6.04.2014
Kacper
nie miał najmniejszej ochoty wychodzić z szatni. Ociągał się z przebieraniem
butów. Nie był zachwycony tym, że tata go odbiera wcześniej z świetlicy.
K: Dlaczego już przyszedłeś?- Marudnie zapytał.
D: Słucham!?- Zirytował się, zachowaniem malca.
K: Zawsze się spóźniasz a kiedy jest fajnie to psujesz
zabawę i przychodzisz na czas! Nie lubię cię!- Wykrzyczał na ojca. - Alicja z
dziennikiem w ręku który miała dostarczyć w miarę szybko stanęła pod szatnią i
przysłuchiwała się głośnej rozmowie.
D: Już ci mówiłem, że nie musisz mnie lubić, ale masz się
mnie słuchać! Zbieraj się.- Kucnął, żeby zawiązać buty synowi.
K: Chcę wrócić na świetlicę! Nie jesteś moim opiekunem! -
Krzyczał głośno. Dawid powoli tracił cierpliwość.
D: Co ty wygadujesz!? Ciszej, bo jeszcze ktoś usłyszy i
będzie problem! Ubieraj się!- Podniósł głos. - Ali nie podobała się ta wymiana zdań.
K: Nie! Nie jesteś moim tatą!- Chłopiec wykrzyczał.
D: Ciszej!
A: Proszę nie krzyczeć na chłopca i odsunąć się od niego.- Wchodząc do szatni ostrym tonem wydała polecenie. Dawid zmarszczył brwi i gniewnie popatrzył na syna.
A: Kacper chodź do mnie. - wyciągnęła rękę.
D: Kacper ani mi się waż!- Chłopczyk nie posłuchał ojca i dwoma
podskokami znalazł się koło swojej nauczycielki, która zasłoniła go.
A: A pan nie słyszał mnie?- Ciągle kucał tyłem do
kobiety. Był pewny, że zna ten głos. W pamięci starał się przypomnieć sobie kobietę o tym glosie.
D: Słyszałem. Zaraz wszystko wyjaśnię - Wstał i odwrócił
się. Oboje zamarli. Dawid kpiąco się uśmiechnął. Chciał złapać za rękę Kacpra,
ale Alicja odtrąciła jego rękę. Zmierzył ją lodowatym spojrzeniem. Nie przypuszczała, że spotka swojego "ulubionego" dowódcę w szkole. Przypomniała sobie wiadomość od Moniki, która pisała, że szkolenie z negocjacji dokończy razem z nim, bo kapitan miał jakieś osobiste problemy i musiał iść na przepustkę. Szybko ocknęła się.
A: Chwileczkę. Najpierw wyjaśnienia. To nie jest poligon.-
Prychnął.
A: Zapraszam panów za mną. -Kacper złapał za rękę Alę.
Mężczyzna obserwował relację kobiety z jego synem. Widać gołym okiem, że bardzo
ją lubi. Otworzyła drzwi do sali i gestem zaprosiła przełożonego do środka.
Oglądnęła dowód Dawida i sprawdziła jego dane zgodnie z dziennikiem.
A: Kacper, czy to jest twój tata?- Była stanowcza a zarazem
bardzo miła.
K: Tak...- Spuścił głowę. Ala wstała z krzesła i
podeszła do siedzącego chłopca. Kucnęła przy jego nogach, a dłoń położyła na
jego ramieniu.
A: Popatrz na mnie i obiecaj mi, że nigdy więcej nie
wywiniesz tacie takiego numeru. Wiesz, że takie kłamstwo mogło skończyć się
bardzo źle? Ktoś mógł by to źle odebrać i sprawić wam sporo przykrości, a poza
tym tacie na pewno jest smuto, że tak powiedziałeś. Chyba należą się mu
przeprosiny? -Posłała chłopcu uśmiech.
K: Obiecuję pani! Przepraszam tato... - Mężczyzna nie mógł
uwierzyć, że jego syn go przeprasza i to szczerze.
D: Dlaczego skłamałeś?- Zapytał chłodno. Kobieta go zmierzyła z pogardą.
K: Bo ja... Nie chciałem...- Widziała, że chłopiec się mota.
A: Kacper, idź na świetlicę, a ja porozmawiam z tatą
chwilę.- Przerwała mu.
K: Dobrze! Jest pani najlepsza!- Czy jego syn widział w
tej kobiecie coś czego on zupełnie nie zauważał?
A: Pamiętaj co mi obiecałeś! Chyba mnie nie chcesz
rozczarować?
K: Pamiętam!- Pomachał jej wesoło. Kiedy tylko wyszedł to
Dawid nie wytrzymał.
D: Dlaczego mu przerwałaś?- Naskoczył na Alicję.
A: Przypominam, że tu jest szkoła. Poza tym dziecko pana
przeprosiło, a pan zamiast mu wybaczyć to zaczął przesłuchanie.
D: Czy ty mnie pouczasz?
A: Tak.- Zaśmiał się z jej odpowiedzi.
D: Kim ty tutaj jesteś, żeby mi prawić kazanie?
A: Praktykantką w klasie pana syna i na świetlicy szkolnej.
D: Masz jakiekolwiek pojęcie o wychowywaniu dzieci?
A: A pan?- odbiła piłeczkę w dosyć brutalny sposób.
D: Dosyć!- Walnął ręką w blat, co nie zrobiło wrażenia na
kobiecie. Wstał i kierował się do wyjścia.
A: Zanim pan wyjdzie to musi mnie pan wysłuchać, bo całą ta
sprawę powinnam zgłosić na policję i pedagog. Doskonale pan wie jakie z tego
mogło być bagno! - Szantaż się udał, bo stanął pod drzwiami.
A: Wiem, że jest panu z nim ciężko.- Powiedziała opanowanym tonem głosu.
D: Bo wyczytałaś to z dokumentów? Masz zaznaczone, że
jestem po rozwodzie i mam pełne prawo do opieki nad synem. - Krzyknął.
A: To mnie nie interesuje. Zupełnie mam gdzieś pańskie życie
prywatne.- Zamarł. Czy jest pierwszą kobietą która ma gdzieś to ze jest po
rozwodzie?
A: Gdyby mi pan pozwolił dokończyć myśl, to wiedział by pan
że chodziło mi o charakter Kacpra. To bardzo uparty i bystry dzieciak. Jest
lubiany w klasie i odnosi wiele sukcesów w sporcie. Obstawiam, że po panu. Ambitny,
błyskotliwy i nie lubiący przegrywać. Otwarty tylko w pewnych kwestach, mówi
dużo jeśli to nie dotyczy jego uczuć. Zna pan ten opis?- Kiwnął głową.
Zastanawiał się skąd ona go tak dobrze zna.
A: Jednak brakuje mu kogoś bliskiego.
D: Mamy...- Uspokoił się.
A: Nie! Pana!
D: Mnie? - Zdziwił się.
A: Zapewne pan wie, że wygrali turniej piłki nożnej w
klasach od 1-3 a pana syn został najlepszym bramkarzem?
D: Wiem.
A: Po turnieju przyszedł na świetlice z pucharem i
powiedział mi, że pana nie było jako jedynego taty a on się starał dla pana.
Zapytałam czy mu przykro, ale odpowiedział że tylko trochę bo wie ze pan jest
chroni kraj. Powiedział mi, że pan bardzo ciężko pracuje i ciągle pana nie ma a
jak pan jest to nie potraficie się dogadać. Słyszałam jak powiedział ze pana
nie lubi. A pan mu powiedziała ze nie musi pana lubić. Tym samym zrobił pan
miedzy wami barierę, a mógł pan odpowiedzieć, że pan go też nie lubi ale kocha.
Wiem, że jest pan wysoko postawionym żołnierzem, który chce zapewnić wszystko
dziecku, ale on potrzebuje tylko trochę więcej czułości. Wspólnego spaceru, czy
budowania z klocków jakieś wieży, o której pisał w wypracowaniu. To bardzo
bystry dzieciak jak na swój wiek i rozumie pana ciężką pracę, ale jest tylko
dzieckiem. Sam pan powiedział, że mamy praktycznie nie ma. Więc zostaje pan jego
idolem. Zaraz coś panu pokażę.- Wyciągnęła podręcznik Kacpra i przewertowała
go. Pokazała mężczyźnie krótkie pytania w książce i odpowiedzi syna. Czytał w
ciszy.
A: Ciągle wymienia pana. Jego wszystko cele, marzenia kręcą
się wokół pana. Chyba warto docenić takiego dzieciaka, co? Może pan teraz na
mnie złożyć skargę, albo zemścić się na poligonie za to co powiedziałam. Ale nie
boję się, bo lubię pana syna, to fajny dzieciak.- ręce drżały jej ze strachu, co
zauważył mężczyzna już nie raz, kiedy się boi.
D: Mój syn... To prawda jest moją kopią. Ale w przeciwieństwie
do mnie potrafi dobrze oceniać ludzi. I nich się pani nie martwi, nie mam
zamiaru ani składać skargi ani się mścić na poligonie, bo tego by mi nie wybaczył
syn. Przepraszam za kłopot i dziękuję za wyrozumiałość. Proszę mieć na niego oko.
A:
Dziękuję, i to jest rzecz oczywista.- Dawid bez słowa wyszedł. Chwilę obserwował bawiącego się syna.
D: To jedyne co wyszło mi w życiu...- Powiedziała do siebie i zawołał Kacpra, który tym razem posłusznie przyszedł do niego. Zabrał od malca plecak i zarzucił go na ramię. Ala z daleka obserwowała jak idąc za rękę wychodzą ze szkoły. Uśmiechnęła się do siebie. Mężczyzna prosto ze szkoły zabrał syna na trening. Mięli jeszcze trochę czasu więc poszli na trybuny stadionu żużlowego. Usiadł i obserwował jak Kacper wspina się i biega. Chłopiec przyłapał go na obserwacji i podszedł go niego.
K: Tato... Przepraszam.
D: Ja też synu przepraszam. Powinienem być przy tobie, ale wiesz, że moja praca mi na to nie pozwala?
K: Wiem...- Zerknął na smutnego syna.
D: Ale nie oznacza to, że nie myślę o tobie! Ciągle się martwię, czy wszystko u ciebie dobrze. Jest mi przykro, że nie mogę być jak inni ojcowie na meczach... Jestem z ciebie bardzo dumny!- Objął go ramieniem.
K: Jesteś najlepszym tatą na świecie!
D: Ale ty jeszcze lepszym synem! Chodź, bo się spóźnimy.
D: To jedyne co wyszło mi w życiu...- Powiedziała do siebie i zawołał Kacpra, który tym razem posłusznie przyszedł do niego. Zabrał od malca plecak i zarzucił go na ramię. Ala z daleka obserwowała jak idąc za rękę wychodzą ze szkoły. Uśmiechnęła się do siebie. Mężczyzna prosto ze szkoły zabrał syna na trening. Mięli jeszcze trochę czasu więc poszli na trybuny stadionu żużlowego. Usiadł i obserwował jak Kacper wspina się i biega. Chłopiec przyłapał go na obserwacji i podszedł go niego.
K: Tato... Przepraszam.
D: Ja też synu przepraszam. Powinienem być przy tobie, ale wiesz, że moja praca mi na to nie pozwala?
K: Wiem...- Zerknął na smutnego syna.
D: Ale nie oznacza to, że nie myślę o tobie! Ciągle się martwię, czy wszystko u ciebie dobrze. Jest mi przykro, że nie mogę być jak inni ojcowie na meczach... Jestem z ciebie bardzo dumny!- Objął go ramieniem.
K: Jesteś najlepszym tatą na świecie!
D: Ale ty jeszcze lepszym synem! Chodź, bo się spóźnimy.
Komentarze
Prześlij komentarz