42.

12.07.2014

Łzy ciekły ciurkiem po twarzy Alicji. Nawet ich nie wycierała. Basia przytuliła przyjaciółkę. Dała upust wszystkim emocjom ostatniego czasu. Była zagubiona i załamana. Nie potrafiła się uspokoić. Nawet nie wiedziała co się dzieje. Diagnoza spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Nie była gotowa i nastawiona do tego wszystkiego.
A: Jak się wali to wszystko...- Ochryple powiedziała. Baśka odsunęła ją od siebie.
B: Poradzimy sobie. - Posłała jej krzepiący uśmiech.
A: Nic nie rozumiesz.- Znów płakała. Przyjaciółka rzadko widziała Alę w takim stanie. Żołnierka prawie nigdy się nie otwierała i nie mówiła co czuje. Tyle emocji musiało być dla niej wyjątkowo trudne. Zawsze była osobą skrytą i zamkniętą w sobie.
B: To mi wytłumacz...
A: Mam stwardnienie rozsiane... Co tu trzeba tłumaczyć?
B: Choroba to nie koniec świata.- Odrzekła spokojnie. Nie chciała urazić dodatkowo rozżalonej koleżanki. Podała Ali chusteczkę, którą przetarła czerwone od płaczu oczy. Kobieta starała się nieco uspokoić.
A: Dla mnie to koniec kariery... Nie mogę nigdzie służyć... Nawet być ratowniczką... Lata mojej ciężkiej pracy i nauki poszły do kosza... Co ja teraz Basia zrobię?
B: Może nie jesteś skreślona? Wiesz to na pewno?
A: Basia, jestem ratowniczka i byłam wolontariuszką mam ogromną wiedzę na temat SM. I tak jestem pewna mojego skreślenia.- Łza spłynęła jej po policzku.
B: Zawsze jest jakieś wyjście. I wierzę, że je znajdziesz. Musisz ochłonąć i na spokojnie wszystko sobie ułożyć.
A: Nie mam już czego układać, ani nawet z kim...- Nie wiedziały, że za drzwiami stoi wystraszony kapitan Nowak i podsłuchuje ich rozmowy.
B: Rozmawiałaś z nim?- Chłodno zapytała. Alicja pokiwała przecząco głową.
A: Nie mamy o czym rozmawiać. Nic dla niego nie znaczę. I nie wiem czemu myślałam inaczej...- Odpięła z ręki kroplówkę i stanęła przy oknie. Popatrzyła w dal. Zaśmiała się rozpaczliwie.
B: Co cię bawi?- Zmierzyła drobną przyjaciółkę.
A: Poprzednim razem kiedy tutaj leżałam... Codziennie czekałam na Dawida i codziennie byłam rozczarowana... I doszło do mnie, że jego żona miała rację... On się tylko mną bawi. Ma mnie za naiwną, którą można się zabawić i zostawić...- Oparła ręce na parapecie i spuściła głowę w dół. Basia słuchała jej uważnie.
B: Powiedziałaś mu chociaż, co jego żona ci naopowiadała? I czy to prawda?- Dawid nie wierzył w to co słyszał. Zrobiło się mu przykro z powodu cierpienia kobiety. Przeczesał nerwowo włosy.
A: A jakie to ma teraz znaczenie? Nie interesują mnie ich rozgrywki. Nie chcę w nich brać udziału. Mam wystarczająco swoich problemów...- Znów odpłynęła myślami.
B: Masz rację... Teraz to nie ma już znaczenia.
A: No właśnie... Już nie ma znaczenia.- Powtórzyła ciężko. Łzy płynęły jej ciurkiem po twarzy.
B: Szkoda tylko, że cię tak potraktował.
A: Jestem głupia, co? Liczyłam na nie wiadomo co...- Odchrząknęła. Dawid kucał pod drzwiami oszołomiony słowami Alicji. Nie zauważył, że obok niego stoi również skołowany Jakub. Trzymał ogromnego pluszowego słonia z kokardką.
B: Nie jesteś...
A: Jestem. Jak mogłam myśleć, że gość który mnie upokarzał na każdym kroku nagle zwróci na mnie uwagę i pokocha? Wysoko postawiony żołnierz i jakaś tam rezerwistka, która jest tak naiwna i głupia że dała się nabrać i wykorzystać... Nie rozumiem tylko dlaczego?
J: Ja też nie rozumiem dlaczego?- Lodowato zmierzył Dawida, który podniósł się z podłogi. Kapitan pokazał na miśka i prychnął.
D: Uroczo...
J: Musisz być takim śmieciem?- Zastanawiał się jak wiele Kuba słyszał. Zgadywał, że dużo więcej niż by sam chciał,
D: Nic ci do tego.- Odwrócił się i chciał odejść.
J: Dupek. Jak mogłeś skrzywdzić tak wspaniałą kobietę? Dobrze się bawiłeś? - Stanęli twarzą w twarz. Kumulacja emocji sięgała zenitu.
D: Odpierdol się. Nic nie wiesz, to się nie wtrącaj.
J: Wystarczająco dużo usłyszałem. Usłyszałem ile jej wyrządziłeś bólu i jak się fantastycznie nią bawiłeś a ona ci zaufała idioto. Taka wspaniała kobieta zaufała śmieciowi i ma jeszcze do siebie pretensje a nie do ciebie. Dalej tego nie widzisz?
A: Do tego teraz jestem bezużyteczna dla wszystkich...- Płakała. Porucznik Dudek bez zastanowienia wszedł do sali słysząc wypowiedź Ali.
J: Nie jesteś bezużyteczna. Nie ma drugiej takiej jak ty silnej kobiety. Dla mnie nigdy nie będziesz bezużyteczna. - Wielkimi oczami patrzyła na poważnego porucznika. Basia uznała, że to odpowiednia pora żeby zostali sami. Przechodząc obok mężczyzny posłała mu ciepły uśmiech. Dodała tym mu odwagi. Usiadł przy jej łóżku. Dawid widząc, co się dzieje chciał odejść, ale napadła go Basia.
B: Przepraszam! - Zawołała za nim. Odwrócił się. Zobaczył burze czerwonych włosów. Podeszła szybko do mężczyzny,
B: Dobrze się bawiłeś gnoju? Widzisz w jakim jest stanie przez ciebie?- Wykrzyczała mu w twarz. Rozumiał irytację i nienawiść ze strony kobiety. Sam siebie nie lubił i czuł obrzydzenie do swojej osoby.
D: Kocham ją.- Wykrztusił z siebie jednym tchem.
B: Słucham?- Kpiąco się zaśmiała.
D: Kocham Alicje. Pomóż mi ją odzyskać. Błagam.- Złapał za ramiona Basię i patrzył na nią szczerze i błagalnie. Odsunęła się.
B: Przykro mi. Miałeś swoją szansę. Kibicuję Dudkowi. On ją szczerze kocha. Nawet chorą... I wiem, że to nie jest na chwilę. A ciebie nie jestem pewna. Daj jej spokój... To dobra dziewczyna i nie zasłużyła na tyle cierpienia...- Minęła go. Zrozumiał. Został sam na polu bitwy o kobietę swoich marzeń. Podszedł pod salę. Widział jak Ala patrzy na Kubę wielkimi oczami. Oboje nic nie mówili. Uznał, że to idealna okazja na wkroczenie.
D: Ala...- Popatrzyli na niego wszyscy w sali.

Komentarze