Rozdział 2.

Nate kończył jeść obiad w barze, który mięli na komendzie, kiedy dosiadła się do niego Kate. Był jej przełożonym a zarazem przyjacielem.
N: Pilne?- Przeszedł od razu do rzeczy.
K: Dobija się do ciebie drobna, blond włosa kobieta.
N: I?- Uniósł brew.
K: Była wystraszona. Czeka u mnie w pokoju. Twierdzi, że się znacie.- Nate wytarł usta serwetką, marszcząc czoło ze zdziwienia.
K: Melanie Davis.
N: Kto!?
K: Tak się przedstawiła.- Nic nie odpowiedział tylko szybko wstał od stolika i pobiegł na górę do swojego wydziału. Siedziała do niego plecami. Patrzył chwilę na nią po czym wyszedł na korytarz. Przypomniał sobie ich wspólne chwile i ból po rozstaniu. Zacisnął pięść. Zastanawiał się, czy chce z nią rozmawiać. Kate mówiła, że jest wystraszona. Policjant bił się z myślami. Usłyszał, że odsuwa się krzesło. Wszedł do środka. Oboje patrzyli na siebie. Melanie unikała jego wzroku. Nate chłodnym wzrokiem szukał jej wystraszonych oczu.
M: Nate... Proszę, nie patrz się tak na mnie. Wiem, że zachowałam się podle, ale...
N: Jeżeli przyszłaś rozmawiać ze mną o sprawach prywatnych to pomyliłaś adres.- Przerwał ostro kobiecie.
M: Nie. Chciałam porozmawiać z policjantem, któremu ufam, ale widzę że ta rozmowa nie ma sensu.- Minęła go dumnie i opuściła wydział kryminalny. Jednak Nate nie odpuścił i dogonił ją na schodach.
N: Znowu uciekasz. A jeszcze przed chwilą mówiłaś, że mi ufasz.
M: Pomyliłam się.
N: Wykluczasz się tym co mówisz Mel.- Zraniona słowami Nata zbiegła schodami do wyjścia. Po drodze minęła Kate. Policjantka popatrzyła na szefa. Stał z kamienną twarzą. Przechodząc koło przełożonego pokiwała głową.
N: O co ci chodzi?
K: Miło ją potraktowałeś. Nie wiedziałam, że tak traktujesz przyjaciół.- Dogryzła mu.
N: Ja cię proszę, nie wtrącaj się. Nie masz swojej roboty?- Chłodno i stanowczo pouczył Kate.
K: Jak sobie życzysz szefie. Chociaż dowiedziałeś się czego chciała?- Nate mierzył koleżankę wzrokiem. Wytrzymała jego spojrzenie. Wiedział, że ma rację. Skupił się na swojej przeszłości i emocjach, że nie dowiedział się co sprowadza Melanie do Krakowa.
N: Nie.- Opanował się i wrócił do normy.
K: Była zdenerwowana. Widać było, że zależy jej na spotkaniu z tobą.
N: Masz rację, źle się zachowałem ale miałem ku temu powody. - Uciął temat wchodząc do swojego gabinetu. Z szuflady wyciągnął notes, w którym trzymał zdjęcie. Przyglądał się dokładnie fotografii. Pamiętał dzień, w którym zostało zrobione. Był na wycieczce z Melanie i Tonym w zoo. Tamtego dnia czuł, że ma rodzinę, szczęście się do niego uśmiechnęło. Kochał ich, a oni go zostawili... Odruchowo wybrał numer Melanie. Musiał sprawdzić, czy wszystko u nich w porządku. Numer nie odpowiadał a głos powiedział, że nie m takiego numeru. Tego się spodziewał. Wezwał do siebie sierżanta Christiana Dixona.
N: Sprawdź mi, gdzie mieszka ta kobieta.- Wręczył mu kartkę z danymi Melanie.
C: Na kiedy?
N: Na wczoraj.
C: Co mam konkretnie sprawdzić?
N: Wszystko co uda cię ustalić.
C: Oczywiście. jak tylko będę miał jakąś informację to dam ci znać.
N: Dziękuję. - Liczył, że kolega pomoże mu szukać kobiety. I miał nadzieję, że Mel nie wyjedzie z miasta. Żałował, że potraktował ją okropnie, ale widząc ją emocje wzięły górę. Jako policjant powinien ją wysłuchać, nie zważając na ich relacje. Chwilę zastanawiał się gdzie mogła iść Mel. Popatrzył w okno. Padał śnieg. Płatki były spore. Przypomniał sobie ich jedną z pierwszych randek. Szybko ubrał kurtkę i wybiegł do samochodu.

Komentarze