23.

20.04.2014

Leniwie otworzyła oczy. Zegarek wskazywał 17:43. Jej drzemka zastała przerwana przez dźwięk dzwonka telefonu. Przyłożyła smatrfona do ucha.
A: Alicja, słucham?- Powiedziała zaspanym tonem głosu.
D: Z tej strony Dawid Nowak, masz chwilkę?- Zaczął bez ogródek. W ułamku sekundy usiadła skupiona na łóżku. Ziewnęła i nieco zdezorientowana przytaknęła kapitanowi.
A: Co się dzieje?
D: Mam sytuację kryzysową. I potrzebuję pomocy. Obudziłem cię?
A: Drzemałam, ale to nie jest teraz ważne. W czym mogę pomóc?
D: Dostałem pilne wezwanie z jednostki i muszę wyjechać a nie mam z kim zostawić młodego... Moja mama wyjechała do sanatorium a tu znam tylko ciebie i kilku kolegów...- Urwał. Alicja zrozumiała do czego zamierza.
A: Chcesz zapytać, czy zaopiekuję się Kacprem?
D: Tak? Błagam. Naprawdę nie mam z kim go zostawić, a do jednostki go ze sobą przecież nie wezmę. To tylko dziś i jutro wieczorem bym go od ciebie zabrał. Awaryjna sytuacja. Wiem, ze proszę o wiele i że nie masz do mnie zaufania ale nie mam innego wyjścia jak prosić cię o przysługę.- Alicja zerknęła na stos książek, które miała przeczytać na uczelnię. Odetchnęła głęboko. Przypomniała sobie, że ma zaległy referat oddać jednemu z wykładowców. Znowu będzie mieć problemy. Ale rozumie, że kapitan też jest w trudnej sytuacji i wypada mu pomóc. Zwłaszcza, że nie jest mu łatwo prosić akurat ją o pomoc.
A: Przywieziesz Kacpra do mnie, czy ja mam do was przyjechać?
D: Jak wolisz? Dostosujemy się.
A: To ja przyjadę do was, żeby nie robić zbędnego zamieszania. Będę do godziny tylko muszę się ogarnąć i zabrać ze sobą kilka rzeczy. Pasuje kapitanie?
D: Życie mi ratujesz! - Rozłączyła się. Zerknęła przez okno. Było chłodno, więc musi się przebrać. Stanęła przed szafą. Wygrzebała popielate jegginsy i do nich dobrała czarną bokserkę i czarny wkładany przez głowę - dłuższy sweter. Włosy przeczesała kilka razy szczotką.
A: Jak ty wyglądasz?- Pokiwała głową, równocześnie nakładając na policzki róż. Poprawiła kreski eyelineram, a rzęsy tuszem.
A: 5 minut i człowiek jak nowy. - Zadowolona spakowała do torby laptopa i potrzebne materiały do nauki. Przeszła do kuchni. Ostrożnie ułożyła na talerzyku muffinki, które upiekła i owinęła je folią. Była gotowa do wyjścia. Przeszła szybko całe osiedle. Zapukała do drzwi swojego przełożonego. Wzięła głęboki oddech. Teraz dopiero zaczęła mieć wątpliwości, czy powinna zgadzać się na pilnowanie Kacpra.
K: Dzień dobry!- Chłopiec z uśmiechem powitał swoją ulubioną nauczycielkę. Alicja odwzajemniała uśmiech i rozwiała tym wszystkie swoje obawy.
A: Cześć. Gdzie tata?- Zerknęła za Kacperka.
K: Szykuje się i nie usłyszał nawet dzwonka. Niech pani wejdzie.- Złapał Alę za wolną rękę i pociągnął za sobą.
A: Chyba, że tak.- Rozbierając się czuła na sobie wzrok chłopca. Obserwował każdy jej gest. Uznała, że ma to po ojcu i jest w tym tak samo przerażający jak kapitan Dawid. Wzięła pakunek.
K: Co dobrego pani przyniosła?- Bez owijania i z rozbrajającą szczerością zapytał.
A: Muffinki. Chcesz?- Uniosła brwi.
K: Pewnie!
A: To pokaż mi gdzie masz talerzyki.- Weszła za nim do kuchni. Była nieco większa niż jej własna. Przełożyła babeczki na talerzyk. Kacper z zachwytem patrzył na poczęstunek.
K: Sama pani robiła?- Popatrzył na nią uważnie. W drzwiach stał już gotowy do wyjścia Dawid.
A: Tak.
K: Ale super!- Już sięgał po jedną kiedy do kuchni wszedł Dawid.
D: Najpierw lekcje, a potem przyjemności.- Pouczył chłopca. Alicja zerknęła na mężczyznę. Zaparło jej dech w piersiach. W mundurze i naszywką JWK wyglądał zupełnie inaczej niż na poligonie.
D: Witam.
A: Dzień dobry.- Odpowiedziała nieśmiało. Dawid wychwycił zawahanie w głosie kobiety.
D: Kacper idź odrobić lekcje tak jak mi obiecałeś a ja wytłumaczę pani Alicji kilka rzeczy. - Malec bez słowa sprzeciwu wykonał polecenie ojca.
A: Jak odrobisz lekcje to zjemy muffinki i wypijemy kakao.- Pokiwał jej głową i wyszedł z kuchni.
A: Zdyscyplinowany jest.
D: Musi być zdyscyplinowany, bo widzisz jak żyjemy. - Usiadł i patrzył na nieco zawstydzoną kobietę. Wyglądała zwyczajnie a zarazem bardzo przykuwała jego uwagę. Otrząsnął się. W międzyczasie Alicja zdążyła nalać mu mleka i podać pod nos muffinkę.
D: Dziękuję.- Zrobił kęs.
D: Pyszna! - Uśmiechnęła się i to szczerze.
A: Cieszę się, że ci smakuje.
D: Dawno nie jadłem domowych wypieków. Teraz to zazdroszczę Kacprowi.- Zmieszała się nieco.
D: Czuj się jak u siebie w domu. Kacper obiecał, że nie będzie sprawiał problemów i nie będzie marudził. I to, że go pilnujesz nie wyjdzie poza naszą trójkę. Nikt w szkole się nie dowie. -Słuchała go uważnie, więc kontynuował.
D: Przepraszam, że stawiam cię w niezręcznej sytuacji, bo wiem że mi nie ufasz ale ja naprawdę nie mam z kim zostawić juniora. Jak mówiłem nie mam tu nikogo poza mamą i kilkoma kuplami, którzy są policjantami albo żołnierzami. A to nie najlepsze towarzystwo dla ośmiolatka. Postaram się wyrwać jak najszybciej. I J raz przepraszam za kłopot.
A: Nie tłumacz się. I ciesz się, że lubię Kacpra. Bo robię to dla niego.- Chciało mu się śmiać z jej przytyku, ale zachował powagę.
D: Wrócę w niedzielę wieczorem, chyba że jakoś się wykręcę.
A: Rozumiem. Kiedy jedziesz?- Zerknął popijając mleko na zegarek.
D: Za godzinę mam pociąg, więc będę się zbierać. -Wstał i poszedł do pokoju syna.
K: Jedziesz już?- Smutno zapytał.
D: Niestety. Pożegnasz się ze mną?- Kacper nie zamierzał podejść do niego. Ala widząc nieco poirytowaną minę kapitana uznała, że musi interweniować.
A: Kacper, proszę pożegnać się z tatą i go przytulić.- Była stanowcza. Chłopiec widząc jej poważną minę wstał i przytulił mocno Dawida. Mężczyzna odwzajemnił uścisk. Pocałował Kacperka w policzek.
D: Kocham cię.
K: Ja ciebie też!
D: Pamiętaj co mi obiecałeś.
K: Pamiętam tato!- Pogłaskał go po głowie i zakładając plecak na ramię, znów zwrócił się do Ali, która zaczęła poprawiać błędy chłopca.
D: Mogę jeszcze na słowo?
A: Oczywiście. Zaraz do ciebie wrócę.- Podeszła do mężczyzny. Dawid nachylił się do Alicji. Poczuła się bardzo mała w stosunku niego. Zauważyła, że ma krzywo przypiętą naszywkę z nazwiskiem. Poprawiła ją. Zerknął na nią.
A: Było krzywo.- Wytłumaczyła się.
D: A już myślałem, że chciałaś mnie dotknąć.- Zaczepnie dodał.
A: Jasne...- Zniżył się i popatrzył w jej oczy. Poczuła jego perfumy.
D: Dziękuję za wszystko. Naprawdę dziękuję. W razie problemów jestem pod telefonem. Uważajcie na siebie. - Popatrzyła na jego poważną twarz. Był przystojny. Kiwnęła głową.
A: Proszę się nie martwić. Poradzimy sobie.
D: W to nie wątpię. Do niedzieli. - Na odchodne cmoknął ją w policzek. Złapała się z niego i zdębiała. Widząc to uśmiechnął się.
D: Cześć Kacper!
K: Pa tato!- Puścił jej oko i wyszedł. Na klatce zaśmiał się. Była taka delikatna. Zadowolony ruszył przed siebie. Wiedział, że zostawił dom w dobrych rękach i nic nie grozi jego rodzinie. Może chociaż raz spokojnie jechać do jednostki i się nie martwić.
D: Dlaczego tak bardzo mnie do ciebie ciągnie? - Zerknął na swoje okno i odszedł.

Komentarze