33.

20.05.2014

D: Dzisiejsze zajęcia pokażą nam jak radzicie sobie z bronią w terenie. Przygotowaliśmy dla was tor przeszkód w lesie. Dobierzcie się w pięcioosobowe zespoły i wyznaczcie kapitanów. Oni dostaną wskazówki jak ukończyć bieg. - Ala słuchała uważnie kapitana Nowaka. Ich spojrzenia spotkały się. Wiedziała, że mężczyzna liczy na nią. Wrócił spokojnie do tłumaczenia zasad "zawodów".
D: Czy wszystko jasne?- Żołnierze zgodnie i głośno odpowiedzieli. Alicja trafiła do grupy z kapral Moniką i dwoma sierżantami oraz plutonowym. Ruszyli przed siebie. Mieli 4 godziny na wykonanie kilkunastu zadań w ciężkich warunkach. Musieli być przygotowani na ostrzał, bagno, ból i upał. Każdej drużynie przydzielono opiekuna. Oni dostali chorążego Tomasza. Drobna brunetka popatrzyła przez ramię na Dawida. Zauważył jej niechęć wymalowaną na twarzy. Kpiąco się uśmiechnął. Była pewna, że to było celowe działanie mężczyzny. Skrzywiła się i poszła za resztą grupy. Biegali od punku do punktu wykonując wspólnie polecenia. Tomek notował punktację i odznaczał czas. Ala popatrzyła na zegarek. Dochodziło południe.
M: Umieram z głodu.- Szepnęła do przyjaciółki.
A: Podobno przy następnym postoju jest jakiś posiłek.
T: Za jakieś 2 kilometry...- Nie zauważyły, że stał za nimi. Ala chłodno go zmierzyła, Pot cieknął z nich strumieniami.
A: Odnotujesz to?- Grupa popatrzyła na sierżant Mazur.
T: Wasze rozmowy mnie nie interesują. Mam ściśle wyznaczone instrukcje. Masz jakiś problem sierżancie?
A: Nie.- Otarła czoło i zabrała plecak. W myślach wyzywała Dawida za morderczy trening. Poczuła się jak na prawdziwej wojnie. Kapral Monika wyglądała na równie zmęczoną i wycieńczoną, Pocieszała się, że nie jest sama. Mijały kolejne godziny. Grupa Ali coraz mniej ze sobą rozmawiała. Wykonywali wszystko odruchowo. Po jakimś czasie zgrali się i bez słów się komunikowali. Oszczędzali tym samym energię. Zbliżali się do końca. Chorąży Zieliński poinformował ich, że na 11 grup są na 5 pozycji. Byli dość zmotywowani, żeby utrzymać tępo. Tomek zerkał co jakiś czas na Alę, która wyglądała bardzo mizernie. Obstawiał, że odwodniła się i to są efekty braku płynów. Podał jej butelkę z wodą, kiedy pełniła wartę. Pilnowała, żeby jej koledzy bezpiecznie mogli zaplanować dalszą trasę. Pokręciła przecząco głową.
T: Nie bądź uparta. Jesteś cholernie blada.
A: Jestem zmęczona. Przeszkadzasz mi.
T: Jeśli zemdlejesz to zamiast jednego fantoma do przetransportowania będą mieli kolejny balast, czyli ciebie.- Upiła kilka łyków.
T: Nie można było tak od razu?
A: Nie.
T: Uparta jak JWK...- Zrozumiała aluzję. Zmierzyła go. Wzruszył tylko ramionami.
A: Musisz być dupkiem?
T: A ty jędzą? Spotykasz się z nim?- Zapadła cisz, ponieważ w oddali usłyszeli strzały. Ala dała zna swojej grupie, że mogą mieć kłopoty i muszą iść dalej.
T: Nie odpowiedziałaś.
A: Nie spotykamy się. - Ucięła temat. Przy ostatnim punkcie każdy miał oddać kilka strzałów. To był najgorszy odcinek, ponieważ pełno w nim było pułapek. Naradzili się jak najlepiej poradzić sobie.
A: Może lepiej chodźmy w szyku?
M: Co proponujesz?
A: Jest nas piątka. Pierwszy idzie nasz kapitan, później dwie osoby z rannym, a na końcu dwie osłaniające co wy na to?- Wszyscy się zgodzili. Ala szła jako osłaniający medyk. Rozglądała się. Poczuła, że obraz jej się przed oczami rozmazuje. Nerwowo zamrugała. Nie przechodziło. Starała się skupić na zadaniu, jednak ogarniała ją dezorientacja. Zamknęła prawe oko i zrozumiała, że z lewym dzieje się coś niedobrego. Potarła oko ręką. Nic nie dało. Widziała źle. Zastanawiała się co zrobić. Nie może zawieść grupy ani też zasiać paniki. Odetchnęła głęboko. Nie miała pojęcia co zrobić. Usłyszeli szmery. Szybko odwrócili się. Okazało się, że to tylko zając.
T: Grupo, zbliżacie się do ostatniego punktu. Przed wami strzelnica.- Kobieta skrzywiła się. Nie da rady użyć broni bez sprawnego oka. Podeszła do kuzyna, kiedy koledzy zaczęli się przygotowywać do oddawania strzałów.
T: Każde trafienie w sam środek odejmuje wam 2 sekundy od czasu. Po wykonaniu 5 strzałów od osoby zostaje wam do wykonania ostatni kilometr. Jest najtrudniejszy. I najwięcej na nim pułapek. Uważajcie, bo każde potknięcie na ostatnim kilometrze dodaje wam czas.
A: Tomek...
T: Nie teraz.- Pokazał jej, że są obserwowani. Stali tam dowódcy obserwujący strzały i żołnierze z JWK.
A: Co się stanie jeśli jedna osoba z grupy nie da rady iść dalej?- Zlustrował ją.
T: O kim mówisz?
A: Odpowiedz.
T: Zostajecie zdyskwalifikowani i będą konsekwencje.- Pokiwała głową i chciała odejść, ale mężczyzna przytrzymał ją.
T: Co się dzieje?- Przeszywał ją wzrokiem. Porucznik Dudek klepnął zagadanego Dawida i wskazał mu na Alę,
D: Co do cholery on robi?- Zirytował się.
A: Wszystko dobrze. Tak tylko zapytałam.
M: Twoja kolej Ala.- Zamknęła oczy i odetchnęła. Położyła się na ziemi i przystawiła broń. Wykonała pierwszy strzał. Był fatalny, Dawid skrzywił się.
J: Sierżant Mazur chyba nie potrafi dobrze strzelać.
D: Na to wygląda..- Starała się przyłożyć do strzałów, ale jej nie wychodziło, Podniosła się i przeprosiła grupę. Ruszyli dalej. Dawid zastanawiał się co się stało, że Ala tak fatalnie strzelała. Nie przejdzie egzaminu. Ruszyli biegiem w kierunku "mety". Bardzo dokładnie i ostrożnie podejmowali decyzje, Każdy krok mieli przemyślany. Alicja pomimo utraty ostrości starała się zrekompensować grupie i znalazła kilka pułapek. Bezpiecznie chodź zmęczeni dotarli do końca. Kobieta w duchu podziękowała Bogu. Chorąży Tomasz wykorzystał zamęt i pociągnął drobną żołnierz za sobą, Oddali się kawałek.
A: Co robisz?
T: To ty mi powiedz co robisz? Widziałem twoje strzały. Co to miało być? Przecież od lat chodzimy na strzelnicę i wiem że tak nie strzelasz...
A: Gorszy dzień powiedzmy.
T: Gorszy dzień? Ala na litość! Masz mnie za idiotę? Co cię boli?- Pokiwała głową i odeszła od niego bez słowa, ponieważ zauważyła że patrzy na nich porucznik Jakub i była pewna że poinformuje o tym Dawida. A nie chce awantur ani siania paniki. Odpocznie i wzrok na pewno wróci do normy.
M: Sierżancie! Idziemy na zasłużoną kolacje!- Pociągnęła za sobą drobną kobietę. Jakub podszedł do swojego przełożonego.
J: Sierżant Mazur ma chyba jakiś kłopot. I o dziwno nie jest to z tobą związane.- Dawid odwrócił się i spojrzał uważnie na przyjaciela.
D: Jaki kłopot?
J: Rozmawiała dość niechętnie z chorążym, który ich pilnował.
D: Znowu on...
J: Czy ty się przejmujesz sierżant Alą?- Zapytał z uśmiechem.
D: Może. Nie twój interes. - Poszli w stronę stołówki. Całą kolację obserwował dyskretnie Alę. Była przybita i nieobecna. Nie potrafiła skupić się na niczym. Brak wzroku w jednym oku coraz bardziej ją przerażał. Sprawdziła godzinę. Było po dwudziestej. Odpoczęła i wzięła prysznic, ale jej nie przeszło. Upiła wodę i bez słowa wszyła ze stołówki.

Komentarze