16:30. - Zerknął na zegarek.
D: Rozumiem. Nie spóźnimy się. - Skupił się na prowadzeniu. Obserwowała go.
A: Dziękuję. Daleko jeszcze? - Ziewnęła. Na chwilę zamknęła oczy. Była zmęczona pomimo, że dwa dni odpoczywała. Przez ból w stopach nie potrafiła się odprężyć.
D: Jakieś 45 minut.- Ignorując kierującego kapitana rozsiadła się w miarę wygodnie jak na warunki samochodowe. Nie wiedziała nawet kiedy, ale zasnęła. Żołnierz pokiwał głową i włączył cicho radio. Co jakiś czas tylko zerkał na śpiącą Alę. Wyglądała delikatnie. Przypominała mu krucha filiżankę, ale tylko z wierzchu bo w środku była jak mosiądz. Twarda i niezależna. Z zamyślenia wyrwała go melodia wychodząca ze smartfona. Ocknął się i niezgrabnie wyciągnął z kieszeni telefon. Widząc, kto dzwoni zjechał do lasu. Zaparkował. Po cichu wysiadł i odebrał. Rozmawiając szedł przed siebie. Znacznie oddalił się od auta. W tym czasie obudziła się Alicja. Rozglądnęła się. W stacyjce były kluczyki, ale nigdzie nie mogła dostrzec kapitana.
A: Co jest?- Powoli wysiadła. Zrobiła kilka kroków do przodku i przystanęła. Las wydawał się duży. Zastanawiała się co powinna zrobić. Iść szukać kapitana, czy czekać w samochodzie. Zawiał wiatr. Poczuła zapach drzew. Wzięła kilka głębszych wdechów. Było przyjemnie jak na te dziwne okoliczności. Nawet nie zauważyła kiedy stanął bok niej rozzłoszczony Dawid.
D: Co ty do cholery robisz?- Zapytał wyraźnie zdenerwowany. Uznała, że nic nie trwa wiecznie a w szczególności dobry humor kapitana.
A: Nie czuje pan kapitanie?- Zapytała cicho. Stanął i gniewnie wpatrywał się w spokojną twarz kobiety.
D: Nie. Wsiadaj.
A: Ale gbur.- Powiedziała pod nosem i posłusznie wykonała polecenie. Teraz siedziała jak na baczności widząc jak mocno zaciska dłonie na kierownicy. Nic nie mówiła ani nawet nie ruszała się, żeby nie wywołać sprzeczki. Wolała zachować ostrożność. Ujrzała przed sobą zabudowania. To dobry znak, że zbliżają się do celu.
D: To tutaj. - Dalej był zdenerwowany. Miał zaciśniętą szczękę. Popatrzyła na szkołę. Wyglądała na przyjemną.
A: Ładna szkoła.- Nic nie odpowiedział tylko wypakował wszystkie rzeczy. Zabrała fantoma, który był dosyć ciążki. Do drugiej ręki zabrała apteczkę, laptopa kapitana. Pod pachę schowała niemowlę fantoama. Popatrzył na to co robi kobieta. Zataczając się szła przed siebie.
D: Daj mi to.- Podszedł do niej i wyrwał jej z ręki fantoma.
A: Poradzę sobie, poza tym pan jest wyżej stopniem i to nie wypada.- Odwrócił się, a zdezorientowana Ala przystanęła.
D: Teraz to zauważyłaś, że jestem wyżej stopniem od ciebie? Spostrzegawcza jesteś.- Powiedział sarkastycznie. Cofnęła się.
D: Same z tobą problemy.- Zabrał z ręki wystraszonej Ali laptopa i apteczkę. Spuściła głowę.
A: Przepraszam. - Zastanawiał się za co go przeprasza?
D: Chodź, bo w innym wypadku spóźnisz się na pociąg. - Ruszyła za nim w bezpiecznym odstępie. W szkole zostali przywitani ciepło przez nauczycieli. Przygotowali sale do pokazu.
A: Kapitanie, mamy jeszcze trochę czasu pójdę po coś do picia.
D: Dobry pomysł. - Wstał i przeciągając się ruszył za drobną brunetką. Gdyby nie mundur to by się wmieszała w tłum uczniów. Była nieraz nisza od gimnazjalistek, które nie wyglądały na swój wiek. Wyglądała dosyć zabawnie. Zaśmiał się co zauważyła Ala.
A: Co tak pana rozśmieszyło kapitanie? - Stanęli pod automatem. Wyciągnęła kilka monet i wybrała zieloną herbatę.
D: Nic takiego. - Wyciągnął swój sok i popatrzył na nią rozbawiony. Niepewnie posłała mu uśmiech. Jednak jego twarz znowu przybrała groźnego wyglądu. Nie potrafiła go rozgryźć. Przeszedł koło niej i podszedł do gimnazjalistów, którzy dokuczali jak na jej oko pierwszoklasiście. Złapał jak sądziła lidera całego zamieszania za ramię.
D: Może teraz ja tobie podokuczam co?- Zimnym wzrokiem wpatrywał się w przestraszonego chłopca. Zlustrował jego mundur. Ala uznała to za dobry moment na wkroczenie.
A: Panie kapitanie, to nie jest czas na dokuczanie słabszym. Niech pan zobaczy jaki jest wystraszony. Nie chcemy żeby miał traumę do końca życia.- Mówiła przesadnie słodkim głosem. Koledzy prowokatora parsknęli śmiechem. Dawid mocniej zacisnął palce na barku chłopca.
D: Masz rację, jeszcze poskarży się mamusi. - Puścił go i schylił się do mniejszego chłopca, który zdumiony wpatrywał się w niego.
D: Nic ci nie jest kolego?- Pokiwał przecząco głową. Nie mógł wydusić z siebie słowa.
D: Nie możesz się dawać zastraszyć.
Ch*: Ale oni są więksi!- Zaprotestował.
D: I tylko dlatego, że są więksi pozwolisz się im bić?- Był bardzo spokojny. Alicja nie wierzyła, że to ten sam człowiek. Ten zimny żołnierz potrafi mieć serce!
Ch: To co mam zrobić?
D: Może na początek chodzić z podniesioną wysoko głową i nie bać się własnego cienia. Nikt nie podejdzie do osoby od której bije pewność siebie.
Ch: Pan nic nie o życiu szkolnym.- Alicja zaśmiała się i kucnęła przy chłopcu. Złapała go za ręce.
A: Jesteś bystrym chłopcem, ale powiedz mi dlaczego cię zaczepiali? Stało się coś?- Wkroczyła do akcji.
Ch*: Raz stanąłem w obronie mojej koleżanki i od tego czasu mnie zaczepiają...- Wstała i poprawiła beret.
A: Obiecuję ci, że po dzisiejszych zajęciach już nikogo ci źli chłopcy nie zaczepią.- Mały wyraźnie się ożywił.
Ch: Jak to pani zrobi?
A: Zobaczysz na apelu a teraz uciekaj do klasy!- Puściła mu oko i ze szczerym uśmiechem odprowadziła chłopca do klasy. Wracając na salę gimnastyczną obmyśliła plan.
A: Kapitanie.. Zaczęła niepewnie.
D: Jaki masz plan?- Z uśmiechem i w skrócie opowiedziała mu co zamierza. Przytaknął i ruszyli na pokaz.
Raz jeszcze sprawdziła bagażnik. Musiała mieć pewność, że wzięła ze sobą wszystkie potrzebne rzeczy.
D: Możemy jechać?- Znudzony opierał się o drzwi samochodu.
A: Chwilkę...- Sprawdziła apteczkę i kiwnęła twierdząco głową. Podszedł, żeby zamknąć bagażnik. Bez słowa wsiadła i zapięła pasy. Zanim odjechali Dawid wpisał w GPS adres szkoły, do której zmierzali. Alicja w czasie drogi zaciekawiona wpatrywała się w malownicze widoki, które nieco były ponure przez pogodę.
D: Wracasz dziś sierżancie do domu. Cieszysz się?- Oderwała się od szyby. Chwilę milczała. W lusterku zauważył, że ma delikatny makijaż.
A: Tak, ale nie wiem czy to powód do radości...- Zerknął na jej nieobecną twarz. Była dziś wyjątkowo zamyślona. Ciekawiło go, co pochłonęło całe skupienie kobiety.
D: Czemu? Chyba każdy marzy o powrocie do domu.- Starał się zagadać.
A: Niby tak, ale to że wracam do domu nie oznacza że będę się obijać cały dzień. Muszę nadrobić zaległości na uczelni, odbyć praktykę zawodową i przyszykować się na egzamin z negocjacji. - Westchnęła ciężko.
D: Trochę tego jest. Nie za dużo?- Musiał przyznać, że te małe barki dużo dźwigają. Uśmiechnęła się.
A: Nie. Jeśli tylko opracuję dobry plan to wszystko uda się mi pogodzić. I nawet znajdzie się czas na kilka przyjemności.
D: O której masz pociąg?
A: O 16:30. - Zerknął na zegarek.
D: Rozumiem. Nie spóźnimy się. - Skupił się na prowadzeniu. Obserwowała go.
A: Dziękuję. Daleko jeszcze? - Ziewnęła. Na chwilę zamknęła oczy. Była zmęczona pomimo, że dwa dni odpoczywała. Przez ból w stopach nie potrafiła się odprężyć.
D: Jakieś 45 minut.- Ignorując kierującego kapitana rozsiadła się w miarę wygodnie jak na warunki samochodowe. Nie wiedziała nawet kiedy, ale zasnęła. Żołnierz pokiwał głową i włączył cicho radio. Co jakiś czas tylko zerkał na śpiącą Alę. Wyglądała delikatnie. Przypominała mu krucha filiżankę, ale tylko z wierzchu bo w środku była jak mosiądz. Twarda i niezależna. Z zamyślenia wyrwała go melodia wychodząca ze smartfona. Ocknął się i niezgrabnie wyciągnął z kieszeni telefon. Widząc, kto dzwoni zjechał do lasu. Zaparkował. Po cichu wysiadł i odebrał. Rozmawiając szedł przed siebie. Znacznie oddalił się od auta. W tym czasie obudziła się Alicja. Rozglądnęła się. W stacyjce były kluczyki, ale nigdzie nie mogła dostrzec kapitana.
A: Co jest?- Powoli wysiadła. Zrobiła kilka kroków do przodku i przystanęła. Las wydawał się duży. Zastanawiała się co powinna zrobić. Iść szukać kapitana, czy czekać w samochodzie. Zawiał wiatr. Poczuła zapach drzew. Wzięła kilka głębszych wdechów. Było przyjemnie jak na te dziwne okoliczności. Nawet nie zauważyła kiedy stanął bok niej rozzłoszczony Dawid.
D: Co ty do cholery robisz?- Zapytał wyraźnie zdenerwowany. Uznała, że nic nie trwa wiecznie a w szczególności dobry humor kapitana.
A: Nie czuje pan kapitanie?- Zapytała cicho. Stanął i gniewnie wpatrywał się w spokojną twarz kobiety.
D: Nie. Wsiadaj.
A: Ale gbur.- Powiedziała pod nosem i posłusznie wykonała polecenie. Teraz siedziała jak na baczności widząc jak mocno zaciska dłonie na kierownicy. Nic nie mówiła ani nawet nie ruszała się, żeby nie wywołać sprzeczki. Wolała zachować ostrożność. Ujrzała przed sobą zabudowania. To dobry znak, że zbliżają się do celu.
D: To tutaj. - Dalej był zdenerwowany. Miał zaciśniętą szczękę. Popatrzyła na szkołę. Wyglądała na przyjemną.
A: Ładna szkoła.- Nic nie odpowiedział tylko wypakował wszystkie rzeczy. Zabrała fantoma, który był dosyć ciążki. Do drugiej ręki zabrała apteczkę, laptopa kapitana. Pod pachę schowała niemowlę fantoama. Popatrzył na to co robi kobieta. Zataczając się szła przed siebie.
D: Daj mi to.- Podszedł do niej i wyrwał jej z ręki fantoma.
A: Poradzę sobie, poza tym pan jest wyżej stopniem i to nie wypada.- Odwrócił się, a zdezorientowana Ala przystanęła.
D: Teraz to zauważyłaś, że jestem wyżej stopniem od ciebie? Spostrzegawcza jesteś.- Powiedział sarkastycznie. Cofnęła się.
D: Same z tobą problemy.- Zabrał z ręki wystraszonej Ali laptopa i apteczkę. Spuściła głowę.
A: Przepraszam. - Zastanawiał się za co go przeprasza?
D: Chodź, bo w innym wypadku spóźnisz się na pociąg. - Ruszyła za nim w bezpiecznym odstępie. W szkole zostali przywitani ciepło przez nauczycieli. Przygotowali sale do pokazu.
A: Kapitanie, mamy jeszcze trochę czasu pójdę po coś do picia.
D: Dobry pomysł. - Wstał i przeciągając się ruszył za drobną brunetką. Gdyby nie mundur to by się wmieszała w tłum uczniów. Była nieraz nisza od gimnazjalistek, które nie wyglądały na swój wiek. Wyglądała dosyć zabawnie. Zaśmiał się co zauważyła Ala.
A: Co tak pana rozśmieszyło kapitanie? - Stanęli pod automatem. Wyciągnęła kilka monet i wybrała zieloną herbatę.
D: Nic takiego. - Wyciągnął swój sok i popatrzył na nią rozbawiony. Niepewnie posłała mu uśmiech. Jednak jego twarz znowu przybrała groźnego wyglądu. Nie potrafiła go rozgryźć. Przeszedł koło niej i podszedł do gimnazjalistów, którzy dokuczali jak na jej oko pierwszoklasiście. Złapał jak sądziła lidera całego zamieszania za ramię.
D: Może teraz ja tobie podokuczam co?- Zimnym wzrokiem wpatrywał się w przestraszonego chłopca. Zlustrował jego mundur. Ala uznała to za dobry moment na wkroczenie.
A: Panie kapitanie, to nie jest czas na dokuczanie słabszym. Niech pan zobaczy jaki jest wystraszony. Nie chcemy żeby miał traumę do końca życia.- Mówiła przesadnie słodkim głosem. Koledzy prowokatora parsknęli śmiechem. Dawid mocniej zacisnął palce na barku chłopca.
D: Masz rację, jeszcze poskarży się mamusi. - Puścił go i schylił się do mniejszego chłopca, który zdumiony wpatrywał się w niego.
D: Nic ci nie jest kolego?- Pokiwał przecząco głową. Nie mógł wydusić z siebie słowa.
D: Nie możesz się dawać zastraszyć.
Ch*: Ale oni są więksi!- Zaprotestował.
D: I tylko dlatego, że są więksi pozwolisz się im bić?- Był bardzo spokojny. Alicja nie wierzyła, że to ten sam człowiek. Ten zimny żołnierz potrafi mieć serce!
Ch: To co mam zrobić?
D: Może na początek chodzić z podniesioną wysoko głową i nie bać się własnego cienia. Nikt nie podejdzie do osoby od której bije pewność siebie.
Ch: Pan nic nie o życiu szkolnym.- Alicja zaśmiała się i kucnęła przy chłopcu. Złapała go za ręce.
A: Jesteś bystrym chłopcem, ale powiedz mi dlaczego cię zaczepiali? Stało się coś?- Wkroczyła do akcji.
Ch*: Raz stanąłem w obronie mojej koleżanki i od tego czasu mnie zaczepiają...- Wstała i poprawiła beret.
A: Obiecuję ci, że po dzisiejszych zajęciach już nikogo ci źli chłopcy nie zaczepią.- Mały wyraźnie się ożywił.
Ch: Jak to pani zrobi?
A: Zobaczysz na apelu a teraz uciekaj do klasy!- Puściła mu oko i ze szczerym uśmiechem odprowadziła chłopca do klasy. Wracając na salę gimnastyczną obmyśliła plan.
A: Kapitanie.. Zaczęła niepewnie.
D: Jaki masz plan?- Z uśmiechem i w skrócie opowiedziała mu co zamierza. Przytaknął i ruszyli na pokaz.
Komentarze
Prześlij komentarz