26.

28.04.2014

A: Nareszcie piękna pogoda!- Wzięła głęboki wdech. Napawała się widokiem zalewu. Sprawdziła w telefonie ile kilometrów przebiegła.
A: Sześć to ładny wynik. - Przysiadła na kamieniu i zaczęła wsłuchiwać się w dźwięk wody. To było jedno z ulubionych miejsc wypoczynkowych kobiety. W wolnej słonecznej chwili przychodziła popatrzeć nad zalew. Lubiła obserwować wędkarzy, spacerujące rodziny, pływające kaczki, które karmiła chlebem. W tym miejscu zbierała myśli. Miejsce działa na nią kojąco. Ostatnio jej myśli ogoniły od Tomka do kapitana Dawida. Z Tomkiem nie kontaktowała się od czasu incydentu w jednostce. Tęskniła za nim i martwiała się o niego. Z drugiej strony bolą ją do tej pory ostre słowa kuzyna. Ciągle się zastanawia, czy powinna do Tomasza zadzwonić. I jeszcze kapitan Nowak. Z relacji wrogów przeszli na relację przyjacielską. Pod maską zimnego i wyrachowanego żołnierza, który nie cofnie się przed niczym skrywa się troskliwy tatuś, który dla syna zrobi bardzo wiele. Zauważyła, że jeśli Dawid kogoś polubi to powoli się otwiera. A ona z każdym ich spotkaniem, czy też rozmową jest nim coraz bardziej oczarowana. Czuje, że odkrywa nieznane.
A: To się źle skończy...- Wyszeptała.
Męż*: To prawda. Zanosi się na burzę.- Otworzyła oczy, a koło niej stał wędkarz. Wskazał palcem niebo. Faktycznie czarne chmury i błyskawice zmierzały w ich stronę. Wstała.
A: Jeszcze trochę czasu jest. Nie trzeba jeszcze uciekać.
Męż: Mniej niż pani myśli. Zerwał się silny wiatr, więc to kwesta kilkunastu minut.- Pokiwała głową i podziękowała za ostrzeżenie. Uznała, że to idealna pora na zmianę miejsca. Szła przed siebie. Czemu tak bardzo nie potrafi wyrzucić z głowy swojego dowódcy? Przyciąga ją. Czuła, że to będzie niebezpieczna gra, ale chce zobaczyć co będzie dalej. Poczuła krople deszczu na swoim ciele. Miała gęsią skórkę. Nawet nie zwróciła uwagi, że jest chłodniej a nad nią jest burza.
A: No świetnie!- Uciekła pod most. To był aktywny przejazd kolejowy. Pomiędzy jedną stroną a drugą był malutki strumyk.Burza rozszalała się na dobre. Rozglądnęła się. Metalowa konstrukcja mostu przyprawiła ją o ciarki. Przypomniały się jej horrory. Najgorsze co może być, las, deszcz, burza z piorunami i ona sama, zdana tylko na siebie. Pisnęła na dźwięk grzmotu. Sama się nastraszyła. Po drugiej stronie zauważyła starszego mężczyznę z rowerem i wędką, który też uciekł do jej kryjówki przed burzą. Cała drżała. Chodziła tam i z powrotem. Co grzmot to cała podskakiwała. Nie zwróciła nawet uwagi, że obok starszego pana stał jeszcze jeden mężczyzna. Obserwował ją bacznie. Odchrząknął i to głośno, ale była tak przestraszona, że nie zareagowała.
D: Alicja!- Krzyknął. Popatrzyła wielkimi oczami w jego kierunku. Pomachał jej. Nie mógł uwierzyć, że tak panicznie boi się głupiej burzy. Odwróciła się do niego plecami. Alicja była wystarczająco zażenowana. Dawid długo nie myśląc wziął rozbieg i przeskoczył strumyk. Ala pomogła mu otrzepać się.
A: Oszalałeś?
D: A ty? Co w taką pogodę robisz na wypizdowie wielkim?- Zmierzył ją. Była w stroju sportowym.
A: Biegałam i dlatego...- Nie potrafiła się skupić przez ciągłe pioruny.
D: Co za zbieg okoliczności. Też trenowałem przed powrotem na poligon.- Nie słuchała go. Trzęsła się jak galareta. Ściągnął swoją bluzę i wręczył jej do ręki.
A: Dziękuję!- Owinęła się nią, ale dalej była przerażona.
D: Jaki żołnierz boi się burzy?- Zapytał zaskoczony jej strachem.
A: Beznadziejny.- Znowu odwróciła się do niego plecami. Chwilę milczał.
D: Powtórz, bo chyba źle usłyszałem.
A: Taki żołnierz jak ja, czyli beznadziejny.- Zatkała uszy na kolejny grzmot. Pokiwał głową. W jego bluzie wyglądała jeszcze drobniej niż zazwyczaj. Dawno nie widział tak przerażonej osoby. Zrobił kilka kroków w kierunku Ali. Objął ją mocno. Bał się, że zacznie się wyrywać. Znieruchomiała. Zerknęła na ramię mężczyzny.
D: Kto ci powiedział, że żołnierz, który się boi burzy jest beznadziejny?- Nie odpowiedziała, wiec jednym ruchem odwrócił ją do siebie przodem. Unikała jego wzroku.
D: Uparta dziewucha.- Przytulił Alicją do swojej klatki piersiowej. Serce waliło jej jak oszalałe. Zastanawiała się, czy to strach, czy może kwestia tego że Dawid ją przytula. Wzdrygnęła się na huk.
D: Spokojnie, to tylko pociąg.- Objęła go. Teraz to ona go przytulała i nie zamierzała puścić. Mężczyzna się uśmiechnął.
D: Mnie się nie wystraszyłaś, ćwiczeń na poligonie, a wystraszyłaś się burzy?
A: Wystraszyłam się burzy na otwartej przestrzeni! To jest jak sceneria w jakimś pieprzonym horrorze!- Odsunęła się od niego. Rozbawiony patrzył na twarz poważnej kobiety.
D: Sceneria w horrorze?- Zapytał zaciekawiony.
A: Nie oglądałeś nigdy horrorów? Las, grupa młodych znajomych jedzie na wycieczkę, gubią się. Zastaje ich noc. Rozdzielają się i giną jeden po drugim wykańczani przez jakiegoś psychola! - Dawid parsknął śmiechem.
D: Dobrze, że mamy dzień. Zdecydowanie powinnaś ograniczyć telewizję- Zakpił, za co został zmierzony lodowatym spojrzeniem przez Alicję.
A: Śmiej się, ale widziałam podobny horror do naszej sytuacji!- Żołnierza nieco skołowały słowa kobiety. Nastała konsternacja.
D: Przerażasz mnie momentami.- Przytuliła go przerażona. Trzymała się go kurczowo. Dawid głaskał czule po głowie Alę. Nie przeszkadzał mu to nawet, że prawie wyłamuje mu rękę.
D: Kacper był zachwycony spędzonym czasem z tobą. Opowiadał mi cały dzień co robiliście, jak mu w lekcjach pomogłaś i wytłumaczyłaś tabliczkę mnożenia, jak oglądaliście filmy. Bardzo mu się podobało.
A: Brakuje mu mamy.- Przykucnęli, a mężczyzna objął ją ramieniem.
D: Powiedział ci to?
A: Tak. Wytłumaczyłam mu kilka rzeczy i sądzę, że zrozumiał.
D: Dzięki. - Popatrzyła mu w oczy. Nieco się uspokoiła.
A: Jesteś naprawdę dobrym tatą.- Nachylił się nad Alicją. Ich twarze był blisko siebie. Czuła jego oddech na swoich wargach. Zastanawiał się, czy może pocałować kobietę. Bardzo tego chciał. Zaryzykował i musnął jej wargi. Nie odsunęła się więc uznał, że też tego chce i powtórzył czynność. Po chwili oddali się namiętnemu uniesieniu. Oddawała każdy jego pocałunek. Z trudem oderwał się od niej.
D: Przepraszam...- Wykrztusił przez uśmiech. Zasłoniła dłonią usta.
A: Ja też...- Chciała się odsunąć, ale przytrzymał drobną kobietę.
D: Nie uciekaj. - Kiwnęła lekko głową, a on znów ją delikatnie pocałował.
D: Przestało padać. Może wyjdzie tęcza?
A: A na końcu drogi będzie skrzat z garczkiem złota.
D: Mówisz o Leprechaun?- Zerknęła na niego z uznaniem.
D: Co? Czytałem bajki Kacprowi.
A: To się chwali kapitanie.- Wstał i podał kobiecie rękę.
D: Idziemy chyba w tą samą stronę?
A: Tak, możesz iść ze mną.- Zaśmiali się,
D: Przebiegła jesteś.
A: Tak jak i ty!
D: Ale zanim pójdziemy to muszę coś jeszcze zrobić.- Przyciągnął ją do siebie i pocałował.

Komentarze