22.

15.04.2014

Zajęła stolik na uboczu. Sądziła, że to najlepsze miejsce, ponieważ nawykiem żołnierzy i policjantów jest ciągłe rozglądanie się. Stale są czujni. Dlatego ułatwi zadanie kapitanowi i da mu "podgląd" całego lokalu a zarazem będzie można spokojnie porozmawiać o ile będzie taka możliwość. Zauważyła wchodzącego Kacpra. Malec rozglądnął się. Wstała i pomachała chłopcu, który z uśmiechem podszedł do niej.
K: Dzień dobry!
A: Cześć. Siadaj. I powiedz mi gdzie zgubiłeś swojego tatę?- Z uśmiechem pomogła wydostać się Kacprowi z kurtki.
K: Powiedział, że zaraz przyjdzie tylko skończy rozmawiać prze telefon. Ciągle ktoś do niego dzwoni. - Poskarżył się.
A: Wiesz, że tata wykonuje bardzo odpowiedzialną pracę?- Kiwnął głową. Podała mu kartę dań, ale malec z zaciekawieniem patrzył w stronę bawiących się dzieci z animatorem, który ciągle zachęcał do przyłączenia się.
A: Chcesz do nich iść?
K: Mogę?
A: A jak myślisz po co wybrałam takie miejsce? - Uniosła znacząco brew.
K: Dla mnie?- Podskoczył podekscytowany.
A: Pewnie! Leć!- Przepuściła go i wesoła patrzyła jak przyłączył się do dzieci. Zerkał co jakiś czas w stronę Ali. Posyłała mu uśmiech i machała. Bardzo lubiła chłopca. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że od dłuższej chwili sama jest obserwowana. Dawid patrzył na szczerze uśmiechającą się Alę. Widać było gołym okiem, że nie potrafi udawać uczuć. Poprawiła włosy. Uznała, że to doskonała okazja na przywitanie się. Odchrząknął. Poderwała się z miejsca.
D: Nie chciałem cię wystraszyć tylko się przywitać.- Wyciągnął w kierunku kobiety rękę.
A: Dzień dobry kapitanie.- Uścisnęła mu dłoń.
D: Zawsze jesteś taka oficjalna?- Usiadł i przeglądał kartę dań. Przyglądała się mu.
D: Nie patrz tak na mnie.
A: Przepraszam. - Sama zabrała się za menu. Dołączył do nich Kacper.
K: Tu jest mega! Wypas!- Ala z Dawidem parsknęli śmiechem.
A: Bardzo się cieszę, że miejsce przypadło ci do gustu.
D: Może wybierzesz coś do jedzenia?
K: Tato! Teraz nie mam czasu! Sam coś wybierz!- Odbiegł w pośpiechu od stolika.
D: Cóż.. To co by tu wybrać?- Zerknął na kartę i gestem przywołał kelnera. Nie dopuszczając do głosu drobnej brunetki zamówił dania. Długo nie czekali na realizację zamówienia. Przez tą krótką chwilę starała się unikać wzroku kapitana i skupić się na obserwacji bawiącego się Kacpra.
D: Ładnie wyglądasz.- Popatrzyła na jego ogolona i wypoczętą twarz.
A: Dziękuje. A pan wygląda dziś na wyspanego.
D: To prawda. Uważna jesteś. Kacper! Kacper! - Wstał i pomachał na syna. Chwilę później razem siedzieli przy stole. Malec jadł bez grymasów i w szybkim tempie.
D: Zwolnij trochę.- Pouczył go stanowczo. Kacper zignorował uwagę ojca i popatrzył poważnie na Alę.
K: Mam do pani pytanie.
A: Jakie?
K: Później po przerwie są zabawy z rodzicami. Wszyscy przyszli pełnymi rodzinami a ja tylko z tatą, bo nie mam mamy i mam pytanie czy się pani do nas dołączy?- Dawid odchrząknął. Alicji zrobiło się żal Kacpra.
A: Jeśli tylko chcesz.
K: Chcę! Jest pani najlepsza!- Popił sokiem potrawę i w podskokach oddalił się od stolika.
D: Przepraszam za niego... Mówi to co mu ślina na język przyniesie. On ma mamę...- Zabrzmiał szczerze.
A: Nie ma sprawy. Nie musi się pan tłumaczyć. - Patrzyli się sobie chwilę w oczy.
D: Nie jesteś ciekawa? Na 100% masz jakieś pytania.- Stwierdził.
A: Mam, ale to nie ma znaczenia. Ważne, żeby Kacper był szczęśliwy. A to nie miejsce na takie rozmowy.- Zatkało go. Kiwnął głową.
D: Dziękuję za zrozumienie. Skąd znasz taki lokal?- Zmienił temat. Zauważył, że przytaczając historię jej i tego miejsca nieco się rozluźniła. Zaczęła się uśmiechać i gestykulować. Jej zielone oczy z "kocimi" kreskami skupiły całą uwagę mężczyzny.
A: Tak to wyglądało. - Zaśmiał się.
A: Nie wierzę! Pan potrafi się śmiać!
D: Zabawne!- Parsknęli śmiechem.
K: Tato! Taaaaato!- Usłyszeli wołanie Kacpra i podeszli do niego. Bawiąc się z nim stracili poczucie czasu. Alicja z uśmiechem na twarzy podeszła do stolika, po łyk orzeźwiającej wody. Dołączył do niej brunet.
D: Usiądź. Powiedziałem młodemu, żeby sam się pobawił i dał nam czas. - Uczyniła jak polecił.
D: Dlaczego akurat wojsko?- Wypalił z pytaniem bez żadnych ogródek. Chwilę milczała, zbierając myśli. Dał jej czas.
A: O to samo mogę zapytać pana?- Wymownie zerknęła na skupionego mężczyznę.
D: Nie zmieniaj tematu.
A: Nie zmieniam.- Wymusiła uśmiech.
D: Przecież widzę. Nie rozumiem, czemu ciągle jesteś przy mnie spięta? Przy młodym się uśmiechasz a jak tylko zostajemy sami zmieniasz się o 180 stopni.
A: A jaka mam być? Może gdybym ciągle nie musiała się zastanawiać, w co pan pogrywa to bym nie była spięta.- Lekko uniósł kącik ust. Zrozumiał. Boi się, że jak tylko straci czujność i pokaże jaka jest to on wykorzysta to i dojedzie ją na poligonie.
D: Zostałem żołnierzem, ponieważ czułem powołanie coś na wzór powołania kapłańskiego.- Zaśmiał się i kontynuował, widząc zainteresowanie kobiety.
D: Miałem 20 lat, kiedy się zaciągnąłem i dowiedziałem się, że zostanę ojcem. Studia, wojsko, szybki ale z miłości ślub i syn. Żona jak się później okazało cierpiała na depresję poporodową, która przemieniła się w zwykłą depresję. Mnie do tego ciągle nie było w domu. Misje, szkolenia, staże i kolejne osiągnięcia w pracy, a ona w domu z dzieckiem, sama bez niczyjej pomocy. W końcu któregoś dnia dostałem telefon, że Iza targnęła się na własne życie...- Alicja spuściła wzrok, była poruszona jego szczerością. Odchrząknął.
D: Podcięła sobie żyły... Kacper miał 3 latka i gdyby nie jego straszliwy płacz i interwencja sąsiadów to jego mama by już nie żyła... Odratowali ją, ale już nigdy nie wróciła do dawnej formy. Zażądała rozwodu. Poszło szybko i tak jak chciała. Zrzekła się Kacpra mówiąc, że to ja i on zmarnowaliśmy jej życie... Później dowiedziałem się, że wyjechała do Anglii z nowym facetem...- Dawid uciekł po raz pierwszy przed wzrokiem Ali. Złapała go delikatnie za dłoń. Popatrzył na jej malutką rękę, która utonęła w jego uścisku.
A: A jak Kacperek to znosi?- Przeniósł wzrok na jej pełną zrozumienia twarz.
D: Widzi ją raz do roku, o ile Iza ma na to ochotę. Tęskni, ale rozumie powagę sytuacji i to że ma chorą mamę...
A: Zostaliście sami... Kochany i inteligentny dzieciak. Ma pan bardzo fajnego dzieciaka. Powiem panu w sekrecie, że wszyscy nauczyciele chwalą go.
D: Poważnie? Takiego szatana chwalą?- Rozweselił się.
A: Kacper samo zło?- Zaśmiali się. Jak na zawołanie mały klon Dawida stanął przy nich.
D: Co młody, zbieramy się?
K: Już?- Wykrzywił usta.
D: A kto odrobi lekcje i kto obiecał mi, że pomoże skleić model F16?
K: Ja...
A: Sklejacie modele?- Wtrąciła się, owijając szyję chustą w trupie czaszki.
K: Pewnie, musi pani kiedyś przyjść i zobaczyć moją kolekcję!
A: Bardzo chętnie. A teraz ubieraj się.- Pomogli mi wspólnymi siłami ubrać się. Ala poprosiła o rachunek. Kiedy tylko kelner podszedł z rozliczeniem to Dawid jednym gestem zabrał mu rachunek i położył pieniądze.
A: Co pan robi?- Zapytała
D: Chyba nie myślałaś, że pozwolę kobiecie zapłacić za obiad?- Wstał od stołu i polecił Kacprowi, żeby poszedł umyć ręce.
A: Ale to ja chciałam się odwdzięczyć i podziękować.
D: Już to zrobiłaś.- Puścił jej oko.
A: Niby jak?- Założyła ręce na piersi.
D: Wysłuchałaś mnie i mogłem się wygadać. Nie oceniłaś mnie, nie współczułaś tylko wysłuchałaś i zmotywowałaś.
A: Nic takiego nie zrobiłam...- Kacper złapał ją za rękę.
D: Wręcz przeciwnie. Podwieziemy cię.- W aucie co jakiś czas zerkała na zmęczonego i zasypiającego malca. Lubiła go. Dawid przyłapał kilka razy kobietę na szczerych gestach i uśmiechach. Stanęli pod jej blokiem.
D: Dziękuję za dziś.
A: Chyba go zmęczyłam.- Odwrócili się w stronę śpiącego chłopca.
D: To czeka mnie samotne składanie F16.- Zaśmiała się i wyszła z samochodu. Mężczyzna dołączył do niej.
A: Pan kapitan nie da sobie rady?- Zapytała zaczepnie.
D: Właśnie! Kiedy skończysz z tym kapitanem? Mam imię. Nie jestem tylko panem kapitanem... Na poligon zostawmy sobie oficjalną cześć. Dawid.- Wyciągnął w jej kierunku rękę. Uścisnęła ją niepewnie. Zauważył zawahanie się.
A: Alicja?
D: Spokojnie, nie ma w tym podstępu. Z resztą znasz mój sekret i też możesz to co ci powiedziałem wykorzystać przeciwko mnie.- Zapadła cisza.
A: Nisko mnie cenisz w takim razie. - Urażona słowami bruneta otworzyła bramę.
D: Przepraszam, źle to zabrzmiało. Chciałem powiedzieć, że jesteś jedną z nielicznych osób której opowiedziałem o sobie i nie chciałem tego ukrywać przed tobą.
A: Dlaczego?
D: Dlaczego, co?- Oparła się o bramę.
A: Dlaczego nie chciałeś tego przede mną ukrywać?- Bacznie obserwowała każdy jego najmniejszy ruch. Odchrząknął.
D: Sam nie wiem...
A: Nie powiem, że rozumiem, al też nie naciskam. Dobranoc kapitanie.
D: Dobranoc. I dziękuję za wszystko. - Zniknęła w drzwiach. Chwilę stał i myślała nad jej pytaniem. Nie potrafił znaleźć odpowiedzi.
D: Dlaczego?- Zapytał sam siebie.
D: Może dlatego, że jesteś niezwykła? Dlatego, że bardzo lubisz mojego syna? Może przez to, że ciągle pakujesz się w kłopoty co ma swój dziwny urok? Może dlatego, że masz wiele empatii i zrozumienia? Ciągle dążysz do celu? I zaczynam mieć do ciebie słabość... Cholera! Co się ze mną dzieje?- Nawet nie wiedział kiedy wrócił do samochodu. Myśli goniły mu w głowie.

Komentarze